Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2

Podczas gdy rozmawialiśmy, pojawili się Andrew, Nella i Rea. Wszyscy byli szczęśliwi. Trzymałam się nadziei, że nie przyjdą. Po tym czekaliśmy jeszcze pięć minut. Kiedy wyglądało na to, że ich nie będzie, usłyszałam Mallory.

„Dobra, wygląda na to, że wszyscy już jesteśmy, ruszajmy,” powiedziała Mallory, kierując się w stronę odrzutowca.

„Kurczę, Mallory, masz świetne kontakty,” powiedział Andrew. Po wejściu na pokład odrzutowca, wystartowaliśmy. Cały trzygodzinny lot spędziliśmy na rozmowach o swoim życiu.

„Co robisz, Layla?” zapytała Macy. Wiedziałam, że szuka informacji.

„Jestem grafikiem,” powiedziałam cicho.

„Och, brzmi nudno,” powiedziała, patrząc przez okno odrzutowca.

Nie odpowiedziałam jej. Macy zawsze miała słabość do Deana i zawsze wierzyła, że jestem z nim lub mam jakieś uczucia do niego, przez co zawsze była dla mnie wredna.

Gdy odrzutowiec wylądował na małym pasie na wyspie, odetchnęłam z ulgą. Bez Deana i bez Alecka. Mogłam się zrelaksować. Gdy szliśmy w stronę domu, zauważyłam ręcznik na jednym z leżaków plażowych. Hmm, może ktoś go zapomniał. W momencie, gdy dotarliśmy do drzwi, zostały one otwarte od środka, a on tam stał.

Dean, wysoki i jasny, jego kruczoczarne włosy rozczochrane, a niebieskie oczy skupione na mnie. Jeśli już, to stał się jeszcze przystojniejszy. Cholera.

„O mój Boże, jesteś tutaj!” krzyknęła Macy, podchodząc do niego i przytulając go. On ją przytulił, ale nie uśmiechnął się; wciąż patrzył na mnie.

„No, w końcu,” usłyszałam za sobą. Zamarłam. Oboje tu byli. Otrząsnęłam się z szoku i odwróciłam się, patrząc na niego. Aleck, podobnie jak Dean, czarne włosy, niebieskie oczy i muskularne ciało.

„Hej, jak się masz?” powiedział, podchodząc do mnie. „Dobrze, a jak ty się masz?” zapytałam. Modliłam się, żeby nikt nie widział ani nie słyszał nerwowości w moim głosie. To było złe.

„Mogłoby być lepiej. Wyglądasz świetnie,” powiedział, przytulając mnie. Odwzajemniłam przytulenie.

„Dzięki, ty też nie wyglądasz źle.” Nie mogłam na niego patrzeć. Inni rozmawiali, śmiali się i żartowali. Wszyscy weszliśmy do środka, a ja poczułam, że ktoś chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się, a Dean patrzył na mnie. Przytulił mnie. „Wszystko w porządku?” zapytał, puszczając mnie. Ten jeden gest sprawił, że moje serce zaczęło szybciej bić.

„W porządku, tylko trochę zmęczona,” skłamałam.

„Okej. Dobrze cię znowu widzieć, Layla.”

„Dobrze was obu znowu widzieć.” Zostawiłam ich stojących tam. Może, tylko może, ta podróż da mi jasność, której potrzebuję, aby wyrzucić całą tę sytuację z głowy.

Gdy weszłam na schody, Macy i Nella kłóciły się. Stanęłam obok Andrew. „Co się z nimi dzieje?” On wzruszył ramionami,

„Wiesz, jakie są.”

„Okej, na trzecim piętrze są trzy pokoje. Kto chce je?” zapytała Mallory.

„Chcę ten,” powiedziała Macy, idąc do drzwi na końcu korytarza.

„Wybierz mądrze; nie ma zamiany,” powiedziała Mallory.

„Wezmę trzecie piętro.” Im dalej od Deana i Alecka, tym lepiej.

„Świetnie, teraz każdy ma pokój. Layla, ty, Dean i Aleck jesteście na trzecim piętrze, a wszyscy inni na drugim.”

„Zmieniam zdanie. Chcę ten na trzecim piętrze. Layla, nie masz nic przeciwko zamianie ze mną, prawda?” Oczywiście, że tego chce.

„Jasne, nie ma problemu,” powiedziałam, idąc w stronę pokoju, który wcześniej wybrała.

„Nie, Layla, jesteś na górze. Już powiedziałam, że nie ma zamiany. To jest pokój, który wybrałaś, Macy, i koniec,” powiedziała Mallory.

„Mallory, dla mnie to nie problem,” powiedziałam, próbując uniknąć problemu. Wiem, że Macy chce być blisko Deana.

„Kto cię zrobił dyrektorem? Ona nie ma z tym problemu, więc dlaczego ty masz?” powiedziała Macy.

„Co się dzieje z Macy?” szepnął Andrew.

„Nie mam najmniejszego pojęcia. Chyba chce być blisko Deana,” szepnęłam.

To się nie skończy. Zobaczyłam, jak Dean i Aleck wchodzą po schodach.

„Okej, okej, wystarczy. Andrew, ty lub Chris idziecie na górę z Deanem i Aleckiem.”

„Wezmę to,” powiedział Andrew.

„Widzicie, proste. Na trzecim piętrze nie ma żadnej kobiety. Teraz każdy niech zajmie pokój i zaczynamy. Potrzebuję drinka,” powiedziałem, idąc w stronę pokoju na końcu korytarza.

Gdy byłem już w pokoju, zamknąłem drzwi na klucz i zacząłem chodzić w tę i z powrotem. Może i jestem dorosły, ale nie mogłem tego zrobić. Wiem, jaką wymówkę podam, ale nie jesteśmy już dziećmi i nie wiem, czy mi uwierzą. Zaskoczył mnie dźwięk pukania do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem ich oboje stojących tam. Nic nie powiedzieli, po prostu weszli do środka i zamknęli drzwi za sobą.

Zanim się odezwałem, minęło kilka sekund. „Coś się stało?” zapytałem, patrząc na nich. Aleck stał, patrząc na mnie, a Dean podszedł do okna i spojrzał na zewnątrz.

„Dlaczego nas zostawiłaś?” zapytał Aleck. Nie mogłem odpowiedzieć na to pytanie, nie dlatego, że nie chciałem, ale dlatego, że lepiej by było, gdybym tego nie robił. Mieliśmy jeszcze odrobinę szacunku do siebie i byliśmy wciąż uprzejmi. Gdybym powiedział prawdę, prawdopodobnie by mnie znienawidzili.

„W naszym ostatnim roku na studiach. Było blisko do ukończenia, kiedy zauważyłem, że powoli się od nas oddalasz. Twoje telefony i wiadomości stawały się coraz rzadsze. Nagle byłaś tak zajęta i nie miałaś czasu na spotkania z nami,” powiedział Dean.

„Layla, nie jesteśmy już dziećmi; jesteśmy dorosłymi. Czy zrobiliśmy coś, co cię zraniło, czy powiedzieliśmy coś nie tak?” zapytał Aleck.

Westchnęłam. Wiedziałam, że będą mnie ścigać i próbować się dowiedzieć. „Nie. Żadne z was nic nie zrobiło.” Może, tylko może, mogłabym im powiedzieć część prawdy.

Westchnęłam.

„Po egzaminach spędzaliśmy razem dużo czasu. Wszyscy na kampusie wiedzieli, że jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. Ale chyba nie wszyscy w to wierzyli. Zaczęłam otrzymywać listy. Nie jeden czy dwa, ale pięć, sześć, czasem dziesięć dziennie. W moim plecaku, na biurku, pod drzwiami pokoju, każdego dnia. Mallory nic nie wiedziała; trzymałam to dla siebie.” Usiadłam na łóżku. Nie patrzyłam na nich.

„Chyba dlatego, że nie mieliśmy już dziesięciu czy dwunastu lat, nie mogliśmy być po prostu przyjaciółmi; według listów i niektórych osób na kampusie byliśmy przyjaciółmi z korzyściami.”

„Co?” zapytali oboje jednocześnie, patrząc na mnie.

„Listy oskarżały mnie o naruszanie waszej przestrzeni, bycie potrzebującą, bycie dziwką. Niektóre twierdziły, że sypiam z jednym z was albo z oboma. Niektóre były nawet groźbami, żebym trzymała się od was z daleka, bo inaczej wasze ostatnie dni na studiach zostaną zrujnowane. Nie chciałam, żeby coś wam się stało, więc trzymałam się z daleka.”

„Dlaczego nam nie powiedziałaś?” zapytał Dean.

„Miałam zamiar. Tej nocy szłam do was, ale kiedy dotarłam do drzwi, ktoś do mnie zadzwonił. Wiedzieli, że zamierzam wam powiedzieć. Powiedzieli, że jeśli coś powiem, nie tylko wasze życie, ale i moje zostanie zrujnowane. Przysłali mi zmontowane zdjęcia nas trojga razem i powiedzieli, że jeśli zapukam do drzwi, zdjęcie będzie następnego dnia na całym kampusie. Więc zawróciłam i trzymałam się z daleka.”

„To były studia. Dlaczego trzymałaś się z dala przez tyle lat?” zapytał Aleck, brzmiąc na zranionego.

„Nie chciałam, ale kilka tygodni po ukończeniu studiów przyszliście do mnie na wieczór filmowy. Kiedy wyszliście następnego ranka, znowu otrzymałam groźby. Powiedzieli, żebym trzymała się z dala od waszego życia na zawsze. Więc to zrobiłam. Przepraszam; nie chciałam was zranić, ale nie chciałam, żeby wasze życie się popsuło. Pomyślałam, że jeśli się odsunę, wasze życie będzie lepsze.”

To był jeden z powodów, dla których zerwałam z nimi kontakt. Główny powód to coś, czego nigdy nie mogłabym powiedzieć. Usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć; Macy i Chris stali tam.

„Hmm, wygląda na to, że macie sekrety,” powiedziała, uśmiechając się złośliwie.

„Przestań z tym; są przyjaciółmi od przedszkola. Grillujemy, a picie już się zaczęło,” powiedział Chris.

„Dobrze, zaraz zejdę,” powiedziałam. Złapałam walizkę i otworzyłam ją.

„Porozmawiamy o tym później,” powiedział Dean, wychodząc z pokoju, a Aleck poszedł za nim. Macy wciąż stała tam.

Previous ChapterNext Chapter