Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1

Layla

Gdy tylko przekroczyłam próg mojego mieszkania, zaczęły napływać wiadomości. Rzuciłam torebkę na stół i sprawdziłam telefon. Zostałam dodana do grupowego czatu. O Boże, skąd oni mają mój numer? Wpatrywałam się w telefon, podczas gdy dodawano kolejne osoby.

To byli wszyscy ludzie, z którymi chodziłam na studia, moi znajomi z uczelni. Czekałam cierpliwie, aż dodadzą dwie osoby. Zobaczyłam, gdy dodali jego, pojawiło się jego zdjęcie, a potem drugie zdjęcie. Musiałam opuścić ten czat. Gdy otworzyłam ekran, aby pisać, zobaczyłam to.

„Dean opuścił czat”

Moje niespokojne serce poczuło się trochę mniej niespokojne.

GRUPOWY CZAT

LAYLA: Mallory, co się dzieje i skąd masz mój numer?

MALLORY: Daj spokój Layla, nie odchodź. Wiesz, jak trudno było mi znaleźć wszystkich?

MACY: Serio? Jestem w trakcie robienia paznokci.

NELLA: No, no, no, rozrabiaki razem.

REA: Co teraz, jestem zajęta. To lepiej być dobre.

ANDREW: Cześć, cześć, moi ludzie, minęło za długo.

CHRIS: Cholera, te dziewczyny wyglądają lepiej niż kiedykolwiek.

„Dean został dodany”.

CHRIS: Mój człowiek, Dean, co tam? Gdzie jest Aleck?

ALECK: Tutaj.

CHRIS: Hej Layla, bądź fajna i wrzuć zdjęcie.

LAYLA: Nie mam ochoty na ciebie, Chris. Mallory, o co chodzi?

MALLORY: No cóż, organizujemy spotkanie za miesiąc. To dwutygodniowe wakacje. Potrzebuję uwagi i opinii wszystkich.

LAYLA: Nie jestem zainteresowana, Mallory.

CHRIS: Ah, daj spokój Layla, bądź fajna. Zniknęłaś i zostawiłaś nas wszystkich po ukończeniu studiów. Hej Dean, Aleck, porozmawiajcie ze swoją najlepszą przyjaciółką, namówcie ją, żeby przyszła.

„Layla opuściła czat”.

Wyłączyłam telefon i rzuciłam go na kanapę. Boże, jest powód, dla którego trzymałam się z dala od nich. Cóż, powodem byli Dean i Aleck. Którzy nie byli nikim innym jak bliźniaczymi braćmi i którzy byli moimi najlepszymi przyjaciółmi od przedszkola.

Odsunęłam ich od myśli i zajęłam się swoimi sprawami. Po sprzątaniu poszłam na siłownię. Kiedy wróciłam do mieszkania, była ósma wieczorem. Zrobiłam prostą kolację z makaronu i zjadłam. Relaksując się, włączyłam telefon i wiadomości zaczęły znów napływać. Zanim mogłam je sprawdzić, telefon zaczął dzwonić. To nie był numer, który znałam.

Odebrałam, ale osoba po drugiej stronie nic nie powiedziała.

„Halo?”. Brak odpowiedzi.

„Halo?”. Brak odpowiedzi. Zakończyłam połączenie i otworzyłam wiadomości.

GRUPOWY CZAT

„Layla została dodana”

Westchnęłam głośno. Wyglądało na to, że nie da się tego uniknąć. Otworzyłam czat i zaczęłam czytać.

MALLORY: Za każdym razem, gdy odejdziesz, ktoś cię doda z powrotem. WSZYSCY MUSZĄ PRZYJŚĆ.

CHRIS: Jestem za, gdziekolwiek i kiedykolwiek.

ANDREW: Ja też.

REA: Ja również.

MACY: Dobra, jeśli wszyscy tak bardzo chcecie mnie zobaczyć, to przyjdę.

CHRIS: To jest duch, Macy.

NELLA: Dobra, zgoda.

MACY: Dean, co z tobą?

DEAN: Dam znać wkrótce.

CHRIS: Daj spokój, człowieku. Aleck, ty też?

ALECK: Nie jestem pewny.

MACY: Ludzie, dajcie spokój. Rozumiemy, że jesteście teraz ważnymi biznesmenami, ale nadal musicie się trochę zabawić i zrelaksować. Jesteśmy najlepszymi do zabawy.

REA: A co z Laylą?

MACY: To jej wybór.

MALLORY: Macy, mogę się obejść bez narzekania. Layla przyjdzie.

ALECK: Wątpię, ale bawcie się dobrze. Przepraszam, Mal.

MALLORY: Boże, wszyscy jesteście beznadziejni.

DEAN: Mallory, nie jestem pewny, czy dam radę. Poza tym, mam spotkania jedno po drugim. Nie mogę po prostu wyjechać na tydzień.

ALECK: Ma rację. Nie możemy po prostu wyjechać na tydzień. Prowadzimy firmę. Może następnym razem.

CHRIS: Cholera, Mallory, jeśli się nie pojawią, to naprawdę będzie kiepsko.

MALLORY: Nie martw się, będziemy się bawić.

Oni nie jechali. Nie zobaczę ich. Nie mogłam znieść bycia w ich obecności. Nie byłam już nastolatką, miałam dwadzieścia pięć lat, byłam dorosła i mogłam sobie z tym poradzić. Upewniłam się, że to pozostanie ukryte i będę to nadal ukrywać. Poza tym, potrzebuję trochę czasu z dala od tego miejsca po tym, co Josh zrobił.

GRUPA CZATOWA

LAYLA: podaj mi czas, datę i miejsce. Jestem w.

CHRIS: O kurde. Ona przychodzi, nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak bardzo się zmieniłaś przez ostatnie pięć lat.

LAYLA: Nadal jestem taka sama.

MACY: No to masz pecha.

LAYLA: Przynajmniej jestem sobą. Dobranoc.

Wyłączyłam telefon i poszłam spać. Leżałam w łóżku, myśląc o nich. Dean i Aleck Cavanaugh. Byli bliźniakami, nie identycznymi. Mieli teraz dwadzieścia sześć lat. Pierwszy raz spotkałam ich w przedszkolu. Pamiętam, jak płakałam, a oni obaj mnie pocieszali, mówiąc, że wszystko będzie dobrze.

Od tamtego dnia byliśmy nierozłączni. Moja mama martwiła się, bo byli z drugiej strony społeczności, bardzo bogaci, także o aprobatę ich rodziców, ale nie miała się czym martwić. To nigdy nie było problemem, byliśmy tak blisko, że dzieliliśmy się wszystkim. Organizowaliśmy nocowanki.

Moja mama nigdy nie bała się zostawić mnie samej z nimi, bo wiedziała, że nigdy mnie nie skrzywdzą. Wszystko zmieniło się, gdy skończyłam osiemnaście lat. Byliśmy na studiach, kiedy to się stało i stało się tak szybko, że musiałam się od nich zdystansować.

Próbowali się ze mną skontaktować, ale nie odpowiadałam. Wiem, że chcą odpowiedzi, dlaczego ich odcięłam, ale to nie jest odpowiedź, którą ktokolwiek powinien usłyszeć. Przestałam myśleć, bo mój umysł zaczął wędrować tam, gdzie nie powinien.

Trzy tygodnie później Mallory wysłała nam czas i datę. Sprawdziłam w pracy, czy mogę wziąć wolne i dostałam je. Stałam w sypialni, niepewna, co spakować. Mallory nie powiedziała, dokąd jedziemy. Stałam, patrząc na siebie w lustrze. Ostatni raz wszyscy widzieli mnie na dzień ukończenia szkoły. Wtedy byłam Pettie, moja skóra zawsze była nieskazitelna i czysta. Ale przez te lata zmieniłam się. Minęły co najmniej trzy lata, odkąd ktokolwiek z nich mnie widział.

Moje normalne blond włosy były teraz czerwone. Moje piersi były większe, a tyłek niczego sobie. Nie wiem, co się stało, ale nagle przestałam być Pettie dziewczyną, którą byłam. Miałam krągłości we wszystkich właściwych miejscach i mogłam przyciągać spojrzenia. Chwyciłam telefon. Przez te lata zdecydowałam się na kilka tatuaży. Miałam jeden na górze brzucha, kilka mniejszych na rękach i dwa na szyi poniżej każdego ucha. Te dwa nigdy nie były widoczne, głównie dlatego, że moje włosy je ukrywały. Ogólnie rzecz biorąc, nie byłam już dziewczyną, którą pamiętali.

GRUPA CZATOWA

LAYLA: Mallory, na co mamy się pakować?

NELLA: Tak, o to chodzi, suko, nie powiedziałaś gdzie.

MACY: Cokolwiek to jest, jestem spakowana na wszystko.

Mallory: Słońce, piasek i plaża.

LAYLA: Jasne.

MACY: Szczęściarze, zobaczycie mnie w bikini.

CHRIS: No, nie mogę się doczekać.

Wyszłam z grupy czatowej i zaczęłam pakować walizkę. Nie było wzmianki o Deanie i Alecku w grupie czatowej i byłam z tego zadowolona. Może, tylko może, nie pojawią się.

Następnego ranka wyjechałam o dziewiątej na miejsce, które Mallory wysłała. Kiedy podjechałam, było to na lotnisku. Zaparkowałam samochód i siedziałam tam, mentalnie się przygotowując. Mogłam zobaczyć kilku z nich stojących w hangarze z walizkami. Chyba to było to. Wysiadłam i chwyciłam walizkę. Zamknęłam samochód i ruszyłam w ich stronę.

„O kurwa. Layla?”

„Tak, Chris.” Powiedziałam, uśmiechając się. Mallory podbiegła do mnie, przytulając mnie. „O mój Boże. Wyglądasz niesamowicie.”

„Ty też wyglądasz całkiem nieźle,” powiedziałam, uśmiechając się. „Cześć, Macy.”

„Hej.” Powiedziała bez zainteresowania.

„Boże, Layla, jesteś gorąca, i to naprawdę gorąca. Co się z tobą stało? Masz tatuaże?” Chris powiedział, uśmiechając się.

„Zamknij się. Dokąd jedziemy, Mallory?” Zapytałam poważnie.

„Cóż, znajomy ma prywatną wyspę i pozwala mi ją używać przez dwa tygodnie, jeśli zrobię dla niego jego podatki, także pozwala mi używać jego prywatnego odrzutowca.” Odpowiedziała, uśmiechając się.

„Okej.”

Previous ChapterNext Chapter