Read with BonusRead with Bonus

Praca dla życia I

„Susana,” jęknęła Alcee do swojego telefonu komórkowego, klęcząc pod biurkiem jednego z administratorów z najwyższego piętra zarządu, „nie mam na to czasu.”

„Znajdź czas.”

Ciągłe wymagania jej przyjaciół dotyczące jej czasu były czymś, o co ciągle się kłócili. Podczas gdy oni byli pod ochroną swoich rodzin, ona była bez niej i zdawało się, że zawsze zapominali, że ryzykowała swoje życie za każdym razem, gdy wychodziła za drzwi swojego domu. Życie nie było takie łatwe, gdy byłaś byłą principessą, a ulice wiedziały, że Don Mariani nie dba o to, czy żyjesz, czy umierasz.

„Nie mogę. Pracuję dziś nadgodziny.”

„Olej to.”

„W przeciwieństwie do ciebie, która wciąż ma swój fundusz powierniczy,” jęknęła, gdy regulowała kabel HDMI i westchnęła, „muszę pracować.” Zawsze bała się, że jej pieniądze się skończą i będzie walczyć, aby zapewnić byt Antero.

„Masz pieniądze w banku!”

„Mam oszczędności na wypadek, gdyby coś się stało, straciła pracę, zachorowała lub miała wypadek albo wszystko naraz. Moje gniazdko chroni mnie i moją rodzinę. Moja praca zapewnia nam jedzenie i dach nad głową.” Wycofała się spod biurka i poprawiła okulary, które zsunęły się jej z nosa. Usiadła na krześle, uruchomiła komputer na biurku i czekała, aż się włączy.

„Alcee, musisz trochę żyć.”

„Słuchaj, teraz pracuję. Muszę ustawić jeszcze sześć komputerów, zanim będę mogła wrócić do domu pod koniec dnia. Bardzo bym chciała skupić się na swoim zadaniu.”

„Pracujesz za dużo. To nie jest dla ciebie dobre.”

„Pracuję dokładnie tyle, ile trzeba, żeby utrzymać się przy życiu i poza celownikiem mojego ojca, Susana.”

„Jesteś mi coś winna.”

„Jak? Na jakiej planecie odmowa zaproszenia na kolację, która jest podwójną randką, a dla mnie randką w ciemno, zamienia się w to, że jestem ci coś winna? To się nie zgadza.”

„Nie wiem jak, ale jesteś mi coś winna. Zrobimy tę podwójną randkę w pewnym momencie, więc przestań to odkładać.”

„Cokolwiek,” rozłączyła się i zaczęła pisać na klawiaturze, z satysfakcją patrząc, jak system się uruchamia. Jeden zrobiony. Jeszcze sześć.

Kiedy opuściła dom swoich rodziców sześć lat temu, a bardziej dokładnie, kiedy ojciec wyrzucił ją z niczym poza ubraniami na plecach za bycie hańbą, udało jej się stosunkowo szybko znaleźć swoje miejsce.

Zatrudniona jako specjalista IT zaraz po studiach w dużej firmie ochroniarskiej na Manhattanie, udało jej się zrobić karierę. Jedynym problemem było to, że trzy lata temu firma zmieniła właściciela, a rodzina Lozano kupiła firmę w całości. Przez miesiące bała się, że zauważą jej nazwisko na liście pracowników i ją zwolnią, albo co gorsza, zabiją.

Pomimo sprzedaży, nowi właściciele firmy nie postawili nogi w budynku przez trzy lata, odkąd go przejęli. Plotki mówiły, że są bardzo zadowoleni z tego, jak obecny prezes firmy zarządza sprawami.

Obecny prezes firmy, Kylen, został zatrudniony przez poprzedniego CEO. Kylen był byłym komandosem marynarki wojennej, który zatrudniał głównie mężczyzn i kobiety, z którymi pracował w siłach zbrojnych lub którzy zostali mu poleceni. Alcee, która została zatrudniona przez poprzedniego CEO, pozostawała jednym z nielicznych wyjątków, przyjęta na podstawie rekomendacji jednego z jej profesorów z uczelni. Przeszła proces weryfikacji, wszystkie kontrole przeszłości i nawet jej nazwisko nie powstrzymało ich od zatrudnienia jej, a poprzedni CEO wziął ją pod swoje skrzydła i uczynił ją swoją honorową wnuczką. Kiedy przeszedł na emeryturę i sprzedał firmę, wiedziała, że nalegał na Kylen, aby ją zatrzymał.

Wydawało się, że nowi właściciele zakładali, że obecny prezes firmy utrzymuje personel, któremu ufa, i w związku z tym nikt nawet nie wspominał o jej imieniu w negatywny sposób podczas przejścia firmy po sprzedaży rodzinie Lozano. Pan Kylen Burgess pozostał prezesem, a rodzina Lozano nie przejmowała się zbytnio.

Wiedziała, że przychodzą na spotkania zarządu i tym podobne, ale była tym, co grupa wyższej kadry kierowniczej nazywała trollem. Ona i sześciu innych generalistów IT mieszkali na niższych poziomach firmy, często nazywanych przez resztę pracowników "wnętrznościami piekła". Osobiście uważała ten przydomek za zabawny, ponieważ w jej włosko-katolickim wychowaniu piekło miało być gorące, a podłoga laboratorium komputerowego była zimniejsza niż reszta budynku.

Uśmiechała się do siebie na tę myśl, kiedy jeden z jej współpracowników podszedł do niej z narzekaniem. „Co tam, Tank?”

Tank był jednym z wojskowo wyszkolonych facetów IT i dowodził ich działem. Raportował bezpośrednio do Kylen. Był również zgodny ze swoim przydomkiem pod względem rozmiaru, ale zazwyczaj był łagodną duszą, zadowoloną z siedzenia za biurkiem i stukania w klawiaturę.

„Wszyscy cholerni ważniacy są na górze. Kylen dał mi znać, że CEO przenosi się z biura w Europie do Nowego Jorku. Dał mi znać teraz, w tej chwili, zamiast, wiesz, dać mi wcześniej znać, żebym mógł się przygotować na to gówno.”

Poczuła, jak jej żołądek opada do stóp. Zapeszyła się, myśląc o rodzinie Lozano.

„CEO?”

„Torquato Lozano.”

Cholera. Zaraz zwymiotuje. Zaraz zwymiotuje na cały pulpit, który złożyła.

Previous ChapterNext Chapter