Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 111: NIEWIARYGODNE

DOMINIC

ŁUP

Cios rzuca Calvina na podłogę mojego gabinetu, jego warga pęka i krwawi.

"Jak śmiesz?!" warczę. "Jak śmiesz mnie obrażać przed wszystkimi wilkami?! Przed Viktorem?!"

"Alpha -"

"Zamknij się!" ryczę, kopiąc go prosto w brzuch, aż krztusi się krwią. "To już wystarczająco złe...