




Rozdział 9
„Dokładnie.” Terry splata palce na biurku. „Wiesz, że jest duża szansa, że to nie jest ściema, Mak.”
Przez moją głowę przelatuje mnóstwo myśli. Nigdy nie lubiłam Craiga Kennedy’ego. Ma własny kodeks dotyczący etyki ulicznej. Ostrzegano mnie na początku mojej kariery policyjnej, żeby trzymać się od niego z daleka. To było zanim uczynił moje życie koszmarem, kiedy tylko był w pobliżu.
Nie przyjmował odmowy. Nie, nie poszłabym z nim na randkę. Nie, nie pozwoliłabym mu się obmacać, i nie, nie spałabym z nim. Powiedziałam mu, że nie umawiam się z policjantami, z którymi pracuję. I szczególnie nie z żonatymi policjantami jak Kennedy. Po prostu nie! Kiedy w końcu zagroziłam, że pójdę do przełożonego, odpuścił i patrzył na mnie z nienawiścią, kiedy tylko mógł. Przewracałam wtedy oczami. Słyszałam plotki od innych funkcjonariuszy, że Kennedy chodzi po cienkiej niebieskiej linii lub często ją przekracza. Większość tych plotek dotyczyła jego agresywnego zachowania podczas zatrzymań. Trzymałam się z dala od plotek i od Kennedy’ego.
Zawsze są dwie strony każdej historii i zazwyczaj wspieram moich braci i siostry w mundurze, chyba że ktoś udowodni, że nie powinienem. Mimo że nie lubię Kennedy’ego, to nie znaczy, że wierzę Terry’emu. Ale zaczynam się zastanawiać.
„Wyłóż to przede mną.” Moje słowa są ostre, bo nadal jestem wkurzona.
Terry uśmiecha się lekko, ale jego uśmiech znika, kiedy rzucam mu spojrzenie, które mówi „mogłabym cię udusić”.
„Dixon mówi, że chciał się wycofać i skończyć z handlem narkotykami dla Alonzo. Alonzo powiedział Dixonowi, że to nie przejdzie, bo Alonzo nie jest już głównym szefem, a Kennedy jest.” Oczy Terry’ego pozostają utkwione w moich, gdy dodaje: „Dixon opuścił Alonzo, odmawiając zabrania narkotyków ze sobą. Dwie godziny później Dixon został złapany z metamfetaminą w kieszeni. Mówi, że używał kilka dni temu, ale nic mu nie zostało i że Kennedy podrzucił mu narkotyki.” Terry przesuwa zdjęcie Dixona w moją stronę. „Ten dzieciak jest mały i chudy, i jest nieśmiały. Powiedział, że w ogóle nie stawiał oporu. Mówi, że wracał do domu od swojej dziewczyny, kiedy Kennedy podjechał. Kennedy przewrócił kilka zewnętrznych lamp solarnych, pobił go i aresztował Dixona za zniszczenie mienia, stawianie oporu przy zatrzymaniu i narkotyki.”
Patrzę na zdjęcie Dixona, podczas gdy Terry kontynuuje. „Nie wspominałem o tym, bo wiem, że twoja krew jest niebieska, ale od lat krążą plotki o Kennedy’m. Ma też wsparcie. Kogoś dużego.” Terry podnosi rękę, dłonią w moją stronę, kiedy próbuję przerwać. „Nie musisz tego lubić, zgadzać się z tym ani pracować nad sprawą dla mnie. Chcę cię na tej sprawie, bo byłaś uczciwą policjantką i jeśli coś się dzieje, nie zamieciesz tego pod dywan.”
Ma rację, nie zrobię tego. Cała ta sytuacja nie ma jednak sensu. „Trudno mi uwierzyć, że ojciec Dixona pokrywa koszty. Gdyby to było zabójstwo, rozumiem, ale nie skazanie za przestępstwo narkotykowe, które zostanie zredukowane i może skończyć się sądem narkotykowym jako możliwą opcją. Jeśli Kennedy nie zostanie ranny przez opór Dixona przy zatrzymaniu, to również zostanie wycofane.”
Terry strzela palcami. „Masz rację. Nie pokrywa całych kosztów; ja dofinansowuję twoją część. Wiem, że trudno ci w to uwierzyć, ale mam kilku klientów, którzy są niewinni. Kennedy wsadził ich za kratki z własnych powodów, które nie mają nic wspólnego z prawem. Jest kłamcą i jest w tym cholernie dobry. Od dawna go chciałem. I jeśli weźmiesz tę sprawę, a ja pokrywam koszty, mam nadzieję, że dasz mi zniżkę.”
To wywołuje uśmiech. „Nie ma mowy, skąpy draniu.” Terry wie, że nie ma szans, żebym obniżyła jego rachunek. Postanawiam trochę go podrażnić. „Z tego co słyszę, możesz wkrótce być bankrutem, więc może to być moja najkrótsza sprawa.”
Twarz Terry’ego przybiera cudowny odcień burgundu. „Cholera Brenda. Powinna trzymać buzię na kłódkę.”
Uśmiecham się.
Terry podnosi się trochę z krzesła i pochyla się w moją stronę. „Zapamiętaj moje słowa, Sheila wkrótce będzie moją żoną, a jej fochy będą przeszłością.”
On jest poważny. Sheila musi być tą kobietą, którą... hmm... porzucił. Na samą myśl o kimkolwiek, kto miałby poślubić Terry'ego, robi mi się niedobrze. Fuj. Miesiąc miodowy... podwójne fuj.
Przez następne trzydzieści minut Terry opowiada mi wszystko, co kiedykolwiek słyszał o Kennedym i mówi, co chce, żebym zrobiła. Nic jawnego, tylko wyczuwanie moich kontaktów i trzymanie ucha na pulsie. Terry wie, że zbieram dobre informacje z ulicy, ale nie wie, kto mi je daje i nigdy się nie dowie.
Wychodzę z biura Terry'ego z czekiem w ręku. Pokryje pierwszy tydzień pracy nad nową sprawą. Spóźniam się pięć minut na spotkanie z Penny w Starbucks. Siedzi w tylnym rogu i macha, gdy mnie widzi. Zamawiam Frappuccino, które zazwyczaj jest poza moim skromnym budżetem. Szaleję, bo mam czek w portfelu, a jeśli nie wypiję kawy, mogę trafić do najbliższego baru i pić mocny alkohol, dopóki ktoś nie wsadzi mnie do taksówki. Terry i sprawa Kennedy'ego naprawdę mieszają mi w głowie.
Penny wstaje, gdy podchodzę. Jak zawsze, całuje mnie w policzek i sprawia, że wydaje się to naturalne. Ja, z drugiej strony, nie mam pojęcia, co robić za każdym razem, gdy to robi.
"Jesteś zbawieniem, kochanie. Harry płakał całą noc. Musiałam mu podać środki przeciwbólowe i alkohol, żeby go uspokoić. Bał się iść do lekarza i martwił się, że bandyci, którzy go zaatakowali, przyjdą do domu i go znajdą. Gdy tylko tabletki i alkohol zrobiły swoje, powiedziałam mu, że odchodzę i zabieram swoją uczciwą część za osiem lat piekła, które mi zgotował. Był już dość nieprzytomny, ale podczas swojego wulgarnego bełkotu wspomniał, że jesteś suką i przyjdzie po nas obie."
Na szczęście moja nowa sprawa zaczyna się rozmywać w tle. "Dlaczego w ogóle zostałaś na noc? Powinnaś pozwolić mu cierpieć."
Uśmiech Penny tylko się powiększa. "Masz rację, ale z jakiegoś powodu, widząc jego pięć złamanych palców, poczułam się wielkoduszna. Rano wsadziłam go do samochodu i wyrzuciłam w szpitalu. Jeśli chce ze mną rozmawiać po tym, może to zrobić przez mojego adwokata."
Penny jest inna niż ja. Ja bym kopnęła Harry'ego, a potem jeszcze raz, gdyby leżał na ziemi. "Więc co ci powiedział o swoim, hmm, wypadku?"
"Między płaczem, powiedział, że został napadnięty w podziemnym garażu po tym, jak zrobiłaś zdjęcia. Płakał, że nic nie zrobiłaś, żeby powstrzymać atak."
"Wyjaśnił, dlaczego prostytutka wisiała na jego fiucie?"
Przeciąga swoje stylizowane blond włosy za ramię. Penny jest piękna i zawsze perfekcyjnie ubrana. Jest żoną na pokaz, i nie oceniam tego. Mimo że wyszła za mąż dla pieniędzy, nikt nie powinien być uwiązany z Harrym Dandridge'em przez osiem lat.
"Powiedział mi, że miał chwilę słabości. Oczywiście, tak bardzo szlochał, że miałam trudności ze zrozumieniem większości tego, co mówił." Przewraca oczami.
Podaję jej pendrive. "Uważaj na siebie," mówię jej. Ona podaje mi czek. Biorę go, nie patrząc na kwotę. "Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, kto będzie cię traktował tak, jak na to zasługujesz."
"Och, kochanie, nie planuję mieć mężczyzny w swoim życiu przez długi czas. Pieniądze Harry'ego utrzymają mnie na powierzchni przez lata. Chcę dom na plaży gdzieś i z dala od tego piekielnego upału."
"Idź na całość," mówię, gdy obie wstajemy. Kolejny pocałunek w policzek i wracam do Sally. Włączam ją, żeby uruchomić klimatyzację. Wspaniale jest mieć zimne powietrze, ale odmawiam podziękowania Moonowi za luksus. Zerkam na czek od Penny, zanim włożę go do portfela. Dodała napiwek w wysokości 1,000 dolarów. Nie byłam tak zasobna... cóż, nigdy. Większość moich zleceń pochodzi z poleceń, i mam przeczucie, że Penny nie będzie miała nic przeciwko podaniu mojego nazwiska.
Jadę do banku i deponuję oba czeki przez drive-thru. To był dochodowy i pełen wydarzeń dzień. Poćwiczę, zanim wyjdę wieczorem.
Nie planuję być w domu na odbiór Moona o siódmej. On jest dla mnie niedostępny, i chociaż czuję to przyciąganie złego chłopca, nie jest ono wystarczające, żeby zmienić zdanie.