




Rozdział 1
POV Evelyn
Leżałam na przesadnie miękkim łóżku w pokoju gościnnym w Blackwood Estate w Beverly Hills, wpatrując się w sufit. Dziś ja—Evelyn Ashford—oficjalnie zostałam żoną Doriana Blackwooda. Nie z miłości, lecz poprzez zimną transakcję, strategiczne małżeństwo starannie zaplanowane przez moich rodziców.
Gwiazdy na zewnątrz były przyćmione, pasując do mojego nastroju. Gdy już myślałam, że ta absurdalna noc poślubna nie może być gorsza, odgłosy dochodzące z głównej sypialni obok okazały się druzgocąco błędne.
"Nie, bądź delikatny—" Zmysłowy głos kobiety przeniósł się przez ścianę, towarzyszyły mu głębokie śmiechy i sugestywne dźwięki.
Moje skronie pulsowały, gorąca krew napływała mi do głowy. Boże, naprawdę przyprowadził kobietę do domu w naszą noc poślubną? Chociaż nie chciałam poślubić tego rzekomo zimnokrwistego playboya biznesmena, to nie znaczy, że będę tolerować tak jawne lekceważenie.
"Spokój, Evelyn, spokój," mówiłam sobie, ale płomienie oburzenia już się we mnie roznieciły. Nie urodziłam się w bogactwie i przywilejach. Jako lekarka w Mercy West Hospital, wychowywała mnie babcia w Evergreen Valley, Oregon. Babcia Dorothy zawsze mnie uczyła: nikt, bez względu na bogactwo czy władzę, nie ma prawa deptać twojej godności.
Zrzuciłam kołdrę i ruszyłam prosto do łazienki, napełniając miskę zimną wodą. Może właśnie tego potrzebował Pan Czwarty Syn rodziny Blackwood—otrzeźwiającego chlupnięcia zimnej rzeczywistości.
W nocnej koszuli, niosłam miskę w stronę głównej sypialni. Każdy krok podsycał moją złość, każda sekunda wzmacniała moją determinację. Mocno zapukałam do drzwi, dźwięk szczególnie drażniący w cichym korytarzu.
"Spadaj!" Głos Doriana dobiegł z wnętrza, pełen niecierpliwości.
Zapukałam ponownie, tym razem mocniej. "Dorian Blackwood, otwórz drzwi!"
Drzwi się otworzyły. Dorian Blackwood stał tam, z nagim torsem, przyciągający wzrok, jego oczy błyskały niebezpiecznie.
"Przerywasz swojemu nowemu mężowi dobrą zabawę w środku nocy? Czym mogę ci pomóc, droga żono?" Sarkastyczny uśmiech grał na jego ustach, celowo pozwalając mi dostrzec kobiecą sylwetkę na łóżku za nim.
Moje serce biło szybciej, ale odmówiłam wycofania się. Nie pozwalając mu dokończyć, podniosłam miskę i oblałam go zimną wodą.
"Martwiłam się, że pan Blackwood może być przegrzany i zaszkodzić swojemu zdrowiu," powiedziałam spokojnie, obserwując jak woda spływa po jego zaskoczonej twarzy, mocząc jego klatkę piersiową i piżamę.
Wyraz twarzy Doriana zmienił się z szoku na wściekłość w mgnieniu oka. Wystąpił naprzód, jego mokra ręka chwyciła mój nadgarstek. "Czy wiesz, co robisz?" Jego głos był niski i groźny, jak warczenie.
"Absolutnie wiem," spojrzałam mu prosto w oczy, mimo wewnętrznego drżenia. "Daję ci znać, że Evelyn Ashford nie jest wycieraczką, po której możesz deptać."
Tuż przed tym, jak Dorian miał wybuchnąć, przerwał nam głos.
"Pan Dorian, Pani." To był James, lokaj, stojący na końcu korytarza z całkowicie neutralnym wyrazem twarzy, jakby scena przed nim była niczym niezwykłym. "Pan i Pani Blackwood właśnie przybyli i czekają na was na dole."
Dorian puścił mój nadgarstek, na jego twarzy pojawił się przebłysk niepokoju. "Teraz? O tej porze?"
"Tak, proszę pana. Wspomnieli, że muszą omówić jutrzejsze przyjęcie weselne," odpowiedział James równym tonem.
Dorian zwrócił się do mnie, krople wody spływające po jego doskonałej szczęce. Pochylił się blisko, jego głos zniżył się do szeptu, który tylko ja mogłam usłyszeć: "Słuchaj, jeśli odważysz się powiedzieć cokolwiek o dzisiejszej nocy moim rodzicom, obiecuję, że tego pożałujesz."
Jego groźba zraniła moją dumę, ale także ujawniła okazję. Może państwo Blackwood nie mieli pojęcia, jakim naprawdę człowiekiem jest ich syn.
„Dlaczego miałabym zachować twoje sekrety?” rzuciłam wyzwanie.
Woda kapała z jego brązowych loków, gdy spojrzał na mnie zimnym, niebezpiecznym wzrokiem. „Bo od dzisiaj twoje losy są całkowicie w moich rękach, Evelyn. Odważ się rzucić mi wyzwanie, a poniesiesz konsekwencje.”
James odchrząknął. „Panie Dorianie, Pani, Pan Blackwood mówi, że sprawa jest pilna.”
Przepchnęłam się obok Doriana i ruszyłam prosto do schodów. Skoro państwo Blackwood czekali, to była idealna okazja, by pokazać im prawdziwe oblicze ich syna.
Celowo zeszłam na dół w nocnym stroju, pewnie wchodząc do przestronnego salonu. Victoria Blackwood - elegancko ubrana matrona - natychmiast zmarszczyła brwi na widok mojego ubioru. Jej mąż Alexander po prostu skinął głową na powitanie.
„Przepraszam za mój wygląd,” uśmiechnęłam się uprzejmie. „Nie spodziewałam się gości tak późno.”
„Jesteśmy tu, aby potwierdzić szczegóły jutrzejszego przyjęcia,” Victoria powiedziała sztywno. „Dlaczego nie jesteś odpowiednio ubrana?”
Mrugnęłam niewinnie. „Och, myślałam, że jest już późno. Poza tym Dorian przyprowadził kolegę, więc zasugerował, żebym skorzystała z pokoju gościnnego.”
Gdy tylko wypowiedziałam te słowa, wyraz twarzy Victorii zmienił się dramatycznie. Zwróciła się do męża: „Alexander, słyszałeś to?”
Wyraz twarzy Alexandra Blackwooda stwardniał. „Sprowadź Doriana tutaj.”
Kilka minut później pojawił się Dorian, zmieniony w suche ubrania, choć jego włosy pozostały wilgotne. Jego wyraz twarzy był doskonale opanowany, jakby nic się nie stało.
„Ojcze, Matko, co was tu sprowadza tak późno?” Podszedł do Victorii i swobodnie pocałował ją w policzek.
„Umieściłeś swoją żonę w pokoju gościnnym?” zapytał Alexander bez ogródek.
Dorian nie zawahał się ani na chwilę. „Załatwiałem pilne sprawy i nie chciałem przeszkadzać jej odpoczynku.” Zwrócił się do lokaja. „Czyż nie tak, James?”
„Tak, Pan Dorian pracował w gabinecie do późna,” James skłamał gładko. Byłam zdumiona jego lojalnością wobec Doriana.
Zimno obserwowałam urok i perfekcyjny wygląd Doriana, kryjącego zimne, samolubne serce.
Victoria widocznie się uspokoiła. „To dobrze. Dopiero się pobraliście; powinniście się dobrze dogadywać.” Zwróciła się do mnie, tonem łagodniejszym: „Evelyn, masz jakieś specjalne życzenia na jutrzejsze przyjęcie?”
Czułam się całkowicie odizolowana. To wszystko? Czy wystarczyło jedno kłamstwo, aby ich zadowolić? Patrząc na tę rodzinę, zdałam sobie sprawę, że w tym luksusowym domu mogę zawsze pozostać outsiderką.
Dyskusja trwała około trzydziestu minut, głównie Victoria przedstawiała aranżacje przyjęcia, z okazjonalnymi uwagami Doriana. Nikt naprawdę nie interesował się moją opinią. W końcu Alexander i Victoria wstali, aby odejść. Przed wyjściem, Victoria poklepała mnie po ręce: „Odpocznij, jutro jest twój wielki dzień.”
Po zamknięciu drzwi, w salonie zostaliśmy tylko ja i Dorian. Powoli podszedł do mnie, każdy krok niosąc ze sobą groźbę.
„Dobrze się bawisz?” Złapał mnie za nadgarstek, jego uścisk był boleśnie mocny.
„Puść mnie.” Próbowałam się uwolnić, ale jego siła przewyższała moją.
„Słuchaj, Evelyn, dzisiaj podpisaliśmy akt małżeństwa. Od teraz mogę robić z tobą, co tylko zechcę.” Jego oczy były zimne. „To rzeczywistość, czy ci się to podoba, czy nie.”
„W takim razie pozwól mi wrócić do naszego pokoju,” rzuciłam wyzwanie. „Tam powinna być żona.”
Dorian zaśmiał się, dźwięk był niski i niebezpieczny. „Jesteś pewna? Chcesz się zabawić ze mną i jeszcze jedną laską?”