Read with BonusRead with Bonus

ROZDZIAŁ 1 Dead For Me

TARA

"Aidan, kochanie, ja-nie byłam pewna... więc poszłam do lekarza stada. Jestem w drugim tygodniu," powiedziałam, ledwo słyszalnym głosem. "Jestem w ciąży."

Serce biło mi w uszach, kiedy w końcu znalazłam odwagę, żeby mu powiedzieć. Byłam przerażona, ale byłam pewna, że Aidan i ja przejdziemy przez to razem. W końcu był Alfą stada Attica.

Aidan oderwał wzrok od telefonu, a kolor całkowicie odpłynął z jego twarzy. "Nie, nie jesteś."

Moje usta otworzyły się szeroko. Co?

"Ja-jestem," powiedziałam, szukając w kieszeni zdjęcia, które dał mi lekarz. "Jestem w ciąży-"

"Co do cholery, Tara! Przestań to mówić. Nie jesteś w ciąży, do cholery! Czy jesteś aż tak żałosna, żeby kłamać w tak poważnej sprawie?"

Wzdrygnęłam się na jego ton. Aidan nigdy nie był dla mnie niemiły. Nigdy nie podnosił głosu ani nie używał wulgaryzmów wobec mnie.

"Dlaczego miałabym kłamać? Przysięgam na księżyc, to twoje dziecko," błagałam, łzy napływały mi do oczu, zamazując widok.

Z zaciśniętymi pięściami i żyłami pulsującymi na każdej widocznej powierzchni ciała Aidana, wiedziałam, że jest wściekły.

Moje gardło wyschło, oddech stał się płytki i urywany, i nie zdawałam sobie sprawy, że płaczę, dopóki słony smak łez nie prześlizgnął się przez moje usta.

"Jak długo jesteśmy partnerami?" Aidan wykrzyczał.

"Aidan," zaczęłam, ale przerwał mi.

"Odpowiedz na to cholernie pytanie, Tara."

"Cztery tygodnie," płakałam, rozpadając się na więcej łez. "Ale to prawda. Noszę nasze dziecko."

Nie słyszał mnie. Wszystko, co Aidan mógł słyszeć i widzieć, to gniew. "Ile razy byliśmy blisko, Tara?"

Spojrzałam na niego palącymi oczami, płuca ściskały się w mojej klatce piersiowej, i wyszeptałam. "Raz."

Pamiętałam ten dzień żywo, nawet jeśli minęło kilka tygodni. Aidan wyznał, że kocha mnie tak samo mocno, jak ja jego, i w gorączce chwili, zakończyliśmy naszą więź partnerską, wiążąc nas na całe życie.

Nie byłam już tego taka pewna.

"I byliśmy ostrożni," powiedział Aidan. "Więc dlaczego myślisz, że to kłamstwo się utrzyma?"

"Nie wiem, jak to się stało, ale uwierz mi, nie będę kłamać w takiej sprawie. Aidan, boję się," błagałam. "Moi rodzice... zabiją mnie. Proszę, potrzebuję cię," mówiłam chaotycznie.

W stadzie wilkołaków nie było gorszego skandalu niż niezamężna wilkołaczka w ciąży. Aidan i ja nie ogłosiliśmy naszego związku, ponieważ stado nie zaakceptowałoby mnie jako ich Lunę, ponieważ pochodziłam z rodziny omega. Czekaliśmy na odpowiedni moment, żeby ogłosić naszą więź stadu, ale to nie była moja wina, że nasienie Alfy było tak silne.

Ramiona Aidana opadły, a jego głos zabrzmiał rozczarowaniem. "Myślałem, że jesteś inna. Miałem prawdziwe uczucia do ciebie, ale nie wiedziałem, że jesteś tylko oszustką desperacko pragnącą tytułu."

Każde jego słowo było jak sztylet w mojej duszy. Jak stałam się złoczyńcą? Nigdy nie zależało mi na bogactwie Aidana.

Moje ciało drżało na myśl o tym, co się ze mną stanie. Jak miałam powiedzieć rodzicom, że ich ukochana osiemnastoletnia córka straciła dziewictwo i zaszła w ciążę poza małżeństwem?

"Aidan. Nie dam sobie rady bez ciebie. Ja..." mój głos się załamał, i upadłam na podłogę, płacząc.

Spojrzał na mnie z łóżka, jego twarz nie zdradzała już żadnych wskazówek dotyczących jego uczuć, i wstał. Bez choćby drugiego spojrzenia na mnie, odszedł. Ode mnie i mojego dziecka.

To nie tak sobie to wyobrażałam. Co miałam zrobić?

Czy po prostu pozwolę Aidanowi odejść od nas?

Nie. Będę walczyć o niego. Nie obchodziło mnie, co to będzie wymagać, sprawię, że zobaczy prawdę.

Zebrałam swoje ubrania i wybiegłam z budynku na czas, żeby zobaczyć, jak samochód Aidana opuszcza teren hotelu, gdzie zwykle się spotykaliśmy.

Biegnąc przed nadjeżdżającym samochodem, modliłam się, żeby Aidan się zatrzymał. Jechał na pełnej prędkości i nie wyglądało na to, żeby miał zamiar się zatrzymać. Moje serce biło mocno, a łzy szybko spływały z moich oczu. Opony w końcu głośno zapiszczały, a samochód zatrzymał się tuż przed moją twarzą.

Westchnęłam z ulgą, biegnąc do strony kierowcy.

"Aidan, proszę!" Gorączkowo otworzyłam drzwi i chwyciłam jego rękaw.

"Nie testuj mnie, Tara," powiedział przez zaciśnięte zęby. "Zabierz swoją ciążę do tego, z kim się pieprzyłaś. Tak mi cię żal. Nigdy nie będziesz kochać kogoś, jeśli możesz się tak poniżyć."

"Oskarżasz mnie o zdradę?" zapytałam, a kolejne łzy niszczyły mój makijaż.

Aidan wyjął telefon i rzucił go tam, gdzie klęczałam na ziemi.

Na pierwszym zdjęciu był mężczyzna i kobieta przed domem stada, trzymający się za ręce. Moje usta opadły, bo nie pamiętałam, żeby kiedykolwiek była w takim miejscu. Nigdy nie odwiedzałam domu stada. Nie po tym, co tam przeżyłam.

"To ty, prawda?"

Przesunęłam palcem w lewo, a na kolejnym zdjęciu dwie osoby się przytulały. Jeszcze raz w lewo, i się całowały.

"Jak to możliwe?"

Wyglądało to zbyt prawdziwie, ale byłam pewna, że to nie ja, bo nigdy nie zdradziłabym Aidana.

"Aidan."

"Wiadomości się rozchodzą, Tara. Nie tylko wiele osób mi o tym powiedziało, ale jest też wideo was dwojga w łóżku. Przesuń jeszcze raz, jeśli chcesz to zobaczyć. Dlaczego myślisz, że możesz mnie zranić, a potem zwalić ciążę na mnie?"

Pokręciłam głową gwałtownie. "Nie. Nie. Nie. Aidan. Nie możesz w to wierzyć. To nie ja!"

Z jego ust wydobył się bezduszny śmiech, a on przeczesał ręką swoje ciemne włosy. "Jakby wiedział, że to zaprzeczysz. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć. Jesteś dla mnie martwa," wypluł i uruchomił samochód.

Chwyciłam jego spodnie. "Aidan. Spójrz na mnie, zobaczysz, że nie kłamię," powiedziałam, mając nadzieję, że dotrę do mężczyzny, w którym szybko się zakochałam.

Z irytowanym warczeniem Aidan chwycił mnie za szyję, a jego pazury wysunęły się, raniąc moją delikatną skórę. Zamachnął się wolną ręką, jakby chciał mnie uderzyć, a ja jęknęłam, kuląc się ze strachu.

Nie uderzył mnie, ale czułam gorąco bijące z jego rozszerzonych nozdrzy. "Jesteś. Martwa," wycedził, pchnął mnie na ziemię i odjechał, opony ledwo omijając moje stopy.

Przesunęłam się na bok drogi i płakałam długo i mocno. Nie wiedziałam, jak długo tam byłam, ale kiedy doszłam do siebie, zaczynało się ściemniać.

Wspomnienia z ostatniej rozmowy z Aidanem przewijały się w mojej głowie, a ja wybuchłam świeżym potokiem łez, trzymając się za płaski brzuch i zranioną szyję.

Miałam za dużo do stracenia. Byłam za młoda i nieprzygotowana na to. Mój ojciec ledwo miał wystarczająco, żeby się nami opiekować, a moja chora mama potrzebowała jeszcze więcej. Nawet jeśli by miał, nigdy by mi nie wybaczył, że zhańbiłam rodzinę. Stado jeszcze bardziej nas wykluczy, niż już to zrobiło.

Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer mojej najbliższej przyjaciółki, Kayli. Kayla była córką poprzedniego Beta stada, i była ze swoim partnerem od ponad czterech lat. Była starsza ode mnie, więc byłam pewna, że będzie miała pomysł, co powinnam zrobić.

Odebrała przy pierwszym dzwonku.

"Właśnie miałam do ciebie dzwonić, kochanie," powiedziała swoim charakterystycznym śpiewnym głosem. "Mam coś dla ciebie."

"Kayla," wychrypiałam, a więcej łez spływało po moich policzkach.

"Co się stało, skarbie?" Poczułam, jak siada prosto i przybiera poważny wyraz twarzy.

"Potrzebuję twojej pomocy," powiedziałam między szlochami. "Czy możesz mi pomóc? Proszę?"

Determinacja wybrzmiała w jej następnych słowach.

"Co mam zrobić?"

Previous ChapterNext Chapter