Read with BonusRead with Bonus

Może jest inny sposób

Ainslee

„Ainslee, co ty sobie myślałaś?”

To nie pierwszy raz, kiedy Lenny zadaje mi to pytanie od momentu, gdy opuściliśmy piekarnię - od momentu, gdy opuściliśmy ulicę przed piekarnią, gdzie zaczepiłam tych trzech dużych męskich wampirów. Ma pełne prawo być wściekły, bo mogłam łatwo wciągnąć go w walkę, której nie mielibyśmy szans wygrać. Tylko dlatego, że nie chciał pomóc biednej pani Mildred, nie znaczy, że nie stanąłby w mojej obronie, gdyby te wampiry zaatakowały. Lenny zrobiłby dla mnie wszystko.

Oprócz oddania mi swojego bochenka chleba. Zapach chleba sprawia, że ślinka mi cieknie, gdy idziemy błotnistymi ulicami w stronę domu. Mieszka kilka bloków ode mnie i zawsze odprowadza mnie do domu po tym, jak razem zdobyliśmy chleb.

„Nie wiem, co sobie myślałam,” przyznaję. „Po prostu... byłam wściekła.”

„Dlaczego musisz być cały czas taka wściekła, Ainslee? Skończysz na tym, że się zabijesz.” Kręci głową, kopiąc kamień leżący na drodze.

Znowu ma rację. Zawsze ma cholerną rację, czego często nienawidzę. Nie mając nic więcej do powiedzenia na ten temat, zamykam usta. Przed oczami pojawiają mi się obrazy mojej małej siostry i brata płaczących. Będę musiała zrobić coś ekstremalnego, żeby zdobyć dla nich jedzenie.

„Chciałbym móc oddać ci mój chleb, Ains. Naprawdę chciałbym.” Lenny wzdycha i przestawia cztery ogromne bochenki ciepłego, miękkiego chleba w ramionach. „Ale Ma już mnie ostrzegła, że jeśli kiedykolwiek nie przyniosę naszej pełnej porcji, nie obchodzi jej, jaki jest powód, zabije mnie na miejscu. I wierzę jej.”

Gdybym była jeszcze w nastroju do kłótni, przypomniałabym mu, że jego matka waży mniej niż czterdzieści kilo mokra i jej głowa sięga mu tylko do piersi, ale nauczyłam się swojej lekcji - na razie.

Poza tym mama się dowie, że to nie nasz chleb, i będzie zła, że go wzięłam. „W porządku,” mówię mu. „Myślę, że może zostało nam trochę mąki z zeszłej wiosny.”

„Naprawdę?” Nagle brzmi o wiele bardziej radośnie.

To kłamstwo. Nie mamy żadnej mąki, i on powinien o tym wiedzieć. Nawet jeśli byśmy mieli, potrzeba więcej niż mąki i wody, żeby zrobić bochenek chleba. „Jasne. Sprawdzę.” Widzę mój malutki, zaniedbany dom w oddali. „Idź do domu, a ja zobaczę cię jutro, Lenny.”

Wyraźnie mając mnie dosyć na dzisiaj, kiwa głową. „Do zobaczenia, Ainslee.” Uśmiecha się, a ja kiwam głową, idąc dalej przed nim. W momencie, gdy się odwracam, uśmiech znika. Chcę coś zgnieść, ale w tej chwili pan Black i ten wampir są daleko, więc jedyną osobą, na którą mogę być zła, jestem ja sama.

Kiedy myślę o wampirze, który wytrącił mi chleb z rąk, część mnie chce go odnaleźć, żeby móc mu jeszcze raz wygarnąć. Był taki zarozumiały, zachowywał się, jakbym mogła po prostu kupić kolejny cholerny bochenek chleba, jakby to nie było nic wielkiego. "Jasne. Po prostu kupię ciasto i parę kilogramów mięsa przy okazji," mruknęłam głośno.

Chcę wrzeszczeć mu w twarz jeszcze więcej, ale im więcej o nim myślę, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że to nie są jedyne uczucia, jakie do niego żywię.

Jest w nim coś, czego nie potrafię wyrazić słowami. Oczywiście, był atrakcyjny. Prawie wszyscy wampiry są. Z wyjątkiem tych naprawdę starych. Starzeją się wiecznie, ale kiedy już się starzeją, stają się odrażający. Pomarszczeni, z paskudnymi zębami i mętnymi oczami. Widziałam kiedyś starą wampirzycę na ceremonii wyboru ofiar i była przerażająca.

Ale ten wampir, z jego ciemnymi czarnymi włosami i lodowato niebieskimi oczami, jest inny. Jak wszystkie wampiry, jego oczy mają intensywny blask, ale nie wygląda groźnie. Nie bałam się go.

Prawdopodobnie powinnam była. To było naprawdę cholernie głupie, co zrobiłam, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że byliśmy w stosunku trzy do jednego. W ciągu kilku sekund mogli mi złamać kark lub rozerwać gardło.

Wilkołaki są szybkie i silne w porównaniu do niektórych innych gatunków. Kiedy jesteśmy dobrze nakarmieni, jesteśmy znacznie szybsi i silniejsi niż fae. Jesteśmy bardziej zwinni niż lykany, choć są silniejsze od nas. Czasami jesteśmy szybsi niż wampiry, ale zawsze są silniejsze. Możemy ich przechytrzyć dzięki naszej zręczności na czterech łapach, ale zazwyczaj wampir pokona wilkołaka. Kiedyś pokonywaliśmy ich liczebnością, aż zdziesiątkowali nasze szeregi, a potem, cóż... tak doszliśmy do tego, gdzie teraz jesteśmy.

"Zgiąć kolano," mamroczę.

Przede mną jest mój dom. Słyszę, jak moja siostra i brat rozmawiają, ale nie chcę wchodzić. Widzę moją matkę przez okno, siedzącą przy stole, wyglądającą na wyczerpaną. Mamy dwa pokoje w naszym domu, oprócz małego komody. Moja mama i ojczym mają sypialnię. Sinead, Brock i ja śpimy na łóżku w głównym pokoju. Jest też kanapa w jednym rogu. Kuchnia istnieje i jest połączona z salonem, ale nawet nie wiem, czy piec nadal działa; nie używaliśmy go od lat.

Wiedząc, że będą zdruzgotani, że będą musieli obejść się bez chleba, wlokę się po schodach na ganek. To zdarzyło się już kilka razy wcześniej, kiedy po prostu nie mogli wyciągnąć ode mnie wystarczającej ilości krwi, a te razy łamały mi serce.

Drzwi skrzypią, gdy wchodzę do środka. "Siostrzyczko!" krzyczy Brock. "Jesteś w domu!" Ma pięć lat, ale jest tak niedożywiony, że mógłby uchodzić za czteroletniego.

Sinead, która ma cztery lata, wygląda na dwa lub trzy. Jest bystra jak bicz. "Gdzie to jest?" pyta, nie witając mnie jak zwykle. "W twoim płaszczu?"

Samotna łza spływa po moim policzku, ale z gniewem ją ścieram, odmawiając płaczu nad rozlanym mlekiem. "Przepraszam. Muszę zrobić coś innego."

"Oh, Ainslee." Mama z trudem wstaje z krzesła. Idzie w moją stronę.

"Usiądź, mamo, zanim upadniesz," mówię jej, ale ona tego nie robi. Zamiast tego powoli przechodzi przez pokój i obejmuje mnie ramionami. Chcę zanurzyć głowę w jej ramieniu i wybuchnąć płaczem, jak to robiłam, gdy byłam małym dzieckiem i byłam zmartwiona. Ale nie mogę tego zrobić, bo nadal muszę nakarmić głodne usta.

"Nie miałaś wystarczająco?" pyta, jej chrapliwy głos szepcze przy mojej głowie.

"Nie." Odsuwam się od niej, uważając, żeby jej nie przewrócić. Jej czoło marszczy się. "To długa historia. Zdobyłam chleb, ale go upuściłam."

Łatwiej mi to powiedzieć niż prawdę. Gdybym powiedziała mamie, że krzyczałam na trzech dużych męskich wampirów, umarłaby na miejscu, zanim oni mieliby szansę przyjść i zakończyć nasze całe życie.

O bogini! Co jeśli ci trzej dranie zapukają do drzwi? Czy skrzywdziliby moją rodzinę?

Nie sądzę. Jeden wyglądał groźnie, ale dwóch pozostałych wydawało się dziwnie miłych jak na wampiry. Kręcę głową, mając nadzieję, że te myśli znikną.

"Cóż, możemy spróbować jutro." Mama wraca do swojego krzesła i siada. "Może twój ojciec coś dla nas będzie miał."

Dzieci jęczą, i wiem, że są tak głodne, że nie mogą znieść czekania, aż ojciec - ich ojciec, nie mój - wróci z kopalni.

Ale on nic nie przyniesie, i wszyscy to wiemy. Zarabia tam tyle, żeby jeść trzy razy dziennie, co jest konieczne, żeby mógł wykonywać swoją pracę. A jeśli nie będzie pracował, to nikt w naszej rodzinie nie będzie pracował, i wszyscy trafimy do więzienia dla dłużników za niepłacenie naszych zobowiązań wobec społeczeństwa. Moje codzienne zbieranie śmieci rano liczy się bardzo mało. Większość ludzi nie ma dużo odpadów.

"Znajdę wam coś." Ruszam w stronę szafy w sypialni rodziców, zanim mama zdąży zaprotestować.

Pomimo jej choroby i tego, jak słaba jest, słyszę, jak woła za mną. "Ainslee, nie. Absolutnie nie. Nie mogę pozwolić ci tego zrobić."

"Nie bądź śmieszna, mamo. Nikt się nie dowie." Idę do jej szafy, jedynej w domu, i otwieram ją, szukając panelu z tyłu, który wyskoczy. Tam znajdę to, czego szukam.

Próbuję sięgnąć przez kilka par dodatkowych ubrań, które mają członkowie naszej rodziny, ale moje oczy padają na zdjęcie w rogu szafy. Stare zdjęcie w małej ramce z pękniętym szkłem, nie patrzyłam na nie od wieków.

Stało na kominku obok kanapy. Ale mama przeniosła je, kiedy wyszła za Clinta. Wyjaśniła trzynastoletniemu mnie, że to nie znaczyło, że przestała kochać mojego ojca, ale nie chciała, aby przypominało jej nowemu mężowi, że nie był jej pierwszą miłością.

Kiwnęłam głową i powiedziałam, że rozumiem, ale zawsze zastanawiałam się, co to oznacza dla mnie. Czy nie przypominam im mojego ojca?

Clint był wspaniały. Zawsze traktował mnie jak własne dziecko, nawet gdy Brock i Sinead pojawili się wkrótce po ich ślubie. Ale nie jest moim ojcem.

Zatrzymując poszukiwania, schylam się i podnoszę zdjęcie, studiując przystojną twarz mojego ojca. Boże, jak bardzo za nim tęsknię. Był wspaniałym człowiekiem. Cała wioska go szanowała, nawet Czarny i szeryf Brown.

Ale tata miał pecha i został wybrany do służby w królewskim oddziale zwiadowczym, który przekroczył granicę do naszych sąsiadów w Warfang. Nie wrócił. Dowódca jego drużyny przekazał nam wiadomość o śmierci taty.

Mój świat zawalił się tego dnia, ale mama i ja przetrwałyśmy osiem lat, aż w końcu zdecydowała się wyjść za Clinta. Dorastali razem w tej zapomnianej przez Boga wiosce i zawsze byli przyjaciółmi. Teraz się kochają i sprawiają, że to działa, prawdopodobnie tak, jak ja sprawię, że zadziała z Lennym pewnego dnia, chociaż nie jestem pewna, czy jest moją bratnią duszą.

Moje myśli są wszędzie. Nie mogę ciągle patrzeć na zdjęcie taty i marzyć o jakimś szczęśliwym zakończeniu. Zamiast tego muszę zdobyć to, co może nakarmić moją rodzinę, zanim mama znajdzie siłę, żeby tu wejść i mnie powstrzymać.

Kontynuując rozciąganie, znajduję ruchomy panel drewniany i wyjmuję go. Naprawdę muszę się wysilić, żeby chwycić go palcami, ale w końcu mi się udaje. Wyciągam go z ukrycia, przewlekam między ubraniami i wkładam deskę z powrotem na miejsce, zanim wychodzę z szafy.

Łuk taty.

Zrobił go sam. Kiedy sytuacja w mieście stała się tak tragiczna, że wielu dorosłych zmiennokształtnych straciło swoje wilki, zrobił go z ostrożności. Zawsze był myśliwym, a wtedy polowanie na zwierzynę było legalne. Chciał mieć pewność, że będzie mógł nas utrzymać, bez względu na wszystko. Teraz będę mogła wymknąć się do lasu i złapać wiewiórkę czy coś.

Będę musiała zrobić strzały, ale nauczył mnie, jak to robić.

Wracając do salonu, przyklejam uśmiech na twarzy. "Zobacz, wszystko będzie w porządku."

Mama kręci głową. "Wiedziałam, że powinnam się pozbyć tej rzeczy. Ainslee, to niebezpieczne. Odłóż to. Jeśli wampiry cię złapią z tym, albo nawet szeryf, ukarzą cię."

"Nie złapią mnie." Macham ręką, jakby była śmieszna, i idę w stronę drzwi.

Kiedy je otwieram, stoi tam duży wampir, gapiąc się na mnie.

"O, cholera."

Previous ChapterNext Chapter