Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

„Co się z nią stało?” – zapytał doktor, badając Storm. „Ma siniaki na siniakach!” – wykrzyknęła. „Biedne dziecko, kto mógł jej to zrobić?” – spojrzała na mnie ze łzami w oczach. „To był jej tak zwany ojciec” – powiedziałem, zaciskając zęby. Poczułem, jak lekarz kładzie rękę na moim ramieniu. „Będzie dobrze. Zrobię jej kilka badań, prześwietleń, podam płyny, leki przeciwbólowe, antybiotyki i pozwolę jej odpocząć; musi być silna, skoro zniosła wszystkie te obrażenia.” Próbowała mnie uspokoić. „Blasé, mam trojaczki” – połączyła się myślami Summer. „Są przestraszeni i płaczą za Storm. Poza tym, to ich siostra, nie matka. To ona się nimi opiekuje, jej matka i Fred... no cóż, myślę, że sam możesz się domyślić.” Westchnęła. „Gdzie jesteś?” – zapytałem. „Muszę upewnić się, że są bezpieczni, rodzeństwo czy dzieci, dla mnie to jedno i to samo, będę ich chronił. Są teraz moją rodziną. Będę tam za kilka minut.” Powiedziałem jej. Spojrzałem na moją wciąż śpiącą, a właściwie nieprzytomną partnerkę. Jak ktoś mógł ją tak traktować. Czułem, jak narasta we mnie gniew i wściekłość. Podszedłem bliżej, ukląkłem i wciągnąłem jej zapach, który mnie uspokoił, podobnie jak mojego bestię. „Blasé, synu.” – usłyszałem głos mojej mamy w pokoju. Stała obok mnie z marsową miną. Moja mama jest najlepsza, zawsze była dla mnie i mojego rodzeństwa, bliźniaków, Silasa i Summer. „Synu, musisz wrócić do domu i coś zjeść.” – powiedziała łagodnie. „Jesteś tu już ponad cztery godziny; jej maluchy bardzo się o nią martwią.” „Nie mogę jej zostawić, mamo. Za każdym razem, gdy próbuję wstać i wyjść, moje nogi stają się ciężkie i nie mogę się ruszyć. Potrzebuje mnie. Ona nawet mnie nie zna, mamo! Nigdy nie przedstawił jej stadu! Nawet nie wiem, jak długo tu była.” – warknąłem. „Ona cię potrzebuje i zawsze będzie, ale musisz dbać o swoje siły, bo inaczej nie będziesz jej ani tym uroczym szczeniakom na nic potrzebny.” Uśmiechnęła się, mówiąc ostatnie zdanie. „Spotkałaś ich?” – spojrzałem na nią. „Tak, to takie słodkie aniołki. Bardzo się o nią martwią, jest dla nich bardzo ważna. Wydaje się, że jej miłość to wszystko, co kiedykolwiek mieli. Powinieneś spędzić z nimi trochę czasu, potrzebują twojego wsparcia.” – powiedziała, klepiąc mnie po ramieniu.

„Jak tylko lekarz wróci z wiadomościami, pójdę ich sprawdzić.” Pocałowała mnie w czubek głowy i zostawiła mnie samego z moją ukochaną. Przejechałem palcami po jej linii szczęki, delikatnie masując każdy siniak na jej twarzy, iskierki łaskotały opuszki moich palców. Myślę, że ona też czuła te iskierki, bo jej tętno nieco przyspieszało, a ona cicho wzdychała. „Alfa.” Lekarz zawołał, zwracając moją uwagę. „Co znalazłeś?” Zdołałem wychrypieć. Westchnęła. „Ma wiele zrośniętych złamań; jej żebra były łamane kilkukrotnie. Ma też małe pęknięcie na lewej kości policzkowej, być może będę musiała ją unieruchomić na tydzień lub dwa. Muszę to obserwować i zobaczyć, jak będzie wyglądać przez następne dni. Mam nadzieję, że zagoi się bez problemu, tylko upewnij się, że nikt jej już nie uderzy.” Parsknąłem. „Nikt nigdy więcej jej tak nie dotknie!” Warknąłem. „Wiem, proszę, spróbuj się uspokoić. Przepraszam. Nie chciałem...” Zaczął mówić. „W porządku. Rozumiem.” Uśmiechnęła się do mnie. „Jak długo musi tu zostać?” Zapytałem, nadal patrząc na moją ukochaną. „Jak tylko się obudzi, chcę upewnić się, że nie ma innych ukrytych problemów.” Doradziła. „Alfa, powinieneś coś zjeść i odpocząć. Zadzwonię do ciebie, jeśli coś się zmieni.” Powiedziała mi dr Reese. „W momencie, gdy otworzy oczy, niezależnie od godziny czy tego, co robię.” Zażądałem od niej. „Oczywiście.” Zgodziła się.

„Musisz też sprawdzić jej troje rodzeństwa.” „Gdzie są?” „Są w domu stada, moja mama się nimi opiekuje, więc musisz się z nią skontaktować.” Zaśmiałem się. „Ojej.” Mruknęła do siebie. „Przyprowadzę ich, żeby odwiedzili siostrę, a ty będziesz mogła ich zbadać.” Zasugerowałem jej. „Dziękuję, to będzie działać.” Powiedziała z ulgą. „Mama jest bardzo opiekuńcza wobec tych, których uważa za swoje dzieci, a myślę, że te trzy nowe maluchy wpadają w tę kategorię.” Westchnąłem i przetarłem twarz. Chcę ją mieć przy sobie, w naszym łóżku. Szukałem jej od szesnastego roku życia. „Ojciec musi umrzeć za to, że skrzywdził małą ukochaną!” Mój wilk warknął. „Zajmę się nim.” Powiedziałem mu. Mój wilk był gotów rozszarpać Freda wcześniej, gdyby Summer mnie nie zawołała, Fred byłby martwy. „Powinien być martwy.” Mój wilk warknął na mnie. Pochyliłem się i pocałowałem ją w policzek. „Wrócę później, kochanie. Obiecuję. Idę sprawdzić nasze szczeniaki, martwią się o ciebie. Musisz do nich wrócić, do mnie, proszę. W końcu cię znalazłem; nie mogę cię stracić tego samego dnia, gdy cię znalazłem.” Szepnąłem jej do ucha. Poczułem, jak lekko się wzdrygnęła. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją jeszcze raz, zanim wyszedłem.

Previous ChapterNext Chapter