




Rozdział 3
Kiedy Summer zdała sobie sprawę, że nie zamierzam jej odpowiedzieć, zmieniła temat. "Na jakie zajęcia idziesz? Etyka z panem Sheridanem." "Hej, ja też!" powiedziała z podekscytowaniem. "Ale on już nie jest naszym wykładowcą." powiedziała, gdy weszłyśmy do klasy. "Co? Przecież uczył od początku semestru." zmarszczyłam brwi. "Tak, podobno miał wypadek samochodowy w weekend, więc mamy nowego wykładowcę." wyjaśniła. Jak mogłam tego nie wiedzieć? zapytałam siebie. Ach tak, trzy trzyletnie małe potwory, moje małe potwory. Nie mam czasu na nic poza nimi, teraz one są całym moim życiem. Weszłyśmy do klasy, a ja zaczęłam kierować się do mojego zwykłego miejsca na górze sali. Summer pociągnęła mnie za ramię i poprowadziła do miejsc w rogu drugiego rzędu. Pokręciłam głową na nie. Nie lubiłam siedzieć tak blisko, łatwiej było mi pozostać niewidoczną, zwłaszcza gdy miałam siniaki do ukrycia. "Summer, pójdę usiąść tam na górze, te miejsca są za blisko przodu." powiedziałam, wskazując na moje zwykłe miejsce i spuszczając głowę. "Nie, proszę, usiądź ze mną. Nie widzę tablicy z tamtego miejsca, a ty jesteś jedyną osobą, którą znam." Summer zrobiła smutną minę. Westchnęłam, nienawidzę smutnych min, trojaczki robią to cały czas, Summer przypominała mi ich. "Nie rób smutnej miny!" westchnęłam do niej. Utrzymywała swoją smutną minę i zrobiła oczy szczeniaka. "Ugh... dobrze, okej." mruknęłam, a Summer zapiszczała z radości. Pokręciłam głową i usiadłam na swoim miejscu, gdy reszta klasy zaczęła wchodzić do sali. Złapałam kilka spojrzeń i wzroków, ale po prostu spuściłam głowę i rozmawiałam z Summer.
"O mój Boże!" Przenikliwy głos dobiegł zza nas. "Widzieliście naszego nowego wykładowcę?!" zapytała podekscytowana swojego przyjaciela. Przewróciłam oczami. "Zerknęłam na niego i drugiego faceta, gdy przechodziłam obok jego biura w drodze tutaj." uśmiechnęła się. "Obaj są niesamowicie przystojni i nie wyglądają na dużo starszych od nas. Naprawdę będę się cieszyć, gdy go zdobędę." uśmiechnęła się, poprawiając biust. "Takie dziwki." Summer parsknęła, a ja zaśmiałam się. "Przepraszam, nikt nie rozmawiał z tobą ani nie pytał o twoją opinię. Ty i niewidzialna dziewczyna powinniście zająć się swoimi sprawami." odpowiedziała nam. "Mogę mówić, co chcę." "To ty mówisz całej klasie, co MYŚLISZ, że się stanie. Nie jestem tu, żeby słuchać twoich wyobrażonych podbojów. To nie jest serwis randkowy, to miejsce wyższej edukacji. Jeśli jesteś tu tylko po to, żeby znaleźć partnera, to myślę, że jesteś w złym miejscu." powiedziała chłodno Summer. Co? Czy Summer właśnie powiedziała partnera? To już drugi raz, kiedy słyszę to słowo PARTNER, czy to jak Australijczycy używają słowa MATE? Muszę pamiętać, żeby zapytać ją o to później. "Och, proszę cię, jesteś po prostu zazdrosna." dziewczyna powiedziała, patrząc na swoje zadbane paznokcie. "Możemy zdobyć każdego faceta, kiedykolwiek chcemy." przechwalała się. Summer parsknęła tak mocno, że kawa wyszła jej nosem. "Ja zazdrosna? O ciebie?" Summer parsknęła, wycierając twarz. Nie mogłam powstrzymać śmiechu z całej sytuacji i kiedy w końcu się uspokoiłam, powiedziałam, "Tak, jasne, mów sobie dalej, laleczko Barbie. Jedyni faceci, jakich zdobędziesz, to małe chłopcy, a nie MĘŻCZYŹNI." Summer powiedziała.
Wciąż chichotałam, kiedy najbardziej niesamowity zapach uderzył mnie w nos: drzewo sandałowe i świeżo skoszona trawa. Cichy, niski jęk wydobył się z moich ust. O KURDE. Miałam nadzieję, że nikt tego nie usłyszał. Spojrzałam w stronę drzwi, skąd dochodził ten zapach. O, moje drogie niebiańskie cukierki, to on, grecki bóg, na którego wpadłam dziś rano. Uniósł nos, jakby wąchał powietrze i rozejrzał się, jego oczy zmieniły się na czarne jak smoła, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy na siebie przez kilka sekund, zanim odwrócił wzrok, oblizując dolną wargę. Poczułam, jak dreszcz przebiega mi po kręgosłupie. Dlaczego jego zapach nie uderzył mnie wcześniej? Nie mam pojęcia, co się dzieje, ale cokolwiek to jest, nie mogę... pozwolić sobie na uczucia do kogokolwiek. Fred go zabije, a mnie razem z nim. "Hej, wszystko w porządku?" Summer szturchnęła mnie. "Co? Tak, wszystko dobrze." Powiedziałam, czując, jak moje policzki się rumienią. "Wygląda na to, że ktoś ma chrapkę na nauczyciela." Summer zachichotała. Dziewczyna za nami pochyliła się do mojego ucha i powiedziała: "Nawet o tym nie myśl, on jest mój. Poza tym, dlaczego miałby chcieć kogoś takiego jak ty? Nie będzie chciał utknąć z samotną matką z trójką małych potworów." Czułam, jak narasta we mnie złość, moja szczęka zacisnęła się, a ręce zwinęły się w mocne pięści. Byłam gotowa spuścić lanie tej zdziry, musi trzymać się od niego z daleka. Zanim mogłam cokolwiek zrobić, poczułam obecność obok siebie. "Czy jest jakiś problem, panie?" Zapytał swoim gładkim i chrapliwym głosem, z jakiegoś powodu, sam dźwięk jego głosu pomógł mi się uspokoić i poczuć lepiej. Jak to w ogóle możliwe? "Nie, nie ma problemu, profesorze." Summer skomentowała, rzucając gniewne spojrzenie dziewczynom za nami. "Proszę, bądźcie szanowne w mojej klasie, panie. Ta sala będzie traktowana jak profesjonalne miejsce pracy, tak jakbyście były w prawdziwym środowisku biznesowym." Powiedział, ale bardziej do zdziry siedzącej za nami. "Nie chciałbym traktować was jak dzieci, ale poproszę was dwie o zajęcie miejsc po drugiej stronie sali." Zaczęłam zbierać swoje rzeczy. "Nie, nie wy dwie, ale te dwie za wami." Powiedział, wskazując na zdziry. "Co?! Dlaczego?!" Zdziwiła się pierwsza zdzira. "Ale, ale..." Jąkała się. "Proszę, zajmijcie swoje nowe miejsca, musimy zacząć zajęcia. I to będą wasze stałe miejsca od teraz." Ogłosił. "Miejsca, na których siedzicie, będą waszymi przypisanymi miejscami, a osoba po waszej prawej stronie będzie waszym przypisanym partnerem. Jeśli nikt nie siedzi obok was lub nie macie partnera do końca zajęć, zobaczcie się ze mną podczas moich godzin biurowych." Powiedział, idąc w stronę podium. "Nigdy nie mieliśmy przypisanych miejsc!" Burknęła pierwsza zdzira. "Cóż, to teraz moja klasa i ja przypisuję miejsca." Powiedział, unosząc brew w jej stronę.