Read with BonusRead with Bonus

Rozdział siódmy

Ashlynn

Siedziałam przy biurku, przeglądając fakturę za jakieś zakupy. Starałam się czymś zająć, bo inaczej zaraz padnę. Słyszę stuk, stuk, stuk w drzwi kliniki. Podnoszę głowę i widzę Dawsona stojącego na zewnątrz. Widzi mnie przez małe okienko i trzyma kubek.

Westchnęłam, wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Kawa naprawdę by mi się przydała. I pewnie jedzenie, ale to musi poczekać. Mam baton musli, jeśli naprawdę zgłodnieję. Otworzyłam drzwi, "Hej," powiedziałam. "Co tam?"

Dawson wyciąga kubek kawy. "Widziałem cię tam, pracującą do późna, pomyślałem, że możesz chcieć kawy." Patrzy za mnie, a potem na moją twarz, z delikatnym uśmiechem. "Co robisz? Chcesz pomocy, albo może towarzystwa?"

Nie chciałam wyglądać, jakbym robiła coś podejrzanego, więc otworzyłam drzwi szerzej i pozwoliłam mu wejść. Wskazałam na krzesła przy ścianie. "Usiądź. Nie potrzebuję pomocy, ale dzięki za kawę," poszłam i usiadłam obok niego na drugim krześle.

"Hmm," patrzy na mnie z ciekawym wyrazem twarzy. "Powiesz mi, dlaczego nadal tu pracujesz, w tych samych ubraniach, które miałaś na sobie cały dzień? Nie masz spotkania z Codym rano?" Siorbnął kawę i spojrzał na mnie znad brzegu kubka.

Zaczęłam się wiercić na krześle, "Och, um, miałam coś do załatwienia."

"Nie mogło to poczekać do jutra?" Przesunął rękę i odgarnął kilka luźnych kosmyków włosów za moje ucho, które dawno wypadły z warkocza. To było urocze. Nie odsunęłam się.

"Nie do końca. To było pilne." Nie mogłam nawet spojrzeć mu w oczy.

"Interesujące," mówi. Potem zmienia pozycję na krześle. "Jesteś głodna? Mogę zrobić ci kanapkę albo coś."

"Nie," mój zdradziecki żołądek zdradził mnie, wydając głośne burczenie, które Dawson usłyszał.

Dawson zaśmiał się, "Wygląda na to, że twój żołądek się nie zgadza. Wrócę za kilka minut, nie wychodź teraz." Postawił swój kubek na stoliku i wyszedł przez drzwi.

Skorzystałam z okazji, żeby sprawdzić moją mamę, która nadal spała. Co jakiś czas wydawała cichy jęk, ale to wszystko. Sprawdziłam jej oddech, nadal równy i głęboki. Wróciłam do przodu, czekając na kanapkę.

Kilka minut później Dawson wrócił. Miał talerz z dużą kanapką z pieczenią wołową i serem cheddar. "Mam nadzieję, że lubisz pieczeń wołową, to wszystko, co miałem."

"Ma sos Worcestershire?" zapytałam.

"Tak, nie lubisz go?" zapytał, teraz wyglądając zaniepokojony.

"Nie, uwielbiam go. Nikt szanujący się nie je pieczeni wołowej bez niego." Wyciągnęłam rękę po talerz, uśmiechając się szeroko. "Dzięki, nie jadłam od śniadania."

Dawson usiadł z powrotem na krześle, rozciągając swoje długie nogi, jego jeansy przylegały do każdego mięśnia na tych ogromnych udach. Nic tak nie buduje mięśni jak jazda konna. Zorientowałam się, że się na niego gapię, i szybko wróciłam do kanapki, mając nadzieję, że tego nie zauważył. Kilka minut minęło, a my siedzieliśmy w ciszy. Tylko dźwięk mojego pochłaniania kanapki jak głodny wilk. Po ostatnim kęsie, złączyłam usta w zadowoleniu i uśmiechnęłam się do niego, "To była chyba najlepsza kanapka, jaką jadłam cały dzień." To wywołało dobry śmiech, biorąc pod uwagę, że oboje wiedzieliśmy, że to jedyna kanapka, jaką jadłam cały dzień.

Dawson pochyla się do przodu, opierając łokcie na udach. "Serio Ashlynn, dlaczego jesteś tak późno na nogach? Znam Alfę i nie kazałby nikomu pracować tak późno, chyba że to nagły wypadek."

"Och, um, musiałam coś załatwić. Zamierzałam tu spać na łóżku z tyłu. Powiedziałam Garrettowi, że wezmę dyżur tej nocy." Nikt nie musiał spać w klinice, ale miałam nadzieję, że Dawson zapomni o tym szczególe.

"Racja," mówi tonem, który mówi mi, że wie, że kłamię. Nagle wstaje, zbyt szybko, żeby go powstrzymać. Idzie prosto do drzwi z tyłu. Jestem tak blisko niego, że gdy nagle się zatrzymuje, moje piersi uderzają w jego plecy. Potykam się trochę, a on sięga ręką do tyłu i chwyta mnie, żeby mnie ustabilizować.

"Kto to jest? Ash, masz śpiącego wilkołaka tutaj....co się dzieje?" odwraca się do mnie, teraz z poważnym wyrazem twarzy, z nutą niepokoju w oczach.

Przesuwam się z nogi na nogę. Nie wiem, dlaczego byłam tak zdenerwowana, że ktoś poza moimi wujkami wiedział o tym, ale to po prostu wydawało się trochę nie na miejscu. "To moja mama," szepczę.

Teraz odwrócił się całkowicie do mnie, "Co?" Patrzy na moją śpiącą mamę wilkołaka, potem wypycha mnie z powrotem do przodu. "Dlaczego twoja mama jest w wilczej formie, śpiąca w klinice? Jest chora? Dzwoniłaś do lekarza stada?"

„Lekarz stada wie, tak naprawdę,” przyznałam. „Nie muszę tu zostać, ale czuję się lepiej, będąc tutaj. Nie chcę, żeby się obudziła do rana,” rzuciłam mu błagalne spojrzenie, jakby mówiąc, żeby nie zadawał mi więcej pytań.

Dawson położył rękę na moim łokciu i poprowadził mnie z powrotem do krzeseł. Poczułam ciepło jego dłoni, a po kręgosłupie przeszedł mnie dreszcz. Musiałam naprawdę zadrżeć, bo spojrzał na mnie i zapytał, czy mi zimno. Pokręciłam tylko głową. Wilkołaki zazwyczaj nie marzną.

„Ashlynn, może to nie moja sprawa, a może jest. Jestem kierownikiem rancza i muszę wiedzieć, co się tutaj dzieje. Więc proszę cię, żebyś nie zmuszała mnie do budzenia Alfy. Proszę cię, żebyś powiedziała mi, co się dzieje teraz? Nie wiem, czemu jesteś taka tajemnicza, ale jestem pewien, że to ma coś wspólnego z tymi sekretami, które skrywasz. Więc porozmawiaj ze mną, proszę,” jego oczy były błagalne, ale ton głosu stanowczy.

Wzięłam głęboki oddech. Wiedziałam, że to się w końcu stanie, ktoś musiał się dowiedzieć o nas, o tym, co się wydarzyło. „Ja, umm, uspokoiłam ją. Musi tak zostać do rana. Jeśli nie, będzie odczuwać straszliwy ból, a ona nie zasługuje na więcej bólu,” praktycznie szeptałam, gdy pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Dawson sięgnął i starł łzę, jego ręka zatrzymała się na moim policzku.

„Dlaczego, Ash, dlaczego będzie ją bolało?” jego głos był teraz miękki. Siedział cierpliwie, podczas gdy zbierałam myśli.

Spojrzałam Dawsonowi prosto w oczy, „Bo mój ojciec został dzisiaj stracony.”

Wyraz twarzy Dawsona był niemal komiczny, zaskoczenie to za mało powiedziane. „Powtórz to?” powiedział, wyraźnie nie wierząc w to, co właśnie usłyszał.

Trochę bardziej stanowczo, powtórzyłam. „Mój ojciec został dzisiaj stracony. Właściwie nie nazwałabym go ojcem, może tylko dawcą spermy. Jest bezużyteczny i moja mama musiała się go pozbyć. Wiesz, kiedy twój partner umiera, to straszne, prawda? Moi wujkowie kazali mi ją uspokoić, nawet lekarz stada dał mi instrukcje, jak to zrobić przy użyciu środków uspokajających dla zwierząt. Dlatego jest w formie wilka. Musiałam to zrobić, gdy była w formie wilka.” W tym momencie zaczęłam mówić bez przerwy, a Dawson nic nie mówił, ani nie próbował mnie powstrzymać. Teraz otworzyły się bramy i nie mogłam się powstrzymać, więcej łez spływało po moich policzkach. „Był okropny, okropny... bił ją cały czas. Zdradzał ją z każdą, która rozłożyła nogi. Z ludźmi też. Mama nigdy nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, wstydziła się. Ostatnią kroplą było, gdy mnie dźgnął, zgłosiłam go mojemu wujkowi. Tak trafiliśmy tutaj,” ostatnie zdanie wyszło z trudem, próbowałam powstrzymać szloch.

Nie wiedziałam, co się dzieje, gdy Dawson chwycił mnie i przyciągnął na swoje kolana, obejmując mnie ramionami. Gładził moje plecy i szeptał do ucha, „Shh, wszystko w porządku, Ash. Nie płacz. Bardzo mi przykro.”

Jego ramiona były miłe, otulające mnie. Nie czułam się nawet niezręcznie, siedząc na jego kolanach, z głową opartą na jego ramieniu, próbując zebrać myśli. Pociągnęłam nosem i odsunęłam się trochę. „Przepraszam. Po prostu wyrzuciłam to z siebie. Naprawdę nie chciałam, żeby ludzie wiedzieli o naszych sprawach. Moja mama jest upokorzona. Obiecaj, że nic nie powiesz,” moje oczy błagały go.

„W porządku, Ash, nic nie powiem. Możesz ze mną porozmawiać, jeśli kiedykolwiek będziesz musiała się wygadać. Obiecuję, że zamknę wszystkie twoje sekrety na klucz i wyrzucę klucz,” zrobił gest, jakby zamykał usta na klucz i wyrzucał klucz. To sprawiło, że zaśmiałam się lekko, uderzając go delikatnie w ramię.

Chciałam zejść z jego kolan, ale przytulił mnie mocniej, jego żywe zielone oczy patrzyły na mnie. „Nie,” wyszeptał, a potem przyciągnął moją głowę z powrotem na swoje ramię. Siedzieliśmy tak nie wiem jak długo. Zmęczenie musiało mnie dopaść, bo zasnęłam, w jego ramionach, siedząc na biurowym krześle.

Dawson przesunął się na krześle. Powoli otworzyłam oczy, na chwilę zapominając, gdzie jestem. Spojrzałam na zegar. Była czwarta rano. Spojrzałam na twarz Dawsona, jego ramiona nadal mocno mnie obejmowały, uśmiechnął się do mnie. „Podobała ci się drzemka?” zapytał z uśmiechem na twarzy.

Wyskoczyłam z jego kolan. „Przepraszam. Musiałam być naprawdę zmęczona. Powinieneś iść, musisz pracować za kilka godzin.”

Wstał i zrobił krok w moją stronę, „Ty też, Ashlynn.” Zrobił kolejny krok w moją stronę. Poczułam, jak moja twarz się rumieni i nagle poczułam się nerwowo, motyle w brzuchu. Dawson sięgnął i chwycił moją rękę, przyciągając mnie mocno do siebie. Położył rękę na moim policzku i zanim się zorientowałam, jego usta były na moich.

Previous ChapterNext Chapter