Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1

Punkt widzenia Erin

Wpatrywałam się w zimne, drapieżne oczy Dereka Stone'a, Alfy z Plemienia Ciemnego Lasu, i czułam, jak mój świat nieodwracalnie się zmienia. Jego głos wciąż rozbrzmiewał w ciszy między nami: "Wkraczasz na moje terytorium, zmęczyło cię życie?"

Fotografia nastoletniego Dereka i Bradleya leżała u moich stóp, tam gdzie ją upuściłam w szoku, a szkło było teraz pęknięte na krawędzi. Jak to możliwe, że dzień, który zaczął się tak zwyczajnie, doprowadził mnie tutaj, twarzą w twarz z najniebezpieczniejszym wilkiem na naszym terytorium, w jego prywatnej sypialni?

Trzy godziny wcześniej siedziałam na lekcji literatury w Akademii Srebrnego Księżyca, patrząc na zegar i czując znajomy niepokój, który dręczył mnie od tygodni, gdy zbliżały się moje osiemnaste urodziny. Głos nauczyciela zanikł, stając się białym szumem, gdy wpatrywałam się w okno na las za szkolnym terenem, a moja skóra mrowiła od energii przed przemianą.

Zauważyłam puste miejsce Lily obok mnie, zastanawiając się nad tajemniczą nieobecnością mojej najlepszej przyjaciółki. Gdy w końcu zadzwonił dzwonek, napisałam do Bradleya: [Obiad razem?]

Jego odpowiedź zmieniła wszystko: [Nie dzisiaj, kochanie. Jutro jest pełnia księżyca, muszę pomóc na posiadłości. Tęsknię.]

To wtedy podjęłam impulsywną decyzję, która doprowadziła mnie tutaj.

[OK, skup się na pracy. Tęsknię też. XOXO] odpisałam, już planując swój ruch.

Gdyby mój brat Aaron wiedział, co zrobiłam potem, zamknąłby mnie w pokoju do trzydziestki. Opuściłam szkołę, wzięłam taksówkę do posiadłości Ciemnego Lasu i jakoś przeszłam przez punkt kontrolny. "Przyszłam zobaczyć się z bratem. I sprawdzić przygotowania do ceremonii," powiedziałam przyjacielowi Aarona z najbardziej niewinnym uśmiechem.

Posiadłość tętniła życiem—członkowie Plemienia nosili kwiaty, wieszali srebrne i niebieskie banery, układali rytualne przedmioty na długich stołach. Powietrze było gęste od zapachu sosny, lawendy i charakterystycznego piżma wielu zgromadzonych wilkołaków.

Kiedy zapytałam o Bradleya, ktoś zasugerował, żebym poczekała w jego pokoju. Tak znalazłam się wędrując po wschodnim skrzydle, gdzie znajdowały się prywatne kwatery rodziny Stone. Nigdy wcześniej nie byłam w tej części posiadłości, ale Bradley opisywał ją tyle razy, że myślałam, że ją znajdę.

Pięć drzwi wyściełało korytarz, każde z ciemnego drewna z srebrnymi uchwytami w kształcie wilczych głów. Drugie drzwi miały małą drewnianą tabliczkę z wyrytymi falami—Bradley wspominał, że lubi surfować, więc założyłam, że to jego pokój.

Ale w momencie, gdy weszłam do środka, powinnam była wiedzieć. Sam zapach—cedr i skóra, i coś wyraźnie męskiego i potężnego—był zupełnie inny niż znane mi oceaniczne powiewy i mięta Bradleya. Pokój był nieskazitelnie czysty z ciemną, grafitową pościelą, nieskazitelnym biurkiem z precyzyjnie ułożonymi dokumentami i półkami pełnymi skórzanych klasyków i tekstów o przywództwie Plemienia.

A jednak coś mnie tam zatrzymało, dziwne magnetyczne przyciąganie, którego nie mogłam wyjaśnić. Moje palce mrowiły, a wilk budzący się pod moją skórą nagle stał się czujny, zainteresowany w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam.

To wtedy znalazłam fotografię i niewytłumaczalnie zostałam przyciągnięta do twarzy Dereka. Nawet jako nastolatek, jego oczy miały intensywność, która zdawała się przenikać przez szkło i chwytać coś głęboko we mnie. Bezmyślnie śledziłam jego rysy, a dziwne ciepło rozprzestrzeniało się w mojej piersi.

A teraz stałam tutaj, przyłapana na gorącym uczynku przez samego Alfę, którego obecność wypełniała pokój jak fizyczna siła—dominująca, kontrolująca, niezaprzeczalna. Mój wilk, jeszcze nie w pełni przebudzony, wył wewnątrz mnie w odpowiedzi.

„P-przepraszam,” wyjąkałam, mój głos ledwo słyszalny. „Szukam pokoju Bradleya.”

Oczy Dereka zwęziły się, złoto w nich intensyfikowało się, gdy zrobił krok w moją stronę. „Pokój Bradleya jest obok,” powiedział, jego głos był zwodniczo miękki. „To znaczy, że albo masz kiepskie poczucie kierunku, albo kłamiesz.”


Tego ranka obudziłam się, gdy Aaron ściągnął mi koc, już ubrany w mundur Egzekutora. „Wstawaj, Erin. Spóźnisz się.”

Jęknęłam i naciągnęłam kołdrę na głowę. „Boże, Aaron! Dlaczego zawsze taki jesteś? Wstaję.”

„Jutro skończysz 18 lat, pamiętasz? Dlaczego nadal kochasz spać jak mały wilczek?” powiedział, jego ton nieco łagodniał.

Usiadłam, przecierając oczy. „A pojutrze Bradley przyjdzie mi się oświadczyć. Przerabialiśmy to tysiąc razy.”

Szczęka Aarona zacięła się na dźwięk imienia mojego chłopaka. „Ten dzieciak Stone nie jest dla ciebie wystarczająco dobry.”

„Jest bratem naszego Alfy Stada, a ja jestem tylko Omegą,” warknęłam, wyskakując z łóżka i kierując się do szafy.

„Wiesz, że go nie lubię,” odparł Aaron.

Odwróciłam się gwałtownie. „Proszę, to mój chłopak, nie musisz go lubić. Bradley i ja jesteśmy razem prawie rok! Jesteśmy zakochani.”

„Zakochani,” Aaron prychnął. „Nie masz nawet osiemnastu lat. Nie wiesz, co to prawdziwa miłość w naszym świecie.”

„Jutro jest moja pierwsza pełnia księżyca jako dorosła. Ten magiczny moment, kiedy mogę poczuć mój tak zwany 'Soul Bond'. Ale czuję, że Bradley to moja miłość i soul bond,” odpowiedziałam, wyciągając sweter i dżinsy. „Nie każdy potrzebuje Bogini Księżyca, żeby powiedziała mu, z kim powinien być.”

Gdy jechaliśmy do szkoły, Aaron wykładał mi o obowiązkach Stada i mojej upartości, by uczęszczać do Akademii Silvermoon. „Nie rozumiem, dlaczego upierasz się, żeby chodzić do Akademii Silvermoon. Większość członków Stada w twoim wieku już rozpoczęła szkolenie do swoich ról.”

„Może dlatego, że chcę normalnego wykształcenia, zanim zanurzę się w obowiązki Stada?” odpowiedziałam. „Poza tym, Bradley też tam jest.”

Uścisk Aarona na kierownicy zacieśnił się, aż jego knykcie zbielały. „Bradley Stone. Młodszy brat Alfy, który myśli, że może mieć wszystko, czego chce.”

„On taki nie jest!” wzięłam głęboki oddech. „Bradley nie jest jak Derek. Jest miły, troskliwy i—”

„Słaby,” dokończył Aaron. „Dlatego nigdy nie będzie liderem.”

Moja złość wybuchła. „Nie każdy chce być liderem, Aaron. Dobroć nie jest słabością.”

„W naszym świecie może być,” powiedział beznamiętnie. „Derek Stone to rozumie. Dlatego jest tak skutecznym Alfą od czasu przejęcia władzy po ojcu.”

Nie mogłam się z tym kłócić. Pod rządami Dereka, Stado Darkwood stało się bogatsze i potężniejsze. Ale jego bezwzględne metody przerażały większość ludzi.

Mimo to, za każdym razem, gdy padało jego imię, czułam dziwne motyle w brzuchu, których nie potrafiłam wyjaśnić—coś poza naturalnym szacunkiem należnym naszemu Alfie.

A teraz, gdy Derek Stone stał przede mną we własnej osobie, te motyle przerodziły się w burzę. Moje serce waliło w piersi, gdy zrobił kolejny krok w moją stronę, tak blisko, że mogłam poczuć ciepło bijące od jego ciała.

„Jesteś Erin Blackwood,” powiedział, rozpoznanie pojawiło się w jego oczach. „Siostra Aarona.”

Kiwnęłam głową, nie mogąc znaleźć głosu.

„Dziewczyna, która od prawie roku spotyka się z moim bratem,” kontynuował, jego ton był nieczytelny. „Ta, która jutro kończy osiemnaście lat.”

Previous ChapterNext Chapter