Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7 Łatwo z tobą rozmawiać

-BEA-

Obserwowała Daxa, czekając na jego reakcję na jej słowa. On po prostu patrzył przed siebie, w przestrzeń. David powiedział, że Dax był kompletnie bezmyślny, poza kilkoma automatycznymi funkcjami motorycznymi, jak jedzenie i oddychanie.

Zapach był intensywny i zdawał się pochodzić z okolic jego łóżka, ale było ciemno, a wszędzie panował bałagan. Porozrzucane ubrania i zabrudzone pościele leżały w nieładzie wokół pokoju. Zobaczyła grube warstwy kurzu przylegające do tkanin w całych komnatach Daxa.

Spojrzała na swoją niebieską suknię, a jej żołądek skurczył się i zabulgotał pod za dużą suknią. Jeśli przygotuje jedzenie dla Daxa, na pewno będzie mogła zjeść to, czego on nie zje.

Odwracając się od łóżka, wzięła głęboki oddech świeżego powietrza, idąc do kuchni, którą David pokazał jej podczas krótkiej wycieczki po zamku.

Przegryzała dolną wargę, przechodząc przez szeroki łuk prowadzący do kuchni. Spodziewała się zastać kilka osób pracujących nad bochenkami chleba i deserami lub skubiących kurczaki. Tak jak często widziała w zamku Viscy.

Albo może znajdzie dwoje ludzi, którzy nie chcieli być znalezieni, chowających się w spiżarni. Jej myśli wróciły do czasu, gdy weszła do piwnicy w posiadłości Rebeki i usłyszała ją i mężczyznę ciężko oddychających. Ciekawość przeważyła nad zdrowym rozsądkiem i zerknęła za róg. Natychmiast się cofnęła.

Ku jej obrzydzeniu, Rebeka i jej syn Alec byli spleceni w objęciach, miażdżąc swoje twarze jakby byli dla siebie tlenem. To zaniepokoiło ją na tyle, że za każdym razem, gdy zbliżała się do kuchni, robiła to jak najgłośniej.

Wróciła do teraźniejszości, przechodząc przez całą kuchnię, ale znalazła tylko jeden czysty kamienny piec i jeden głęboki zlew, który był do niego przytwierdzony. Reszta była pusta, oprócz kurzu i pajęczyn. Przesunęła rękami po zlewie, doceniając jego gładkość.

Usłyszała gdakanie i znalazła małe drzwi prowadzące do kurnika i magazynu drewna. Zabrała drewno potrzebne do pieca. Brud i zanieczyszczenia rozmazały się po miękkiej tkaninie jej sukni. Będzie musiała znaleźć lub zrobić fartuch, żeby pozostać czystą. Po odłożeniu drewna przy piecu, zatrzymała się przy spiżarni po drugiej stronie pokoju.

Bea przypomniała sobie stary przepis, który jej matka robiła dla ojca. Miał poprawiać siłę i wigor. Był słodszy niż większość innych zup, ponieważ głównym składnikiem był mały, okrągły groch. Zapach gotującej się zupy zawsze przypominał jej rodziców i czas, gdy była jeszcze dzieckiem. Zanim jej ojciec został przyłapany na romansie z człowiekiem, który urodził pół-człowieka.

Mieszała zupę, która bulgotała i parowała na piecu. Jej żołądek coraz bardziej bolał, im dłużej mieszała. Kiedy zupa wystygła na tyle, żeby ją zdjąć z pieca, przestawiła ją na stół.

Jej ojciec zawsze pomagał matce przenosić gorący garnek na stół. Zmarszczyła brwi i mocniej przegryzała wargę, ostrożnie stawiając pełną miskę na tacy i wracając do komnat Księcia.

Jej ojciec został zamordowany za zdradę, a jej matka została jej odebrana. Później powiedzieli jej, że to dlatego, że matka wiedziała zbyt wiele o ich wilczych zwyczajach. Nigdy więcej jej nie widziała. W "miłosierdziu" oddali ją jako niewolnicę na dwór nałożnicy Rebeki.

Wciąż pamiętała Aleca jako nastolatka, drażniącego ją i wytykającego dziury w jej ubraniach. Był niesfornym nastolatkiem, ale jako dorosły był jeszcze gorszy. Kiedy opuszczała dwór Rebeki, był już dorosłym mężczyzną, który ślinił się na jej widok za każdym razem, gdy przechodziła obok. Drżała na wspomnienie jego obleśnego uśmiechu.

„To było tak dawno temu.” Nie zamierzała mówić na głos i podskoczyła na dźwięk własnego głosu.

Siedziała obok łóżka Daxa, z zupą ustawioną na stoliku obok nich. Nie była pewna, jak długo tam siedziała, czekając, aż zupa ostygnie. Wygląd zupy w misce na szczęście przywołał bardziej przyjemne i głębokie wspomnienia o kochającej rodzinie.

Mówienie na głos sprawiało przyjemność. Nikogo tu nie było oprócz Daxa, a on i tak nie był mentalnie obecny. „Prawda? Nie możesz naprawdę słyszeć tego, co ci mówię?” Przez Beę przeszedł ciekawy, złośliwy dreszcz. Nigdy nie miała kogoś, z kim mogłaby rozmawiać, kto nie chciałby się jej natychmiast pozbyć.

„Nie będziesz wiedział niczego, co ci powiem, prawda?” Przeszył ją strzał radości. Zwykle rozmawiała z prosiakami każdej nocy, jakby były jej dziennikiem. Spędzała godziny z tymi stworzeniami, opowiadając im swoje myśli z całego dnia. Jak by to było robić to z człowiekiem? „Ehhm, mam na myśli Wilkołaka.” Pokręciła głową, mówiąc na głos do Daxa.

Wstała, podniosła Daxa, aż usiadł, jak pokazał jej wcześniej Dawid. Potem usiadła częściowo za nim. Zapach był tu silniejszy, ale kiedy spojrzała, nie znalazła żadnych ran na jego plecach. Było jej niedobrze, tak silny był ten zapach. Chwyciła jego poduszki i zrobiła mu miejsce po drugiej stronie, gdy opierał się częściowo na jej lewym ramieniu. Ciepło jego ciała przyciśnięte do jej piersi wywołało motyle w jej burzącym się żołądku.

Niezręcznie przesunęła stół obok swojego ramienia, chwyciła łyżkę, nabrała trochę zupy i przyniosła ją do ust Daxa.

Bez pytania otworzył usta, a ona zaczęła go karmić. Nie było to niewygodne, ale czasochłonne.

Gdy go karmiła, zaczęła znów mówić. Nie mówiła wiele, ale dobrze było wyrzucić to z siebie.

„Teraz jestem twoją żoną. Mam na myśli... Wiem, że Mistrzyni Savonnuh miała być twoją żoną, ale-” Przerwała w połowie łyżki. „Cóż, zdecydowała się nie być, niech Bogini będzie z nią, a teraz jesteś skazany na mnie.”

Obróciła trochę głowę, żeby lepiej przyjrzeć się Księciu. Jego skóra wisiała na kościach, a stare mięśnie, które kiedyś definiowały pięknie przystojną twarz, były teraz wychudzone i zapadnięte.

Mówiła dalej, karmiąc go. „Nie wiem, co mogłoby skłonić kogoś do zrobienia sobie czegoś takiego.” Myśląc o Savonnuh, pokręciła smutno głową. „Obiecuję ci, że cię nie opuszczę, Mistrzu. Będę się tobą doskonale opiekować.” Zjadł prawie połowę miski, kiedy w końcu zacisnął usta i odmówił otwarcia ich ponownie.

Odstawiła miskę i usadziła Daxa z powrotem tak, jak odpoczywał wcześniej. Znowu w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach, ale nie widziała w pokoju niczego, co mogłoby go powodować. Poczekała, aż zniknie, zanim chwyciła miskę i zaczęła jeść resztę zupy.

„Wiesz.” Powiedziała cicho, między kęsami. „Twój człowiek Dawid to drań. Chce, żebym zawiodła. Chce tego. Bardzo przypomina mi Panią Rebekę. Nie lubię, jak się czuję, gdy jest blisko mnie.” Pokręciła głową ponownie i dokończyła resztę miski.

Było miło tu z Daxem. Jutro może otworzy zasłony i zrobi gruntowne sprzątanie. Da jej to czas na poradzenie sobie ze wszystkim, co się wydarzyło. Nie mogła tego teraz rozpakować. Gdyby spróbowała, nie spałaby, a byłaby bezużyteczna dla swojego nowego Mistrza.

W końcu skończyła jedzenie, wstała, ułożyła Daxa w jego łóżku i zajęła się miską i kuchnią, zanim wróciła do swojego pokoju.

Gdy dotarła do swojego pokoju, zobaczyła, że na stoliku obok drzwi została jedna samotna świeca. Podniosła ją i weszła do swojego pokoju.

Czuła się lepiej niż nawet poprzedniej nocy. Była wyczerpana, mentalnie i emocjonalnie wykończona, ale miała pełny brzuch, Mistrza, który nigdy nie podniesie na nią ręki, i wolną wolę, by robić, co chce, dopóki jej Mistrz będzie zadbany.

Wchodząc do łóżka, zwinęła się w małą kulkę, zanim naciągnęła na siebie duży koc. Sen przyszedł szybko, i tej nocy nie miała żadnych snów.

Następnego ranka zrobiła śniadanie dla Daxa i, po odstawieniu tacy, podniosła koce, aby lepiej go ułożyć, kiedy Bea odkryła, co naprawdę powodowało ten nieprzyjemny zapach.

Previous ChapterNext Chapter