Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

AVA

„Hej, omega,” ktoś szyderczo powiedział, gdy weszłam na Rozświetloną Polanę. Zwykłe drwiny, ale tej nocy spływały po mnie jak woda. Moje serce biło zbyt mocno, by się tym przejmować. Ta noc miała zmienić wszystko. Moje osiemnaste urodziny. Moja pierwsza przemiana. Moja ucieczka.

Polana była zatłoczona, a świecący pełny księżyc oświetlał oczekujące twarze stada. Wilki każdego rangi otaczały Ołtarz Księżycowy, ich oczy skupione na mnie. Szepty przetoczyły się przez tłum, ale trzymałam głowę nisko, skupiając się na stawianiu jednej nogi przed drugą.

Starszy Rowan stał w centrum, wysoki i władczy. Jego srebrne włosy lśniły w blasku księżyca, a jego oczy miały mieszankę oczekiwania i czegoś jeszcze—zaniepokojenia? Litości? Nie mogłam powiedzieć, ani mnie to nie obchodziło.

„Ava Daniels,” ogłosił, jego głos przebił się przez pomruki. „Podejdź.”

Posłuchałam, zmuszając nogi do ruchu mimo ich drżenia. Moja klatka piersiowa ścisnęła się, gdy dotarłam do ołtarza, ciężar każdego spojrzenia przytłaczał mnie.

„Dziś wieczorem,” zaczął Starszy Rowan, „pod światłem Bogini Księżyca, przyjmiesz swojego wilka i swoje przeznaczenie.”

Sztywno skinęłam głową, przełykając gulę w gardle. Powietrze wydawało się cięższe, naładowane czymś starożytnym i potężnym.

Ból przyszedł pierwszy—palący i wszechogarniający. Moje kości skręcały się, moje mięśnie rozrywały, a ja upadłam na kolana, dysząc. Mój wilk wznosił się, drapiąc się na powierzchnię.

Potem, równie nagle jak się zaczęło, wszystko się skończyło. Stanęłam na chwiejnych nogach, moje zmysły były ostrzejsze, świat jaśniejszy.

Pomruki zaczęły się niemal natychmiast.

„Co się dzieje?”

„Spójrz na jej nadgarstek!”

Zdezorientowana spojrzałam w dół—i zamarłam. Świecący znak, półksiężyc spleciony z czterema gwiazdami, pulsował na mojej skórze.

„Znak… wielu partnerów,” powiedział Starszy Rowan, jego głos był niecharakterystycznie niepewny.

Polana wybuchła chaosem.

„Ona jest omega!”

„To niemożliwe!”

Ledwo ich słyszałam, zbyt skupiona na palącym znaku na moim nadgarstku. Panika ściskała moją klatkę piersiową, gdy zrozumienie zaczęło się pojawiać. Moje spojrzenie skierowało się na drugą stronę polany, gdzie cztery znajome twarze wpatrywały się we mnie, ich wyrazy były odbiciem mojego własnego niedowierzania.

Logan, Liam, Lucas i Landon. Czworaczki.

„Nie,” wyszeptałam, cofając się krok. „To nie może się dziać.”

Logan, najstarszy, zareagował pierwszy. Wystąpił naprzód, jego ostre niebieskie oczy zwęziły się. „Ava… co to jest?”

Pokręciłam głową, moje ręce drżały. „Trzymajcie się ode mnie z daleka.”

Liam, zawsze żartowniś, wydał napięty śmiech. „To musi być jakiś błąd.”

„Żaden błąd,” mruknął Lucas, jego twarz była blada. „Bogini Księżyca nie popełnia błędów.”

Landon pozostał milczący, jego szare oczy były utkwione w moich.

Więź zaskoczyła, namacalny ciąg, który sprawił, że moje kolana się ugięły. Zgrzytałam zębami, walcząc z niewidzialnym wątkiem, który teraz wiązał mnie z moimi dręczycielami.

„Ava,” Starszy Rowan powiedział ostrożnie, „musisz—”

„Muszę co?” Obróciłam się ku niemu, mój głos drżał z wściekłości. „Zaakceptować to? Zaakceptować ich? Po wszystkim, co mi zrobili?”

Logan zesztywniał. „My też tego nie chcieliśmy.”

„Och, więc to sprawia, że wszystko jest w porządku?” Odpowiedziałam. Mój głos odbił się echem na polanie, przerywając rosnące napięcie.

Liam wystąpił naprzód, jego zwykły uśmiech zniknął. „Ava, my—”

„Nie,” przerwałam, podnosząc rękę. „Nie próbujcie tego usprawiedliwiać.”

Więź ciągnęła mocniej, sprawiając, że moja klatka piersiowa bolała, ale odmówiłam poddania się.

„Odrzucam to,” powiedziałam stanowczo, patrząc na czworaczki. „Odrzucam was wszystkich.”

Zaskoczone westchnienia przetoczyły się przez tłum, a ostry ból przeszył mnie, prawie powalając mnie na kolana.

„Nie możesz nas tak po prostu odrzucić!” wykrzyknął Liam, jego głos wzrósł w panice.

„Właśnie to zrobiłam,” wysyczałam, trzymając się za klatkę piersiową, gdy ból się pogłębiał.

Starszy Rowan wystąpił naprzód, jego wyraz twarzy był poważny. „Ava, odrzucenie tak silnej więzi, zwłaszcza poczwórnej więzi, będzie miało swoją cenę.”

„To ją zapłacę,” powiedziałam, patrząc na czworaczki. „Wszystko jest lepsze niż bycie związanym z nimi.”

Stado obserwowało w oszołomionej ciszy, ich szepty ledwo słyszalne nad krwią pulsującą w moich uszach.

„To nie jest koniec,” powiedział Logan, jego głos był niski i niebezpieczny.

Spojrzałam mu prosto w oczy, moja złość płonęła jaśniej niż mój strach. „Och, to jest. Zrobię wszystko, żeby tak było.”

Z tym, odwróciłam się i odeszłam, ignorując palący znak na nadgarstku i więź ciągnącą za moją duszę.

Bogini Księżyca mogła nas związać, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby się uwolnić.

Previous ChapterNext Chapter