




Rozdział 8: Inny
Perspektywa Juno
"O czym?" zapytałam, nie patrząc na niego.
"O nas."
Zaśmiałam się. "Nie ma nas, Matthew. Już nie."
Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Klamka zatrzęsła się chwilę później.
"Dlaczego zamykasz drzwi?" Matthew zapytał przez drewno.
"Bo odkąd trzecia osoba wprowadziła się do naszego domu, ty wyprowadziłeś się z naszego pokoju," odpowiedziałam, włączając prysznic, żeby zagłuszyć jakąkolwiek odpowiedź.
Stałam pod gorącą wodą, pozwalając jej zmyć napięcie dnia. Matthew pewnie powiedział Isabelle, że będzie spał w moim pokoju tej nocy. To musiało być powodem jej płaczu. Nie próbował mnie zadowolić – chciał coś ode mnie.
Kiedy wyszłam z łazienki w krótkich spodenkach do spania i topie, Matthew nadal tam był, leżąc teraz na łóżku. Jego oczy śledziły mnie łapczywie, gdy poruszałam się po pokoju, nakładając balsam na ramiona i nogi.
"Ładnie pachniesz," powiedział, podchodząc za mną. Próbował pocałować znamię na mojej szyi, ale odsunęłam się.
"Nie."
"Jesteś nadal moją żoną, Juno. Moją Luną."
"Twoje serce nie jest w tym," powiedziałam, odwracając się do niego. "Nie obrażaj mnie, udając inaczej."
Jego wzrok skierował się na moją szafę. "Zmieniłaś garderobę."
"Nie dla ciebie," powiedziałam stanowczo.
Matthew westchnął, przeczesując ręką włosy. "Nie chcę, żebyśmy skończyli jak Quinn i Maddox."
Dwaj inni Alfy z Forestvale, którzy znaleźli swoje przeznaczone partnerki i porzucili wybrane. Z tego, co Freya i Scarlett mi mówiły, ich byłe Luny nie miały się dobrze.
"Może ja też znajdę mojego przeznaczonego," powiedziałam lekko, ciesząc się, jak jego twarz ciemnieje na tę sugestię.
"To nie jest zabawne."
"Nie żartowałam."
Matthew zbliżył się, jego ręce chwyciły moje biodra. "Potrzebuję cię, Juno. Stado cię potrzebuje."
"Nie," powiedziałam, cofając się. "Potrzebujesz Luny, która potrafi to, czego Isabelle nie może. Ale chcesz ją w swoim łóżku."
Jego ramiona opadły. "O jutrzejszym spotkaniu..."
"Co z nim?"
"Wolałbym, żebyś nie uczestniczyła," powiedział ostrożnie. "Isabelle chce iść, a—"
"A ty nie chcesz, żebyśmy obie tam były," dokończyłam za niego. "Szkoda. Luna Freya zaprosiła mnie osobiście, i przyjęłam zaproszenie."
"Freya?" Matthew prychnął. "Ona jest znaną dziwką z problemem alkoholowym. Nie chcę, żebyś się z nią zadawała."
Moja złość wzrosła. "Freya robi wszystko, co może z tym, co życie jej dało. Próbuje znaleźć miłość i uwagę na swój sposób."
"To jest to, co teraz planujesz? Sypiać z kim popadnie jak Freya?" Jego oczy zwęziły się. "Nie będę się tobą dzielił, Juno."
Hipokryzja była tak oszałamiająca, że prawie się zaśmiałam. "Ale oczekujesz, że ja będę się tobą dzieliła?"
Matthew nie miał na to odpowiedzi.
"Wyjdź z mojego pokoju," powiedziałam cicho. "Wracaj do swojej przeznaczonej partnerki."
"Juno—"
"Gdybym spała z kimś innym i wróciła do ciebie," zapytałam, obserwując jego twarz uważnie, "czy dotknąłbyś mnie potem?"
Błysk odrazy, który przeszedł przez jego twarz, powiedział mi wszystko, co musiałam wiedzieć.
"Tak myślałam," powiedziałam. "Teraz wyjdź."
Kiedy drzwi zamknęły się za nim, opadłam na podłogę, przytulając kolana do klatki piersiowej. Seraphine warczała w mojej głowie, jej furia pasująca do mojego bólu.
Nadszedł wieczór spotkania, a Matthew wyszedł wcześniej z Isabelle. Na domiar złego, polecił naszemu Omega personelowi domowemu, żeby mnie nie zawieźli na miejsce.
Na szczęście Luna Scarlett zaoferowała, że mnie odbierze po drodze. Kiedy jej samochód wjechał na nasz podjazd, byłam gotowa.
Wybrałam srebrną aksamitną sukienkę bez pleców, która podkreślała moje krągłości i pokazywała wystarczająco dużo dekoltu, żeby być kusząca, ale nie przekraczać granicy nieodpowiedniości. Mój makijaż był bardziej dramatyczny niż cokolwiek, co Matthew kiedykolwiek zaakceptował, a głęboko czerwone usta pasowały do moich włosów.
Patrząc w lustro przed wyjściem, zdałam sobie sprawę, że naprawdę jestem piękna. Nie w delikatny, porcelanowy sposób Isabelle, ale w dziki, wyrazisty sposób, który był tylko mój. Matthew zawsze wolał, gdy ubierałam się prosto i konserwatywnie.
"O cholera," Scarlett gwizdnęła, gdy wślizgnęłam się na miejsce pasażera. "Wyglądasz świetnie, Red."
Uśmiechnęłam się na jej przezwisko dla mnie. "Ty też nie wyglądasz źle."
Scarlett miała na sobie głęboką fioletową suknię, która podkreślała jej ametystowe oczy. "Jak sobie radzisz z sytuacją z Isabelle?" zapytała, gdy jechaliśmy w stronę miejsca spotkania.
"Lepiej niż się spodziewałam," przyznałam. "Myślałam, że będę bardziej załamana."
"To dlatego, że jesteś silna," powiedziała po prostu. "Nie jak my, biedne ofiary losu."
Mąż Scarlett, Maddox, znalazł swoją przeznaczoną partnerkę sześć miesięcy temu. Nie wahał się przyprowadzić jej do domu i zepchnąć Scarlett na dalszy plan.
"Czy Maddox..." zawahałam się, nie wiedząc, jak zapytać.
"Spał z nią od razu?" Scarlett zaśmiała się. "Oczywiście, że tak. Po co tracić czas, prawda? Bogini przemówiła i cała ta bzdura."
Wyciągnęła piersiówkę z torebki i podała mi ją. "Za przegranych w grze losu," wzniosła toast.
Wzięłam głęboki łyk, witając palenie alkoholu. "Za nas," zgodziłam się.
Gdy Scarlett i ja weszłyśmy do sali zgromadzeń, tłum ucichł. Wszystkie oczy zwróciły się na nas—czy bardziej konkretnie, na mnie.
"No to mamy niezręczną sytuację," głos bełkotał, a Luna Freya zataczała się w naszą stronę, złotobrązowa koktajlowa sukienka błyszcząca pod żyrandolami. Powietrze wokół niej było ciężkie od zapachu drogiej whisky.
Objęła nas obie. "Moje współtowarzyszki odrzucone! Witajcie na imprezie."
Nie mogłam powstrzymać śmiechu. "Dzięki za zaproszenie, Freya."
"Chodźcie, poznajcie moich gości," powiedziała, łącząc swoje ramię z moim. "Są spoza Forestvale."
Zaprowadziła mnie do stołu, przy którym siedziało trzech mężczyzn i dwie kobiety, wszyscy patrzący na nas z ciekawością.
"To jest Juno," ogłosiła Freya. "Luna stada Pineridge."
Jeden z mężczyzn zmarszczył brwi. "Myślałem—" Zatrzymał się, wyglądając na zakłopotanego.
"Co myślałeś?" zapytałam.
"To tylko że... spotkaliśmy wcześniej Alfa Matthew. Przedstawił inną kobietę jako swoją Lunę."
Freya prychnęła. "To jego kochanka. Juno jest jego żoną i Luną."
"Przeznaczona partnerka," poprawiła cicho jedna z kobiet.
"Techniczność," Freya machnęła ręką lekceważąco. "Juno prowadzi stado. Ta druga tylko prowadzi jego interesy."
"Freya!" wykrzyknęłam, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu.
W miarę upływu nocy, zaczęłam naprawdę cieszyć się spotkaniem. Nie szukałam Matthew ani Isabelle, choć czułam, że Matthew próbował się ze mną skontaktować przez naszą mentalną więź kilka razy. Zablokowałam go.
Wygląda na to, że moje ubranie dzisiaj przyciągnęło uwagę kilku dżentelmenów w sali. Nigdy wcześniej nie flirtowałam, byłam z Matthew od szesnastego roku życia, ale dzisiaj pozwoliłam sobie cieszyć się podziwem w ich oczach.
Głos Matthew w końcu przerwał moją blokadę. Przestań zachęcać innych mężczyzn.
Znalazłam go po drugiej stronie sali, stojącego sztywno obok Isabelle. Podniosłam kieliszek w udawanym toaście.
Patrz na mnie, odpowiedziałam.
Śmiałam się z czegoś, co powiedziała Freya, gdy zauważyłam nową obecność zbliżającą się do naszego stołu. Wysoki, szerokoramienny, z złotymi włosami i przeszywającymi niebieskimi oczami, poruszał się z niezaprzeczalną pewnością Alfa.
Rozmowy wokół mnie ucichły, gdy spotkałam jego wzrok. Jego oczy błyszczały niebezpiecznie w świetle świec, oceniając mnie z otwartym zainteresowaniem.
Nie angażuj się z innymi Alfami, głos Matthew przerwał ponownie, panika w jego tonie. I zdecydowanie zamknęłam połączenie.
Nieznajomy zatrzymał się przy naszym stole i lekko się ukłonił. "Luna Juno," powiedział, jego głos głęboki i gładki. "Słyszałem o tobie wiele. Jestem Kieran, Alfa terytorium Fireland. Czy mogę prosić cię do tańca?"
Alfa z Fireland? I dlaczego on tu jest?