Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1: Król Alfa smakuje jak grzech

Perspektywa Avy

Patrzyłam na niego, jakby właśnie poprosił mnie, żebym żonglowała ogniem. Król Alfa — najpotężniejszy wilkołak w naszym świecie — stał trzy stopy ode mnie, pytając o moją opinię na temat człowieka, który mnie zniszczył.

To koniec. Tak właśnie umrę.

"Ja..." zaczęłam, po czym zamilkłam. Moje pazury były wciąż wyciągnięte, moje oczy wciąż świeciły. Nie było możliwości ukrycia, kim jestem ani w jakim stanie się znajduję.

Blake spojrzał na moje dłonie, a potem z powrotem na moją twarz. "Jesteś jakieś trzydzieści sekund od pełnej przemiany w pokoju pełnym liderów stada," zauważył spokojnie. "Ten znak na twojej szyi nie pomaga."

Dotknęłam go odruchowo, krzywiąc się, gdy ból przeszył moje ciało. "Jak ty—"

"Nie trudno to rozgryźć." Przeszedł do szafki w rogu salonu, wracając z szklanką wody i suszonymi ziołami. "Żuj to. Pomoże ci w kontroli."

Patrzyłam na zioła w jego dłoni. "Po prostu nosisz przy sobie leki dla wilkołaków?"

"Tylko kiedy mam do czynienia z kimś, czyjego znak partnera jest odrzucany." Jego wzrok był spokojny, niemalże łagodny. "Co prowadzi nas z powrotem do mojego pytania. Jackson, prawda?"

Imię uderzyło mnie jak fizyczny cios. Nie mogłam mówić, ale moja cisza była wystarczającą odpowiedzią.

"Kiedy?" zapytał cicho.

"Cztery miesiące temu," wydusiłam. "Tuż przed tym, jak zdecydował, że małżeństwo z twoją córką jest ważniejsze niż honorowanie więzi przeznaczonego partnera."

Szczęka Blake'a się zacisnęła — jedyny znak, że moje słowa go dotknęły. "I nigdy nie próbował właściwie zerwać znaku?"

Zaśmiałam się gorzko. "Najwyraźniej porzucenie mnie w kawiarni z 'to nie osobiste, to polityka' liczy się jako czyste zerwanie w jego książce."

"Weź zioła, mały wilku."

Nieoczekiwane zdrobnienie sprawiło, że coś ciepłego rozwinęło się w mojej piersi. Nie moje imię — nie znał mojego imienia — ale coś, co wydawało się dziwnie intymne, wychodzące od niego.

Żułam gorzkie zioła, krzywiąc się na smak. Efekt był niemal natychmiastowy — moje pazury się cofnęły, a pieczenie w znaku zmieniło się w tępy ból.

"Lepiej?"

Kiwnęłam głową, a potem zdałam sobie sprawę, co właśnie zrobiłam. "Dlaczego mi pomagasz? Jestem nikim. Tylko adoptowaną córką Delty, którą zagrał twój przyszły zięć."

Coś niebezpiecznego błysnęło w jego oczach. "Pozwól mi ocenić, kto jest wart pomocy."

Salon nagle wydawał się mniejszy. Blake nie tylko patrzył na mnie — on mnie widział. Naprawdę widział, w sposób, który sprawił, że mój wilk praktycznie mruczał z zadowolenia.

Co było szalone. To był przyszły teść Jacksona. Król Alfa. Ktoś tak daleko poza moim zasięgiem, że to nie było nawet śmieszne.

Ale mój wilk zdawał się nie przejmować niczym z tego. Odpowiadała na coś pierwotnego w jego zapachu, coś, co przywoływało każdą moją instynktowną reakcję.

"Mogę?" Wskazał na moją szyję, gdzie znak był wciąż widoczny.

Każda racjonalna część mojego mózgu krzyczała, żeby powiedzieć nie. Żeby uciekać. To był Król Alfa — przyszły teść Jacksona. Nic dobrego nie mogło z tego wyniknąć.

Zamiast tego, znalazłam się pochylając głowę, eksponując srebrno-biały znak jego spojrzeniu.

Gdy jego opuszki palców pierwszy raz dotknęły mojej skóry, przeszył mnie piorun. Nie palący ból, do którego się przyzwyczaiłam, ale coś ciepłego i elektrycznego, co sprawiło, że wstrzymałam oddech.

"Znak jest zaogniony," mruknął, a jego głos przybrał kliniczny ton, który nie do końca pasował do tego, jak jego dotyk lingerował. "Ten poziom odrzucenia... powinien już dawno zniknąć."

Jego palce starannie obrysowały kształt, a ja musiałam powstrzymać się od westchnienia. Moja wilczyca, która powinna była kulić się przed najbardziej dominującym Alfą na świecie, zamiast tego pchała się w jego stronę, jakby była wygłodniała jego dotyku.

"To jest..." zaczęłam, ale zatrzymałam się, gdy jego kciuk przesunął się po najbardziej wrażliwej części znaku. Ciepło rozlało się nisko w moim brzuchu, całkowicie nieodpowiednie i absolutnie nie do zatrzymania.

"To jest co?" Jego oczy spotkały się z moimi, a ja zobaczyłam w nich własne zmieszanie.

"Nie boli, kiedy mnie dotykasz," wyszeptałam.

Coś zmieniło się w jego wyrazie. Jego ręka, która badała znak z ostrożnym profesjonalizmem, spłaszczyła się na mojej szyi. Jego dłoń była ciepła, lekko szorstka i pokrywała cały znak, jakby go sobie przywłaszczał.

"Interesujące." Jego głos stał się niższy, bardziej chropowaty.

"Co?" Ledwo mogłam wydusić słowo. Moje serce biło tak mocno, że byłam pewna, iż mógł je usłyszeć.

"Ten znak—reaguje na mnie." Jego kciuk przesunął się wzdłuż mojego pulsującego punktu, a ja zadrżałam mimo ciepła w pokoju. "Nigdy czegoś takiego nie widziałem."

Nie mogłam myśleć poza uczuciem jego ręki na mojej szyi, jak moja skóra zdawała się płonąć w najlepszy możliwy sposób tam, gdzie mnie dotykał. "Nie rozumiem."

"Ja też nie." Zbliżył się, eliminując ostatnią przestrzeń między nami. Jego zapach—mokry sosnowy las i coś dziko męskiego—owinął mnie jak narkotyk. "Ale chcę się dowiedzieć."

Moja wilczyca prawie mruczała teraz, pchając mnie w jego stronę w sposób, który powinien być zawstydzający. To było szaleństwo. Całkowicie zwariowane. Był ojcem kobiety, która ukradła mi partnera. Najpotężniejszym wilkołakiem żyjącym. A ja byłam nikim—tylko kimś, kogo Jackson użył i porzucił, gdy pojawiło się coś lepszego.

Ale moje ciało nie dbało o to wszystko. Liczyło się tylko to, jak oczy Blake'a pociemniały, jak jego wolna ręka spoczęła na mojej talii, jakby tam należała.

"To zły pomysł," wyszeptałam, nawet gdy poczułam, że pochylam się ku jego dotykowi.

"Najprawdopodobniej." Jego ręka przesunęła się z mojej szyi, by objąć moją twarz, jego kciuk przesunął się po mojej dolnej wardze. "Ale nigdy nie byłem znany z dobrych decyzji, jeśli chodzi o piękne wilczyce."

Kiedy się pochylił, wydawało się to nieuniknione. Jego usta spotkały się z moimi z delikatnością, która szybko przekształciła się w coś bardziej głodnego. Rozpłynęłam się w nim, moje ręce zacisnęły się na jego koszuli, gdy wszystko inne zniknęło.

Całował mnie, jakbym była czymś cennym, nie jednorazowym. Jakbym miała znaczenie. Jego ramiona objęły mnie, przyciągając bliżej, a ja pozwoliłam mu, bo po raz pierwszy od miesięcy czułam, że znów mogę oddychać.

Gdy jego ręce sięgnęły rąbka mojej sukni, głos przeszył mój umysł jak nóż:

Ava... zabrali twojego ojca...

Zaszokowana, odskoczyłam od Blake'a, a kolor odpłynął z mojej twarzy. Głos mojej matki, drżący i przerażony, przebił się przez nasz umysłowy link z siłą pociągu towarowego.

Previous ChapterNext Chapter