Read with BonusRead with Bonus

2. Emily

Wycofuję się do mojego ciemnego kąta, przyciskając plecy do ściany, robiąc się tak mała, jak tylko mogę. On tego nie lubi, więc staram się trzymać od niego z daleka, kiedy jest tutaj. Poza tym, nie przeszkadza mi ciemność. Cienie zawsze były moimi przyjaciółmi. Otaczają mnie jak starzy znajomi. Witam ich kojącą obecność.

514 odblokowuje drzwi i wchodzi. Przez chwilę się nie rusza, jego twarz jest ukryta w cieniach, jego ciało drży niekontrolowanie, jakby próbował się opanować w mojej obecności. Robi to za każdym razem, gdy tu przychodzi. Nienawidzi, że tu jestem, a jednak nie chce mnie wypuścić.

Zanim zaszył mi usta, zapytałam go, dlaczego mnie porwał, skoro nigdy mu nic nie zrobiłam.

Nie rozumiem go. Próbowałam, ale czytanie go okazało się niemożliwe.

Kiedy w styczniu zniszczono ośrodek, myślałam, że w końcu uwolnię się od Azaela. Nigdy nie przypuszczałam, że jeden z mężczyzn, który cierpiał z rąk tego złego anioła, skrzywdzi mnie. Fizycznie, nie sądzę, ale bycie zamkniętą tutaj to tortura. 514 był więźniem przez lata i nie miał żadnych wyrzutów sumienia, odbierając mi wolność.

Co mu kiedykolwiek zrobiłam?

Może to moja karma za wszystkie rzeczy, które zrobiłam mężczyznom, których kocham.

Po głębokim oddechu zamyka drzwi, jakby bał się, że ucieknę. Szanse na to są minimalne. Nie z braku prób. W pierwszych tygodniach po porwaniu próbowałam się uwolnić, ale nic nie działało. Nawet udało mi się schować nóż do steków i planowałam odciąć sobie kostkę, ale 514 złapał mnie zanim zdążyłam to zrobić. To był pierwszy raz, kiedy miałam załamanie przed nim. Krzyczałam na niego, żądając, żeby powiedział mi, dlaczego mnie porwał, ale jak zawsze, pozostał milczący.

Tak jak teraz. Tak jak zawsze.

514 podchodzi do mojego materaca i kładzie obok niego owocowy smoothie, zanim siada na krześle na środku podłogi. Nienawidzę tego przeklętego krzesła. Gdybym tylko mogła się do niego dostać, złamałabym je i spaliła!

Mój żołądek wydaje dźwięk, przypominając mi, że nie jadłam od wczoraj. Ale jestem tak zmęczona wszystkimi smoothie, że nie sięgam po kubek, niezależnie od tego, jak bardzo jestem głodna. Poza tym, głodowałam tak długo, że ból w żołądku ledwo się rejestruje.

514 mnie obserwuje. To jego nawyk. Przychodzi tu codziennie pod pretekstem przyniesienia mi jedzenia i wpatruje się we mnie przez kilka godzin, nie mówiąc ani słowa. Kiedy w końcu się nudzi, wychodzi.

Na początku próbowałam z nim rozmawiać, chcąc wiedzieć, co zamierza ze mną zrobić, ale nie otrzymywałam żadnej odpowiedzi, tylko jego niekończące się milczenie.

Nasze spojrzenia się spotykają, nasze oczy uważnie się obserwują. Czasami czuję, jakbyśmy komunikowali się w milczeniu, jakby dialog odbywał się między nami w głębi naszych spojrzeń. To nonsens, ale sprawia, że czuję się mniej samotna.

Chciałabym tylko, żeby przestał mieć tę chorą obsesję na moim punkcie i mnie wypuścił.

Gdybym posłuchała Stefana i odeszła, kiedy mi to powiedział, byłabym teraz kilometry stąd, popijając koktajle na tropikalnej plaży, ale jak głupia, zostałam w Veross City, chcąc wiedzieć wszystko, co Stefan, Alekos i Reyes zrobili od dnia, kiedy Jason mnie od nich ukradł.

Dowiedzenie się, że poszli dalej i wzięli ślub, rzuciło mnie w bardzo ciemną otchłań. Było to naturalne, że tak zrobili, ale nigdy nie spodziewałem się, że wpłynie to na mnie aż tak bardzo.

Po tym wszystkim nadal mi na nich zależy – bardziej, niż chciałbym przyznać.

Wciąż ich kocham. Moje serce tęskni za nimi, za tym, co mogło być.

Minuty mijają jak piasek w klepsydrze.

Jego oczy nigdy nie opuszczają moich. Ledwie mruga.

Jego brązowe oczy są smutne. To nic nowego. Takie były od dnia, kiedy go pierwszy raz zobaczyłem. Coś mrocznego czai się za jego oczami. Pewnie jego demon. Jak wszyscy Lordowie, 514 jest naczyniem demona. Chyba że Azael eksperymentował na nim i zastąpił jego demona aniołem.

Z tego, co słyszałem, będąc w rękach Azaela, żaden Lord nie przetrwał takiej próby.

Promień światła zaczyna się cofać. Niedługo piwnica znów zostanie zalana ciemnością. Nie miałbym nic przeciwko byciu tutaj, gdybym miał coś do roboty. Przed tym wszystkim uwielbiałem robić patchwork i grać na skrzypcach. Nawet książka byłaby świetnym towarzyszem w tych ciemnych czasach.

Chociaż od przebudzenia nie robiłem nic poza poruszaniem się, żeby skorzystać z wiadra, które służy jako toaleta, jestem wykończony. Ponieważ nie mam nic lepszego do roboty, zbieram wokół siebie stary koc, który znalazłem, przeszukując pudełka obok mojego materaca, ponieważ 514 nie zadał sobie trudu, żeby mi coś dać, i zamykam oczy.

Moje palce śledzą wzór, który przypomina mi sztukę rdzennych Amerykanów. 514 jest rdzennym Amerykaninem o głęboko opalonej, czerwonobrązowej skórze, pięknych brązowych oczach i niesamowicie długich, czarnych włosach, które zazwyczaj nosi rozpuszczone lub splecione w warkocz. To nie jego uroda sprawia, że się wyróżnia, ale numer 514 wytatuowany na jego lewym policzku.

Na mojej twarzy widnieje numer 666.

Dla Azaela byliśmy tylko numerem, który nam nadał.

Dziś 514 ma kilka piór we włosach. Zastanawiam się, z jakiego plemienia pochodzi. Chciałbym go zapytać. Mam tyle pytań.

Nawet gdybym mógł z nim rozmawiać, nie odpowiedziałby.

Jest jakby niemy. Gorący niemy, bo, na miłość boską, jest jednym z najprzystojniejszych mężczyzn, jakich kiedykolwiek widziałem.

„Jedz!”

Na chwilę zapominam oddychać. Czy wyobraziłem sobie, że 514 mówi? Nigdy tego nie robił, więc dlaczego miałby teraz zawracać sobie tym głowę?

„Nie zmuszaj mnie, żebym cię zmusił!” syczy po kilku sekundach.

Moje oczy otwierają się, i chwilę zajmuje mi, zanim wzrok się wyostrzy, ale 514 już nie siedzi, zamiast tego unosi się nade mną. Jak to możliwe, że poruszył się bezszelestnie, skoro był tak głośny, poruszając się po domu?

Nie chcąc dać 514 żadnego powodu do gniewu, bo potrafi być bardzo brutalny, kiedy traci panowanie nad sobą, chwytam kubek i wciskam słomkę między swoje zszyte usta – miał „uprzejmość” zszyć mi usta po raz drugi, odkąd go znam – i ssę. Bananowy koktajl zalewa moje usta. Gdybym mógł wymiotować, zrobiłbym to, ale ponieważ 514 jest bardzo chory psychicznie, zmuszam się do przełknięcia.

Udaje mi się wypić połowę koktajlu, zanim odkładam kubek na podłogę i patrzę na niego wyzywająco.

Gdybym mógł mówić, powiedziałbym mu: „Zmuś mnie, żebym wypił resztę.”

Previous ChapterNext Chapter