Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6

Angela POV

Kiedy obudziłam się następnego ranka, zarówno Sean, jak i Christina już zniknęli.

Podejrzenie, które dręczyło mnie przez całą noc, nagle zamieniło się w pewność – musieli spędzić noc razem.

Nie mogłam się powstrzymać; musiałam się dowiedzieć.

Moje stopy poniosły mnie do pokoju gościnnego Christiny, zanim zdążyłam się zastanowić. Zawahałam się tylko na chwilę, zanim pchnęłam drzwi i weszłam do środka jak intruz we własnym domu.

Pokój był nieskazitelny, pościel idealnie ułożona, wszystko na swoim miejscu. Nie było żadnych oczywistych śladów, że Sean spędził tutaj noc, ale w powietrzu unosił się zapach perfum Christiny, jakby zaznaczając jej terytorium.

Nagle moją uwagę przyciągnął mały, błyszczący przedmiot obok poduszki.

Podeszłam bliżej, podniosłam go i zorientowałam się, że to złota spinka do mankietu. Wygrawerowane "S" przypomniało mi – to Sean’s! Dałam mu ją na urodziny w zeszłym roku.

Więc naprawdę spał z Christiną tej nocy!

Wkrótce to będzie jej sypialnia, nie tylko pokój gościnny, pomyślałam gorzko. Wszystko, co moje, stanie się jej.

„Och! Przepraszam, pani Shaw.”

Zadrżałam na dźwięk głosu pokojówki, odwracając się, by zobaczyć Sarę, która niepewnie stała w drzwiach z przyborami do sprzątania.

Znający wyraz w jej oczach sprawił, że moje policzki zapłonęły – jak żałośnie musiałam wyglądać, skradając się po własnym domu w poszukiwaniu dowodów niewierności męża?

Wycofałam się do swojego pokoju, a za mną podążał cień upokorzenia. Ledwo usiadłam, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

„Pani Shaw?” Głos Sary przeszedł przez drzwi. „Czy przynieść pani śniadanie?”

„Nie, dziękuję.” Na myśl o jedzeniu przewracało mi się w żołądku. „Kiedy pan Shaw i panna Jordan wyszli?”

Lekka pauza. „Wyszli wcześnie rano. Pan Shaw miał spotkanie śniadaniowe, a panna Jordan mu towarzyszyła.”

Oczywiście, że tak.

Udało mi się wziąć prysznic i ubrać, każde ruch wymagał więcej energii, niż powinien. Lustro odbijało bladą wersję mnie samej – markowe ubrania nieco luźne, makijaż starannie nałożony, by ukryć cienie pod oczami.

Perfekcyjna maska żony miliardera, nawet gdy moje małżeństwo się rozpadało.

Hol naszego budynku tętnił dyskretną energią, co oznaczało, że krążyły plotki. Zwykła poranna parada spacerowiczów z psami i osobistych trenerów poruszała się z udawaną swobodą, głosy ściszone do szeptów, gdy podchodziłam.

„...zawsze wiedziałem, że to tymczasowe...”

„...uratowała mu życie na tej jachcie...”

„...po prostu czeka, aż ona...”

Trzymałam głowę wysoko, udając, że nie słyszę fragmentów rozmów, które za mną podążały. Dwa lata praktyki pozwoliły mi doskonalić umiejętność zachowania godności w obliczu osądu społeczeństwa.

„Pani Shaw.” Głos Jamesa Morrisona przeciął szepty jak nóż.

„Chwila pani czasu?”

Podążyłam za nim do jego biura, wdzięczna za ucieczkę.

„Pan Shaw poprosił mnie, bym dopilnował, żeby pani to wzięła.” Położył na biurku małą torbę z apteki.

Wpatrywałam się w torbę, nagle poczułam ucisk w gardle. „Czy mówił, co to jest?”

„Leki przeciwgorączkowe, jak sądzę. Był dość stanowczy, jeśli chodzi o dawkowanie – co cztery godziny, z jedzeniem.”

Moja ręka lekko zadrżała, gdy podniosłam torbę. Przez biały papier czułam ostre krawędzie pudełek z tabletkami, które mogłyby być bezpieczne lub nie dla ciąży.

Ironia tego uderzyła mnie wtedy – troska Seana o moje zdrowie mogłaby nieświadomie zaszkodzić jego nienarodzonemu dziecku.

„Dziękuję, James.” Odwróciłam się, by wyjść, ale jego głos mnie zatrzymał.

„Pani Shaw...” Zawahał się, co było nietypowe dla zazwyczaj niewzruszonego menedżera. „Może chciałaby pani wiedzieć, że poprzednie wizyty panny Jordan były zawsze... dyskretne. Dzisiejsze wyjście było raczej publiczne.”

Wiadomość była jasna – Christina chciała, żeby wszyscy widzieli, że wychodzi z Seanem.

"Doceniam twoją troskę," powiedziałam cicho.

Wyraz twarzy Jamesa pozostał profesjonalnie neutralny, ale coś jak współczucie mignęło w jego oczach. "Nawet najsilniejsze więzi mogą być wystawione na próbę przez czas i odległość, pani Shaw. Dwa lata to długo, żeby utrzymać pozory."

Te słowa trafiły bliżej domu, niż mógł wiedzieć. Ścisnęłam torbę z apteki mocniej, kiwnęłam głową i wycofałam się do windy.

W naszej łazience wysypałam tabletki na marmurowy blat, studiując etykiety z desperacką intensywnością. Ostrzeżenia zamazywały się przed moimi oczami – potencjalne skutki uboczne, przeciwwskazania, nic konkretnego o ciąży.

Powinnam zadzwonić do dr Morrisona, mojego stałego lekarza, ale to oznaczałoby wyjaśnianie wszystkiego. Informacja dotarłaby do Seana w ciągu kilku godzin.

Może lepiej byłoby, gdyby nie było wyboru.

Otworzyłam butelkę i zaczęłam wsypywać tabletki do toalety.

"Co robisz?"

Głos Seana zamroził mnie w miejscu. W lustrze widziałam go stojącego w drzwiach, jego wyraz twarzy nieczytelny. Tabletki paliły mnie w dłoni jak rozżarzone węgle, każda z nich potencjalna zdrada sekretu, który desperacko chciałam zachować.

"Angela." Zbliżył się, jego odbicie w lustrze rosło. "Odłóż te tabletki."

"Nie potrzebuję ich."

"Masz gorączkę. Co się naprawdę dzieje?" Jego ręka spoczęła na moim czole, dotyk zaskakująco delikatny.

"Nic." Otworzyłam oczy, spotykając jego odbicie. "Po prostu nie lubię brać leków, których nie potrzebuję."

"Od kiedy?" Jego druga ręka zamknęła się wokół mojej, ostrożnie zabierając tabletki. "Nigdy wcześniej nie bałaś się leków. Co się zmieniło?"

Wszystko, chciałam powiedzieć. Wszystko się zmieniło.

"Nie powinieneś być z Christiną?" Próbowałam zmienić temat.

"Pracuje," odpowiedział po prostu.

Oczywiście. Perfekcyjna dr Jordan, balansująca swoją karierę medyczną z ostrożnym zdobywaniem Seana Shaw.

Patrzyłam w lustrze, jak Sean metodycznie zwraca tabletki do ich butelek, jego ruchy precyzyjne i kontrolowane.

"Musisz je wziąć," powiedział w końcu, głosem miękkim, ale stanowczym. "Nie będę patrzył, jak pogarszasz się z uporu."

Ironia jego troski prawie mnie rozśmieszyła.

Moje życie wydawało się czymś z kiepsko napisanej telenoweli.

"Mogę o siebie zadbać." Sięgnęłam po butelki, ale Sean je odsunął.

"Wyraźnie nie możesz."

"Nie musisz już udawać," powiedziałam cicho. "Christina wróciła. Możesz przestać udawać, że ci zależy."

Jego wyraz twarzy pociemniał. "Czy to o to chodzi? Odmawiasz leków, bo jesteś zazdrosna?"

Oskarżenie bolało, głównie dlatego, że było częściowo prawdziwe. Ale nie w sposób, w jaki myślał.

"Nie jestem zazdrosna." Odwróciłam się od lustra, potrzebując ucieczki od jego przenikliwego spojrzenia. "Jestem zmęczona. Tym wszystkim. Udawaniem, plotkami, ostrożnym tańcem, który robimy dla dobra twojej babci. Po prostu... zmęczona."

Sean złapał mnie za ramię, gdy próbowałam przejść obok niego, jego uchwyt delikatny, ale stanowczy. "Angela, spójrz na mnie."

Trzymałam oczy wbite w podłogę, bojąc się, co może zobaczyć, jeśli spotkam jego spojrzenie. Jego druga ręka uniosła się, by chwycić moją brodę, zmuszając mnie do spojrzenia na niego.

"Jakąkolwiek grę grasz," powiedział miękko, "kończy się teraz."

Potem Sean zrobił coś, co kompletnie mnie zszokowało. Wziął kawałek tabletki, włożył ją do ust, a potem pocałował mnie na ustach.

Karmił mnie lekarstwem ustami!

Previous ChapterNext Chapter