




Rozdział 2
Gdy weszłam na pogrzeb mojego ojca i brata, wszystkie oczy były zwrócone na mnie.
Patrzyli, szeptali, niektórzy z litością w oczach, ale większość z nich z osądem.
Pamiętam to uczucie. Skręt żołądka, smak żółci w gardle i bicie serca.
Kiedy wchodzę do tej pierwszej klasy, z Aidenem obok mnie i jego ramieniem wciąż na moim ramieniu, czuję się dokładnie tak samo jak wtedy.
Wszyscy odrywają wzrok od tablicy, na której pan Admas prowadzi lekcję, i patrzą prosto na mnie, jakbym miała uszy słonia. Słyszę głośny gwizd, jakby ktoś był zszokowany naszym widokiem w drzwiach.
Przełykam ślinę i odwracam się do pana Admasa, który unosi brew.
Obrzuca nas wzrokiem od góry do dołu. "Aiden. Jesteś spóźniony."
Aiden cmoka językiem i mruga, "Mam przepustkę z sekretariatu."
Pan Admas bierze kartkę z jego palców, szybko ją czyta i odkłada na swoje biurko. "Siadaj."
Aiden opuszcza ramię z mojego ramienia, przeciągając palcami po mojej skórze i ściska moją talię. "Zajmę ci miejsce."
"Gdzie jest twoja przepustka?"
Czuję, jak moje policzki się rumienią. "N-nie mam."
Krzyżuje ramiona na piersi. "Jesteś spóźniona."
"Wiem, ale..." przełykam ślinę, ignorując szepty, które rozbrzmiewają w klasie. "Jestem nowa?"
Pan Admas zwęża oczy. "Wiem. To nie usprawiedliwia twojego spóźnienia."
Owijam ramiona wokół talii, krzywiąc się, gdy niektórzy uczniowie śmieją się ze swoich miejsc.
"Zapiszę cię na kozę."
Moje policzki płoną, a żołądek skręca się.
"Siadaj, żeby nie opóźniać naszej lekcji bardziej niż już to zrobiłaś."
Patrzę w dół, unikając jego ciemnego spojrzenia i wpatruję się w swoje stopy, gdy idę na tył klasy. Próbuję znaleźć wolne miejsce, ale zanim zdążę przejrzeć całą klasę, silne ramię obejmuje moją talię i ciągnie mnie w dół.
Aiden patrzy na mnie, szeroko się uśmiechając. "Mówiłem, że zajmę ci miejsce."
Przysuwa moje krzesło, aż uderza o jego, i obejmuje mnie ramieniem. To wystarcza, żeby wszyscy odwrócili się i skupili z powrotem na panu Admasie.
Wypuszczam powietrze. "Dzięki."
Aiden cofa się, opuszczając rękę na moje udo i ściska je tak samo, jak wcześniej moją talię. Staje się jasne, że to jego sposób na pocieszenie mnie.
Uśmiecha się do mnie. "Mogą cię tu zjeść żywcem, ale jeśli będziesz trzymać się mnie, mogę złagodzić cios."
Uśmiecham się na to, zamykając się w sobie i skupiając na panu Admasie i jego nauczaniu.
Aiden ani razu nie przesuwa ręki z mojego uda, a ja staram się zachować spokój, gdy jego palce zaciskają się. Ignoruję ciepło, które przepływa od dołu mojego żołądka do końcówek palców u nóg, nie chcąc, żeby przesunął rękę.
Udaję, że nie zauważam, jak jego kciuk rysuje kółka na moim udzie. Jak żyły w jego dłoniach napinają się pod skórą.
Noszę srebrny pierścień na kciuku i łańcuszek na nadgarstku. Odciski na moich palcach potwierdzają moje sportowe osiągnięcia, podobno jestem gwiazdą koszykówki w Melview High School.
„Skąd jesteś?”
Aiden ignoruje pracę na swoim biurku, opiera głowę na ramieniu, kładąc łokieć na papierze.
Podnoszę wzrok znad swojej pracy i patrzę na panią Reece, która żuje żelki przy swoim biurku. Mamy nauki ścisłe po angielskim, a Aiden znowu znalazł sposób, żeby usiąść tuż obok mnie.
Pani Reece była mniej przerażająca niż pan Adams, uśmiechała się do mnie i rozdawała arkusze do pracy w parach.
„Z Florydy.”
Gwizdnął, „To długa przeprowadzka do Arizony.”
Kiwnęłam głową, lekko się uśmiechając.
„Dlaczego wyjechałaś?”
Straciłam koncentrację. Przypomniałam sobie zapach benzyny i chemikaliów, zapach krwi, gdy wdychałam zmiażdżony metal i czułam pieczenie na dłoniach.
Pocieram kciukiem bliznę i wracam do teraźniejszości. „Po prostu, różne rzeczy.”
Jego oczy mnie studiują, zwężają się. Nie wierzy mi, patrzy na bliznę na moim nadgarstku. Chowam ją pod biurkiem i jestem wdzięczna, że nie drąży tematu.
„Dobrze, wszyscy, proszę weźcie te arkusze do domu i skończcie je na zadanie domowe,” pani Reece wstaje od biurka, patrząc na zegar wiszący na ścianie za nią. „Mam tutaj listę do zapisania się. Proszę, wpiszcie swoje i partnera nazwisko na konkurs naukowy na koniec semestru.”
Wydycham powietrze. Konkurs naukowy.
„To będzie wasza ocena końcowa.”
„Zapiszę nas,” Aiden wzdycha, wstając.
Moje serce bije mocniej. „Nas?”
Mruga, uśmiechając się, wkładając ręce do kieszeni, „Partner.”
Ignoruję skręt w żołądku, patrząc jak idzie w stronę biurka, śmiejąc się i żartując z innymi uczniami. Jego śmiech jest zaraźliwy, ciepły i głośny. Odsuwam myśli, które wkradają się do mojej głowy.
Wydaje się kimś, w kim łatwo mogłabym się zakochać.
Drżę. Dopiero go poznałam, co ja sobie myślę?
„Hej, nowa dziewczyno.”
Piskliwy głos obok mnie wyrwał mnie z zamyślenia i podniosłam oczy.
Ma skrzyżowane ramiona na piersi, jej blond włosy są krótkie i kręcone na ramionach. Jej piwne oczy są oszałamiające, ale zimne i kalkulujące. Unosi brew, gdy nie odpowiadam.
„Nie daj się jego urokowi, nie dotrzyma obietnicy.”
Patrzę na Aidena, który jest pochłonięty rozmową z grupą chłopaków.
„Nie dam się,” kłamię prosto w oczy.
Dziewczyna szydzi, odrzucając włosy, odwraca się i odchodzi, gdy dzwonek oznajmia koniec lekcji.
Aiden dogania mnie, gdy chwytam torbę i idę do drzwi. „Hej, nie zobaczę cię aż do jutra.”
Nic nie mówię, tylko kiwam głową.
„Wszystko w porządku?”
„Idealnie.”
Marszczy brwi, ale ignoruję go, rozdzielając się, gdy idziemy w przeciwnych kierunkach.