




Rozdział 1
"Wyłaź z samochodu, do cholery."
Drgnęłam, przenosząc wzrok na nią. Wciągnęła powietrze, papieros między jej wargami, podniosła brew, gdy się nie ruszyłam.
Mój kciuk przesuwa się po bliźnie na nadgarstku.
"Wyłaź, Alina, do cholery."
Przełknęłam ślinę, chwyciłam torbę i wyszłam z samochodu. Nie powiedziałam nic, nawet do widzenia. Nienawiść w oczach matki pogłębiła się w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Rozdziera mnie to na kawałki.
Ale nie obwiniam jej. To była moja wina. Zabiłam ich. Ma pełne prawo być na mnie wściekła. Nienawidzić mnie.
Do diabła, nawet ja nienawidzę siebie.
Ona odjeżdża z piskiem opon, puszczając muzykę na pełny regulator, gdy odwracam się, by spojrzeć na moją nową szkołę. Matka nie mogła mieszkać w naszym starym domu, ja też nie mogłam. Kiedy pewnego przypadkowego sobotniego poranka ogłosiła, że przeprowadzamy się na drugi koniec kraju, nie sprzeciwiłam się.
To nowy początek.
Nikt mnie tu nie zna, nikt nie wie, co straciłam.
Przesuwam kciukiem po bliźnie i zmuszam się, by wejść do sekretariatu. Klimatyzacja uderza we mnie, a ja obejmuję się ramionami, podchodząc do biurka.
"Cześć," szepczę.
Kobieta za biurkiem podnosi palec, kończąc coś pisać. "W czym mogę ci pomóc, kochana?"
Patrzę za jej ramię na motywacyjne plakaty wiszące za nią. Mdli mnie od nich, i mrugam, próbując powstrzymać łzy. "Jestem nową uczennicą."
Jej twarz rozjaśnia się. "Och. Alina? Alina Hanson?"
Kiwnęłam głową.
"Mam wszystko gotowe dla ciebie. Twój plan lekcji, informacje o wydarzeniach i sportach, wraz z cenami za lunch i inne rzeczy."
Kładzie przede mną teczkę, a ja dziękuję jej, biorąc ją. Patrzę na mój plan lekcji, zaciskając usta, gdy patrzę na numery sal.
"Tam jest też mapa kampusu."
Już miałam podziękować jej ponownie, gdy głęboki, przyciągający głos przeciągnął, "Dzień dobry, Cheryl."
Patrzę na drzwi, dostrzegając osobę, która właśnie przemówiła, i natychmiast wysycha mi w ustach. Mrugam, odwracając się z powrotem do biurka, jakby było najciekawszą rzeczą na świecie.
Kobieta za biurkiem podnosi wzrok, jej oczy promienieją, gdy patrzy na niego. "Aiden Matthews, znowu spóźniony dzisiaj?"
Nie śmiem spojrzeć w górę, gdy staje obok mnie, ciepło promieniujące od niego. "Wiesz, nasza gra była naprawdę intensywna wczoraj wieczorem, wróciłem do domu dopiero o 2 w nocy."
Cheryl rumieni się. Dosłownie rumieni się przed licealistą. Zaciskam usta, próbując powstrzymać ocenę.
"Och. Wiem, byłam tam wczoraj wieczorem. Naprawdę dałeś z siebie wszystko w ostatniej kwarcie. Uratowałeś nas." Opiera się podbródkiem na dłoniach, a ja zaciskam usta.
Aiden śmieje się obok mnie. "To mój znak rozpoznawczy, Cheryl."
"Cóż, potrzebuję zgody od twojego ojca, że twoje spóźnienie jest w porządku."
"Och, daj spokój, Cheryl," pochyla się nad biurkiem, i dostrzegam jego piaskowobrązowe włosy. "Właśnie wyjechał do miasta. Będzie tam kilka dni. Wiesz, jakim zajętym człowiekiem jest, nie chciałbym go niepokoić tak błahą sprawą."
Cheryl pokręciła głową, uśmiechając się, jakby nie mogła oprzeć się jego urokowi. „Dobrze. Napiszę ci przepustkę, jeśli dzisiaj oprowadzisz Alinę. Jest nową uczennicą.”
Spojrzała na mnie, a ja rozszerzyłam oczy, próbując jej powiedzieć, że jestem w porządku i nie potrzebuję przewodnika. Nie chcę, żeby zwracano na mnie uwagę, a po sposobie, w jaki Aiden się zachowuje i mówi, jestem pewna, że jest tutaj popularny.
Ale jest już za późno.
Odwrócił się do mnie, poświęcając mi całą swoją uwagę.
Znowu na niego patrzę, wchłaniając te jego idealne bursztynowe oczy. Są ciepłe, głębokie w sposób, który sprawia, że czujesz się, jakbyś była jedyną osobą, którą widzi. Jego włosy opadają na czoło, dotykając brwi, a dwa głębokie dołeczki przebijają jego policzki obok szerokiego uśmiechu.
„Cześć.”
„Cześć,” udaje mi się wyszeptać.
Przechyla głowę na bok, uśmiechając się do mnie. Czuję, jak moje policzki się rozgrzewają, ten drażniący wyraz na jego twarzy jest dla mnie za dużo. Jest niesamowicie przystojny i boli mnie patrzenie na niego.
Telefon dzwoni, a Cheryl wzdycha. „Muszę to odebrać, ale bądź dla niej miły, Aiden. Dla mnie, proszę?”
Mruga do niego, a ja staram się opanować szeroko otwarte oczy, szok rozprzestrzenia się we mnie. Cheryl podnosi słuchawkę i przyciska ją między uchem a ramieniem. „Liceum Melview…”
„Alina, co?” Aiden unosi brwi.
„Uh, tak.” Zaciskam mocniej paski plecaka.
„Witaj w Melview, świeża krew.”
Marszczę brwi. „Nie jestem pierwszoklasistką.”
Zaciska dolną wargę, te jego idealne, proste zęby sprawiają, że skóra bieleje od siły nacisku. „Masz 18 lat?”
Marszczę brwi na to pytanie i rzucam Cheryl spojrzenie, błagając o pomoc, ale ona jest zbyt zajęta rozmową przez telefon. „Um, dlaczego?”
Przechyla głowę na drugi bok i wzrusza ramionami. „Po prostu chcę wiedzieć.”
Kiwnę głową.
Jego oczy mnie badają, zatrzymując się na mojej klatce piersiowej, zanim spojrzy na moje nogi. To mnie pali, mój żołądek się skręca i zaciskam nogi, niezręcznie próbując się uziemić. Znowu pocieram bliznę, a ruch przyciąga jego uwagę.
Nic nie mówi, tylko się uśmiecha, a zanim się zorientuję, ma ramię wokół mojego ramienia i popycha mnie w kierunku drzwi prowadzących na teren kampusu.
„Pokażę ci, co i jak, Alina.”
Mój żołądek skręca się jeszcze bardziej. Jego perfumy unoszą się wokół niego, a ja muszę powstrzymać się od wzięcia długiego wdechu.
Nie umyka mi, jak jego ręka delikatnie dotyka mojego biustu. To mnie szokuje, ale nic nie mówię. Nawet się nie ruszam, gdy robi to ponownie.
„Angielski na pierwszej lekcji? Super.”
Patrzę na niego, gdy czyta mój plan zajęć, który wygodnie wyrwał mi z rąk. Muszę podnieść głowę, jest prawie o stopę wyższy ode mnie, a gdy patrzy na mnie w dół, mruga.
„Wygląda na to, że połowa twoich zajęć jest ze mną.”
Cholera.
„Sprawię, że poczujesz się tutaj jak w domu.”
Cholera.