Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Punkt widzenia Ethana

Dzwonek w antykwariacie zadzwonił, gdy pchnąłem ciężkie drewniane drzwi, uwalniając falę stęchłego powietrza, przesyconego historią. Popołudniowe słońce przenikało przez brudne okna, chwytając pyłki kurzu, które tańczyły jak spadające gwiazdy. Mój wilk, zazwyczaj spokojnie obecny pod moją skórą, ruszył naprzód, gdy moje oczy spoczęły na szklanej witrynie.

Tam był. Moje serce zamarło w piersi. Srebrny wisiorek w kształcie księżyca – dokładnie taki sam, jaki zostawiłem tamtej nocy. Ciężar tych sześciu lat przygniótł mnie – niezliczone ślepe zaułki, niekończące się poszukiwania, ciągłe przyciąganie do kobiety, która nawiedzała moje sny. Każdego ranka budziłem się z duchem jej zapachu w nozdrzach, tym eterycznym połączeniem księżycowego światła i tajemnicy, które wyryło się w mojej duszy.

"Piękny kawałek, prawda?" Starszy właściciel sklepu podszedł do mnie, poprawiając okulary na drucianych oprawkach, które powiększały jego załzawione oczy. "Przyszedł jakieś trzy miesiące temu. Młoda dama wydawała się dość chętna, żeby się go pozbyć, jeśli mnie pytasz. Prawie zbyt chętna, biorąc pod uwagę jego oczywistą wartość."

Zmuszałem swój głos, aby pozostał spokojny, choć mój wilk drapał się do wyjścia. "Sprzedawczyni. Potrzebuję jej danych."

Dwadzieścia minut i hojną "darowiznę" później, siedziałem w moim Range Roverze, wpatrując się w imię i adres, które David zweryfikował: Emma Laurent. Obecnie zatrudniona jako łączniczka w programie szkoleniowym Sojuszu Wilkołaków. Moje palce zacisnęły się na kierownicy, aż skóra zaczęła trzeszczeć w proteście. Po latach fałszywych tropów i rozczarowań, to wydawało się niemal zbyt idealne – jak prezent owinięty w znaki ostrzegawcze.

Podróż do kompleksu mieszkalnego Emmy dała mi czas na zmierzenie się z moimi burzliwymi myślami. Mój wilk Felix niespokojnie krążył pod moją skórą, wyczuwając, jak blisko byliśmy odpowiedzi na tamtą noc. Wspomnienie było nadal żywe, nietknięte czasem – ten nawiedzający zapach jak księżycowe światło na świeżym śniegu, sposób, w jaki czuła się w moich ramionach.

Budynek Emmy był elegancki, ale nie ostentacyjny, taki, jaki mógłby wybrać odnoszący sukcesy profesjonalista, aby wykreować odpowiedni wizerunek. Kiedy zbliżyłem się do jej drzwi, moje wyostrzone słuch wychwyciło nagły skok jej tętna, ostry wdech, który poprzedził jej odpowiedź na moje pukanie.

Drzwi otworzyły się, ukazując drobną blondynkę. Jej oczy rozszerzyły się, gdy przesuwały się po mojej sylwetce, zatrzymując się na mojej twarzy, zanim rozpoznanie pojawiło się na jej twarzy.

"Jestem Ethan Blackwood, dziedzic stada Shadow Fang," oznajmiłem, mój głos niosący naturalny autorytet mojego stanowiska. "Srebrny wisiorek wilka, który sprzedałaś do Mason's Antiques – skąd go miałaś i dlaczego go sprzedałaś?"

"Alfa dziedzic," westchnęła, rzucając się w pośpiechu w ukłon. Jej głos drżał. "Ja... nigdy nie myślałam... Proszę, wejdź. Mogę wszystko wyjaśnić."

Jej mieszkanie było starannie urządzone, zbyt perfekcyjne, jak scena teatralna. Emma usiadła na krawędzi swojej kanapy, ręce splecione na kolanach, obraz bezbronności. Pozostałem stojąc, obserwując ją z drapieżną uwagą.

"Ten wisiorek..." zaczęła, a jej dolna warga zadrżała. "Przechowywałam go przez sześć lat, mając nadzieję, że pewnego dnia ktoś go poszuka. Mając nadzieję, że to będziesz ty." Spojrzała na mnie przez mokre rzęsy. "Tamtej nocy w Mountain View Resort – nigdy tego nie zapomniałam. Ale ostatnio było ciężko i... nie miałam wyboru, musiałam go sprzedać."

Mój wilk szarpał się pod kontrolą. Kobieta z tamtej nocy miała zapach, którego nigdy nie mogłem zapomnieć – subtelny, ale oszałamiający, jakby z innego świata. Zapach Emmy był... zwyczajny.

"Mam dowód," kontynuowała, sięgając po ozdobne drewniane pudełko. Jej ręce drżały, gdy rozkładała kilka fotografii na szklanej powierzchni. "Widzisz? To z tamtej nocy. Zrobiłam te zdjęcia, mając nadzieję... mając nadzieję, że pewnego dnia będę mogła udowodnić, że to nie był tylko sen."

Zdjęcia przedstawiały zewnętrzną część kurortu, korytarz prowadzący do tego feralnego pokoju. Namacalny dowód, że tam była, ale coś się nie zgadzało. Moje wspomnienia mogły być zamazane przez alkohol i żal, ale pewne odczucia pozostały krystalicznie jasne.

"Jesteś pewna?" naciskałem, obserwując, jak jej puls przyspiesza. "To ty byłaś w pokoju 302?"

"Tak," wyszeptała, łzy napływały jej do oczu. "Wiem, że powinnam była zatrzymać wisiorek, ale byłam zdesperowana. Program szkoleniowy nie płaci dobrze, a ja..." Urwała, wycierając oczy chusteczką, którą wyjęła znikąd.

"Rozumiem," powiedziałem w końcu, poważnym tonem. "Jako dziedzic Shadow Fang, mam pewne obowiązki. Jeśli to, co mówisz, jest prawdą, zapewnię ci opiekę—"

"O, nie!" Emma przerwała, przerażenie pojawiło się na jej twarzy. "Nigdy nie oczekiwałam... Nie śmiałabym cię o nic prosić. Chciałam tylko, żebyś znał prawdę." Świeże łzy spłynęły po jej policzkach, a ona odwróciła się, jakby przytłoczona emocjami.

Reakcja była idealna, aż do ostatniej błyszczącej łzy. Nigdy nie umiałem radzić sobie z kobiecymi łzami, a coś w wrażliwym wyrazie Emmy poruszyło mnie. Może byłem zbyt podejrzliwy, zbyt pochłonięty romantycznymi wyobrażeniami o przeznaczeniu i idealnych związkach. Dowody były przed moimi oczami – wisiorek, zdjęcia, jej intymna znajomość tamtej nocy.

"Przepraszam," powiedziałem, słowa same wypłynęły. "Powinienem był bardziej się starać, żeby cię znaleźć wcześniej."

Z jej ust wyrwał się szloch, a nagle przytuliła się do mojej piersi, jej łzy wsiąkały w moją koszulę. "Bałam się, że będziesz mnie nienawidził za sprzedaż wisiorka," wyszeptała. "Ale nie miałam wyboru..."

Objąłem ją ramionami, trochę niezręcznie, starając się ignorować, jak bardzo to wszystko wydaje się nieodpowiednie. Jej zapach, jej rozmiar, sposób, w jaki pasowała do mnie – wszystko było inne od moich oczekiwań i wspomnień. Ale wspomnienia mogą być zdradliwe, zniekształcone przez czas, alkohol i żal.

Felix wciąż niespokojnie krążył, ale odsunąłem jego protesty na bok. Niezależnie od tego, co mówiły moje instynkty, miałem obowiązek to naprawić.

Previous ChapterNext Chapter