




Rozdział 3
Grace
„Tutaj,” powiedziałam do George'a, gdy dotarliśmy przed Darkwood Apartments.
Eason i ja trzymaliśmy otwarte mieszkanie na wypadek, gdybyśmy potrzebowali uciec z klubów i barów w środku nocy, będąc zbyt pijani, by zaufać sobie, że wrócimy do domu. Eason korzystał z niego częściej niż ja, ale wciąż miałam klucz.
„Dziękuję, George.”
Wysiadłam z samochodu z wdzięcznym uśmiechem i pospieszyłam do środka, udając pośpiech. Kiedy byłam na wyższych piętrach, gdzie okna były lustrzane, spojrzałam w dół, aż zobaczyłam, jak George odjeżdża, i westchnęłam, zanim powoli ruszyłam po schodach do mieszkania. Potem zadzwoniłam do Easona.
Zaśmiał się. „Dawno nie mieliśmy SOS. Wszystko w porządku?”
„Jestem tutaj. Dziękuję... Już nigdy nie wychodzę.”
„Co?” zapytał Eason. „To nie do przyjęcia, jubilatko.”
„I sprzedaję tę sukienkę przy pierwszej okazji.”
Zachłysnął się. „Nie waż się! Wybrałem tę sukienkę specjalnie dla ciebie i sprawia, że twoja pupa wygląda fantastycznie. To byłaby taka strata.”
Prychnęłam i zrzuciłam szpilki. „Przyciągnęła oszusta...”
„Czy był przystojny?”
„Eason! To nie--”
„Co? Jesteś wolną kobietą. Skąd wiesz, że był oszustem?”
„Jego więź z partnerką była nienaruszona.”
Mruknął. „Dobra, drażliwy temat. Wyrzuć go z powrotem do morza i idź na kolejne łowy.”
„Nie ma mowy.” Opadłam na kanapę, nadąsana. „Wróciłam do jego hotelu.”
Krzyczał mi do ucha. „Oto moja Grace! Nie możesz pozwolić, by jedno złe doświadczenie zniechęciło cię do dalszych prób.”
Pokręciłam głową. „Jestem napalona, ale jednocześnie zbyt wściekła i rozczarowana, żeby chcieć się z kimś związać.”
„Ach, ciężko mieć kompas moralny. Cóż, przynajmniej ciesz się wanną i ciszą na noc. Jest tam jedzenie i wszystko. Małe Bit One i Two wytrzymają do niedzieli, jeśli chcesz spędzić weekend.”
„Nie mogłabym—”
„Proponuję. Możesz. Zrobisz to, więc nie dyskutuj.”
Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. „Dzięki, Eason. Zobaczymy się w niedzielę. Kocham cię.”
„Kocham cię też.”
Rozłączyłam się, gdy łzy piekły moje oczy. Podeszłam do okna i spojrzałam na światła miasta, czując się gorzej niż kiedykolwiek. Wspomnienia nocy spadły na mnie jak lawina. Sposób, w jaki trzymał mnie blisko. Smak jego ust na moich, gorąco jego pożądania grożące, że spali mnie od środka. Zadrżałam, a potem spojrzałam gniewnie na swoje odbicie.
Odepchnęłam poczucie winy i głęboki ból żalu, który mnie przeszywał. To nie moja wina, że był oszustem. Nie mogłam wiedzieć, że był oszustem. Do tamtej chwili było wszystko, czego potrzebowałam. Wspomnienia młodszej siebie, beztroskiej i pełnej pasji, przewijały się przed moimi oczami. Oszust czy nie, wydobył ze mnie tę część, gdy myślałam, że jest całkowicie zaginiona, więc mimo że był podły, nie mogłam całkowicie żałować tej nocy.
Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się do łazienki. Ostrożnie wysunęłam się z sukienki. Była piękna, ale potrzebowałam pieniędzy. Eason będzie zły, ale gdy dowie się o wszystkim, co się działo, zrozumie. Wrzuciłam sukienkę do kosza na pranie i zdjęłam bieliznę.
Weszłam pod prysznic, mając nadzieję, że woda zmyje splątane emocje. Gorące krople spływały po moim ciele, ale mój umysł wciąż szalał, gdy myślałam o dzisiejszej nocy i o tym, co mnie czeka w poniedziałek. Chciałam odwrócenia uwagi. Dostałam je. Teraz czas skupić się na przyszłości. Zbliżał się Festiwal Zimowego Księżyca. Jakaś wilkołacza lub lykantropka kobieta będzie chciała wyjść, czując się tak seksownie, jak ja czułam się dzięki Charlesowi. Mam nadzieję, że zapłacą za to sporo.
Poniedziałek nadszedł zbyt szybko. Nawet nie pamiętam zamieszania z próbą zwrotu wszystkich prezentów od Cecila i Richarda. Ledwo zmieściłam się w 60-dniowym oknie zwrotu, więc na moich kartach kredytowych było trochę więcej miejsca, ale nie na tyle, by świętować. Groźba przejęcia domu, która tkwiła w mojej skrzynce pocztowej, wydawała się palić dziurę w mojej kurtce, gdy wsiadałam do autobusu kilka mil od domu, kierując się do siedziby Wolfe Medical. Eason oszaleje, gdy się o tym dowie, ale jeśli uda mi się zebrać wystarczająco dużo pieniędzy i błagać wystarczająco, może nie będę musiała mu mówić. Przewijałam katalog firmy ubezpieczeniowej z całym wyposażeniem domu i przygryzałam wargę. Większość mebli, które były w domu od czasów mojego dzieciństwa, była schowana na strychu. Mogłam zobaczyć wszystko, co kupiłam od czasu ślubu z Devinem. Nie wiedziałam, skąd to wszystko pochodzi, ale musiało wystarczyć, by pokryć koszty.
Gdy usiadłem, mój wzrok przykuł jeden z plakatów mojego ojca. Jego młodsza i pełna życia twarz uśmiechała się do mnie.
Jesteśmy rodziną, głosił plakat. A rodzina odwozi się nawzajem do pracy - za darmo.
Zachichotałem, gdy moje oczy zaszły mgłą. Pamiętałem, jak zespół PR myślał, że to okropne hasło, ale się przyjęło i wszyscy je pokochali. Wprowadzenie publicznego transportu dla wszystkich w stadzie było wtedy rewolucyjne. Mooncrest było jedynym stadem z takim systemem we wszystkich Stanach Wilkołaków. Jeśli była jedna rzecz, której powiedziałem Devinowi, żeby nie zmieniał, to wszystkie programy publiczne, które wprowadził mój ojciec.
Kiedy nadszedł mój przystanek, wysiadłem i poszedłem ulicą do siedziby Wolfe Medical. Żołądek miałem w supeł. Nie stawiałem stopy w tym budynku od tak dawna, że dziwnie było teraz tam wejść, ale podszedłem do drzwi i patrzyłem, jak automatyczne drzwi zacinają się i szarpią, zanim powoli zaczęły się otwierać. Zmarszczyłem brwi. Nigdzie nie było znaku o konserwacji. Hol był pusty. Ekrany, które wcześniej tam były, zniknęły. Nawet nie było recepcjonistki przy biurku.
Zamiast tego był tylko jeden samotny ochroniarz.
Uśmiechnął się do mnie blado. "Witaj, Alpha Wolfe."
"Miło cię widzieć," powiedziałem i skierowałem się do windy.
"Nie radziłbym," powiedział. "Zwykle jest zepsuta."
Moje usta drgnęły. "Dzięki za ostrzeżenie."
Skierowałem się więc na schody, idąc na najwyższe piętro. Kiedy dotarłem na górę, dyszałem i czułem się trochę oszołomiony. Dzisiaj niewiele jadłem. Piętro było puste. Przeszedłem obok rzędów pustych boksów, a uczucie niepokoju zaczęło mnie ogarniać. Dotarłem do biurka starszej asystentki, ale nie rozpoznałem kobiety. Spojrzała na mnie i podniosła całe pudełko papierów na swoje biurko.
"Witaj, Alpha Wolfe. Zebrałam dla ciebie pocztę i uporządkowałam według daty." Następnie położyła na wierzchu list. "A także moje miesięczne wypowiedzenie."
Zamarłem w miejscu. Żołądek mi się skurczył. Kobieta nie mogła być starsza ode mnie, kiedy poślubiłem Devina.
"Czy mogłabym... wiedzieć dlaczego?"
"Muszę jakoś płacić rachunki," powiedziała. "Przy wszystkich zwolnieniach, jest dość oczywiste, że w końcu bym się znalazła na liście."
Zacisnąłem szczękę i mocniej ścisnąłem swój kubek, zanim wziąłem głęboki oddech. Spojrzałem do środka i zobaczyłem jasne notatki z napisami „ostateczne wezwanie” i „przeterminowane”, zanim znów na nią spojrzałem.
"Twoja rekomendacja będzie sprawiedliwa, jak tylko przejrzę akta HR, ale... Byłbym wdzięczny, gdybyś została do końca miesiąca, a jeśli nie znajdziesz nowej pracy, rozważyła pozostanie na stałe."
Mrugnęła, ale skinęła głową. "Czy będziesz potrzebować pomocy z pudełkiem?"
Pokręciłem głową i wziąłem je. "Poradzę sobie. Dziękuję."
Kiedy dotarłem do swojego biura, zacząłem otwierać powiadomienia na górze pudełka, przeglądając daty i kwoty. Żołądek mi się przewracał. Czułem się chory z każdym otwartym powiadomieniem. Wtedy zadzwonił mój telefon.
"Claire? Jesteś w biurze?" To był Gavin, prawnik stada Mooncrest.
"Tak, jestem. Gdzie jesteś?"
Odchrząknął. "Wygląda na to, że nie wiedziałaś. Twój mąż zwolnił mnie lata temu, ale dzwonię, żeby zaoferować swoje usługi pro bono, jeśli chcesz. Usłyszałem od przyjaciela, jak zakończył się rozwód."
Opadłem na siedzenie. "D-Dziękuję, Gavin. Ja... Nie wiem, co robić. Czy jest coś, co można zrobić? Jest stos przeterminowanych powiadomień, nie rozumiem. Mooncrest nigdy nie miało problemów finansowych. Wolfe Medical nigdy nie było zadłużone..."
"Kto jest gwarantem?"
"Jest tylko napisane Alpha Mooncrest."
Syknął. "Zabezpieczenie?"
Zmarszczyłem brwi, szukając informacji, i westchnąłem, gdy zobaczyłem linię znajomych adresów: wszystkie były to nieruchomości Wolfe Medical.
"Siedziba, k-kliniki, fabryka?" Nie mogłem oddychać. "G-Gavin..."
"Coś wymyślimy. Już do ciebie jadę."
Spojrzałem na portret wiszący po drugiej stronie pokoju. Ten, na którym mój ojciec podpisuje dokumenty własności siedziby Wolfe Medical.
Beznadziejne łzy spłynęły mi po twarzy, nawet gdy zacisnąłem szczękę.
"Daj mi znać, gdy dotrzesz."
Rozłączyłem się i wpatrywałem się w oczy mojego ojca, dokładnie takie same jak moje.
"Przepraszam." Pociągnąłem nosem i otarłem oczy. "Ale naprawię to."
Jakoś.