Read with BonusRead with Bonus

6. Poczucie winy

Ophelia POV

Lis przeciągnął mnie przez katedrę, drapałam i walczyłam, ale tak jak wsadził mnie do swojego samochodu, tak teraz trzymał mnie mocno i ciągnął. Zobaczyłam jednego z księży, gdy Lis mnie ciągnął. Nie wyglądał na zaskoczonego, jakby Lis robił to tysiąc razy.

Lis musiał przekazać sporo pieniędzy na katedrę św. Antoniego, żeby ksiądz nie przejmował się tym, że ciągnie mnie przez święte miejsce. Ksiądz nie powiedział ani słowa, gdy Lis mnie trzymał. Musiał zobaczyć krew, którą wciąż miałam na rękach po zdjęciu worka jutowego. Zostałam zabrana do kamiennych schodów w tylnej części sanktuarium, to była ukryta część, o której nie wiedziałbyś, chyba że znałbyś to miejsce.

Wiedziałam, dokąd Lis mnie prowadzi, do krypty. Miejsca, gdzie całowaliśmy się tyle lat temu. Pasowało do niego, cieszył się śmiercią, więc logiczne było, że pocałował mnie otoczony nią. Zeszliśmy po schodach i przez kamienne ściany, które otwierały się na kopulastą salę. Ściany miały trumny, które były zamknięte. W centrum tej sali znajdowała się kamienna trumna z osobą w niej uwiecznioną przez kamienny posąg leżący na jej szczycie.

Lis przycisnął mnie do kamiennej trumny, która stała w centrum tej krypty. „Przestań Ophelio, przestań walczyć ze mną.” Warknęłam na niego, próbując go odepchnąć. Zniszczył mnie, zepsuł moją duszę, a potem przeciągnął mnie do świętego miejsca, żeby wiedziałam, że skończę w piekle, z wszystkimi innymi mordercami i grzesznikami. Jego ramiona przesunęły się na moje boki, blokując mnie między nim a kamienną trumną. „Jesteś diabłem.” Wyplułam przez zaciśnięte zęby. Złośliwy uśmiech przemknął przez idealną twarz Lisa. „Tak, kochanie, jestem, a ty właśnie sprzedałaś mi swoją duszę.”

Potem jego usta zderzyły się z moimi. Usta Lisa były brutalne i nieprzebaczające. Moje usta otworzyły się same z siebie. Musiał być naprawdę diabłem, bo czułam się opętana, otwierając się dla niego. Pozwoliłam mu przesunąć ręce po moim ciele. Jego język wysunął się i przesunął po części mojej blizny, która przecinała moje usta. Potem wrócił do mojego ust. Jego usta były gorące i smakowały nikotyną i grzechem.

Jedna z jego dużych rąk wsunęła się w moje spodnie, obejmując moją cipkę. Jego palce przesunęły się przez cienki materiał mojego stringów, wzdłuż mojego szwu. Jego palce znalazły mój środek, gdy jego język walczył z moim. Poruszał swoimi złośliwymi palcami, przesuwając mały materiał na bok i wbijając trzy palce we mnie. Jęknęłam przeciwko jego ustom. Byłam dla niego mokra, i on o tym wiedział. Pracował mną mocniej i szybciej swoimi palcami.

Moje zakrwawione ręce mocno chwyciły jego ramiona, drapiąc go paznokciami. Moje plecy wyginały się nad kamienną trumną, wbijając się w moje plecy. Usta Lisa opuściły moje, a moje jęki i ciężki oddech wypełniły kryptę. Jego usta przeskoczyły na moją szyję, i poczułam, jak gryzie moją skórę, nie na tyle, żeby ją złamać, ale było to szorstkie, tak jak jego palce, które mnie pieprzyły. Zaciskałam się wokół jego palców. „Skończ dla mnie.” Nie mogłam się powstrzymać, zrobiłam, co mi powiedział, a moje ciało drżało, chwytając jego palce jak imadło. Moje ciało się napinało, a ja jęczałam głośno. Usta Lisa wróciły do mojej twarzy, i poczułam, jak całuje moją bliznę, całując ją w dół, aż dotarł do mojego podbródka. Mój orgazm zanikał. Moje ciało drżało, gdy wyciągał swoje grube palce ze mnie. Pozostawiając mnie pustą, od jego utraty. Jego ręce wyszły z moich spodni i chwyciły moją twarz, drugą również, i trzymał moją twarz.

Mogłam poczuć, że jego palce, które były we mnie, były śliskie na jednym z moich policzków. Miał na twarzy uśmieszek. Wiedział, że tu skończymy. Jego usta zbliżyły się do moich, a ja pozwoliłam mu mnie całować trochę delikatniej, a potem odsunął się, patrząc na mnie ponownie. Intensywność jego spojrzenia sprawiła, że martwiłam się o swoje zdrowie psychiczne. „Wyglądasz dobrze z krwią na twarzy.” Hm, co to miało znaczyć? Ręka Lisa opadła z mojej twarzy, a ja poszłam wytrzeć swoją wilgoć z policzka. Kiedy odsunęłam rękę, spojrzałam na nią i zobaczyłam krew.

Przebił się przez mój błonę dziewiczą swoimi ogromnymi palcami, co ja właśnie zrobiłam. „Chodź, moja mała psychopatko, musimy cię zabrać do domu.” Moje ciało drżało. Zabiłam człowieka przez Foxa, a potem pozwoliłam mu mnie zhańbić w krypcie pod katedrą. Nie tylko pozwoliłam mu mnie zhańbić; podobało mi się to. Moje ciało drżało, nagle poczułam zimno. Moje ciało było słabe, a potem ogarnęła mnie ciemność. Byłam otoczona ciemnością, mój umysł był pusty. Nie było żadnych sprzecznych uczuć, tylko ciemność.

Moje oczy zaczęły się otwierać, a ja byłam w swoim łóżku w moim mieszkaniu. Rozejrzałam się, co się stało? Potem sobie przypomniałam, ale byłam w swoim łóżku, wypuściłam powietrze. To był sen. Powiedziałam sobie. Nie zabiłam tego człowieka. Nie zostałam zaciągnięta do krypty, gdzie Fox Valentine dał mi pierwszy pocałunek. Nie doszłam na jego grube palce na kamiennym sarkofagu po tym, jak zabiłam człowieka. To się nie wydarzyło.

To nie mogło się wydarzyć, powiedziałam sobie, że to wszystko był sen. Usłyszałam telefon i chwyciłam go z szafki nocnej. Wtedy zobaczyłam notatkę. Złapałam kartkę i przeczytałam ją, gdy telefon nadal dzwonił. „Zemdlałaś, zabrałem cię do domu. Na szczęście Simon nie zbił mnie znowu. Planowałem zostać, aż się obudzisz, ale diabeł, jak mnie nazwałaś, ma piekło do prowadzenia. Do zobaczenia wkrótce - Fox.” Kurwa, to naprawdę się wydarzyło.

Rzuciłam głowę w poduszkę, moje ciało opadło razem z nią. Telefon znowu dzwonił. Spojrzałam, kto dzwonił, Greer. Cholera, zapomniałam, że mamy plany na dziś wieczór. Która była godzina? Była dopiero piąta, nasze plany były na siódmą. Odebrałam. „Cześć Greer.” Starałam się brzmieć radośnie, ale byłam daleka od tego. „Czy jesteś podekscytowana wyjściem? Kolacja i tańce?” Nie, nie byłam podekscytowana. Chciałam leżeć w łóżku z Simonem i płakać. Nie chciałam wychodzić i być wśród ludzi, chciałam wymyślić, jak wyjść z tego bałaganu, w który wciągnął mnie Fox Valentine. Chciałam nienawidzić siebie w samotności. „Właściwie Greer...” Ale moja przyjaciółka przerwała mi.

„Nie, nie wymigasz się z tego. Mamy te plany od dawna. Tęsknię za moją przyjaciółką; nie pozwalam ci się wycofać teraz. Nie akceptuję, że zostaniesz w domu dziś wieczorem, tylko z Simonem jako towarzyszem, musisz być wśród ludzi.” To było ostatnie, czego potrzebowałam. Przetarłam twarz. „Dobrze.” Skrzywiłam się, gdy to powiedziałam. Jaką osobą byłam? Miałam zamiar wyjść jak normalna dwudziestolatka, żeby się zabawić na mieście, kiedy kilka godzin wcześniej zabiłam kogoś. „I ubierz się ładnie na kolację i klub, żadnych dresów ani dżinsów.” Powiedziała Greer.

„Greer, na dworze jest zimno wieczorem, jest jesień.” Narzekałam. „Będziemy w taksówce do restauracji i potem do klubu, prawie nie będziesz na zewnątrz.” Odpowiedziała. „A co z czekaniem w kolejce na zewnątrz, będzie zimno?” Usłyszałam, jak Greer się śmieje. „Nie będziemy czekać na zewnątrz.” Miałam głęboki grymas na twarzy. „Dobrze.” Wypuściłam powietrze. „Dobrze, do zobaczenia za chwilę i wyglądaj świetnie, nie będziemy same.” Zawołałam jej imię, ale ona powiedziała: „Do zobaczenia wkrótce, kocham cię, pa.” Krzyknęłam na głos.

Ona mnie ustawia. Nie potrzebowałam tego teraz. Potrzebowałam być sama. Byłam przestępczynią i morderczynią. Fox miał rację, byłam małą psychopatką. Pojebaną psychopatką. Simon wszedł do mojego pokoju. „Hej, kolego, nadal mnie kochasz, prawda?” Oczywiście, że nie odpowiedział. „Jestem tak popieprzona, Simon. Gdybyś tylko wiedział połowę tego.” Powiedziałam do mojego legwana. Leżałam tam jeszcze przez chwilę, aż w końcu wyciągnęłam się z łóżka, żeby się przygotować. Cały czas przeklinałam siebie, Foxa i Greer.

Nienawidziłam, że wciągnęłam się w to. Fox za to, że mnie przeklął, a Greer za to, że ustawiła mnie ze nieznajomym. Jakby życie nie było wystarczająco trudne, teraz musiałam iść na randkę w ciemno. Starałam się powiedzieć sobie, że Greer po prostu chciała, żebym była szczęśliwa, i myślała, że mężczyzna może to zapewnić. Ale żaden mężczyzna by tego nie zrobił, no chyba że byłby to Fox Valentine. Powiedziałam sobie. Ale zdałam sobie sprawę, co właśnie pomyślałam, i wiedziałam, że być może jestem jeszcze bardziej popieprzona niż Fox.

Spojrzałam na siebie w lustrze. Miałam na sobie małą czarną sukienkę. Moja twarz była starannie umalowana. Moja blizna była wyraźnie widoczna. Eksperymentowałam wystarczająco, żeby wiedzieć, że żaden makijaż jej nie zakryje. Cięcie było zbyt głębokie. Moje brudne blond włosy były perfekcyjnie ułożone i opadały w miękkich, sprężystych falach na moje plecy. Ale moje odbicie sprawiało, że widziałam tylko morderczynię. Odwróciłam się od niego, gdy tylko usłyszałam pukanie do drzwi. „Trzymaj się, Ofelio.” Skarciłam siebie.

Previous ChapterNext Chapter