Read with BonusRead with Bonus

Nowy dom

[Perspektywa Denali]

„Czekaj!” Głos Anastazji rozbrzmiewa wokół nas, przyciągając wzrok mój i mojego ojca na szczyt schodów, gdzie ona czeka.

„Coś nie tak?” pyta ojciec, wyraźnie zirytowany jej przerwaniem.

„Chcę tylko porozmawiać z moją siostrą.” wyjaśnia, zaczynając schodzić po schodach z Aleksandrem za sobą. „Czy moglibyśmy porozmawiać z nią na osobności?”

My. Wiedziałam, że użyła tego słowa tylko po to, by dosypać soli do rany, ale nie daję tego po sobie poznać.

„Masz pięć minut.” burknął ojciec. „Nie chcemy, żeby twój nowy mąż na ciebie czekał.”

„Oczywiście.” Anastazja promienieje. „To nie zajmie długo.”

Kiwnąwszy głową, ojciec patrzy na mnie, potem na Anastazję i z powrotem, zanim wreszcie odchodzi.

Przez chwilę Anastazja nie mówi nic, obserwując oddalającą się sylwetkę ojca. Dopiero gdy jest wystarczająco daleko, by jej to odpowiadało, zwraca spojrzenie na mnie.

„Teraz,” mówi z radością. „Wychodzisz za mąż, więc powinnaś trzymać się z dala od mojego Aleksandra.”

Jej Aleksandra. Gdy te słowa opuszczają jej usta, patrzę na samego mężczyznę, który wpatruje się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Kiedy nadal utrzymuję jego spojrzenie, z ust Anastazji wydobywa się warkot złości.

„Aleksander!” woła, przyciągając jego uwagę do siebie. „Powiedz jej!”

„Tak,” zgadzam się, chcąc usłyszeć te słowa z jego ust, aby móc uzyskać jakąś formę zamknięcia po tak nieszczęsnym doświadczeniu. „Powiedz mi.”

Zamilknęła, czekając, jak Aleksander nadal na mnie patrzy. Patrząc na jego twarz, można by pomyśleć, że Anastazja skręca mu rękę za plecami. Jest oczywiste, że jest rozdarty, co tylko pogarsza całą sytuację.

Dlaczego? Jeśli był tak cholernie nieszczęśliwy z tym, jak się sprawy potoczyły, dlaczego mnie zdradził i wybrał moją siostrę na końcu?

„Dalej.” ponaglam go, czując, jak resztki mojego serca się roztrzaskują, a lodowate macki przepływają przez moje żyły. „Nie mamy całej nocy, żebyś życzył mi szczęścia w małżeństwie.”

Może byłam małostkowa i próbowałam zmusić go do okazania jeszcze więcej emocji, ale cierpiałam i nie chciałam być jedyną, która tak się czuje. Może gdyby nie miał tego cholernego wyrazu twarzy, podczas gdy Anastazja trzymała się go, byłoby łatwiej.

„Przepraszam.” mówi, nie dając mi żadnego wyjaśnienia. „Takie są rzeczy.”

„W porządku.” mówię cicho. „W takim razie proszę, zerwij ze mną porządnie.”

Na moje słowa oczy Aleksandra rozszerzają się, a uśmiech zadowolenia Anastazji rośnie jeszcze bardziej.

„Aleksander.” mówi, szturchając go biodrem. „Słyszałeś Denali, powinieneś porządnie zerwać z nią, żeby odeszła bez przywiązań.”

Bez przywiązań. Ha! Mówiła, jakbym nie miała żadnego przywiązania do Szmaragdowego Księżyca. Ale chyba miała rację; odkąd moja matka zmarła, naprawdę nie miałam już żadnych przywiązań do stada.

„Przepraszam, Denali.” zaczyna Aleksander. „Takie są rzeczy, więc naprawdę życzę ci tylko szczęścia w przyszłości.”

„Racja.” Śmieję się. „Dzięki za to.”

Ponieważ teraz nic mnie tu nie trzyma, odwracam się i wychodzę z domu, gdzie czeka lokaj mojego przyszłego męża. Gdy mnie zauważa, wyciąga zegarek kieszonkowy, zerka na niego, a potem zamyka go z powrotem.

„Najwyższy czas.” Wzdycha, nie kryjąc irytacji. „Chodźmy.”

„Przepraszam.” Mruczę, idąc w stronę podjazdu, ale zatrzymuję się, gdy mój ojciec wybiega z domu i kieruje się w moją stronę.

„Denali!” Woła, tylko przedłużając całą tę sprawę. „Czekaj.”

„Tak?” Pytam, odwracając się i czekając, aż zmniejszy dystans między nami. „Zapomniałeś mi coś powiedzieć?”

„Nie waż się próbować uciekać ani wymuszać rozwodu. Jeśli choćby krok zrobisz nie tak, nie zapomnij, co się stanie.”

„Rozumiem.” Mówię, wiedząc, że dotrzyma słowa. „Nie musisz mi przypominać.”

„Dobrze.” Mówi z zadowoleniem. „To wynoś się stąd.”

Otwierając usta, czuję potrzebę sprzeczania się, powiedzenia mu, co naprawdę czuję, w końcu wyładowania całego bólu i złości, które czuję, ale tego nie robię. Zamiast tego zamykam usta, odwracam się, podkulam ogon i wsiadam do czekającego na mnie samochodu.

Podróż do nowego domu, gdzie czeka na mnie mój przyszły mąż, jest cicha, a gdy przyjeżdżamy, zostaję brutalnie wyciągnięta z samochodu.

„Tędy.” Mój zawsze stoicki przewodnik ogłasza, prowadząc drogę.

Zatrzymując wzrok na ogromnym budynku przed sobą, nie mogę powstrzymać dreszczu przebiegającego po kręgosłupie. Teraz, gdy naprawdę tu byłam i ślub miał się odbyć, moje lęki i niepokoje rosły.

„Nie ociągaj się.” Mężczyzna przede mną warknął, otwierając drzwi do domu. „Czy nie zmarnowałaś już wystarczająco dużo czasu, podczas gdy mój pan czekał?”

Nie odpowiadam na jego pytanie, bo wiem, że i tak nie szuka odpowiedzi.

„Przepraszam.”

„Hmph.”

Po rzuceniu mi spojrzenia, które krzyczy nienawiścią, mężczyzna kontynuuje marsz, aż docieramy do celu.

„On jest w środku.” Ogłasza, odsuwając się na bok. „Proszę, wejdź.”

Czując, jak serce mi opada, wyciągam drżącą rękę i otwieram drzwi przed sobą. To, co wydaje się być małą katedrą, pojawia się, a na samym przodzie stoi ktoś, kogo mogę tylko przypuszczać, że jest moim mężem.

„Idź.” Mój przewodnik warknął, kładąc rękę na moich plecach i popychając. „Nie każ Alfa czekać!”

Zasapana, czuję, jak się potykam, przewracam się o własne nogi i upadam boleśnie na kolana.

Rumieniąc się z zażenowania, staram się ignorować chichoty, które rozlegają się wokół mnie od kilku obecnych, co mogę tylko przypuszczać, że jest moim ślubem.

„Wstań.” Mój przyszły mąż warczy, jego potężna aura naciska na mnie. „I ruszaj swoją dupę tutaj.”

Gdy jego głos odbija się echem po okolicy, uderza mnie chęć ucieczki, ale walczę z tym, wstając i skupiając wzrok prosto przed siebie.

Przełykając strach, który mnie pochłania, ruszam w stronę mojej nowej przyszłości.

Previous ChapterNext Chapter