Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4 Przeproś mnie

„Mój mąż powiedział, że zleciłam komuś, żeby cię uderzył, i nawet pokazałeś mu dowody. Gdzie są te rzekome dowody?” Daphne od dawna nie nazywała Charlesa „mężem”. Zrobiła to dzisiaj celowo, żeby zirytować Kaylę.

Kayla oczywiście to zauważyła. Rzuciła Charlesowi smutne, zranione spojrzenie, zanim powiedziała: „Zapytaj Charlesa.”

„Kochanie, mogę to zobaczyć?” zapytała Daphne Charlesa, jej głos ociekał słodyczą, jak mruczący kotek, sprawiając, że serce każdego mogło zadrżeć.

Mimo że Charles wiedział, że Daphne gra, nie mógł powstrzymać się od odczucia lekkiego poruszenia. Ale nie dał tego po sobie poznać. Podniósł telefon ze stołu i pokazał Daphne rzekome dowody.

Był to zapis rozmowy między winowajcą a kimś oznaczonym jako „Pani Lancelot”.

Pani Lancelot: [Załatw tę kobietę, a twój dług zniknie. Dodatkowo dorzucę ci milion dolarów za kłopot.]

Kierowca: [Co ona ci zrobiła, że zasłużyła na to?]

Pani Lancelot: [Ta suka uwiodła mojego męża i zniszczyła moje małżeństwo. Nie spocznę, dopóki nie będzie martwa.]

Kierowca: [Nie warto tego robić dla faceta. Chcę spłacić dług, ale też chcę żyć.]

Pani Lancelot: [Mój mąż to Charles Lancelot. Wiesz, ile stracę, jeśli stracę tytuł Pani Lancelot? Jesteś tchórzem. Co powiesz na to, złam jej jedną nogę, a dam ci milion dolarów. Złam obie, a dam ci dwa miliony. Resztę zapłacę, jak zobaczę wyniki.]

Kierowca: [Dobra! Zrobię to!]

Pani Lancelot: [Wyślij mi zdjęcie, gdy będzie zrobione.]

Pani Lancelot: [Pamiętaj, żeby usunąć rozmowę.]

Po przeczytaniu tych absurdalnych „dowodów” Daphne uznała to za śmieszne. Spojrzała na Charlesa z niedowierzaniem.

Charles powiedział szyderczo: „Kierowca nie usunął rozmowy, prawdopodobnie bał się, że się wycofasz i chciał mieć dowód.”

Daphne odpowiedziała spokojnie: „To nie ja. Nie możesz zweryfikować prawdziwego nazwiska na tym koncie?”

Widząc jej pewność siebie, Charles zaczął wątpić. „Nie jest zweryfikowane,” powiedział, jego ton nieco złagodniał.

„To sprawdź adres IP!” Daphne spojrzała na niego jak na idiotę. „Dałeś się nabrać na tak prosty trik? Naprawdę zastanawiam się, jak prowadzisz całą firmę bez popełniania błędów. W tym tempie zostaniesz oszukany ze wszystkiego, co masz.”

Charles się zaczerwienił. Nie przemyślał tego. Kiedy dostał dowody, jego pierwszą reakcją była złość.

W jego umyśle nie było zaskoczeniem, że Daphne mogłaby zrobić coś takiego. W końcu tytuł „Pani Lancelot” wiązał się z wieloma przywilejami, prawie niemożliwymi do oddania.

Jej zgoda na rozwód tak łatwo zawsze go zastanawiała, ale teraz wydawało się to sensowne, jeśli planowała zaszkodzić Kayli za kulisami.

„Mark, zleć komuś sprawdzenie tego,” polecił, jego oczy zatrzymały się na Daphne. Kiedy ona stała się tak mądra, że nawet pomyślała o sprawdzeniu adresu IP?

Daphne, którą pamiętał, była inna. Nie wiedziała nic i nie musiała nic robić. On zajmował się wszystkim za nią.

Ale w ostatnich dniach wydawała się być inną osobą.

„Charles, twój mózg działa tylko w biznesie? Dlaczego całkowicie zawodzi w sprawach osobistych?” Ton Daphne był ostry, frustracja była oczywista. Nikt nie mógłby pozostać spokojny po fałszywym oskarżeniu.

Kontynuowała: „Nawet nie wiem, gdzie mieszka pani Baker. Dopiero dziś usłyszałam o jej wizycie kontrolnej, kiedy dzwoniłeś. Myślisz, że potajemnie zgłaszałam jej ruchy, kiedy byliśmy na zakupach?”

Kayla nagle spojrzała na Daphne zszokowana. Charles nie przyszedł do niej dzisiaj, bo był na zakupach z Daphne?

Kobietą, którą Charles naprawdę kochał, była ona, nie Daphne! Jak to możliwe, że Daphne, ta nędzna suka, miała go przez dwa lata?

Charles zaniemówił. Potem usłyszał, jak Daphne pyta: "Dlaczego nie zadzwonisz na policję?"

Charles otworzył usta, ale zawahał się. Co mógłby powiedzieć? Przyznać, że kiedy Kayla pokazała mu dowody, chciał to załatwić po cichu?

Nie chciał robić wielkiego zamieszania. Nie chciał, żeby Daphne skończyła w więzieniu.

Pokój zamilkł.

Daphne i Charles patrzyli na siebie.

Kiedyś Daphne była delikatna jak woda, całowała Charlesa czule. Teraz jej oczy były pełne zimna i drwiny. Głos Kayli przerwał zamrożoną ciszę: "Charles, zakończmy to na dzisiaj."

Ale Daphne nie była gotowa, aby odpuścić. Podeszła i spojrzała na Kaylę z góry. "Nie uważasz, że jesteś mi winna przeprosiny?"

Charles stanął, aby ją zablokować. "Kayla jest ranna."

Daphne odepchnęła go na bok, nieustępliwa. "Nie obchodzi mnie, że uwiodłaś mojego męża i sprawiłaś, że chciał rozwodu. Już o tym rozmawialiśmy. Ale oskarżyłaś mnie o krzywdzenie cię na podstawie jakichś tak zwanych dowodów. Czy nie jesteś mi winna przeprosin?"

Skrzyżowała ramiona, a jej głos ociekał pogardą. "Mogłabym stworzyć nieskończoną ilość tych zapisów czatów z fałszywego konta. Nie masz żadnych innych dowodów, a jednak śmiesz mnie oskarżać. Kto dał ci odwagę?"

"Daphne!" Charles zobaczył, że posuwa się za daleko i głośno ją powstrzymał.

Kayla już płakała. "Nie wiedziałam." "Przepraszam..." dusiła się, "po prostu zobaczyłam zapis czatu i pomyślałam..."

"Pomyślałaś?" odparła Daphne, "Pomyślałaś, że kazałam komuś cię uderzyć? Myślałam, że byłaś po prostu zła, bo mój mąż robił ze mną zakupy i wymyśliłaś tę całą historię, żeby się na mnie zemścić."

Kayla pilnie zaprzeczyła, "Jak mogłabym?"

Charles ostrzegł, "Kayla miała dowody, aby podejrzewać. Na jakiej podstawie ją oskarżasz?"

Daphne uśmiechnęła się obojętnie, jakby w ogóle jej to nie obchodziło. "Po prostu mówiłam, po prostu zgadywałam. Dlaczego jesteś taki zły?"

Charles ostrożnie wytarł łzy swojej ukochanej chusteczką. "Rozumiem, że nie lubisz Kayli, ale nie ma potrzeby mówić bzdur!"

Tymczasem Kayla trzymała jego rękę i lekko potrząsała głową, wyglądając zarówno na upartą, jak i wytrzymałą.

Serce Daphne ponownie zabolało. Ale nadal się uśmiechała. "To w porządku, że ona mnie oczernia, ale to źle, że się bronię? Dlaczego jesteś taki stronniczy, Charles? Złościsz się, kiedy mówię o niej, ale kiedy ona mnie oskarża, po prostu jej wierzysz bez pytania."

Charles zatrzymał się, podświadomie patrząc na Daphne. Wyłapał nutę smutku w jej słowach, ale widząc jej uśmiech, pomyślał, że może przesadza.

Potem Daphne zawołała jego imię, "Charles." Jej ton był ciężki, z nutą nosowego dźwięku, jakby była na skraju łez. "W tej chwili, w tym momencie, jesteś moim mężem."

To duma i godność podtrzymywały Daphne przez dzisiejszy dzień. Patrząc na męża, którego kiedyś kochała, będącego z inną kobietą przed nią, również byłaby smutna i zraniona.

"Przepraszam, pani Murphy." Kayla przemówiła, "to było nieporozumienie ze strony Charlesa i mnie. Skrzywdziliśmy cię. Nie miej tego za złe. Działał impulsywnie. Przepraszam w jego imieniu."

"W jego imieniu?" Daphne uznała to niskopoziomowe posiadanie za śmieszne. "Kim jesteś dla niego, żeby przepraszać w jego imieniu?"

"Proszę, nie kłóćmy się z mojego powodu. Naprawdę przepraszam," powiedziała Kayla, jej głos lekko drżał. "Zdajecie sobie z tego sprawę, prawda?"

Charles nie mógł już dłużej słuchać. Delikatnie wziął Daphne za ramię i wyprowadził ją z pokoju. Tym razem jednak jego dotyk był łagodniejszy, nie jak siłowe chwycenie, które użył w centrum handlowym.

Previous ChapterNext Chapter