Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1 Ostatecznie nie jesteś nią

Późna noc, w luksusowej willi, pocałunek Charlesa Lancelota był nagły i namiętny, przygwożdżając Daphne Murphy do kanapy. Jej ręcznik kąpielowy zsunął się, odsłaniając nagie ciało, co sprawiło, że głos Charlesa stał się jeszcze bardziej ochrypły, "Daphne, czy to w porządku?"

Daphne przygryzła wargę, nie chcąc odpowiadać na takie głupie pytanie, i zamiast tego przycisnęła głowę Charlesa do swojej piersi.

Usta Charlesa przesunęły się w dół, aż między jej nogi. Jego gorący żołądź naciskał na jej wilgotną cipkę, a wtedy nagle zadzwonił telefon.

Widząc numer, Charles nagle przestał. Zirytowana Daphne skręciła biodra. Każdy byłby zdenerwowany, gdyby przerwano mu w takim momencie. Dotknęła imponująco dużego penisa Charlesa i mimochodem zapytała, "Kiedy zmieniłeś dzwonek?"

W następnej chwili Charles odsunął się od niej i spojrzał. "Nie wydawaj żadnego dźwięku." Następnie odebrał telefon i wyszedł. "To ja, co się dzieje?"

Daphne była oszołomiona, powietrze nagle zrobiło się zimne. Co to za telefon, który Charles odbierał? Jego ton był tak łagodny, że nie brzmiał jak rozmowa biznesowa.

Po tej nocy Charles wydawał się inny. Zawsze był skrupulatny — wybierał kolendrę z jej jedzenia, troszczył się o nią, gdy była chora, i był idealnym mężem. Ale po tym telefonie zaczął się oddalać. Unikał powrotu do domu, spał w pokoju gościnnym i stał się zimny i zdystansowany, marszcząc brwi, gdy go dotykała, jakby jego czystość została splamiona.

Dzielili tak intymne chwile; co on teraz grał? Daphne w końcu nie mogła znieść jego chłodu i skonfrontowała się z nim twarzą w twarz. Charles nawet nie zmarszczył brwi, po prostu powiedział, "Przepraszam, ostatecznie nie jesteś nią."

Daphne wtedy zdała sobie sprawę, że powodem, dla którego Charles ją poślubił, było to, że miała lekkie podobieństwo do jego pierwszej miłości. "Chcesz rozwodu?" zapytała.

Para siedziała naprzeciw siebie, a po tym, jak Daphne to powiedziała, patrzyła w milczeniu na swojego męża. Charles przesunął w jej stronę umowę rozwodową sporządzoną przez prawnika, jego głos był zimny, "Przeczytaj. Jeśli nie ma problemu, podpisz i przejdziemy do formalności."

Był tak bezpośredni jak wtedy, gdy się pobrali. Daphne uśmiechnęła się, jej głos brzmiał, jakby nic się nie stało, "Dlaczego tak nagle?"

Charles skinął głową i, być może myśląc, że jego wyraz nie był wystarczająco jasny, dodał, "Kayla wróciła."

Uśmiech Daphne zniknął, jej wzrok padł na umowę rozwodową. Kayla Baker była pierwszą miłością Charlesa. Wzięła głęboki oddech, czując mieszankę bólu i determinacji, a następnie rzuciła umowę rozwodową na stół.

Charles wiedział, że sprawy nie pójdą gładko, westchnął głęboko, "Rozstańmy się w dobrych stosunkach."

Zanim zdążył dokończyć, Daphne zdecydowanie powiedziała, "Dobrze."

Charles zatrzymał się, zaskoczony jej szybką zgodą. Widział, jak jego żona po drugiej stronie uśmiecha się.

"Ale musimy omówić rekompensatę za rozwód," dodała Daphne.

Jej łatwa zgoda zabolała, jakby nigdy jej na nim nie zależało. To uderzenie mocno dotknęło Charlesa, ale szybko to zignorował i powiedział, "Dobrze."

Głos Daphne był niespieszny, "Zgodnie z prawem, podczas małżeństwa, wszystkie dochody obojga małżonków są uważane za wspólną własność. Byliśmy małżeństwem przez dwa lata, chcę połowę twojego dochodu, oczywiście, dam ci też połowę mojego."

Charles roześmiał się ze złości, jego długie palce stukały w stół. Jego ton stał się zimniejszy, "Wiesz, ile to jest bogactwa? Nawet jeśli ci to dam, czy będziesz w stanie to utrzymać?"

Spojrzał na Daphne, jakby była chciwą, małostkową osobą.

Daphne bawiła się długopisem, jej wzrok był ostry, skierowany na Charlesa.

Pod jej spojrzeniem, Charles odwrócił głowę niezręcznie, czując się winny za swoje działania przez ostatnie sześć miesięcy. Zmiękczył ton. "Możemy to omówić powoli, nie ma potrzeby proponować warunku, którego nie mogę zaakceptować."

"Uważasz, że żądam za dużo?" zapytała Daphne.

Charles nie mówił, ale jego oczy mówiły wszystko.

Daphne nalała sobie filiżankę herbaty, a po chwili nalała też dla niego.

Charles pomyślał, że to znak, że się łagodzi. Wziął filiżankę i uniósł ją do ust.

Wtedy usłyszał głos Daphne, "Jeśli myślisz, że nie możesz podjąć decyzji, mogę pójść do rezydencji Lancelotów i omówić to z nimi."

"Z nimi" naturalnie odnosiło się do rodziców Charlesa i innych starszych członków rodziny.

Charles zakrztusił się kilkoma łykami, trzaskając filiżanką o stół, wyglądając jak wściekły lew, jego twarz pełna nadchodzącej burzy. "Groźisz mi?"

Daphne się nie bała. "Nie śmiałabym," powiedziała, choć jej postawa wyraźnie pokazywała, że śmiała.

Wytarła rozlaną herbatę. "Chcę tylko to, co mi się należy. Jeśli nie możesz sobie na to pozwolić, cztery dziesiąte wystarczą."

Charles czuł, jakby spotykał Daphne po raz pierwszy. Jej wcześniejsze posłuszne zachowanie teraz wydawało się dobrze wyreżyserowaną fasadą, kruszącą się, by ujawnić jej prawdziwe, zdecydowane oblicze.

Po długiej, napiętej ciszy w końcu powiedział, "Dobrze."

Ciało Daphne, wcześniej napięte, rozluźniło się na to słowo. Bez dalszych słów podpisała umowę rozwodową.

Charles zimno ostrzegł Daphne, "Zgodziłem się na twoje warunki, ale lepiej, żebyś nie robiła żadnych innych ruchów."

Daphne, siedząc spokojnie, spojrzała mu w oczy. "Próbujesz mnie przestraszyć?"

Charles nigdy nie widział tej strony jej osobowości. Przez całe małżeństwo była zawsze posłuszna, nigdy nie kwestionowała go tak, jak teraz. Zawahał się, a potem odpowiedział lodowato, "Możesz mieć to, czego chcesz. Sfinalizujemy rozwód za trzy dni."

Cierpliwość Charlesa się kończyła, ale Daphne była niepowstrzymana. "Mam jeszcze jedną prośbę," powiedziała.

Zanim Charles zdążył zaprotestować, kontynuowała, "Jutro pójdziesz ze mną na zakupy. Uznaj to za prezent pożegnalny."

"Po udanych zakupach pójdziemy do rezydencji Lancelotów i wyjaśnimy rodzinom rozwód. Kiedy zapytają dlaczego, powiem, że już cię nie lubię."

Była gotowa wziąć na siebie winę za rozwód.

Charles milczał przez kilka sekund, jego wyraz twarzy był nieczytelny. W końcu skinął głową, jego głos był niski i miarowy. "Dobrze, do zobaczenia jutro."

Kiedy wszystko zostało omówione, wstał, prostując marynarkę. Myślał, że rozwód będzie się ciągnął, ale teraz zdał sobie sprawę, że Daphne była chętna, aby go sfinalizować i podzielić majątek. Bez dalszych słów wyszedł.

Gdyby Daphne wiedziała, co Charles myśli, tylko by się uśmiechnęła; nie obchodziło jej to wcale.

Kiedy dotarł do drzwi, głos Daphne przeciął ciszę. "Do kogo idziesz, do swojej pierwszej miłości?"

Charles uniósł brew. "Nie twoja sprawa."

Daphne skrzyżowała ramiona, jej ton był bezpośredni. "Nie lubię być zdradzana. Bez względu na to, jak bardzo lubisz Kaylę, dopóki rozwód nie zostanie sfinalizowany, nie pozwolę ci z nią spać."

Twarz Charlesa pociemniała. Odwrócił się i zbliżył do Daphne, jego obecność była przytłaczająca.

Niezrażona jego postawą, Daphne mówiła prowokacyjnie, "Czy jesteś w takiej gorączce? Czekałeś dwa lata, nie możesz poczekać tych dwóch dni?"

Charles się nie zdenerwował; po prostu stwierdził swoje zrozumienie dla jej urazy, pozostawiając ją bez słowa. "Dobranoc," powiedział, a potem poszedł do swojego pokoju.

Po zamknięciu drzwi Daphne stała tam, nieruchoma przez długi czas, podczas gdy umowa rozwodowa leżała cicho na stole.

Previous ChapterNext Chapter