Read with BonusRead with Bonus

1 - Bezpieczny

TO JEST MROCZNY ROMANS MAFIJNY, REVERSE-HAREM. UWAGA DLA CZYTELNIKA. Rozdziały zawierają treści przeznaczone dla dojrzałych odbiorców, w tym, ale nie tylko, graficzną przemoc, gore, krew, nadużycia, napaści, tortury, działalność przestępczą, męską dominację, wulgarne języki, wyraźne sceny seksualne, hard-core BDSM i inne fetysze, wymuszone relacje, problemy psychologiczne oraz tematy/tabu fantazje. Te wyzwalacze są obecne przez całą książkę. To jest twoje jedyne ostrzeżenie. Zachowaj negatywne myśli i komentarze dla siebie. Pamiętaj, że to jest fikcja literacka. Mam nadzieję, że spodoba ci się ta historia.


Szkoła. Szkoła powinna być bezpiecznym miejscem. Liceum w tym przypadku. Wychwalane przedszkole dla dojrzewających nastolatków, które rodzice wysyłają, aby były chronione i opiekowane, gdy oni są w pracy.

Dzieci powinny chodzić do szkoły i uczyć się równań matematycznych, które nie mają absolutnie żadnej wartości w codziennym życiu; uczyć się tablicy okresowej i równań chemicznych, bo znowu, większość ludzi nie potrzebuje tego wiedzieć; czytać te same pięć „klasycznych” powieści co roku, aby móc je wyrecytować na pamięć do momentu ukończenia szkoły, bo nie daj Boże, żebyśmy mogli czytać coś ekscytującego, aktualnego czy interesującego. Szkoła ma być bezpiecznym, nudnym miejscem.

Oprócz podstawowych fundamentów edukacji, można odkrywać sztukę, muzykę, komputery i różne zajęcia zdrowotne. Przeklęty kurs WF to edukacyjna instytucja zatwierdzonej przez rząd tortury. Nawet prywatne szkoły koncentrują się na zrównoważonym programie nauczania. Istnieje mnóstwo sportów, klubów, zajęć pozalekcyjnych i wydarzeń społecznych, które pochłaniają twoją duszę i smażą twoje komórki mózgowe.

Ćwiczysz alarmy przeciwpożarowe i tornadowe, a nawet masz procedury na wypadek intruzów. I gwarantuję, że każdy uczeń ignoruje te instrukcje co roku. Bo nigdy nie myślisz, że to może ci się przytrafić. Idziesz do szkoły myśląc, że nie ma mowy, żeby jakiś psychopata wszedł do twojej szkoły i zaczął strzelać, albo że tornado przyjdzie i zniszczy szkołę w środku dnia. To się zdarza, ale nigdy nie myślisz, że może ci się to przytrafić, bo szkoła powinna być bezpieczna.

Okej, a co jeśli zamiast psychopaty czy dwóch z karabinami szturmującymi twoją szkołę, wchodzi dosłownie pieprzona armia z bronią? Ale nie strzelają. Nie, to byłoby za łatwe. Co mogłoby tak desperacko chcieć stu umięśnionych, bosko wyrzeźbionych, uzbrojonych ninja-mężczyzn w dobrze znanej elitarnej prywatnej szkole średniej? Przyszli z bronią na misję i byli gotowi zniszczyć całą szkołę dla tego. Szukali czegoś. A raczej kogoś. Tym kimś byłam ja. Nazywam się Sophie Deltoro, to jest moja historia.

Szkoła powinna być bezpiecznym miejscem. Gówno prawda!

————————-

Sophie

„Miłego dnia, mała” powiedział mój starszy brat Caleb, gdy ujął moją twarz. Uśmiechnęliśmy się do siebie słodko, a potem pocałował mnie w czoło, zanim wyszedł za drzwi. Siedziałam przy kuchennym blacie na moim zwykłym stołku barowym, delektując się naleśnikami z kawałkami czekolady, które moi bracia przygotowali mi na śniadanie.

„Zobaczymy się wieczorem. Pomyśl, gdzie chcesz iść na kolację. Gdziekolwiek chcesz, solenizantko!” powiedział mój brat Kevin, również całując mnie w czoło, a potem wyszedł z domu, by dogonić swojego bliźniaka Caleba.

Mój najstarszy brat Zach czytał gazetę, popijając kawę przy kuchennym stole za mną. Skończyłam śniadanie i włożyłam naczynia do zlewu.

„Gotowa do wyjścia, kochanie?” zapytał Zach, składając gazetę na stole. Skinęłam głową i pobiegłam po torbę do mojego księżniczkowego pokoju. Tak, to był dosłownie różowy, koronkowy pokój księżniczki ze wszystkimi dodatkami. Miałam go od piątego roku życia i nigdy go nie zmieniłam, mimo że miałam osiemnaście lat. Dziś właściwie.

Zach wziął moją torbę, gdy wróciłam do kuchni, i złapał swoje klucze, gdy wychodziliśmy do garażu. Jego elegancki, wiśniowy kabriolet z opuszczonym już dachem zapikał, gdy odblokował drzwi. Umieścił moją torbę na tylnym siedzeniu za mną i wkrótce ruszyliśmy do mojej szkoły, Akademii Przygotowawczej św. Andrzeja dla Uzdolnionych Umysłów. Chociaż, jeśli spotkałbyś całą drużynę futbolową i połowę cheerleaderek, słowo „uzdolnione” nie miałoby zastosowania. Szczerze mówiąc, większość uczniów była po prostu bogata, a nie mądra.

Mieszkałam z moimi trzema starszymi braćmi. Zach jest starszy ode mnie o osiemnaście lat, a bliźniacy o trzynaście. Byłam niespodziewanym, późnym dzieckiem, więc od urodzenia byłam zawsze księżniczką. Kiedy miałam dwa lata, moi rodzice zmarli. Moi bracia nigdy o tym nie rozmawiają, więc nie wiem dokładnie, co się stało. Ale mój brat miał już wtedy osiemnaście lat, więc przejął opiekę nade mną i moimi braćmi. Kiedy moi bliźniacy osiągnęli pełnoletność, również stali się moimi opiekunami i od tego czasu jesteśmy tylko my czworo. Oni są moimi rodzicami i braćmi. Są moim wszystkim.

Zach pocałował mnie w policzek i życzył mi miłego dnia, jak robił to codziennie, kiedy odwoził mnie do szkoły, zanim odjechał. Weszłam do SAFE, ogromnego, trzypiętrowego budynku w stylu francuskiego château, razem z pozostałymi sześciuset bogatymi dzieciakami, kiedy zabrzmiał pierwszy dzwonek.

Dzień był nudny jak zwykle. Nie miałam żadnych bliskich przyjaciół. Wolałam trzymać się na uboczu. Chciałam mieć dobre oceny, żeby dostać się na Harvard, tak jak moi bracia. Teraz siedzę na angielskim, to trzecia lekcja, a nauczycielka, miła młoda kobieta, pani Taylor, ciągle mówi o teorii kolorów w "Makbecie". Już zrobiłam wszystkie zadania na ten tydzień, więc odpływałam myślami, co często mi się zdarza. Ta szkoła jest bezpieczna i nudna. Tak, jak lubię. Wtapiałam się w ściany i nikt nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Nagle w sali zaczyna wyć głośna, przeraźliwa syrena. To nie alarm przeciwpożarowy, ale bardziej złowieszczy dźwięk. To był alarm intruza.

Dzieciaki zaczynają panikować. Nauczycielka natychmiast zaczyna wydawać polecenia. Zamyka drzwi i blokuje je dwoma zamkami bezpieczeństwa. Wyłącza światło i idzie w stronę okien. Trzy dziewczyny, w tym ja, podchodzą do okien, żeby zasłonić zasłony. Jesteśmy po stronie głównego budynku, a okna wychodzą na główne wejście do szkoły. Wszyscy zamarliśmy, gdy zobaczyliśmy co najmniej 30 dużych, eleganckich, czarnych SUV-ów zaparkowanych na zewnątrz, niektóre na trawniku, inne blokujące inne samochody. Z samochodów wysiadali wielcy, muskularni mężczyźni, wszyscy ubrani w czarne garnitury, okulary przeciwsłoneczne, a w rękach trzymali broń.

Jedna z dziewczyn, Candice, zaczyna krzyczeć. Yolanda, która była obok mnie, zaczyna płakać. Ja zamarłam. Szkoła miała być bezpieczna. Większość klasy podbiega do okien, mimo protestów nauczycielki i wszyscy patrzą na siły militarne, które przemieszczają się po kampusie.

Nauczycielka szybko zamyka rolety i wydaje polecenia, że wszyscy muszą przejść do rogu i postępować zgodnie z procedurami. Byliśmy bezpieczni i musieliśmy zachować ciszę. Bezpieczni. To słowo miało być pocieszające.

Więc właśnie to zrobiliśmy. Wszyscy schowaliśmy się pod stołami, wstrzymując oddech, czekając na sygnał, że jest bezpiecznie. Klasy są dźwiękoszczelne, więc nie słyszeliśmy niczego oprócz odległych krzyków z zewnątrz. Na szczęście byliśmy na trzecim piętrze, więc szanse, że tu przyjdą, były małe, prawda? Źle.

Stało się coś niewyobrażalnego. Interkom włączył się i bardzo szorstki, tajemniczy i wręcz przerażający głos zabrzmiał przez głośnik. To nie był nasz wesoły dyrektor. „Sophie Deltoro, proszę przyjść do biura. Masz dwie minuty. Sophie Deltoro do biura.” Głos był potężny, nawet przez trzeszczący archaiczny system głośników, wymagał szacunku.

Jestem pewna, że moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Zauważyłam, że wielu moich kolegów z klasy patrzy na mnie, większość z przerażeniem, niektórzy z wściekłością. Skuliłam się w sobie. Nie chciałam iść. Kimkolwiek byli ci ludzie, przyszli po mnie.

Nauczycielka szybko szepnęła moje imię i dała znak, żebym do niej podeszła. Niechętnie zrobiłam to, co kazała, próbując zmusić moje drżące nogi do szybszego ruchu. Kiedy do niej dotarłam, myślałam, że będzie mnie eskortować z sali. Byłam natychmiastowo odczuwając ulgę, kiedy wzięła mnie za rękę i wsadziła pod swoje biurko, a sama usiadła przed nim.

Cisza. Było bardzo niewygodnie. Ale kiedy zaczęliśmy się już trochę rozluźniać, rozległo się głośne pukanie do drzwi i klamka gwałtownie się poruszyła. „Otwórz drzwi, Sophie. TERAZ!”

Cholera!

Previous ChapterNext Chapter