Read with BonusRead with Bonus

Przebudzenie

Po bieganiu przez kolejne dwie godziny Shina zatrzymała się, aby nasłuchiwać, czy strażnicy, którzy mogli zostać zaalarmowani o naszym przekroczeniu granicy, nie idą za nami. Kiedy upewniła się, że nic nam nie grozi, dała mi znak, żebym zdjął śpiącą Odett z jej pleców, zanim wróciła do swojej ludzkiej formy i ubrała się. Wzięła nasze torby i ruszyliśmy dalej, idąc jeszcze około mili, aż dotarliśmy do strumienia z pięknym małym wodospadem.

"Mój ojciec przyprowadzał mnie tu, kiedy jeszcze żył, ale od ataku nie byłam tu ani razu," powiedziała, z bólem i tęsknotą w oczach, wspominając tamte chwile. "Za tym wodospadem jest mała jaskinia, w której możemy się przespać przez kilka godzin. Nikt o niej nie wie, oprócz mnie i mojego ojca, więc powinniśmy być bezpieczni."

Gdy weszliśmy do jaskini, Jess rozłożyła koc, a ja położyłem na nim Odett. Położyliśmy się po obu stronach niej, aby zapewnić jej nasze ciepło i bezpieczeństwo. Potem zasnęliśmy. Obudził mnie dziwny głos, który wydawał się odbijać echem w jaskini, więc pozostałem jak najciszej, mając nadzieję, że osoba, od której pochodził, nas nie znajdzie. Po kilku minutach przestałem go słyszeć, więc poczułem, że jesteśmy bezpieczni.

Spojrzałem na zegarek i nie mogłem uwierzyć, że jest już po 10 rano. Usiadłem, aby sprawdzić Jess i Odett, z ulgą stwierdzając, że obie nadal śpią. Wstałem i podszedłem do wodospadu, aby umyć twarz, a potem postanowiłem napełnić nasze termosy wodą, zanim wsadziłem je z powrotem do naszych toreb. Była 10:25, więc zdecydowałem, że czas obudzić Jess i Odett, abyśmy mogli zjeść i ruszyć dalej. Wziąłem trzy batony proteinowe i podszedłem do Jess, aby ją obudzić.

"Wstawaj, wstawaj," powiedziałem, odwijając baton proteinowy i podkładając go jej pod nos, aby mogła go poczuć. Kiedy mruknęła na mnie, zaśmiałem się. "No dalej, musimy ruszać dalej i potrzebujesz jedzenia."

"Dobrze... jestem obudzona, zadowolony?" mruknęła, siadając i chwytając baton ode mnie jedną ręką, podczas gdy drugą pocierała oczy.

"Absolutnie," zachichotałem, a ona rzuciła we mnie opakowaniem. Wstałem i podszedłem do Odett, delikatnie budząc ją. "Hej, mała, czas się obudzić."

Usiadła, powoli otwierając oczy, i po raz pierwszy Jess i ja zauważyliśmy fioletowe pierścienie wokół jej szmaragdowych oczu. Nie zareagowaliśmy, gdy podałem Odett jej baton proteinowy, a potem Jess i ja podeszliśmy do wodospadu, aby upewnić się, że jesteśmy poza zasięgiem słuchu.

"Co jest z jej oczami?" szepnęła Jess.

"Ona jest hybrydą." Usłyszałem, jak ktoś mówi.

"Pytałam, co jest z jej oczami," powiedziała, patrząc na mnie zdezorientowana.

"Przysięgam, że powiedziałaś coś o hybrydzie," powiedziałem, równie zdezorientowany.

"Nie, nie powiedziałam," odpowiedziała, a ja pomyślałem, że może tracę rozum z powodu stresu ostatnich dni.

"Nie tracisz rozumu, powiedziałem, że ona jest hybrydą." Głos powiedział ponownie, wiedząc teraz, że to nie była Jess, ponieważ patrzyłem na nią prosto. Jej oczy nagle się powiększyły, a ona westchnęła.

"O Boże, ty też to masz." Powiedziała najpierw przerażona, ale potem wyglądała na bardziej zdezorientowaną. "Czekaj, to znaczy, że oboje jesteście hybrydami. Ale nie jesteś wilkiem."

"Tak, jesteś." Głos powiedział ponownie, wtedy zdałem sobie sprawę, że to tylko ja go słyszę. Nie mogłem teraz o tym myśleć.

"Możemy to wszystko rozgryźć później, ale teraz musimy oddalić się jak najdalej od twojej byłej watahy i mojego byłego partnera, jeśli w ogóle można to tak nazwać," powiedziałem, a Jess przytaknęła głową. "Musimy teraz myśleć o Odett. To już nie tylko my."

"Odettko, kochanie, skończyłaś już jeść swój baton proteinowy?" zapytała Jess, gdy wracaliśmy do niej.

"Tak, proszę pani." Odpowiedziała najuroczyszym głosikiem, jaki kiedykolwiek słyszałam.

"Dobrze, mała, to przygotujmy cię do drogi," powiedziała Jess, podnosząc pusty papierek i wkładając go do naszej torby, zanim wyjęła termos Odetty i pozwoliła jej wziąć kilka łyków, po czym włożyła go z powrotem do jej plecaka. Złapałam spray maskujący i dokładnie je spryskałam.

Jess wyszła, żeby się przemienić, żeby Odett nie przestraszyła się dźwięku łamiących się kości i rozrywającej skóry. Wyszłam z Odettem minutę później, po zabraniu naszych toreb i koca, którego używałyśmy zeszłej nocy. Umieściłam ją na grzbiecie Shiny i mocno owinęłam, żeby nie spadła, a potem zaczęliśmy podróżować na południe.

"Więc jestem wilkiem?" pomyślałam sobie, nie spodziewając się odpowiedzi.

"Jesteś czymś więcej niż wilkiem. Jesteś hybrydą, pierwszą hybrydą w ogóle." Odpowiedział głos.

"Czy to dlatego moi rodzice mnie nienawidzili i porzucili w sierocińcu?" zapytałam.

"Nie porzucili cię, zostałaś im odebrana." Powiedziała, a moje ciało zamarło na to, co właśnie usłyszałam.

"Nie zostałam porzucona, zostałam zabrana?" powtarzałam w myślach, próbując to zrozumieć.

"Tak, jest wiele do omówienia, ale na razie zacznę od tego, że nazywam się Dosha i jestem twoim wilkiem." Powiedziała.

"Miło cię poznać, Dosha," powiedziałam z uśmiechem. "Skoro jesteś wilkiem, czy to znaczy, że możesz komunikować się z Shiną?"

"Jeszcze nie, choć powinna mnie teraz wyczuwać, nie jestem jeszcze wystarczająco silna, żeby komunikować się z kimkolwiek." Odpowiedziała, a ja skinęłam głową, idąc obok Shiny i bawiąc się długimi brązowymi włosami Odetty. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, a ja prawie się rozpuściłam.

"Jest absolutnie urocza," powiedziała Dosha, a ja całkowicie się zgodziłam, chichocząc.

Szliśmy przez kilka godzin, zanim dotarliśmy do kolejnego strumienia. Shina sprawdziła, czy nie słyszy lub nie czuje niczego podejrzanego, zanim zatrzymaliśmy się na małą przerwę. Gdy dała mi znak, że wszystko jest w porządku, zdjęłam Odett z jej grzbietu, żeby mogła się przemienić i ubrać. Potem we trójkę poszliśmy na małą polanę przy strumieniu, żeby usiąść i odpocząć.

Po chwili cichego siedzenia spojrzałam na Jess i zapytałam, "Czy nadal mam pierścienie w oczach?" Spojrzała uważnie, zanim pokręciła głową na nie.

"Dosha, jesteś tam?" zapytałam mentalnie.

"Zawsze jestem z tobą," odpowiedziała, sprawiając, że się uśmiechnęłam.

"Dlaczego te fioletowe pierścienie pojawiają się w oczach Odetty i moich czasami, a potem znikają? Jak to możliwe, że już cię czuję i słyszę? Myślałam, że zmiennokształtni muszą mieć 17 lat, zanim dostaną swojego wilka. Przepraszam za te pytania jedno po drugim, po prostu jestem tak zdezorientowana tym wszystkim." powiedziałam, zdając sobie sprawę, że mogłam przesadzić z pytaniami.

"Najpierw powiem ci, że kiedy zostałaś zabrana od swoich rodziców, czarownica rzuciła na nas zaklęcie, które zasadniczo sprawiło, że zapadłam w stan uśpienia. Jedynym sposobem na wyciągnięcie mnie z tego stanu było zerwanie fałszywej więzi z twoim idiotycznym przyszłym Alfą. Czarownica, która cię zabrała i rzuciła zaklęcie uśpienia, sprawiła, że nigdy nie znalazłabyś swojego partnera danego przez Boginię, tworząc fałszywą więź między tobą a kimś innym. Gdy on cię odrzucił, a ty zaakceptowałaś jego odrzucenie, więź została zerwana i w końcu mogłam się z tobą komunikować. A masz już 17 lat od ośmiu miesięcy, moja droga." Powiedziała, a ja próbowałam przyswoić te wszystkie nowe informacje.

"Czekaj, więc wiesz o mnie i Ianie?" zapytałam, lekko zawstydzona.

"Oczywiście, mimo że byłam uśpiona, byłam z tobą. Nigdy nie byłaś naprawdę sama." Powiedziała z miłością.

Previous ChapterNext Chapter