




Rozdział 6: Ceremonia spadkobierców
Rozdział 6: Ceremonia Dziedzica
Amelie
Moje serce zamarło. Sześć nieodebranych połączeń i dziesięć wiadomości. Cholera, nie miałam teraz czasu uspokajać mojego partnera. Byłam zajęta, a do tego stałam przed salą pełną ludzi. Przeczytałam ostatnią wiadomość: "Byłaś ostrzeżona, że będą konsekwencje." To wszystko, co napisał. Szybko odpisałam, mając nadzieję, że go uspokoję i znajdę sposób na uniknięcie tego, co planował.
"Cześć! Bardzo przepraszam, że znowu nie odebrałam twoich połączeń i wiadomości. Wiesz, jak to jest, gdy tu się dzieje coś ważnego, lol. Zaraz idziemy na ceremonię. Zadzwonię do ciebie wieczorem przed snem. Kocham cię." Mając nadzieję, że zrozumie, wrzuciłam telefon do torby i podałam ją jednej z pań, które odkładały nasze rzeczy do pokoi. Musiałam skupić się na zadaniu i wspierać mojego brata. To był jeden z najważniejszych dni w jego życiu i za nic bym go nie przegapiła!
Celeste ruszyła korytarzem pierwsza, za nią ja, a potem Hope. Zgodnie z etykietą przemieszczaliśmy się w kolejności wieku. Otaczali nas strażnicy w czarnych garniturach. Wyszliśmy na zewnątrz na scenę, która została przygotowana. Beta naszego ojca, Lucas, ogłosił nasze przybycie. Lucas był także moim wujkiem, bratem mojej matki. Przechodząc obok niego, mrugnął do mnie, a ja odpowiedziałam delikatnym uśmiechem. Ceremonia właśnie się zaczynała.
Zajęliśmy miejsca na scenie; po naszej prawej stronie znajdował się zbiornik z deszczówką. Na stojaku obok niego leżały gałązki szałwii, tymianku i dziurawca. Następnie ogłoszono naszego obecnego Alfę, Alfę Masona, który stanął po lewej stronie sceny. Kolejny był Alpha Gideon z Druit Guard. Gdy tylko wszedł na scenę, poczułam to samo przyciąganie, co wcześniej tego dnia. Uchyciłam delikatny zapach eukaliptusa; był tak kojący. Zastanawiałam się dlaczego. Gdy Alpha Gideon wszedł na scenę, nasze spojrzenia się spotkały. Miał najjaśniejsze zielone oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Przypominały mi liście powojników o świcie. Szybko otrząsnęłam się z zamyślenia, gdy odwrócił się i zajął miejsce obok Alfa Masona. Obaj mężczyźni mieli na sobie tylko prostą przepaskę wokół talii i byli bez koszul. Trudno było nie podziwiać imponującej sylwetki Gideona. Jego piaskowoblond włosy były częściowo spięte w kucyk, a jego znaki były w pełni widoczne.
Zobaczyłam na jego piersi Białą Różę i Stokrotkę; "musi mieć dwie córki," pomyślałam. Na lewym łopatce dumnie widniał jego znak Alfa. Znak jego stada, dąb na ramieniu, symbolizował, że byli strażnikami bogini księżyca, strażnikami wiedzy. Alfy i Luny oprócz znaków władców mieli także wzory łączące. Wzór Gideona to były wirujące chmury i liście, które wyglądały, jakby jego symbol księżyca był zaraz przykryty chmurami. Śledziłam wirujące chmury i liście do miejsca, gdzie powinien być jego Znak Partnera, ale tam była tylko zblakła blizna. "Wygląda na to, że jego partnerka zmarła," powiedziała Inari smutnym tonem.
"Chyba tak. Wygląda na to, że jest też samotnym ojcem." Czułam, że powinnam wstać i go przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Nie wiedziałam dlaczego. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego. Skupiłam się z powrotem na ceremonii.
Wreszcie Lucas ogłosił mojego ojca i brata. Oni również mieli na sobie prostą przepaskę, a ich znaki były dumnie widoczne dla wszystkich. Widziałam dumę na twarzy ojca, gdy wchodził na scenę, oraz nerwowość Jamesa. Gdy już byli na scenie, ojciec przejął prowadzenie ceremonii.
"Dziękuję wszystkim za przybycie. Proszę usiąść. Zaczniemy od błogosławieństwa Bogini Księżyca." Zwrócił się do nas, kobiet. Byłyśmy pierwsze do udziału. Celeste wyszła naprzód.
"Ja, Luna Celeste, matka Stada Ashwood, reprezentuję Boginię Księżyca i błogosławię was mądrością wieków. Niech prowadzicie swoje Stado mądrze i sprawiedliwie." Z tymi słowami włożyła gałązki szałwii do zbiornika z wodą.
Następna byłam ja. "Ja, Amelie Ashwood, siostra Stada Ashwood, reprezentuję Boginię Księżyca i błogosławię was siłą tysiąca wilków. Niech prowadzicie swoje Stado z silną wolą." Włożyłam tymianek do zbiornika z wodą.
Teraz przyszła kolej na Hope. "Ja, Hope Ashwood, siostra Stada Ashwood, reprezentuję Boginię Księżyca i błogosławię was skupieniem tak jasnym jak letni dzień. Niech prowadzicie swoje Stado z jasnością umysłu." Włożyła dziurawca do zbiornika z wodą.
James podchodzi do umywalki i pochyla głowę, gdy my troje kropimy jego głowę błogosławioną wodą. Następnie cofa się, a ojciec ponownie przejmuje kontrolę. "Bogini obdarzyła cię mądrością, siłą i skupieniem. Jak przyjmujesz te błogosławieństwa?"
James odpowiada jasno i dumnie, "Przyjmuję te błogosławieństwa z otwartym sercem i umysłem."
"Podejdź, mój synu." Z tymi słowami, James odwraca się na bok i staje przed trzema Alfami. W tym momencie pomyślałem, jak mały nadal jest mój młodszy brat, ale byłem tak dumny z tego, jak bardzo urósł.
Nasz ojciec wziął złoty nóż, przeciął prawą dłoń, wziął lewy palec wskazujący i zanurzył go w swojej krwi. Zrobił linię na piersi mojego brata. "Nigdy nie zapominaj o swoim obowiązku wobec rodziny i stada; jesteś ich ojcem i dostawcą." Ojciec przekazał nóż Alfie Masonowi.
Alfa Mason zrobił ten sam cięcie na swojej prawej dłoni i narysował linię swoją krwią tuż pod linią ojca. "Nigdy nie zapominaj o swoich sojusznikach i przyjaciołach. Jako stada jesteśmy silniejsi razem, jako sojusznicy jesteśmy niepokonani." Przekazał nóż Alfie Gideonowi.
Alfa Gideon postępował zgodnie z tymi samymi krokami, umieszczając swoją linię krwi pod linią Alfa Masona. "Nigdy nie zapominaj, że jesteś wojownikiem. Walczysz, aby twoje stado mogło przetrwać." Z tymi słowami Gideon przekazał nóż Jamesowi, który przeciął swoją prawą dłoń.
"Ja, James Ashwood, przyjmuję błogosławieństwa bogini i moich współbraci Alfów. Proszę, uczcie mnie i prowadźcie, abym mógł się kształtować na wasz obraz." Z tymi słowami uścisnął dłonie każdego z Alfów, zaczynając od Gideona, potem Masona, a na końcu naszego ojca. Gdy skończył, stanął plecami do tłumu, a jego znak dziedzica stał się widoczny. Zaćmienie księżyca, które pewnego dnia zamieni się w pełnię. Jego znak stada zmienił się z ciemnozielonego lasu na głęboki fiolet i zaczął łączyć się z jego znakiem dziedzica rosnącymi gałęziami. Widziałem, jak jego niebieskie oczy ciemnieją, gdy jego wilk wychodził na powierzchnię, czując przypływ mocy. Gdy znak był już kompletny, czterej mężczyźni zeszli ze sceny i przemienili się. Zrobiliby obchód po perymetrze, aby energia mogła osiedlić się w wilku Jamesa. Wszyscy wiwatowali, gdy cztery wilki pobiegły w noc. Wkrótce zobaczymy ich na przyjęciu.
"Dziękujemy wszystkim za udział w tej radosnej okazji! Proszę, przejdźcie do sali balowej na jedzenie i napoje, aby świętować." Celest ogłosiła z wielką dumą. Następnie zwróciła się do Hope i mnie, a w jej oczach pojawił się smutek.
"Co się stało, Luno?" Objąłem ją ramionami, próbując zrozumieć, co mogło ją zasmucić w takiej chwili.
Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. "Wszystkie moje dzieci dorastają. Chcę, żebyście wszyscy zostali moimi małymi dziećmi na zawsze." Przytuliła Hope i mnie mocno.
"Mamo, zgniatasz mnie." Hope wyślizgnęła się z uścisku. "Chodźmy na przyjęcie, zanim całe dobre jedzenie zniknie." Hope wzięła nas za ręce i poprowadziła do sali balowej. Była to wielka uroczystość. Celest i Hope skierowały się prosto do naszego rodzinnego stołu. Ja zmierzałam do kuchni, aby sprawdzić, jak radzi sobie zespół.
"Roth, jak nam idzie? Czy były jakieś problemy po moim wyjściu?" Roth wychylił głowę ze swojego stanowiska.
"Nie, panno Amelie, wszystko idzie gładko. Nie wiem, czy udałoby nam się wprowadzić te zmiany bez ciebie." Uśmiechnął się i skinął głową.
Byłam zachwycona. Myślę, że mielibyśmy wystarczająco, aby nakarmić armię i w pewnym sensie tak było. Straż Druit przyniosła swoją elitarną jednostkę jako znak szacunku dla mojego ojca. Była to mała jednostka z dużym apetytem. "Idealnie. Wiesz, gdzie będę, jeśli pojawią się jakieś problemy. Proszę NIE przeszkadzać Lunie dzisiaj wieczorem. Będę odpowiedzialna za wszystkie problemy przez resztę wieczoru."
"Zrozumiano, panno Amelie." Z tymi słowami wróciłam na swoje miejsce.
Gdy tylko wróciłam, James, nasz ojciec i dwaj Alfy weszli do sali. Wszyscy ubrani w czarne garnitury, tata i James mieli głęboko fioletowe koszule z czarnymi krawatami. Alfa Mason miał ciemnoczerwoną koszulę z rozpiętymi górnymi guzikami. Garnitur Gideona wyglądał, jakby miał zaraz pęknąć w szwach. Miał na sobie koszulę w kolorze zielonego lasu, z marynarką przerzuconą przez ramię i rękawami podwiniętymi do łokci. Górne guziki pozostawione rozpięte. Poczułam, jak moje serce zadrżało przez chwilę. Szybko odwróciłam wzrok i próbowałam ukryć twarz, aby nie nawiązać kontaktu wzrokowego. Poczułam, że ktoś stoi przede mną, gdy spojrzałam w górę; to był Gideon.
Z dużym uśmiechem wyciągnął rękę. "Amelie, prawda? Czy zechciałabyś zatańczyć?"