Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3: Znowu do domu

Rozdział 3: Znowu w domu

Amelie

Gdy tylko dotarłam do granicy terytorium mojej rodziny, serce zaczęło mi szybować. Tak bardzo za nimi tęskniłam. Jednak moja radość nie trwała długo, bo zadzwonił mój telefon. To był mój partner. "Cześć, kochanie! Właśnie dotarłam do granicy terytorium mojej rodziny. Musiałeś patrzeć na zegar." Zaśmiałam się, próbując utrzymać lekki nastrój. Wiedział, ile czasu zajmuje dojazd do terytorium mojego ojca.

On odparł ostro: "Nie muszę patrzeć na zegar. Zawsze wiem, gdzie jesteś."

"Co? O czym ty mówisz?" Byłam zdezorientowana jego tonem i komentarzem. Co on w ogóle ma na myśli? Szybko dostałam odpowiedź.

"Myślisz, że pozwolę ci biegać bez wiedzy, gdzie jest moja własność? Nie sądzę. Mogę śledzić twój telefon i samochód. Chciałem ci tylko powiedzieć, zanim spróbujesz czegoś głupiego." Tate całkowicie oszalał. Nigdy nie słyszałam, żeby brzmiał bardziej zaborczo i odrażająco w swoim życiu. Chciałam tylko się rozłączyć. Wiedziałam, że nie mogę, bo to tylko pogorszyłoby sytuację. Uspokoiłam oddech i próbowałam spowolnić przerażone serce. Nie było go nawet przy mnie, a już się go bałam.

"Skarbie, nie masz się czym martwić; gdzie miałabym pójść? Jesteś moim wszystkim." Słowa opuściły moje usta, a ja poczułam się chora. Kim ja jestem? Co robię? Dlaczego pozwoliłam, żeby to zaszło tak daleko? Po prostu odwiedzałam rodzinę, kilka godzin drogi na kilka dni. Dlaczego jestem w takim panice!

"Masz rację, nie zapominaj o tym." I po prostu się rozłączył. Musiałam zjechać na pobocze i po prostu płakać. To były miesiące łez płynących po mojej twarzy. Nie mogłam ich wypuścić, bo on zawsze patrzył i czekał, aż pokażę moment słabości. "Co ja robię?" to jedyne, co mogłam powtarzać sobie w kółko, pozwalając, żeby łzy płynęły. W końcu Inari, moja wilczyca, miała dość i była wściekła w moim umyśle.

"Zawróć. Zakończę to." Groziła jego życiu codziennie ostatnio.

"Inari, wiesz, że nie możemy. Po prostu chcę dotrzeć do taty i spać. Jestem po prostu zmęczona." Uspokoiła się, słysząc łamanie się mojego głosu. Straciłam wolę walki.

Skończyłam płakać i uspokoiłam się. Wyjęłam butelkę wody z chłodziarki na siedzeniu pasażera i użyłam jej, aby złagodzić opuchliznę wokół oczu. Miałam jeszcze godzinę drogi do domu rodziców i musiałam jeszcze założyć maskę idealnej córki, siostry i partnerki, którą świat miał zobaczyć. Mogę to zrobić. Robiłam to przez dziesięć lat. Czym jest jeszcze jedno wydarzenie?

Kontynuując jazdę, próbowałam przypomnieć sobie szczęśliwe wspomnienia i dobre chwile z moim partnerem. Jednak szybko zostały one przyćmione przez świadomość, że każde z tych wspomnień było powolnym oddawaniem mu całkowitej kontroli nad moim życiem. Zaczęłam panikować z powodu mojej ślepej posłuszności i tego, że dopiero teraz to zauważyłam. Niestety, nie mogłam winić nikogo poza sobą. Nawet nie próbowałam tego zatrzymać na początku, a kiedy zaczęłam czuć się niekomfortowo, już zostałam pozbawiona własnej tożsamości.

Moje myśli były pełne tej nowej świadomości, a zanim się obejrzałam, byłam już przy domu rodzinnym. "OK, Am! Czas na przedstawienie." Powiedziałam sobie. Inari, z drugiej strony, nie była tak zachęcająca do udawania.

"Oni już znają prawdę; przestań próbować ją ukrywać. Mogą nam pomóc. On nie dostanie się do nas tutaj." Błagała mnie, żebym pozwoliła rodzinie pomóc, ale nie mogłam. Wiedziałam, że będę musiała wrócić do watahy mojego partnera. Nie było innej drogi. Alfa Mason miał przyjechać jako świadek na ceremonii dziedzica mojego brata.

Przewróciłam oczami na jej upór. "Proszę, daj spokój i ciesz się naszym czasem, póki możemy." Westchnęła i wycofała się do mojej świadomości. Wiedziała, że potrzebowałam przerwy, tak samo jak ona. Byłyśmy zmęczone i potrzebowałyśmy tego czasu, żeby się naładować. Wysiadłam z samochodu, a moja siostra Hope rzuciła się na mnie. Zaskoczyła mnie i wytrąciła powietrze z płuc.

"Hope, myślisz, że mnie zabijesz. Puść mnie!" Zachichotała i uśmiechnęła się do mnie. Była dużo wyższa ode mnie. Mimo że byłam starsza o 11 lat, była o 15 cm wyższa od moich 157 cm wzrostu. Miała długie nogi, które zdawały się nie mieć końca. Miała jasne blond włosy po matce i niebieskie oczy po ojcu. Dla mnie wyglądała jak anioł. Niedawno skończyła 19 lat i szukała swojego partnera. Miałam nadzieję, że ktokolwiek to będzie, będzie ją traktował jak księżniczkę, którą była. Nie mogłam się doczekać, żeby rozpieszczać moją Hope!

Po wyciśnięciu ze mnie życia, cofnęła się. "Am, tak bardzo za tobą tęskniłam! Dlaczego nie odwiedzasz nas częściej?" To było to, czego potrzebowałam, żeby poczuć się chcianą i kochaną, choćby na chwilę. Poczułam, jak moje oczy się zaszklą.

"Też za tobą tęskniłam! Ale hej, gdzie jest Luna i ten nasz mały brat. Muszę go trochę sprowadzić na ziemię przed ceremonią dziedzica. Nie możemy pozwolić, żeby mu uderzyła woda sodowa do głowy. Musimy mu przypomnieć, że jest najmłodszy w rodzinie." Hope przytaknęła z najbardziej poważnym i intensywnym wyrazem twarzy, a potem obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Hope otarła łzę ze śmiechu i krzyknęła z pięścią w górze: "czas na polowanie na brata!" I ruszyłyśmy do domu, szukając naszego młodszego brata. Przechodząc obok naszego ojca i macochy Celest, nie zatrzymali nas. Wiedzieli, co się dzieje. Oboje tylko patrzyli na nas i śmiali się.

Potem nasz ojciec krzyknął: "nie zranicie jego dumy za bardzo, dziewczyny; wkrótce zostanie nowym Alfą."

Hope odpowiedziała: "nie martw się, tato, ma wystarczająco dumy na trzech Alfów. To jest problem."

Nie musiałyśmy szukać. Wiedziałyśmy dokładnie, gdzie jest James, nasz brat. W swoim pokoju, prawdopodobnie grając na komputerze. Przywitały nas zamknięte drzwi! Walimy w nie i domagamy się wejścia!

"Nie ma mowy! Zepsujecie mi statystyki! Zejdę później." Spojrzałyśmy na siebie z najbardziej diabolicznym wyrazem twarzy, jaki miałyśmy. Wiedziałyśmy, co zrobić, żeby przyciągnąć jego pełną uwagę. Gdy nasz brat dorastał i jego zainteresowanie grami rosło, moja macocha znalazła interesujący sposób, żeby upewnić się, że światła były wyłączone, a on miał wystarczająco snu na szkołę i obowiązki dziedzica. Wyłączała bezpiecznik w jego pokoju.

Pobiegłyśmy do schowka przy kuchni. Otworzyłyśmy skrzynkę z bezpiecznikami i od razu wiedziałyśmy, który przełącznik jest do pokoju Jamesa. Luna Celest pomalowała go niebieskim lakierem do paznokci, żeby mogła wyłączyć prąd w półśnie, kiedy wiedziała, że jej syn nadal nie śpi.

Hope ukłoniła się w dygnięciu: "zaszczyt wywabienia bestii z legowiska należy do ciebie, siostro."

Ukłoniłam się w odpowiedzi: "dziękuję, droga siostro. Ten zaszczyt nie zostanie zapomniany." I znowu nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu, a ja przełączyłam bezpiecznik.

Previous ChapterNext Chapter