




Prolog
Ból Gideona
Gideon
"Przykro mi, ale odeszła. Nie mogłem nic zrobić." Lekarz cofnął się ode mnie, strach i smutek w jego oczach.
"Nic! Nic nie mogłeś zrobić! Przywróć ją!" Każda część mojego ciała krzyczała. Wiedziałem, wiedziałem zanim cokolwiek powiedział. Czułem, jak żegna się ze mną w sercu i puszcza. Niewyobrażalny ból przeniknął moje wnętrze głębiej niż cokolwiek, co wcześniej czułem.
"Chciałbym móc, ale już jej nie ma. Wiesz, że tak jest. Teraz nie masz czasu na żałobę. Oni potrzebują swojego taty." Lekarz skierował moją uwagę na dwie nowo narodzone dziewczynki, które również krzyczały na całe gardło. Jak mam to zrobić sam? W jednej chwili mój świat się zmienił, ale nie tak, jak to sobie wyobrażałem. Moja towarzyszka umarła przy porodzie. Miała stan przedrzucawkowy i nie mogła przetrwać po porodzie. Dała mi dwie piękne córeczki, Różę i Stokrotkę. Uśmiechnęła się do nich, a potem opuściła ten świat, zostawiła je i mnie.
Chciałem tylko wściec się i zniszczyć wszystko na swojej drodze. Byłem wojownikiem i śledczym. Wszystko, co wiem, to jak walczyć z problemami. Nie mogłem pojąć, że jej już nie ma, i że jestem sam; nie mogłem walczyć, by ją uratować. Po prostu odeszła. Spojrzałem na moje dwie córki krzyczące za swoją matką, a jedyne, co mogłem zrobić, to płakać. Ja, Alfa Straży Druit, szlochałem tak samo głośno jak moje dwie małe dziewczynki. Dwie dziewczynki, co ja teraz zrobię?
Jak mam wychować dwie dziewczynki! Nawet nie wiem, jak zmienić pieluchę. Przez myśl przeszło mi ich całe życie, jak będą rosły, wszystkie możliwości i co by było, gdyby. Czy będę w stanie nauczyć ich niezbędnych rzeczy dla dziewczynek? Co to są niezbędne rzeczy dla dziewczynek? Mogę nauczyć je walczyć; mogę nauczyć je, jak prowadzić armię wojowników, ale to wszystko! Nigdy w życiu nie czułem się tak bezradny i bezsilny. Te dwie malutkie dziewczynki już mnie złamały.
Były wszystkim, co mi zostało po mojej towarzyszce, moim ostatnim połączeniem z moją miłością. Nie mogłem ich obwiniać za to, co się stało, ale chciałem. Uderzył mnie kolejny fal smutku, gdy zdałem sobie sprawę, że te dwie piękne dzieci nigdy nie zobaczą uśmiechu swojej matki. Nigdy nie usłyszą jej głosu czytającego im bajkę na dobranoc. Nigdy nie usłyszą jej śmiechu z ich głupich wybryków ani nie poczują jej ciepłego uścisku. Czy dam radę być zarówno matką, jak i ojcem?
Z pomocą pielęgniarki podniosłem moje malutkie córki. Dałem każdej z nich pocałunek. "Obiecuję, że dam wam wszystko, co mam. Nie mogę obiecać, że będę doskonały, czy nie popełnię błędów, ale oddam swoje życie za wasze, by was chronić. Teraz mamy tylko siebie." Próbowałem powstrzymać łzy, ale nie udało mi się. Starając się, by moje łzy nie spadły na córki, położyłem je z powrotem do kołyski. Przestały płakać i wyciągnęły swoje małe rączki w stronę siebie, aż trzymały się za ręce. Westchnąłem "przynajmniej zawsze będą miały siebie." Usiadłem na krześle obok nich, po prostu patrząc, jak śpią. Trochę paranoicznie, że przestaną oddychać.
Siedząc tam, wiedziałem, że muszę pomóc sobie odzyskać kontrolę nad moim bólem. Musiałem dopełnić naszą więź rodzinną. Choć to bolało, musiałem żyć dla moich córek. Wysunąłem pazur na lewej ręce, przecinając małe nacięcie na prawej, a potem jak najdelikatniej ukłułem oba ich duże palce u nóg. Dotknąłem każdego z ich małych paluszków do mojego cięcia, pozwalając, by najmniejsza kropla z każdej z nich weszła w moje cięcie. Poczułem, jak wchodzą do mojej duszy, a skrawek nadziei i miłości zaczął mnie leczyć. Spojrzałem na swoją pierś, dokładnie tam, gdzie było moje serce, i zobaczyłem, jak tworzy się znak rodzinny moich córek, biała róża i biała z żółtą stokrotką. "Moje małe kwiatki, nie macie pojęcia, jak bardzo uratowałyście swojego tatusia," szepnąłem.
Lekarz miał rację. Nie miałem czasu na żałobę. Musiałem żyć, bez względu na to, jak bardzo to bolało. Bolało, mój znak towarzysza palił w momencie, gdy opuściła ten świat. Spojrzałem na mój znak i już się rozmywał. Musiałem teraz skupić się na moich dziewczynkach. Mogłem zatracić się w bólu i smutku, który pożerał moją duszę. Moja towarzyszka nigdy by mi nie wybaczyła, gdybym nie żył i nie walczył dla naszych dzieci. Tylko nie wiedziałem, jak to zrobić, od czego zacząć. Chyba będę walczył, tylko nie pięściami, pazurami czy kłami. Będę walczył z moim złamanym sercem, by się nie poddać, tylko jeszcze nie wiem jak. Mam tylko moje małe kwiatki, by pomogły mi się wyleczyć.