




5 - Desperacja
ALISTAIR
Wprowadzono nas do komnaty z dużą sceną, strażnicy rozmieszczeni wokół pokoju. Przy stole ustawionym z przodu stoją cztery krzesła i dwa kieliszki do wina. Novak siada, a ja rozglądam się po pomieszczeniu, starając się ukryć swoje obrzydzenie.
"Będziecie zadowolony z wyboru Dziewic, panie," zapewnia nasz przewodnik. Novak zakłada nogę na nogę i rozmawia z naszym gospodarzem, dyskutując o zaletach zakupu krwawego niewolnika, szczególnie dziewicy. Cała ta praktyka mnie obrzydza, ale wiadomość o moim sprzeciwie na pewno dotarłaby do mojego 'ojca'. Świat, który zbudował, nie jest tym, który mi obiecano, ale każdy akt nieposłuszeństwa to wyrok śmierci. Więc milczę i czekam na swoją okazję. Novak i kilku zaufanych w moim własnym domu są jedynymi, którzy znają moje poglądy, i ponieważ moje życie zależy od tego faktu, planuję to utrzymać.
Po tym, co wydaje się godzinami banalnych rozmów, ale prawdopodobnie trwało tylko kilka minut, ktoś za mną chrząka. Odwracam się i widzę jednego z posłańców mojego ojca, królewski pieczęć owinięta wokół jego szyi, oznaczająca go jako własność Cesarza. Trzyma zwój, osobista pieczęć cesarza odciśnięta na zewnętrznej stronie. W epoce masowo produkowanego papieru i innych wygód, upór mojego ojca na bezużyteczne ceremonie zwojów jest tylko jednym z wielu irytacji. Otwieram zwój i szybko przeglądam jego treść, starając się zachować neutralny wyraz twarzy. Służba ojca zawsze sporządza szczegółowe raporty ze swoich interakcji, więc lepiej dla mnie, żeby nie mieli o czym raportować.
Spoglądając na czekającego posłańca, kiwam głową w stronę podwójnych drzwi, przez które weszliśmy. Posłaniec bez pytania podąża za mną, czekając, gdy piszę odpowiedź na zwoju.
"Powiedział ci, co jest w tym zwoju?"
"Nie, panie. Tylko, że wymaga natychmiastowej odpowiedzi." Kiwnąłem głową ze zrozumieniem, zwijam zwój, nakłuwam palec, przeciągam krwią po moim pierścieniu pieczętnym i przyciskam go do zwoju, zanim oddaję go małemu człowiekowi. Kłania się i odchodzi. Spogląda na mnie, gdy dotykam jego łokcia.
"Bezpiecznej podróży, młody człowieku, proszę dostarczyć to na czas," mówię mu. Jego usta drgają w uśmiechu, gdy się kłania i wycofuje. Gdy wracam do Novaka, widok dwóch ludzi kłócących się w rogu przyciąga moją uwagę. Marszcząc brwi, obserwuję, jak starszy z nich chwyta młodszego za ramię. Spoglądają na mnie, a ja jestem zaskoczony ogniem w oczach młodszego. Zwykle ci, którzy przechodzą przez Ośrodki Oświecenia, są złamani, cała ich walka wybijana jest przez 'trening' ośrodka. Ale nie ten. Starszy spogląda na mnie, mieszanka strachu i nadziei rozświetla jej spojrzenie.
"...Jeśli Ramsey się o tym dowie, jesteś martwy!" szepcze starsza kobieta surowo, jej głos niesie się po otwartej przestrzeni. Moje brwi marszczą się głębiej, gdy odwracam się, by wrócić na swoje miejsce w sali aukcyjnej, a te słowa krążą mi w głowie. Wygładzam twarz, gdy wracam na swoje miejsce.
"Czego chcieli?" pyta Novak, ani razu nie spoglądając w moją stronę. Kręcąc głową, piję swoje wino, trzymając kieliszek, by go napełniono.
"Później." Novak puszcza mi oczko, opróżniając swój kieliszek i odmawiając kolejnego.
ESME
Ramsey wciąga nas w cienie, gdy Cynthia prowadzi mnie z powrotem do pokoju. Spotykając jego spojrzenie, staram się ukryć przerażone drgnięcie.
"Co się dzieje?" pyta Cynthia, głosem śmiertelnie cichym. Wzdychając, Cynthia kręci głową i przyciąga mnie bliżej.
"Próbowała się wymknąć." Ramsey marszczy brwi, przyglądając mi się.
"Domyśliłem się, że spróbuje... Chyba będzie musiała zostać moim stałym gościem," szepcze, uśmiechając się złośliwie. Cynthia wydycha powietrze i kręci głową.
"Przepraszam, że cię sprzeciwiam, Doktorze, ale książę ją zobaczył, nie sądzę, żebyśmy mogli ją wycofać z aukcji bez konsekwencji." Przeklinając, Ramsey kiwnął głową, patrząc na mnie gniewnie.
"Masz prawdopodobnie rację... Jeśli książę ją zobaczył, musimy ją zaprezentować... Poradzimy sobie z jej nieposłuszeństwem po aukcji," syczy, odchodząc w pośpiechu. Cynthia wydycha z ulgą i patrzy na mnie gniewnie.
"Masz szczęście, że książę cię zobaczył... Teraz lepiej, żebyś miała szczęście i żeby cię zabrał do domu!" Skrzywiona, zajmuję miejsce w kolejce ludzi czekających na prezentację jak bydło przed księciem wampirów. Kolejka powoli się przesuwa, każda osoba przede mną przechadza się po scenie, obraca się i potem idzie do krzesła czekającego z boku. Gdy przychodzi moja kolej, Cynthia dźga mnie w plecy, patrząc na mnie gniewnie.
"Lepiej upewnij się, że pójdziesz z nimi do domu," syczy, odchodząc, gdy wychodzę na scenę, w towarzystwie głębokiego barytonowego głosu czytającego mój profil ze środka. Idę na koniec sceny, rzucając, mam nadzieję, zwycięskim uśmiechem w stronę jedynego stołu mężczyzn, a potem obracam się, idąc do swojego miejsca. Siadam tak grzecznie, jak tylko potrafię, i krzyżuję nogi, ukazując trochę skóry. Przez chwilę ostrożnie spoglądam spod rzęs, starając się wyglądać uwodzicielsko. Jestem zszokowana, odkrywając, że Nadzorca to wampir, który eskortował mnie do mojego pokoju w zeszłym tygodniu, i staram się powstrzymać grymas na twarzy, gdy kontynuuje ogłaszanie kolejnych niewolników.
Głos Nadzorcy echem rozbrzmiewa po sali, czytając profil za profilem, dodając tu i ówdzie małe ozdobniki. Gdy kończy, ostatni niewolnik siada na swoim miejscu z zapraszającym uśmiechem na twarzy. Muszę zmusić się do utrzymania uśmiechu, zamiast grymasu na widok członków mojej grupy, którzy mizdrzą się do wampirów, gdy te podchodzą do nas. To twoja ostatnia szansa na ucieczkę, tylko jeszcze trochę ukryj swoje obrzydzenie...