Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6

Tank

Siedzę przy barze popołudniu, pijąc piwo. Brit siedzi na moich kolanach, ocierając się o mnie swoim kościstym tyłkiem, próbując sprawić, by mój kutas stanął. Jedną rękę mam wsuniętą pod jej małą koszulkę, bawiąc się jednym z jej cycków. Próbuję się nakręcić, ale to nie działa. Brit może próbować ile chce, mój kutas nie drgnie, chyba że pomyślę o Lilly. Nie chcę myśleć o Lilly w ogóle. Muszę ją wyrzucić z głowy. Jest trudno, gdy jest w klubie cały czas. A przynajmniej była do jakieś dwa i pół tygodnia temu. Teraz zauważyłem, że spędza dużo czasu z Lug Nutem. Co najmniej trzy razy w tygodniu. Nie chcę zauważać, ile czasu spędza z moim bratem. Nie chcę zauważać, jak się rozpromienia, gdy przychodzi ją odebrać, żeby zabrać ją gdziekolwiek idą. Kurwa. Dlaczego nie mogę jej puścić? Nawet jej nie dotknąłem, a jest jedyną rzeczą, o której myślę. Już rok temu zdecydowałem, że nie mogę jej mieć, więc nie powinna być na mojej myśli cały czas. I to nie jest nic, co Lilly robi. Ona nie próbuje zwrócić na siebie mojej uwagi. Z powodu mojego zachowania wobec niej, Lilly trzyma się ode mnie jak najdalej. Ale jest zawsze w mojej głowie. Nie mogę się jej pozbyć.

Wyrywam się z zamyślenia, gdy kątem oka widzę, jak Lug Nut siada przy barze obok mnie. Kiwa mi głową, ale to wszystko. Nie rozmawia ze mną. Kilku moich braci coraz częściej tak się zachowuje. Rozmawiają ze mną tylko wtedy, gdy muszą. Wiem, dlaczego tak jest. Częściowo to przez to, jak traktuję Lilly. Nie rozumieją, że muszę robić wszystko, żeby nie zbliżyła się za bardzo. To dla jej własnego dobra. A druga część to to, że nie mogę wyrzucić Lilly z głowy, więc jestem pijany częściej, niż mogę zliczyć w te dni, które pamiętam, i stałem się dupkiem dla wszystkich wokół mnie. Nikt nie chce być w pobliżu pijaka, którym się stałem. Nie mogę ich za to winić. Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, ilu z nich teraz by mnie wsparło.

Nawet moja słodka klubowa księżniczka Merigold powiedziała, że jeśli nie ogarnę się wkrótce, nie chce mnie w pobliżu siebie ani dzieci. I to boli. Kocham Merigold i te dzieci bardziej niż cokolwiek na świecie i nigdy bym ich nie skrzywdził. Ale rozumiem, co mówi. Pewnego razu, gdy przyniosła dzieci, byłem tak pijany, że nie mogłem stać, nie mówiąc już o trzymaniu jednej z moich chrześnic. Innym razem miałem zająca na kutasie i innego z cyckami w rękach. Normalnie to nie byłoby wielkim problemem. Tego dnia było wcześnie rano i już dwa razy powiedziano mi, że Merigold przyniesie dzieci. A ja siedziałem w budce blisko pokoju zabaw. Dzieci musiały przejść obok mnie, żeby tam dotrzeć. Czułem się jak totalne gówno, gdy Merigold i Viper na mnie krzyczeli. Ale najgorsze było spojrzenie Merigold. To była mieszanka obrzydzenia i rozczarowania. A Jace i Jax powiedzieli, że mnie już nie lubią, bo jestem obrzydliwy. Nie widziałem ich od tamtej pory. I to boli, ale nie wiem, jak wszystko naprawić.

Telefon Lug Nuta dzwoni na barze. Rzucam szybkie spojrzenie i widzę, że dzwoni Lilly, co jeszcze bardziej mnie wkurza. Dlaczego, do cholery, ona do niego dzwoni? Co się dzieje między nimi? Czy on ją pieprzy? Dlaczego mnie to obchodzi? Widzę, jak się uśmiecha, gdy odbiera telefon. „Hej, Lil.” Ale przerywa to, co mówił, i uśmiech znika. „Spokojnie, Lil. Musisz oddychać. Powiedz mi, co się stało.” Teraz to przykuwa moją uwagę. Czy coś się stało Lilly? Czy jest ranna? Jest przez chwilę cicho, słuchając jej. Nagle wstaje, prawie przewracając stołek. „Nie, dobrze zrobiłaś, że do mnie zadzwoniłaś. Zostań tam, gdzie jesteś. Porozmawiam z Prezem i zaraz po ciebie przyjdę.” Mówi, już idąc w stronę biura Preza. Nie słyszę, co jeszcze mówi, ale jestem w pełnej gotowości.

Nie minęły nawet dwie minuty, a Prez i Lug wybiegają z jego biura. Prez mówi: „Idź i sprawdź, co z nią. Wysłałem tam Bricka, bo jest bliżej. Przyprowadź ją tutaj, żebym mógł z nią porozmawiać. A Ace jest już w drodze.” Lug wylatuje za drzwi jakby miał ogień pod tyłkiem, nawet nie odpowiadając Prezowi. Chwilę później słyszę ryk odpalonego motocykla i pisk opon na asfalcie. Co do cholery? „Hej, Prez. Problem?” Prez patrzy na mnie, jakby dopiero zauważył, że tu siedzę. „Aha. Czyżby znowu ta brzydka krowa miała kłopoty?” Brit chichocze, bawiąc się guzikiem moich dżinsów. Tak, samo usłyszenie imienia Lilly sprawia, że natychmiast staję się twardy. Czas nie mógł być gorszy. Prez patrzy na mnie i Brit z pogardą. „Zajmij się swoją dziwką. Ja to załatwię.” Prez obrzuca mnie i Brit spojrzeniem pełnym obrzydzenia i kręci głową. Tak, wiem, że wyglądam jak gówno. I zachowuję się jak śmieć. Mam piwo w ręce i kieliszek tequili na barze, a nie jest nawet południe. Nadal mam na sobie te same ubrania co wczoraj. Nie myłem się od co najmniej dwóch dni. Chyba. Nie wiem. Byłem kompletnie pijany przez ostatnie dwa dni. Ale to nie przeszkadza Brit w wyciągnięciu mojego kutasa z moich spodni i wsadzeniu go sobie do gardła. Wiem, że myśli, że to ona mnie podnieca, ale tak nie jest. To wszystko przez Lilly. Zawsze Lilly. Cholera, wygląda na to, że może mieć kłopoty, więc w ogóle nie powinienem być podniecony. Ale samo wspomnienie jej imienia wystarczy, żeby mnie postawić na nogi. Cholernie żałosne. Prez wraca do swojego biura, ale krzyczy przez ramię: „Spróbujcie skończyć, zanim Lug wróci.” Potem trzaska drzwiami swojego biura. Wiem, że jest na mnie wściekły. Mam być jego egzekutorem, a od miesięcy nie jestem nikomu potrzebny. Cholera, nawet nie mogę jeździć w stanie, w jakim jestem. To prawie jak śmierć dla takich motocyklistów jak my. Żyjemy, żeby jeździć. Teraz nie jest bezpiecznie, żebym zbliżał się do swojego motocykla.

Dziesięć minut później wchodzi Ace. Widzi mnie. Brit klęczy, próbując przywrócić mojego kutasa do życia. Zaczął opadać, kiedy byłem w głowie, mając swoją żałosną imprezę. Ace kręci głową: „Cholera, Tank. Wyglądasz jak gówno. Śmierdzisz zgniłą cipą i alkoholem. Spróbuj się umyć. Czuję cię stąd.” Ace idzie w kierunku biura Preza, kiedy słyszę, jak mówi: „Bezwartościowy skurwiel. Robi mi się niedobrze.” Mam zamiar powiedzieć Brit, żeby wstała, kiedy Lug i Brick wpadają przez drzwi z aniołem, Lilly, uwięzioną między nimi. Ich ramiona wokół niej. Prez musiał ich usłyszeć, bo wybiegł z biura z Ace'em na ogonie. Ace łapie Lilly, sprawdzając ją, jakby szukał obrażeń. Kiedy patrzy na jej rękę, kręci głową. Lug chwyta apteczkę zza baru i kieruje się do biura Preza. Ace obejmuje Lilly w niedźwiedzim uścisku.

Kiedy się odsuwa, Prez podchodzi i również obejmuje ją mocno. Chwyta jej twarz i pyta ją o coś, czego nie słyszę. Cokolwiek to było, ona kręci głową na nie. Prez kiwa głową i ponownie ją obejmuje. Słyszę, jak Brit mówi: „Cholernie żałosne, jak się nad nią rozczulają z jej grubym tyłkiem.” Prez warczy. Cholernie warczy: „Tank! Zabierz swoje bezużyteczne dupsko i dziwkę stąd.” Trzymając Lilly przyciśniętą do siebie, z jej twarzą zakopaną w jego klatce piersiowej, idzie do swojego biura. Ace i Brick idą za nim, nawet nie patrząc w moją stronę.

Previous ChapterNext Chapter