




Rozdział 1
Lilly
Minęło jedenaście miesięcy, odkąd Reckless Renegades uratowali mnie przed Reapers. Przyjęli mnie i dali bezpieczne miejsce do odzyskania sił. Fizycznie wyzdrowiałam w kilka tygodni. Emocjonalnie to inna historia. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek w pełni się z tego otrząsnęła, ale na pewno jest lepiej. Nie mam już tylu koszmarów, co na początku. Kiedy tu przyjechałam, miałam je każdej nocy. Było tak źle, że Ace, Viper lub Lug Nut spali w pokoju ze mną, żeby mnie uspokoić. Coś w zapachu ich kutte. Była to ciepła skóra i lekki cytrynowy zapach odżywki, której używali do pielęgnacji swoich kutte. Sprawiało to, że czułam się bezpiecznie. Uspokajało mnie to niemal natychmiast. Teraz miewam koszmary tylko kilka razy w miesiącu, więc to nie jest takie złe. Pozwól, że opowiem ci, co się stało, żebyś zrozumiał. Zostałam oddana Reapers przez mojego opiekuna.
Możesz się zastanawiać, jak trafiłam pod opiekę takiego okropnego człowieka. Cóż, moi rodzice myśleli, że zostawili mnie z zaufanym członkiem rodziny, kiedy umarli. Wujek, choć nigdy nie pozwolono mi go tak nazywać. Okazało się, że wpadł w długi związane z narkotykami u Reapers i tydzień przed moimi osiemnastymi urodzinami postanowił mnie sprzedać, żeby spłacić swoje długi. Zamierzali sprzedać moją dziewictwo, żeby pokryć to, co był winien. Trzymali mnie zamkniętą w pokoju przez dwa tygodnie, podczas gdy szukali kupca. Przez cały ten czas prawie nie dostawałam jedzenia ani wody. Plus był taki, że musieli mnie zachować w czystości, żeby uzyskać wyższą cenę, więc nikt mnie nie dotykał, poza kilkoma razami, kiedy mnie uderzyli. No i kiedy kilku obrzydliwych typków chwytało mnie za tyłek. Super, prawda?
Pewnego dnia wrzucili do pokoju inną kobietę. Na początku myślałam, że to kolejna dziewczyna do sprzedania. Okazało się, że została porwana, bo myśleli, że mogą zdobyć informacje o jej bracie, który prowadzi rywalizujący klub motocyklowy. Chcieli ich terytorium i zamierzali użyć jej, żeby to osiągnąć. Dzień, w którym wrzucili Merigold do mojego pokoju, był najlepszym dniem mojego życia. Tak, byłyśmy więźniarkami. Ale ona mnie chroniła, dotrzymywała mi towarzystwa i codziennie zapewniała, że pomoc nadchodzi. Choć wtedy nie byłam pewna, czy mogę mieć nadzieję, którą miała ona. Zawsze mnie pocieszała, mimo że codziennie była bita. Nie wiem, dlaczego jej zaufałam, ale tak było. Związałyśmy się i zbliżyłyśmy do siebie przez te kilka dni, które spędziłyśmy razem. Merigold miała rację. Pomoc była w drodze dla niej. W tamtym czasie nikt nie wiedział o mnie. Tej nocy, kiedy Merigold została uratowana, upewniła się, że mnie też zabiorą. I za to będę jej zawsze wdzięczna.
I teraz jesteś na bieżąco. Od tamtej pory jestem tutaj. Nie zrozum mnie źle, nie jestem więźniem. Po tym, jak wyzdrowiałam, Viper, prezes klubu, usiadł ze mną. Zapytał mnie, czy jest ktoś z rodziny lub przyjaciół, kogo mogliby dla mnie wezwać. Albo czy potrzebuję pomocy, żeby wrócić do domu. Kiedy powiedziałam mu, że nie mam nikogo ani dokąd pójść, zaproponował, żebym została z klubem. I że będą mnie chronić. Kiedy będę gotowa, mógłby mi dać pracę. On i Merigold pomogliby mi w każdy możliwy sposób, dopóki nie zdecyduję, co chcę robić. Ponieważ nie miałam innych opcji, postanowiłam zostać.
Viper dał mi pracę sprzątania klubu kilka dni w tygodniu, co pokrywa moje koszty mieszkania. Merigold zatrudniła mnie do opieki nad dziećmi. Anna dała mi kilka dorywczych prac. Cokolwiek mogłam zrobić, żeby zarobić pieniądze, robiłam to. Wyprowadziłam się z klubu do starego domu Merigold około dwa miesiące po przyjeździe tutaj. Oczywiście na naleganie Merigold. Nawet pożyczyła mi swój stary samochód, żebym nie musiała polegać na nikim. Merigold po prostu wiedziała, jak ważne jest dla mnie bycie niezależną. I miała rację. Chcę być w stanie stanąć na własnych nogach. Jeśli chodzi o klub, większość traktuje mnie dobrze. Myślę, że Viper i Merigold widzą we mnie młodszą siostrę. I traktują mnie jak taką. Jestem pewna, że większość braci ma takie samo zdanie. Zbliżyłam się nawet do kilku z nich. Jak Lug Nut i Ace. Ace jest typem kochającego wujka. W przeciwieństwie do mojego poprzedniego wujka. Zawsze gotowy do przytulenia, kiedy myśli, że tego potrzebuję.
Lug Nut to po prostu dobry facet, który emanuje uspokajającą aurą. I jest bardzo zabawny. Zawsze żartuje i wygłupia się, kiedy tylko może. Są też tacy, którzy uważają, że nie należę tutaj. Że nigdy nie powinnam była zostać uratowana. Dziewczyny z klubu wcale nie są dla mnie miłe. Nie mam pojęcia dlaczego. Merigold mówi, żebym je po prostu ignorowała i jeśli mam jakieś problemy z nimi, żeby jej powiedzieć. Ale nie chcę ryzykować mojego miejsca tutaj, dopóki nie stanę na własnych nogach, więc nigdy nie mówię, jak bardzo są dla mnie niemiłe, jak kilka razy mnie uderzyły. Popychały. I ciągłe wyzywanie. Poradzę sobie z tym. To tylko słowa. Wiem, kim jestem. Nie muszę niczego udowadniać.
A potem jest Tank. Był jednym z moich ratowników. I kiedy pierwszy raz tu przyjechałam, był miły, troskliwy i słodki. Sprawdzał, jak się czuję. Upewniał się, że mam wszystko, czego potrzebuję. Upewniał się, że dobrze się goję. Mówił „cześć”, kiedy wchodziłam do pokoju. Czasem nawet ze mną rozmawiał. Myślałam, że mnie lubi. Może nawet bardziej niż przyjaciółkę. Głupia ja, zaczęłam się w nim podkochiwać. Dobra, bardzo się podkochiwać. No bo kto by się nie zakochał? Facet to sześciostopowy Adonis. Z jego kruczoczarnymi włosami do ramion i szmaragdowymi oczami. I ciałem, które pasuje do jego imienia. Jest zdecydowanie zbudowany jak muskularny czołg. Szerokie ramiona, grube ramiona. Nogi jak pnie drzew, które trzyma w ciasnych czarnych jeansach. I Boże, jego tyłek, można by od niego odbijać monety. Więc tak, miałam na niego crush. Jestem osiemnastoletnią dziewczyną z oczami. Musiałabym być martwa, żeby nie zauważyć, jaki on jest gorący.
I przyznam, że była część mnie, która miała nadzieję, że zobaczy we mnie coś więcej niż ofiarę czy dzieciaka. Ale to się nigdy nie stanie. I byłabym głupia, gdybym myślała inaczej. Powinniście zobaczyć te laski, które się do niego kleją. Dwie, trzy na noc. W klubie, gdzie wszyscy mogą to zobaczyć, albo na korytarzu, albo w jego pokoju. Jeśli się z kimś pieprzy albo dostaje loda, to pije na umór. Albo wszystko naraz. Był tak pijany, że zemdlał na podwórku.
Dodajcie do tego, że nagle przestał ze mną rozmawiać. A kiedy już to robił, zwykle z pogardą albo z obrzydzeniem. Wychodził z każdego pokoju, do którego wchodziłam. Podsłuchiwałam, jak mówił o mnie okropne i okrutne rzeczy do innych, zwłaszcza do klubowych lasek. Rzeczy typu: „Nie powinna tu być. Musi się szybko wynieść. Nie rozumiał, dlaczego Viper marnuje na nią czas. Była bezużyteczna.” Zgadzał się z laskami, kiedy nazywały mnie „grubą. Strata miejsca.” Nawet nazywano mnie brzydką i dziwką. Wiem, że nie jestem najpiękniejszą osobą na świecie. Słyszałam to wiele razy od mojego opiekuna, a potem od Reaperów. Mam trochę nadwagi. Mam metr sześćdziesiąt pięć wzrostu i noszę rozmiar czterdzieści cztery. Mam duży tyłek i biust 32 C. Moje uda też są grube, a mój brzuch nie jest tak płaski, jak bym chciała. Noszę bardzo luźne ubrania, żeby to wszystko ukryć.
Wiem, że wyglądam zwyczajnie z moimi bardzo jasnymi blond włosami, które prawie wyglądają na białe, i brązowymi oczami, bez makijażu. Ale dopóki nie miałam do czynienia z Reapersami, a teraz z Tankiem i klubowymi króliczkami, nie myślałam, że jestem brzydka. A jeśli chodzi o nazywanie mnie dziwką, to nawet nie pocałowałam chłopaka, na Boga. Ale jest jak jest. Nie mogę sprawić, żeby przestali mnie obgadywać. Więc milczę. Staram się być jak najbardziej niewidoczna. Nie zmienię się dla nikogo. Po prostu upewniam się, że trzymam się z dala od nich i wykonuję swoją pracę.
Nawet gdyby okazał jakiekolwiek zainteresowanie mną, nie ma mowy, żebym mogła być z kimś takim. Mogę być zwyczajna. I może nie mam teraz wiele w życiu. Ale jest jedna rzecz, której mam mnóstwo. Szacunek do samej siebie. Mogę chcieć tego, co mają Merigold i Trina, ale nie jestem aż tak zdesperowana.
Z moich myśli wyrwał mnie Viper. „Co ten stół ci zrobił?” zaśmiał się. Spojrzałam na niego. „Co?” „Szorujesz go tak mocno, że myślałem, że zetrzesz lakier.” Spojrzałam na stół, a potem z powrotem na Vipera. „Przepraszam, zamyśliłam się.” Viper kiwnął głową. „Chcesz o czymś porozmawiać? Wiesz, że zawsze możesz ze mną pogadać.” I to właśnie rekompensuje mi cały ten syf, który muszę znosić od kilku osób. Pokręciłam głową i przytuliłam go. „Nie, wszystko w porządku. Ale dzięki.” Viper odwzajemnił uścisk. Przysięgam, że on, Merigold i Ace dają najlepsze przytulasy. „Zawsze, mała. Merigold dzwoniła, żeby przypomnieć, że zaraz przywiezie chłopców. Powiedziała, że masz ich pilnować przez chwilę.” Puściłam go. „Tak, prawie zapomniałam. Dziewczyny mają wizytę kontrolną, a ja powiedziałam, że przypilnuję chłopców. Muszę to wszystko posprzątać, zanim przyjadą.” Viper zostawił mnie, żebym schowała wszystkie środki czystości. Właśnie skończyłam myć ręce i weszłam do głównego pokoju, gdy małe demony prędkości wpadły do środka. „Lilly!” krzyknęli, zanim rzucili się na mnie. Ledwo zdążyłam się przygotować, zanim wpadli w moje ramiona. „Będziemy dzisiaj z tobą?” zapytał Jax. „Tak, podczas gdy mama zabierze wasze siostry na wizytę kontrolną.” „Tak! Będziemy bawić się z Lilly!” krzyknęli jednogłośnie. Ci chłopcy są nie lada wyzwaniem, ale uwielbiam każdą minutę spędzoną z nimi. „Idźcie do pokoju zabaw, a ja zaraz do was dołączę.” Bez słowa zniknęli. Merigold podeszła i przytuliła mnie. „Dzięki, że to robisz.” Odwzajemniłam uścisk. „Wiesz, że uwielbiam pilnować chłopców. To żaden problem.” „Lilly, jesteś wybawieniem.” Chciałam powiedzieć, że nie jestem, ale zanim zdążyłam otworzyć usta, chłopcy krzyknęli: „Lilly, jesteśmy gotowi!” Zaśmiałam się. „Muszę iść, szefowie wołają.” Merigold tylko pokręciła głową i wyszła za drzwi.