Read with BonusRead with Bonus

Utrata nadziei

Widok jej leżącej na łóżku łamie mi serce, za każdym razem, gdy dotykam jej, by poruszyć ramionami i rozwiązać więzy, boję się, że się złamie.

Jest taka chuda i słaba, czuję jej kości trzeszczące pod każdym dotykiem mojej ręki. Zamiast normalnych iskier i ciepła, które czułem, gdy jej dotykałem, teraz czuję tylko zimno.

Cynthia i ja wymieniamy się porozumiewawczymi spojrzeniami, gdy pomagamy ubrać ją w jakieś ubrania, które znalazł dla nas Kalf, oboje boleśnie świadomi, że nie czujemy jej wilczej Aria, jakby już nie była częścią Arti.

Z trudem podnosimy ją ze stołu, a ona wydaje ciche jęki bólu przy każdym ruchu. Cynthia pochyla się i kładzie rękę na niej, próbując uleczyć jakikolwiek ból, który może odczuwać, tylko po to, byśmy mogli ją przenieść.

Gdy to robi, widzę, jak twarz Synths wykrzywia się, jakby zjadła kwaśny cukierek.

„Sel, ona czuje się dziwnie, i jest w takim bólu wszędzie, że nie mogę się skupić, gdzie najpierw leczyć”

„Po prostu rób cokolwiek, co najbardziej się wyróżnia, i co masz na myśli, że czuje się dziwnie?”

„Trudno to wyjaśnić, czuje się ciężko, jakby nie była całą sobą”

Patrzy w stronę Kari.

„Co oni jej robili?”

Podbiega do stołu w rogu pokoju i bierze małą fiolkę, podając ją Cynthii. Ona podnosi ją do światła, sprawdzając zawartość, zanim jej twarz opada.

Chowa fiolkę do kieszeni, a potem gorączkowo przeszukuje pokój, otwierając każdą szufladę i szafkę, patrząc na nazwy wszystkich butelek z lekami i tabletkami.

W końcu zatrzymuje się na jednej, potrząsając nią jak koktajlem.

„Kalf, potrzebuję strzykawki”

„Nie zostawiają tu żadnych, żeby przypadkiem ich nie dorwała”

Uśmiecham się trochę, zastanawiając się, czy kiedyś udało jej się zemścić na nich.

„KURWA, KURWA, KURWA”

Przekleństwa od Cynthii zawsze mnie szokują i tym razem nie jest inaczej.

„Cynth, co się dzieje, powiedz mi, a mogę ci pomóc”

Przestaje chodzić w kółko, patrząc na mnie, potem na Arti i z powrotem. Następnie wysuwa kły, podnosi ramię Arti i gryzie, przebijając skórę i żyłę, po czym odsuwa się i chwyta coś, co wygląda jak brudna słomka z boku i wpycha ją.

Z przerażeniem wpatruję się w widok przed sobą, gdy już jest w ramieniu Artemis, Cynth zabezpiecza ją rozdartym kawałkiem koszuli i zaczyna wlewać zawartość fiolki przez rurkę.

„Cynth. CO DO CHOLERY SIĘ DZIEJE”

Patrzy na mnie, jakby zapomniała, że tam jestem.

„Selene, oni ją trują, potrzebuje tego leku, żeby zatrzymać przepływ. Wolałabym strzykawkę, ale w interesie czasu to musi wystarczyć”

Wskazuje na swoje prowizoryczne wyposażenie medyczne.

„Musimy ją stąd zabrać, jesteśmy tak blisko jej utraty, a to tylko zatrzyma rozprzestrzenianie się na kilka godzin. Musieli doprowadzać ją na skraj śmierci, a potem przywracać ją do życia antidotum, tylko po to, aby zacząć od nowa. Dlatego wydaje mi się dziwna i prawdopodobnie dlatego nie możemy wyczuć jej wilka.”

Nie czekam, aby usłyszeć więcej, i podnoszę Arti z łóżka w stylu ślubnym, podczas gdy Cynthia nadal trzyma rurkę, czekając, aż lek przepłynie.

Kari otwiera małe drzwi, abyśmy mogli przejść, a gdy to robi, słyszymy kroki zbliżające się do głównych drzwi pokoju.

Popycham Cynth do środka, przekazując Artemis Kariemu, gotowy do walki, jeśli będzie trzeba.

Kroki są coraz bliżej i w końcu wszyscy jesteśmy w środku, zamykam małe drzwi, właśnie gdy słyszę, jak otwierają się te drugie. Inni ruszają dalej, ale ja czekam, wstrzymując oddech i maskując swój zapach na wypadek, gdyby zdecydowali się iść w tę stronę.

Zaczynam za nimi podążać, pewny, że ktokolwiek właśnie wszedł, nie wiedział o drzwiach. Kilka chwil później słyszę dźwięk rozbijanych rzeczy, głośne warknięcia dochodzące z pokoju.

Ktokolwiek to jest, jest wściekły. Wiem, że to na pewno nie będzie dobre, jeśli się na niego natkniemy.

Kilka chwil później znów docieramy do małego pokoju na końcu korytarza. Robię, co w mojej mocy, aby ukryć nasze zapachy i postawić wokół nas tarczę.

„Dziękuję za pomoc dzisiaj, Kalf. Obiecuję, że jest dla ciebie miejsce w mojej watasze.”

„Cieszę się, że mogę się stąd wydostać, ale powinniśmy się ruszać. Jeśli Salvi zauważy, że jej brakuje, to nie będzie dobre dla nikogo.”

Część mnie chce zostać i walczyć, ale patrząc na minę Cynthii, to nie jest dla nas opcja.

Ostatnia porcja leku wchodzi do żył Artemis, a Cynth wyciąga rurkę i zaczyna owijać starą szmatkę wokół rany.

„Dobrze, Sel. Arti jest teraz stabilna, ale mamy około 12 godzin, zanim będzie potrzebować antidotum. Jeśli dotrzemy do granicy, będziemy wystarczająco blisko, aby połączyć się z Sigi, a on może nas spotkać z antidotum.”

Kiwnęłam głową, nie mając zamiaru się z nią kłócić. Naszym priorytetem numer jeden jest teraz Arti.

„Dobrze, ruszajmy.”

Patrzę na oboje, upewniając się, że zwracają uwagę.

„Ruszamy szybko i cicho. Zamaskuję nasze zapachy i postawię tarczę wokół nas, jeśli przyciągniemy niechcianą uwagę.”

Kiwnęli głowami na znak zgody.

„Cynth, jeśli tak się stanie, ty i Kalf zabierzcie Artemis i idźcie dalej. Nie zatrzymujcie się, dopóki nie dotrzecie do granicy.”

„W porządku, Sel, ale co z tobą? Nie mogę cię tu zostawić.”

„Możesz i musisz. Kalf, dasz radę nieść Artemis?”

Kiwa głową, a kilka sekund później jesteśmy z powrotem na skraju lasu, poruszając się i nasłuchując jakichkolwiek innych dźwięków ruchu.

Dziesięć minut później przeszliśmy przez linię drzew i znaleźliśmy się w gęstszym zaroślach. Kalf kładzie Artemis na ziemi, podczas gdy Cynth ponownie ją sprawdza, kładąc ręce na różnych częściach jej ciała, a jej oczy świecą.

Kilka sekund później ruszamy dalej i słyszę trzask łamanych gałęzi. Odwracam głowę, koncentrując się na wzmocnieniu tarczy wokół nas, i widzę czerwone oczy świecące w oddali.

Szperam wokół nich, szukając kogoś jeszcze, ale ktokolwiek to jest, jest sam. Osoba idzie w naszą stronę, jej brązowe włosy spięte w kok, a ona wydaje się równie zaskoczona naszym widokiem, jak my jej.

Czuję, jak Kalf napina się obok mnie, obserwując kobietę.

„Sekreta” Jego słowa są ledwo szeptem.

„To ona?”

Po prostu kiwa głową i nie spuszcza z niej wzroku. Cynthia staje przed Kari, który przyciska Artemis bliżej do piersi.

„Nie podchodź bliżej, Sekreta. Nie chcemy cię skrzywdzić. Przyszliśmy tylko po naszą siostrę.”

Patrzy na mnie, a potem na Kari, jej oczy stają się widocznie jaśniejsze, gdy skupia się na nim. Robiąc kolejny krok naprzód, wskazuje na niego.

„Ty. Dlaczego jesteś z nimi?”

Omija Cynthię i mnie, skupiając się tylko na nim. Gdy tylko robi krok naprzód, czuję zapach świeżo skoszonej trawy i deszczu.

„Towarzysz”

Odwracam się do Kari, czując wściekłość w głębi żołądka.

„Ona jest twoją towarzyszką, jak mogłeś nam tego wcześniej nie powiedzieć?”

„Przysięgam, że nie wiedziałem, nigdy wcześniej jej nie czułem ani nie widziałem jej oczu w ten sposób, zawsze trzymałem głowę nisko.”

Wygląda na spanikowanego, widzę strach w jego oczach na myśl, co mogę mu zrobić, ale dziwnie, wierzę mu. To, co uderzyło mnie jako dziwne, to komentarz o tym, że jej wcześniej nie czuł, czy mogła maskować swój zapach?

Miliony myśli przelatują przez moją głowę, jeśli ma taką moc, co jeszcze jest w stanie zrobić? Odwracam się z powrotem do niej.

„Oddaj mi go”

Znowu wskazuje na Kari, zbliżając się do nas, widzę ból na jej twarzy.

„On nie jest nasz, żeby go oddać, Sekreta.”

„Ale on jest moim towarzyszem.”

Robi kolejny krok, tym razem nie mogąc się bardziej zbliżyć, ponieważ moja tarcza wydaje się ją powstrzymywać.

„Sekreta, dlaczego nie pójdziesz z nami?”

Widzę, że jest rozdarta, i nie mam pojęcia, jak tu trafiła, ale wiem, że Arti chciała jej pomóc, więc zaoferuję jej tę samą uprzejmość.

„Dlaczego miałabym chcieć?”

Jej oczy wciąż są utkwione w Kari, gdy chodzi wzdłuż krawędzi tarczy, prawdopodobnie szukając sposobu na przedostanie się.

"Wiesz, że jeśli się nie ruszysz, ona umrze."

Mówi o Artemis, a ja spoglądam na Cynthię, która potwierdza skinieniem głowy.

"Jeśli nie przyjdziesz, będziemy odchodzić."

Kari odwraca się i zaczyna iść, wciąż trzymając Artemis w ramionach.

"CZEKAJ!"

Wciąż na nią patrzę, uświadamiam sobie, że jeszcze nas nie zaatakowała, ale też nie zauważyłem, żeby próbowała powiadomić kogokolwiek o naszej lokalizacji.

"Powinieneś mnie chcieć, jesteś moim partnerem, nie możesz odejść."

Słyszę smutek w jej głosie, tęsknotę za partnerem. Kari nie odwraca się do niej, pozostaje nieruchomy.

"Nie mogę mieć partnera, który sprzymierza się z kimś takim jak Salvi i jej partner. Nie chcę cię."

Ona opada na ziemię, kurczowo trzymając się za klatkę piersiową, czuję ból, który odczuwa, nie będąc chcianą, to samo uczucie, które miałam, gdy Dom znalazł swojego partnera, a ja patrzyłam, czując się załamana.

"Selene, musimy iść teraz, gdy jest zbyt słaba, by wezwać pomoc."

Łamie mi się serce, widząc ją w takim stanie, ale Cynthia ma rację. Trójka z nas odwraca się, zostawiając Sekretę na ziemi, płaczącą i niezdolną do ruchu.

Idziemy coraz głębiej w las. Kilka godzin później słyszymy grzmiący ryk, który wstrząsa całym lasem, sygnalizując, że nasze pojmanie Arti nie przeszło niezauważone.

Nie chcąc tracić więcej czasu, przyspieszamy, biorę Artemis i biegniemy, jesteśmy tak blisko punktu, w którym możemy nawiązać kontakt i wezwać pomoc.

Biegniemy w kierunku krawędzi, moje serce bije jak oszalałe, a w chwili, gdy czuję, że moje połączenie z Calderem się odnawia, łączę się z nim.

Selene, jesteśmy pół godziny od granicy, idź dalej. Coś wcześniej wydawało mi się nie tak i miałem przeczucie, że muszę do ciebie przyjść. Po prostu idź dalej.

Zamykam połączenie, wdzięczna, że bogini księżyca dała mi tego mężczyznę.

"Musimy tylko dotrzeć do krawędzi nieznanych terenów, Calder spotka się z nami tam. Nie przestawaj biec."

Trzydzieści minut później samochody pojawiają się w zasięgu wzroku, Calder i Sigi biegną w naszą stronę. On bierze Artemis ode mnie, delikatnie umieszczając ją w samochodzie i rzucając Kalfowi dziwne spojrzenie.

"Calder, wyjaśnię później, ale na razie musimy iść, a on idzie z nami."

Zaczynamy wsiadać do samochodów i wtedy znowu to słyszymy, dziki ryk sprzed chwili.

Cokolwiek nas ściga, jest duże. Calder i Sigi wymieniają spojrzenia, a potem Cyth i ja, wszyscy decydujemy się nie czekać, żeby zobaczyć, co to jest.

Uruchamiają samochody i ruszamy z miejsca, gdy linia drzew zaczyna drżeć od ruchu.

Previous ChapterNext Chapter