Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 8

Rozdział 8

„Człowiek często spotyka swój los na drodze, którą obrał, by go uniknąć.”

Jean de La Fontaine

Znasz to stare powiedzenie, że czas przyspiesza, kiedy boisz się przyszłości?

Tak, jest w tym trochę prawdy.

Ostatni tydzień przed wyjazdem Seba, Lily i moim zdawał się przelatywać przez palce, aż nadszedł poranek naszego lotu, a ja próbowałem dopiąć przeładowany plecak.

Może powinienem po prostu poddać się i użyć walizki.

Mieliśmy być tylko trzy dni poza domem – dziś wylatywaliśmy, jutro miało być spotkanie, a następnego ranka wracaliśmy. Łatwe. Proste. Tylko trzy dni, a potem wrócę do domu i będę mógł kontynuować swoje życie, wolny od walczących Alf i bezmatecznych Książąt.

„Clark!”

Odwróciłem się na dźwięk głosu Lily. Stała w moich drzwiach, ściskając w rękach dwie sukienki. „Która wygląda bardziej odpowiednio na spotkanie Alf?” zapytała.

„Naprawdę pytasz mnie o dress code wilkołaków na spotkaniu dyplomatycznym?”

„Hm, dobry punkt.”

„Ale podoba mi się ta niebieska,” powiedziałem, „Podkreśla twoje oczy.”

Uśmiechnęła się, jakby spodziewała się komplementu, i złożyła sukienkę na rękach. „Co zapakowałeś? Co zamierzasz założyć na to spotkanie?”

„Nic szalonego, ubieram się wygodnie. W końcu jedziemy do Kanady.”

„Cokolwiek,” Lily przewróciła oczami, „Proszę, powiedz mi, że masz strój na to spotkanie. Powinieneś założyć ten miętowy kombinezon, który masz, pasuje do twojej skóry.”

„Och, nie wybrałem nic konkretnego” podrapałem się po głowie, „Po prostu pomyślałem, że przejrzę opcje, kiedy tam dotrzemy.”

„Jesteś tak nieprzygotowany, Clark,” prychnęła, „To, że nie wiesz, jaki jest dress code, nie znaczy, że go nie będzie.” Zanim zdążyłem wymyślić odpowiedź, obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju.

Wiedziałem, że miała rację. Nie musiałem pakować się sam. Mogłem poprosić o pomoc Lily, Grace albo nawet tatę. Ale myśl o tym, że Grace lub tata przeglądają moje ubrania, pouczając mnie, które rzeczy sprawią, że będę wyglądać jak godna córka Alfy – to sprawiało, że czułem się nieswojo.

Próba wyglądania odpowiednio nie zmieniłaby faktu, że nie będę tam pasować, a w momencie, gdy wejdę do pokoju, każdy wilk to wyczuje. Będą mogli wyczuć, że jestem tylko człowiekiem.

Patrz na siebie, znowu się zamartwiasz, odezwał się głos w mojej głowie (który podejrzanie brzmiał jak Lily).

Podszedłem do komody. Z ostatecznym westchnieniem wyciągnąłem miętowy kombinezon i wcisnąłem go do plecaka.

„Lily! Clark! Spóźnicie się na samolot, jeśli się nie pośpieszycie,” krzyknął tata z dołu. Prawie natychmiast usłyszałem, jak Grace łagodnie go upomina za język.

„Już idę!” odkrzyknąłem, zarzucając plecak na ramię. Ponieważ dziś tylko podróżowaliśmy, ubrałem się prosto: zwykłe dżinsy, wyblakły t-shirt zespołu i gruba zielona kurtka wojskowa.

Chociaż liście dopiero zaczynały się zmieniać tutaj, nie wątpiłem, że pogoda będzie znacznie chłodniejsza w Kanadzie. Tam mieszkał Król Alfa i jego wataha – południowa Kanada. Według Lily, Król, jego rodzina i ich wataha mieszkali w jakimś rodzaju zamku lub pałacu w górach.

Cała sprawa wydawała się na początku śmieszna, ale z drugiej strony, facet był dosłownym monarchą. Dlaczego nie miałby mieć własnego pałacu, z którego rządzi? Alfy uwielbiały władzę, a nic nie symbolizowało władzy bardziej niż tron.

Dopasowałem plecak na ramionach po raz ostatni i wyszedłem na korytarz. Lily stała na szczycie schodów, próbując opanować wszystkie trzy swoje walizki. „Pomóż mi,” syknęła.

Wyrwałem jedną z walizek z jej rąk, ale nie mogłem powstrzymać uśmiechu. „Gdzie jest ta cała szalona wilcza siła, kiedy jej potrzebujesz, co?” drażniłem ją.

Popatrzyła na mnie, a jej niebieskie oczy mogłyby ciąć szkło. „To nie tak, że nie mogę ich podnieść, są po prostu za duże, żeby nosić je naraz.”

„Jedziemy tylko na trzy dni, po co tyle bagażu?”

„Potrzebuję opcji. Nie wszyscy możemy zmieścić całe życie w nerce.”

„To jest plecak, nie nerka.”

„No cóż, wygląda równie śmiesznie. Przynajmniej wyglądam, jakbym jechała na wycieczkę, a ty wyglądasz, jakbyś się spakował na wędrówkę.”

Przewróciłem oczami, ale nie odpowiedziałem.

Zeszliśmy razem po schodach, a gdy tylko nas zobaczyli, Sebastian i tata zabrali walizki Lily z naszych rąk.

„Wszyscy gotowi?” zapytał tata, jego wyraz twarzy jak zawsze surowy.

Wszyscy troje skinęliśmy głowami.

„Och, spójrzcie na was,” odezwała się Grace stojąca obok taty, a ja zobaczyłem łzy w jej oczach, „Wyglądacie tak dorośle.”

„Mamo, musimy –”

Cokolwiek Sebastian miał zamiar powiedzieć, natychmiast uciszyło jedno z lodowatych spojrzeń taty.

„Przepraszam, wiem, że to tandetne,” powiedziała, ocierając łzę. Zwróciła się do Sebastiana. „Wydaje się, że to było wczoraj, kiedy uczyłam cię chodzić, a teraz jesteś dorosły. Wyrosłeś na tak silnego młodego mężczyznę. Wiem, że będziesz dbał o swoje siostry, gdy was nie będzie, Sebastian.” Grace przytuliła go, a chociaż Sebastian wyglądał na lekko zakłopotanego emocjonalnym wyrazem uczuć, z pewnością nie protestował.

„Oczywiście, mamo.”

Grace objęła Lily następnie. „Och, kochanie, wyglądasz tak pięknie. Pamiętam dzień, w którym się urodziłaś, jak to było trzymać cię po raz pierwszy w ramionach. Miałaś takie jasne niebieskie oczy, jak twój tata. Wiedziałam, że będziesz światłem mojego życia i nadal nim jesteś.”

Patrząc na emocjonalne pożegnania Grace z Lily i Sebastianem, prawie chciałem odwrócić wzrok – jakbym wkraczał w prywatny moment rodzinny, do którego nie miałem prawa należeć.

W pewnym sensie, chyba tak było.

Grace przytuliła mnie ostatnia. Było to krótkie i nie trzymała mnie tak mocno, jak Sebastiana i Lily. „Clark,” powiedziała, „Wiem, że nie chciałeś jechać, ale to będzie dla ciebie dobre doświadczenie. Zobaczysz.”

„Tak, jestem pewien, że tak będzie.”

Grace wróciła w ramiona taty, a on uśmiechnął się do nas lekko. „Chcę, żebyście mnie wszyscy troje dumą napawali,” powiedział, ale jego głos był łagodny, „Zobaczę was za trzy dni.”

*Trzy dni.

72 godziny.

4 320 minut.

259 200 sekund.*

Trzy dni to nic. Będę w domu za trzy dni.

Powtarzałem to sobie całą drogę na lotnisko, a nawet gdy wsiadłem do samolotu i zapiąłem pasy.

W tamtym momencie, świadomość, że będę w domu i znowu spał w swoim łóżku za trzy dni, uspokajała trochę moje nerwy.

Niestety, okazało się to pustym pocieszeniem. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że nie wrócę do domu za trzy dni. W rzeczywistości, nie wrócę do domu przez bardzo długi czas.

Gdybym wtedy wiedział, co mnie czeka w pałacu Króla Alfa, wiem, że bym nie pojechał. Zrobiłbym coś – cokolwiek – żeby wycofać się z tej podróży. Może udałbym chorobę albo uciekł na kilka dni, nie jestem pewien.

To już nie ma znaczenia.

Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, ale mój los został przypieczętowany w momencie, gdy postawiłem stopy na kanadyjskiej ziemi. W chwili, gdy wkroczyłem do jego świata, nie było już żadnego miejsca, gdzie mógłbym uciec. Nigdzie, gdzie mógłbym się schować. On by mnie znalazł i zaciągnął z powrotem, kopiącego i krzyczącego.

Siedząc w samolocie, zastanawiając się, jaki film chcę obejrzeć, nie miałem pojęcia, jak bardzo moje życie ma się zmienić.

Previous ChapterNext Chapter