




Rozdział 7
Ailee
Pan Ripley zadzwonił do mnie kilka dni temu, żeby zaprosić mnie na grilla w klubowym domu. Powiedział, że chce porozmawiać o przeszczepie. Ale chciał też, żebym zobaczyła jego świat. Nie jestem pewna, dlaczego się zgodziłam, ale to zrobiłam. Może to przybliży mnie do tego, żeby zgodził się mi pomóc.
Więc oto jesteśmy, znowu podjeżdżamy do kompleksu. Wciąż czuję się, jakbym wkroczyła do innego świata. Jest tu znacznie więcej ludzi niż ostatnim razem, kiedy tu byłam. Callen pomaga mi wysiąść z samochodu i słyszę rockową muzykę grającą z głośników, których nie widzę. Wspaniały zapach grillowanego mięsa unoszący się w powietrzu sprawia, że cieknie mi ślinka. Dziś mamy ze sobą małą obstawę. Tylko dwóch dodatkowych ochroniarzy. Wchodzą na rampę pierwsi, ale stają po bokach, żeby zrobić miejsce. Finn i Callen eskortują mnie do frontowych drzwi. Obok drzwi siedzi na stołku duży mężczyzna w znajomej kurtce z napisem "kandydat" z kobietą w bikini przewieszoną przez jego kolana. Przynajmniej mam nadzieję, że to bikini. W tej okolicy nie zdziwiłoby mnie, gdyby była w bieliźnie. Wszyscy patrzymy na nią z obrzydzeniem. To są ludzie, których mają tu do witania gości. Jakież to godne pożałowania.
"To prywatna impreza. Nie wpuszczamy tu takich jak wy. Musicie wrócić tam, skąd przyszliście." burczy, patrząc na nas z góry na dół i szyderczo się uśmiecha. Czy on naprawdę myśli, że jest zastraszający? Co za żart. To są ci niegrzeczni mężczyźni, którymi otacza się mój tata. Co za szkoda. Kobieta chichocze, jakby powiedział coś najzabawniejszego na świecie. "Słyszeliście go. Spadajcie." I robi gest strzelania rękami. Callen i Finn tłumią śmiech pod nosem.
"Hej, ty cholerny ogrze. Uważaj, co mówisz." mówię. Kobieta zsuwa się z jego kolan, żeby mógł wstać. "Kazałem wam odejść. Teraz sprawię, że odejdziecie." mówi. Gdy tylko robi krok w moją stronę, Finn i Callen chwytają za swoje pistolety, a moi ochroniarze są gotowi, żeby wyjąć broń na mój sygnał. Gdy jeden z moich ochroniarzy wyciąga karabin szturmowy, Ace wychodzi za drzwi, za nim kilku innych. Ace patrzy na moją napiętą postawę, a potem pyta mężczyznę "Masz problem, kandydacie?" "Nie szefie. Po prostu kazałem suce i jej gorylom się wynosić. Nie chcemy tu takich jak ona." Jakie to prymitywne. A facet wygląda na zadowolonego z siebie. Ace patrzy na mnie, a ja mówię "Jeśli ten ogr i dmuchana lalka tak witają zaproszonych gości, jestem zdziwiona, że masz tu tylu ludzi. I że on wciąż żyje." Lalka zbliża się do mojego ramienia, co jest dla mnie niekomfortowe, wypina to, co uważam za sztuczne piersi i jęczy "Nie możesz tak do nas mówić."
Nawet nie cofam łokcia, a trafiam ją czystym ciosem tuż pod żebra. Wystarczająco, żeby odebrać jej dech i ją uciszyć. "Cicho, Barbie, dorośli rozmawiają." Kilka chichotów zza Ace'a i kobiecy głos mówi "Już ją lubię." Skupiam pełną uwagę na Ace'u "Przepraszam, panie Ripley. Nie toleruję braku szacunku. Ma szczęście, że wciąż może mówić. Usuwałam języki za mniej." Ace kręci głową "Nie ma potrzeby przepraszać. I to nie jest sposób, w jaki traktujemy gości. Prawda, kandydacie?" "Szefie, nie wiedziałem." bełkocze "Suka nie." Nie zdąża dokończyć zdania, zanim Ace nie uderza go pięścią w szczękę. "Pozwól, że ją przedstawię. To jest Ailee, gość, którego osobiście zaprosiłem." Wyraz twarzy kandydata i dziewczyny mówi mi, że wiedzą, że schrzanili sprawę.
Ace zwraca się do mnie, jego twarz pokazuje zakłopotanie "Możemy zacząć od nowa? To nie jest wrażenie, jakie chciałem zrobić." Naprawdę wygląda na przejętego. Spotkanie jego klubu wydaje się być dla niego ważne. Patrzę na Callena i Finna po ich opinię i kiwają głowami. "Tak, panie Ripley. To byłoby do przyjęcia." "Dobrze. Wszyscy wracamy do środka. Kandydat, jesteś na dyżurze przy drzwiach przez resztę nocy, a potem sprzątasz. Kiedy skończysz, zgłoś się do mnie. Trixie zgłosi się do Merigold." Nie wiem, kim jest ta Merigold, ale sądząc po strachu w oczach dziewczyny, chcę ją poznać.
Ace eskortuje nas do środka klubowego domu. To nie jest to, czego się spodziewałam; jest czysto, po jednej stronie jest bar, po drugiej stoły bilardowe i karciane. Podwójne tylne drzwi otwierają się na duży trawiasty dziedziniec, gdzie wszyscy się zebrali. Moja ochrona rozprasza się po podwórzu. Widzę dwóch małych chłopców biegnących z pełną prędkością przez tylne drzwi. "Wujek Ace, wujek Ace." krzyczą, zanim zatrzymują się przed nami. Ace schyla się i podnosi po jednym na każdą rękę "Co wy, demony prędkości, robicie?"
Podczas gdy Ace trzyma je na rękach, widzę, że to urocze bliźniaki w wieku około sześciu, może siedmiu lat. Ten po prawej mówi: „Wujek Viper powiedział, że powinniśmy przyjść i poznać nową księżniczkę. Powiedział, że musimy zrobić dobre wrażenie.” Ten po lewej patrzy na mnie: „Nawet wyglądasz jak Merida.” Nie mogę powstrzymać chichotu, bo są zbyt urocze. „Jace” Ace najpierw stawia tego po prawej na ziemi. Potem kolejnego: „Jax. To jest Ailee. A to jej przyjaciele Callen i Finn.” Kucam na ich poziomie i podaję rękę mówiąc: „Miło was poznać, chłopcy.”
Ich oczy wyglądają, jakby miały zaraz wyskoczyć z głów. Przez chwilę myślę, że zrobiłam coś źle, dopóki Jax nie mówi: „Wow, nawet mówisz jak ona. To takie fajne.” Słyszę, jak Callen i Finn chichoczą. Wydaje mi się, że postać, o której mówią, jest właściwie Szkotką, ale nie mam serca ich poprawiać. „Widzę, że Viper wysłał ciężką artylerię.” Śmieje się mężczyzna zza chłopców. Wstaję, aby zobaczyć tę nową osobę, i witają mnie dwaj mężczyźni oraz kobieta mniej więcej w moim wieku z ciepłym uśmiechem. Jeden mężczyzna i kobieta trzymają na rękach małe dziewczynki. Jax odwraca się do mężczyzn: „Tatusiowie, chodźcie poznać księżniczkę.” Czy dobrze słyszałam, tatusiowie? W sensie więcej niż jeden. Ace chichocze z rozbawienia chłopców.
„Ailee, chciałbym, żebyś poznała moją siostrzenicę Merigold.” Merigold przekazuje małą dziewczynkę Ace'owi, zanim przytula mnie mocno. Niestety, krzywię się, gdy Merigold przypadkowo naciska na mój port do leków, co powoduje, że odskakuje, a Callen staje krok do przodu. Szepczę do Callena: „W porządku.” i on się cofa. Merigold wygląda na zawstydzoną. „Przepraszam, nie chciałam cię skrzywdzić. Byłam po prostu tak podekscytowana, że cię poznałam. Wujek Ace nigdy nie ma gości, więc pomyślałam, że jesteś dla niego ważna.” Wtedy zauważam południowy akcent. „W porządku.” „Jeśli jesteś pewna.” pyta. „Nic się nie stało.” zapewniam ją. Uśmiecha się szeroko „Dobrze. Chciałabym, żebyś poznała moich mężów. Ten z małą dziewczynką to Axel, a ten stojący przy chłopcach to Rowdy. Mała, którą trzyma Ace, to nasza Kassidy. A Axel trzyma jej siostrę Kadance. I widzę, że już poznałaś naszych chłopców.”
Axel i Rowdy podają mi rękę, a potem Callenowi i Finnowi. Podoba mi się, że są uwzględnieni w przedstawianiu się. „Mamo, Kadance chce przytulić księżniczkę też.” mówi Jase. Patrzę na Axela i faktycznie, mała wyciąga do mnie rączki. Nie jestem pewna, co zrobić. Kiedy zaczyna popłakiwać, nie mogę się oprzeć. „W porządku, jeśli to nie problem.” Axel wygląda na zmartwionego „Może być łapczywa.” „Jestem pewna,” mówię. Merigold zabiera Kadance od Axela „Na miłość boską, pozwól Kadance ją poznać.” Muszę się zaśmiać, gdy Merigold przekazuje mi malucha. Jest po prostu urocza. Oplata swoje pulchne rączki wokół mojej szyi „Och, jaka słodka jesteś.” Jace klepie mnie po boku. „Widzisz, ona cię lubi.”
Uśmiecham się do niego „A ja lubię ją też, chłopcze.” Jax podchodzi do przodu i wygląda na trochę urażonego „A co z nami? My też jesteśmy lubiani.” Kucam, aby spojrzeć chłopcom w oczy. „Tak, chłopcy, jesteście bardzo lubiani. I jestem zaszczycona, że mogłam was poznać. Obojga was. I ja was też lubię.” Chłopcy uśmiechają się i zwracają się do swojej mamy „Widzisz, mamo. Księżniczka mówi, że jesteśmy lubiani. Mówiłem ci, że nas polubi.” mówi Jax. Merigold się śmieje „Tak, chłopcy, mówiliście. Teraz pozwólcie wujkowi Ace'owi odwiedzić swoją gości. Możecie ją odwiedzić później.” Chłopcy odwracają się do mnie „Do widzenia, księżniczko. Zobaczymy się później.” Biegną na podwórko. Uśmiecham się na ich podekscytowanie.
Zauważam, że Kadance robi się senna, więc oddaję ją Axelowi i dziękuję mu za pozwolenie na trzymanie jej. Axel mówi, żebym się tym nie martwiła. „Ailee, usiądźmy przy barze i porozmawiajmy chwilę, zanim poznasz wszystkich innych.” mówi Ace. „Tak” mówię i idziemy za nim do baru. Siadam na stołku z Callenem i Finnem po mojej lewej stronie, a Ace po prawej. Przedstawia mnie barmanowi, kolejnemu kandydatowi, i mówi mu, żeby dał nam, co chcemy. Finn i ja wybieramy butelkę wody, a Callen bierze piwo. Po kilku minutach ciszy pytam „O czym chciałeś porozmawiać, panie Ripley?”