Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2

Ace

„Mamy członka, który potrzebuje przeszczepu szpiku kostnego i wierzymy, na podstawie dostarczonych nam informacji, że będziesz odpowiednim dawcą. Musisz oczywiście zrobić badanie krwi, aby to potwierdzić. Zapłacimy za wszystko. Możesz udać się do lekarza, którego wybierzesz. Kiedy test potwierdzi, że jesteś zgodny i oddasz szpik, otrzymasz resztę pieniędzy.” Niewiele rozumiem z tego, co mówi. Wiem tylko, że jeśli chodzi o DNA, oznacza to, że to ktoś z rodziny. Ale to niemożliwe. „Słuchaj, może chciałbym pomóc, ale myślę, że szukasz nie tam, gdzie trzeba. Cała moja rodzina, którą znam, nie żyje. Wyjdźcie.” Odwracam się, żeby odejść. Ale zatrzymuję się, gdy mówi „Mara O’Sullivan.” Nie myślałem o niej od lat. Odwracam się „Co z nią?” I skąd oni o niej wiedzą?

„Miałeś z nią krótki, fizyczny związek dwadzieścia osiem lat temu,” mówi dziewczyna. „I co z tego?” I skąd oni to wiedzą? Jedyną osobą, która wiedziała o Marze, był Raider. A wiem, że on nikomu nie powiedział. Byliśmy młodzi, kiedy się spotkaliśmy. Dopiero zaczynałem klub z Raiderem. Mara studiowała tutaj przez semestr, zanim wróciła do Irlandii. Wiedzieliśmy, że nasz czas razem będzie krótki, ale nie przejmowaliśmy się tym. Byłem jej pierwszym i nie mogłem się nią nasycić. Nienawidziłem tego, że ją puściłem, ale byłem młody i głupi. „Tak, to prawda.” Przyznaję. Po co kłamać? Już wiedzieli. „Kiedy Mara wróciła do Irlandii, odkryła, że jest w ciąży. Z twoim dzieckiem. To dziecko potrzebuje twojej pomocy.”

Mara była w ciąży? Ale nigdy mi nie powiedziała. Kręcę głową „Nie, Mara by mi powiedziała. Nie mam żadnych dzieci” powiedziałem. „Panie Ripley, z tego, co nam powiedziano, nie chciałeś mieć dzieci. Więc Mara urodziła i wychowała dziecko sama. Szanując twoje życzenia. I nadal byśmy to robili, gdyby sytuacja nie była tak poważna.” Mam dziecko, o którym nie wiedziałem. Wracam myślami do czasu z Marą. Zawsze byliśmy ostrożni. Ale mam siostrzenice biegające po klubie, które są wynikiem pękniętej prezerwatywy. „Dziecko. Co to było?” wykrztuszam. Po raz pierwszy od jej przybycia dziewczyna się uśmiecha „Dziewczynka.”

Szczęka mi opada. Siadam w kabinie, żeby nie upaść, bo nogi mi się uginają. Mam córkę. Nie mogę myśleć jasno. Straciłem dwadzieścia siedem lat. Czekaj. „Powiedziałaś, że potrzebuje szpiku kostnego.” Kiwa głową „Tak.” „Jest chora?” Zadaję głupie pytanie, bo nie prosiliby o szpik, gdyby nie była. „Tak. Rak.” Patrzy na mięśniaka „Callen. Proszę, przynieś teczkę.” Sięga on do boku swojej kurtki i napinam się. Wiem, że jest uzbrojony, ale tylko wyciąga manilową kopertę i podaje jej. Uśmiecha się do niego i dziękuje mu.

Otwiera ją i rozkłada trochę papierów. Wskazuje na zdjęcie mnie i Mary zrobione ponad dwadzieścia osiem lat temu. Potem na kopię aktu urodzenia, gdzie jestem wpisany jako ojciec. Patrzę na to i widzę, że moja córka nazywa się Ailee. „To wszystko, czego potrzebujesz, aby zweryfikować moją historię. Jest też zapieczętowany list adresowany do ciebie, który napisała Mara. Wszystko można załatwić przez prawników, lekarzy lub członka naszej grupy. Nie ma potrzeby, abyście mieli kontakt.” Brak potrzeby kontaktu. Czy ona mi mówi, że nie mogę poznać swojej córki? Czy moja córka nie chce mnie poznać? Nie mogę być jak Raider. On nigdy nie poznał Merigold. „Powiedziałaś, że reprezentujesz ją. Moją córkę. Więc ją znasz.” Pytam. „Tak. Znam.” mówi, ale tym razem coś jest nie tak. „A jeśli nie chcę załatwiać tego przez prawników?” „Co masz na myśli?” pyta. Patrzę ponownie na akt urodzenia. W teczce nie ma żadnych zdjęć poza jednym z Marą i mną. Nawet nie wiem, jak wygląda moje dziecko.

„A co, jeśli chcę się z nią spotkać? Czy to możliwe?” pytam. Pochyla się do przodu i stukając palcami o stół, tworzy rytm, który wydaje mi się znajomy, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd. „Dlaczego?” pyta. „Bo to moja córka. Straciłem lata z nią. Jestem pewien, że teraz nie potrzebuje ojca. Jest dorosłą kobietą. Ale chciałbym wiedzieć, jak wygląda jej życie. Chcę wiedzieć, kim jest. I chciałbym zobaczyć Marę ponownie. Chcę z nią porozmawiać” mówię. Kiedy wspominam Marę, wszyscy trzej tracą trochę z tej lodowatości, którą emanują. „Panie Ripley, rozmowa z Marą nie będzie możliwa. Zmarła dwanaście lat temu. Jestem pewna, że gdyby żyła, sama by pana odnalazła” mówi. Brzmi, jakby się trochę dusiła. Moja córka straciła matkę, a mnie nie było, żeby ją pocieszyć.

„Przykro mi” mówię. „Panie Ripley, gdyby mógł pan teraz spotkać swoją córkę, co by pan jej powiedział?” pyta. Odsuwam się do tyłu i patrzę na nią. To dziwne pytanie. Czuję się, jakby mnie testowano. „Powiedziałbym jej, że przepraszam, że mnie nie było. Żałuję, że jej mama się nie odezwała. Byłbym tam. Byłem młody i głupi, kiedy powiedziałem, że nie chcę dzieci. Przykro mi, że straciła matkę. I chciałbym mieć szansę ją poznać. Zapytałbym ją o jej raka” mówię. „Trzeci stopień chłoniaka Hodgkina” mówi bez emocji w głosie. „Nie wiem, co to oznacza. Ale domyślam się, że to źle” mówię. Wiem, że muszę to zbadać. Kiwa głową. „Tak, to źle.” „Czy wiesz, czy Mara powiedziała mojej córce o mnie?” Odwraca się, żeby spojrzeć na swoich ochroniarzy. Kiwnęli głowami, a ona odwraca się z powrotem do mnie.

„Wybacz mi, panie Ripley. Przyszłam tu z przekonaniem, że nie chciał pan dzieci, więc traktowałam to profesjonalnie. Pana pytanie sprawia, że chcę trochę zmienić taktykę.” Wzdycha i zdejmuje okulary przeciwsłoneczne. „Nazywam się Ailee Ripley-O’Sullivan. Pana córka i ja potrzebujemy pana pomocy. Oczywiście nadal pana wynagrodzę.” Patrzę na nią, teraz gdy mogę zobaczyć jej całą twarz, i to, co się wyróżnia, to jej oczy. Są jasnoszare, prawie srebrne. Jeśli miałem jakiekolwiek wątpliwości, że kobieta przede mną jest moją córką, właśnie zniknęły. Moja rodzina ma rzadką cechę, która sprawia, że nasze oczy mają taki kolor. Ma wiele cech swojej matki, ale oczy to całkowicie moje. „Jesteś moją córką” mówię, bo mój mózg przestał działać. „Tak. I tak, mama opowiedziała mi o tobie. Nigdy nie mówiła nic złego. Powiedziała, że jesteś dobrym człowiekiem. Ale byliście na różnych ścieżkach. I że nie chciała przeszkadzać w realizacji twoich marzeń. Uważała, że powiedzenie ci o mnie by to utrudniło” mówi Ailee.

„Rozumiem, że to dużo do przyswojenia, panie Ripley. Ostatnią rzeczą, którą chcę zrobić, to zaburzyć pana życie. Myślę, że powinien pan przeczytać list. Zweryfikować wszystko, co powiedziałam. W aktach jest wszystko, czego potrzebuje pan, jeśli zdecyduje się nam pomóc. Kiedy potwierdzi pan, że jest zgodność i dokona darowizny, pieniądze zostaną przekazane w dowolnej formie, którą pan wybierze.”

Coś przyciąga jej uwagę, przestaje mówić i całe jej ciało napina się. Nessa, klubowa dziewczyna, siada mi na kolanach, ignorując Ailee. „Hej, duży tatusiu. Kiedy skończysz z garniturem, chcesz towarzystwa?” mówi, przesuwając ręce po mojej klatce piersiowej w stronę spodni. Zanim zdążę ją zepchnąć lub powiedzieć coś do Ailee, Ailee wysuwa się z kabiny i staje. Patrzy na mnie z obrzydzeniem, zanim założy okulary przeciwsłoneczne i mówi lodowatym głosem: „Dziękuję za czas, panie Ripley.” Odwraca się do swoich ludzi. „Nasza sprawa tutaj jest zakończona.” Coś w jej zwracaniu się do mnie „panie Ripley” wydaje się nie na miejscu. I jej mówienie, że to była sprawa. To było znacznie więcej niż sprawa. Nie chcę, żeby odchodziła. Chcę z nią jeszcze porozmawiać.

Zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, Ailee i jej ludzie znikają. Patrzę na papiery przed sobą, nie do końca je widząc. Nie potrafię się w tym połapać. Wiem jednak, że w moich wnętrznościach nie muszę weryfikować wszystkiego, co powiedziała Ailee. Jeśli naprawdę jest moją córką, a sądząc po jej oczach, jestem tego prawie pewien. I nie wygląda na kogoś, kto posunąłby się do takiego wysiłku dla kłamstwa. I chce tylko szpiku kostnego. Zamierzam się przebadać. Wiem to. A jeśli będę zgodny, pomogę jej. Właśnie dowiedziałem się o jej istnieniu, nie pozwolę jej stracić. Nie mogę w to uwierzyć. Mam dorosłą córkę. Może myśli, że to tylko sprawa, ale dla mnie to nie jest. Straciłem lata z jej życia. Nie zamierzam stracić więcej.

Previous ChapterNext Chapter