




Rozdział 1
Ailee
Kiedy mój kierowca Finn przejeżdża przez bramy kompleksu Reckless Renegades, podążając za moją ochroną, nie mogę powstrzymać drżenia rąk na kolanach. Zwykle jestem spokojna i opanowana. Nazywano mnie lodową królową. Dziś jest inaczej. Zaraz spotkam człowieka, który jest moim ojcem. To spotkanie jest kwestią życia lub śmierci. Mojego życia. Potrzebuję jego pomocy i mam nadzieję, że wszystkie historie, które opowiadała mi mama, są prawdziwe i że będzie chciał mi pomóc. Nie chcę ani nie oczekuję relacji z nim. Dokonał swojego wyboru lata temu. Teraz nie potrzebuję go w swoim życiu. To tylko transakcja biznesowa. Nic więcej.
Mój zaufany ochroniarz i przyjaciel Callen sięga po moje ręce, by je uspokoić. "Będzie dobrze, Księżniczko. Jeśli to nie zadziała, znajdziemy inny sposób. Zrelaksuj się. Wiesz, że stres nie jest dla ciebie dobry." Biorę głęboki, uspokajający oddech. Callen ma rację. Zawsze znajdujemy sposób. O’Sullivanowie nie przestają, dopóki nie dostaną tego, czego chcą. Nie znamy znaczenia słowa poddanie się. Jesteśmy bezwzględni.
Podjeżdżamy do czegoś, co wydaje się być magazynem przekształconym w klub. Samochód przed nami parkuje pierwszy, a potem my. Moja ochrona, składająca się z czterech ciężko uzbrojonych mężczyzn, wychodzi pierwsza, zabezpieczając teren dla mnie. Kiedy dostajemy sygnał, że wszystko jest w porządku, mój kierowca Finn wychodzi i otwiera drzwi pasażera. Callen wychodzi pierwszy, zgodnie z protokołem. Kiedy uznaje, że jest bezpiecznie, wyciąga rękę, bym mogła ją chwycić. Wychodzę i rozglądam się. Uświadamiam sobie, że jesteśmy tu strasznie nie na miejscu. Po pierwsze, jesteśmy otoczeni motocyklami, a my przyjechaliśmy czarnym, opancerzonym Escaladem z przyciemnianymi szybami. Po drugie, każdy mężczyzna, którego widzę, jest ubrany w dżinsy, koszulki i skórzane kurtki. Kobiety są ubrane, a raczej prawie nie ubrane, w spódniczki i staniki. Moja ochrona jest ubrana w czarne taktyczne spodnie, koszule i kamizelki kevlarowe. Mają zielone opaski na jednym ramieniu i karabiny przewieszone przez ramiona. Callen jest ubrany w czarny garnitur, czarną koszulę, bez krawata i czarną kurtkę. Jego kabury na broń są widoczne na każdym ramieniu. Mój kierowca jest ubrany tak samo. Obaj są w pełni uzbrojeni. Wszyscy mamy na sobie kamizelki, moja jest po prostu pod ubraniem. Nigdy nie wychodzimy bez nich. To kolejny protokół. Tylko najlepsza ochrona dla mnie.
Mam na sobie parę szmaragdowych spodni, pasującą marynarkę, kremową koszulę z guzikami i niskie beżowe obcasy. Strój biznesowy, który zawsze noszę na spotkania. Z dodatkowym akcesorium. Na pasku przy boku mam kaburę na broń. Mam na sobie bardzo mało makijażu, a moje oczy chronią okulary przeciwsłoneczne aviator. Moje jaskrawo czerwone włosy są związane w wysoki kucyk. Moje plecy są proste, a głowa trzymana wysoko. Wydaję aurę "nie zadzieraj ze mną". Wiem, że jesteśmy obserwowani, ale mnie to nie obchodzi. Jestem pewna, że zastanawiają się, kim do diabła jesteśmy. Mogą się zastanawiać ile chcą. Nie jestem tu dla nich ani po to, by odpowiadać na ich pytania.
Mam do załatwienia interesy i nikt nie stanie mi na drodze. Idę za moim zespołem i wchodzę na rampę prowadzącą do frontowych drzwi z Callenem przy moim łokciu i moim kierowcą za mną. Drzwi otwierają się, gdy się zbliżamy, a z nich wychodzi duży mężczyzna. Ma sześć stóp wzrostu i jest zbudowany jak gracz amerykańskiego futbolu. Ma na sobie skórzaną kurtkę jak wszyscy inni, na której widnieje napis "prospekt". Nie jestem pewna, co oznacza "prospekt", ale mogę powiedzieć po jego postawie, że jest podwładnym i nikim ważnym dla mnie. Po prostu blokuje mi drogę do celu.
"Pomóc pani?" pyta, bezczelnie patrząc w górę i w dół, zatrzymując się na mojej klatce piersiowej. Tak, mam bardzo duże piersi, których nawet kamizelka nie może ukryć, a jego oczy są do nich przyklejone mimo że są całkowicie zakryte. Callen warczy, ale facet się nie rusza. Odważny, muszę mu to przyznać. "Hej! Moje oczy są tutaj." Wskazując w górę. "Mam interesy z Matthew Ripleyem." "Nie ma tu nikogo o tym imieniu, słodka. Ale może mogę ci pomóc?" uśmiecha się. Krzyżuję ramiona na piersi "Tak, możesz, zabierając mnie do Ace'a. Teraz!" mówię lodowym tonem. Uśmiech znika z jego twarzy "Czekaj tutaj." i znika w klubie. Chcę się śmiać z jego nagłej zmiany.
Czekamy na zewnątrz i rozglądam się. Widzę kilku facetów, którzy patrzą na mnie ciekawie. Pewnie zastanawiają się, co tu robię. Finn i Callen trzymają ręce na pistoletach przy boku, gotowi, jeśli będzie trzeba. Mój zespół stoi blisko, gotowy na wszystko, co może stanowić zagrożenie. To nie jest mój świat i nie chcę żadnych problemów, ale moi ochroniarze i ja nie cofniemy się, jeśli będą. Jestem ostatnią osobą, z którą ci ludzie chcą zadzierać, chyba że mają życzenie śmierci.
Ace
Siedzę przy barze, popijam piwo i rozmawiam z braćmi. Prospekt, który pilnował drzwi, wchodzi i podchodzi prosto do mnie. "Ace, jest jakaś baba przy drzwiach z poważnymi mięśniami, mówi, że ma z tobą interesy." Nie mam interesów z nikim, a już na pewno nie z jakąś babą. "Odeślij ją," mówię. Odwraca się, żeby wyjść, ale coś go zatrzymuje. "Najpierw zapytała o Matthew Ripleya," mówi. To zwraca uwagę moich braci. Niewiele osób zna moje pełne imię i ci, którzy je znają, nigdy go nie używają. "Poczekaj. Wpuść ją i posadź w loży." Wstaję i idę na sam koniec baru, żeby móc ich zobaczyć, kiedy wchodzą, ale oni nie mogą mnie zobaczyć. Chcę dobrze przyjrzeć się, z kim mam do czynienia.
To, co widzę, nie jest tym, czego się spodziewałem. Pierwsze, co zauważam, to czterech facetów z AK47 przewieszonymi przez ramiona, rozglądających się wokół. Jeden z nich odwraca się do drzwi i kiwnięciem głowy daje znak. Następnie wchodzi facet w garniturze z dwoma pistoletami w kaburach przy boku. Potem pojawia się wspomniana baba, młoda kobieta, na oko dwadzieścia pięć, najwyżej dwadzieścia siedem lat. Ubrana jest konserwatywnie, nic nie wisi na wierzchu jak u króliczków tutaj. Za nią idzie kolejny facet, również uzbrojony. Prospekt nie żartował, mówiąc, że ma poważne mięśnie. Spoglądam na braci i widzę, że myślą to samo co ja. Kim ona do diabła jest? I co z tą uzbrojoną eskortą? Prospekt prowadzi ich do loży na boku baru. Kobieta siada sztywno i elegancko na brzegu, twarzą do mnie, podczas gdy faceci w garniturach stoją obok niej. Jeden strażnik stoi przy drzwiach, reszta stoi z boku i z tyłu, ale nie daleko od dziewczyny. Stoję i obserwuję ją, próbując dowiedzieć się, dlaczego tu jest. Ale jej mowa ciała niczego nie zdradza.
Wiem, że wszystkie oczy są na mnie, kiedy idę do loży. Staję przed nią po drugiej stronie loży. "Myślisz, że masz ze mną interesy," mówię. Ona się uśmiecha. "To zależy. Czy jesteś Matthew Ripley? Znany w tym klubie jako Ace," mówi z grubym irlandzkim akcentem. "Kto chce wiedzieć?" warczę. Nie wydaje się zrażona moim tonem. "Mam dla ciebie propozycję biznesową." "Kto mówi, że jestem zainteresowany?" pytam. "Panie Ripley, jestem gotowa zaoferować ci dużo pieniędzy, jeśli usiądziesz i wysłuchasz mojej oferty," mówi. Jestem ciekawy, co ma do powiedzenia. "Jeśli chcesz robić interesy z klubem, musisz iść przez naszego prezydenta," powiedziałem jej. Odsuwa się w loży. Widzę swoje odbicie w jej okularach przeciwsłonecznych, więc wiem, że na mnie patrzy. Dlaczego wciąż je nosi?
"Panie Ripley, nie mam interesów z klubem. Tylko z tobą. I to jest osobiste," mówi. Śmieję się. "Pani, nie wiem, kim jesteś, ale nie mamy żadnych osobistych interesów," uśmiecham się. "Możesz mnie nie znać. Ale O’Sullivanowie wiedzą wszystko o tobie," mówi lodowatym tonem. Nie okazuje żadnych emocji, ale przysięgam, że temperatura w pokoju spada o kilka stopni. Ale nie dam tego po sobie poznać. "Tak? Próbując zachować spokój. Coś w tej kobiecie sprawia, że czuję się nieswojo, ale nie jestem pewien, czy to dobrze, czy źle. Czuję jednak, że muszę jej posłuchać. "Tak," mówi. Wtedy jeden z jej ochroniarzy podaje jej tablet, a ona wymienia wszystko, co wie o mnie. Moja data urodzenia, adres, numer telefonu. Rzeczy, które można łatwo znaleźć. Żaden problem. Następnie mówi mi numery moich kont bankowych, moje inwestycje, liczbę firm, w których mam udziały, i ile zarobiły w zeszłym roku. Wie, kiedy poszedłem na szkolenie podstawowe. I o moim niehonorowym zwolnieniu, bo pobiłem mojego dowódcę za nękanie kobiety, mimo że kazano mu ją zostawić w spokoju. Wiedziała, kiedy założyłem klub z Raiderem. Znała imiona moich rodziców i kiedy zmarli. Znała nawet imię mojego psa z dzieciństwa. Miała informacje o każdym członku klubu, w tym o starych damach i króliczkach.
Kładzie tablet na stole. "Czy mam kontynuować, czy jesteś gotów słuchać?" Słyszałem wystarczająco, żeby wiedzieć, że to nie jest jakaś gra. Kiwnąłem głową. "Panie Ripley, mamy kogoś w naszej organizacji, kto potrzebuje twojej pomocy. Jesteśmy gotowi zaoferować ci pięć tysięcy dolarów z góry." Przesuwa czek przez stół jako dowód. "I pięćdziesiąt tysięcy dolarów po wykonaniu zadania." To dużo pieniędzy. Nie że ich potrzebuję, ale jestem ciekawy. Mając wszystkie te informacje, wyraźnie mieli zasoby. Dlaczego potrzebują mojej pomocy? I tylko mojej? "Nie mówię, że jestem zainteresowany. Co muszę zrobić?" pytam. "Potrzebujemy trochę twojego szpiku kostnego," mówi spokojnie, jakby rozmawiała o pogodzie. "Co?" Chcą szpik kostny. Co do cholery?