




Rozdział 4 Zatrzymywana kobieta
Po osiągnięciu porozumienia z Adrianem, Shelley została w pokoju gościnnym.
To była spokojna noc.
Wczesnym rankiem, kiedy Adrian zszedł na dół po porannej toalecie, Shelley podawała śniadanie.
Były kanapki, jajecznica i owsianka.
"Adrian, dzień dobry." Shelley zdjęła fartuch i odłożyła go na bok. "Nie wiem, co lubisz, więc po prostu coś przygotowałam."
Biorąc pod uwagę jego apetyt zeszłej nocy, Shelley przygotowała dużo jedzenia, mimo że było tylko kilka rodzajów.
Po spróbowaniu jedzenia Shelley zeszłej nocy, Adrian wiedział, że jest dobrą kucharką. Więc wyciągnął krzesło, usiadł, wziął kanapkę i zaczął jeść.
Była chrupiąca na zewnątrz, miękka w środku i soczysta w środku.
Adrian nigdy nie marzył, że pewnego dnia poczuje się szczęśliwy, jedząc kanapkę.
Ale...
"Nie lubię bekonu. Zmień go na coś innego później," powiedział chłodno Adrian.
Obserwując, jak je piątą kanapkę, Shelley spuściła głowę, aby ukryć uśmiech w oczach, popiła owsiankę i cicho skinęła głową.
Myśląc, że będą mieli coraz więcej wspólnych posiłków, spojrzała na Adriana i chciała zapytać o jego ograniczenia dietetyczne.
Zanim zdążyła się odezwać, Adrian nagle wyjął kartę bankową z kieszeni i położył ją przed nią.
Shelley była zdezorientowana.
"To jest moja karta płacowa. Hasło jest napisane z tyłu. Możesz używać tych pieniędzy na wydatki domowe," powiedział Adrian, jakby to było naturalne.
Shelley była oszołomiona przez moment. "Po prostu dajesz mi swoją kartę płacową?" zapytała.
Znali się tylko dwa dni. Mimo że byli małżeństwem, wciąż byli dla siebie obcymi ludźmi.
Adrian po prostu oddał wszystkie swoje pieniądze obcej osobie do przechowania. Czy Shelley powinna nazwać go uczciwym czy naiwnym?
"Czy jest w tym coś złego? Jesteś moją żoną. Powinnaś przechowywać moje wynagrodzenie."
Oczywiście, częściowo powodem było to, że nie była to jego prawdziwa karta płacowa. Poprosił Michaela, aby tymczasowo ją założył.
Adrian poprosił Michaela o przelanie jakiejś kwoty, ale nie znał dokładnej sumy. Powiedział jednak Michaelowi, żeby nie przelewał zbyt dużo, żeby Shelley nie podejrzewała.
Jeśli Shelley naprawdę coś knuła, powinna być bardzo zainteresowana pieniędzmi na tej karcie.
Jeśli mógłby sprawdzić, jaką osobą jest Shelley za pomocą niewielkiej sumy pieniędzy, Adrian uznałby to za bardzo dobry interes.
Adrianowi nie przeszkadzało, jeśli by się nie udało. Udawałby, że wydał pieniądze na wynajęcie niani.
Posiłki przygotowane przez Shelley były bardzo apetyczne dla Adriana!
Shelley, nieświadoma planu Adriana, zmiękła z powodu jego słów. Uśmiechnęła się szerzej.
"Dobrze, więc wezmę ją." Shelley była uczciwą osobą. Ostrożnie schowała kartę bankową do kieszeni i obiecała, "Nie martw się. Będę używać jej rozsądnie."
Shelley była naturalną pięknością o delikatnych rysach twarzy i cudownie wyrazistych oczach. A jej uśmiech był czarujący.
Adrian na chwilę stracił koncentrację z powodu jej uśmiechu. "Dałem ci ją, więc jest twoja. Kupuj, co chcesz. Nie martw się."
Z jakiegoś powodu, jego słowa sprawiły, że Shelley poczuła, że Adrian o nią dba.
Po śniadaniu Shelley szybko umyła naczynia i posprzątała. Potem przygotowała się do wyjścia z torbą.
Wzięła tylko jeden dzień wolnego wczoraj i dzisiaj musiała iść do pracy.
Ale przed pójściem do pracy, Shelley jak zwykle odwiedziłaby Siennę w szpitalu.
Cień padł z góry, kiedy zmieniała buty, a za nim pojawił się chłodny głos Adriana. "Dokąd idziesz? Chcesz podwózkę?"
"Idę do pracy." Shelley spojrzała na niego, po czym dodała, "Przy okazji, jestem projektantem architektonicznym. Pracuję w Forest Inc. To na południu miasta. Nie jedziemy w tę samą stronę, więc lepiej wezmę taksówkę."
Pamiętała, że wczoraj, gdy opuszczał ratusz, pojechał na północ.
Kiedy usłyszał, że zamierza udać się na południe, Adrian zmarszczył brwi, podniósł nadgarstek, aby sprawdzić godzinę, i powiedział: "Jest jeszcze wcześnie. Podwiozę cię." Po chwili dodał: "Potraktuj to jako podziękowanie za kolację i śniadanie."
"Nie musisz tego robić. I tak miałam zamiar gotować."
Shelley wciąż chciała odmówić. Jeśli by ją podwiózł, nie mogłaby odwiedzić Sienny w szpitalu.
Ponieważ przed uzyskaniem zgody Adriana, nie chciała pochopnie stawiać go przed Sienną, na wypadek gdyby powiedział coś nieprzyjemnego...
Shelley nie chciała, żeby Sienna była rozczarowana i smutna.
Jednak Adrian nawet nie dał jej szansy na odmowę. Założył buty, otworzył drzwi i wyszedł.
Shelley przygryzła wargi i pobiegła za nim. Patrząc na zimne plecy Adriana, myślała o powodzie, by mu odmówić.
Ale nic nie przyszło jej do głowy, aż dotarli windą do podziemnego garażu i podeszli do samochodu Adriana.
Po odblokowaniu samochodu, Adrian nawykowo poszedł otworzyć drzwi kierowcy.
Jednak gdy Adrian przeszedł przed samochodem, kątem oka dostrzegł drzwi pasażera. W jego głowie nagle pojawił się obraz jego przyjaciela, Caleba Browna, otwierającego drzwi dla swojej żony.
Adrian mocno zacisnął wargi. Walczył ze sobą przez kilka sekund. Widząc, że Shelley była już prawie przy drzwiach, otworzył drzwi pasażera przed nią.
Shelley przestraszyła się nagle pojawiającej się ręki i na chwilę zamarła. Zanim zdążyła się odsunąć, drzwi otwarte przez Adriana uderzyły ją w kolano.
Silny ból przeszył Shelley, która odruchowo przechyliła głowę. W przeciwnym razie jej czoło również mogłoby zostać uderzone.
Adrian z zakłopotanym wyrazem twarzy zapytał: "Wszystko w porządku? Przepraszam, nie chciałem."
Naprawdę nie spodziewał się takiego wypadku.
Shelley była tak obolała, że jej oczy lekko się zaczerwieniły, a na rzęsach zawisły łzy. Machnęła ręką, chcąc się uśmiechnąć i powiedzieć, że wszystko w porządku. Ale kolano naprawdę bardzo bolało.
W rezultacie nie mogła nic powiedzieć. Jej uśmiech był bardziej grymasem niż uśmiechem.
"Zabiorę cię do szpitala," powiedział Adrian z sztywnością w głosie.
Podniósł Shelley i posadził ją na siedzeniu pasażera. Kiedy pochylił się, aby zapiąć jej pas, Shelley chwyciła go za rękę.
"Zrobię to sama." Pozycja zapinania pasów była zbyt intymna. Teraz nie mogła tego zaakceptować.
Adrian nie nalegał. Puścił ją i zamknął drzwi samochodu. Następnie obszedł przód samochodu, wsiadł do środka i uruchomił silnik.
Wyjechał z garażu, skręcił na główną drogę i ruszył w stronę szpitala.
Shelley milczała przez całą drogę, ponieważ czuła się winna.
Miała na sobie grube ubrania. Poza tym, Adrian uderzył ją przypadkiem i nie było to mocne uderzenie.
Shelley nie odmówiła, gdy Adrian powiedział, że zabierze ją do szpitala, ponieważ najbliższym szpitalem był Szpital św. Edwarda, gdzie przebywała Sienna.
Shelley chciała ją odwiedzić. W przeciwnym razie martwiłaby się.
Gdy dotarli do szpitala, Adrian chciał ją przenieść, ale Shelley odmówiła.
"Nic mi nie jest. Mogę sama chodzić."
Adrian zmarszczył brwi i zapytał: "Jesteś pewna?"
"Tak." Shelley lekko się zarumieniła, bawiąc się sznurkiem przy dolnym brzegu kurtki puchowej.
Miała jasną i delikatną skórę. Nawet niewielka zmiana koloru była widoczna.
Dopiero wtedy Adrian zdał sobie sprawę, że noszenie Shelley na rękach było zbyt intymne.
W garażu to było w porządku, bo się spieszyli, ale teraz...
To rzeczywiście było nieodpowiednie!