Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3 Niektóre podstawowe zasady

Adrian spojrzał na spaghetti Shelley. Było to proste spaghetti z owocami morza, grzybami i krewetkami, wyglądające zaskakująco dobrze.

To musi być smaczne!

Shelley zauważyła, że wpatruje się prosto w jej spaghetti, a niedokończone słowa zamarły jej w gardle.

Po chwili wahania, podała mu talerz i powiedziała, "Chcesz trochę?"

"Okay."

Shelley zamarła. Chciała być tylko miła i nie spodziewała się, że Adrian tak chętnie się zgodzi.

Po dwóch kęsach Adrian jakby sobie coś przypomniał i zapytał, "Ty nic nie będziesz jeść?"

Shelley zaniemówiła.

Chciała jeść, ale on jej to zabrał.

"Nie miałam pojęcia, że nie jadłeś kolacji. Więc ugotowałam tylko dla siebie. Nic nie szkodzi. Zrobię więcej."

"Okay." Adrian kontynuował jedzenie spaghetti.

"To wszystko?" pomyślała Shelley.

Nagle poczuła, że nie nadąża za Adrianem.

Myślała, że jest obojętny, ale był człowiekiem słowa, co ją zaimponowało.

Myślała, że Adrian jest dżentelmenem, ale był tak zimny, że doprowadzał ją do szału.

"Zapomnij o tym." Shelley pokręciła głową. Odwróciła się i poszła do kuchni, żeby zrobić sobie kolejny posiłek.

Adrian patrzył na jej gniewne plecy z wyrazem znaczących emocji w oczach.

Dziesięć minut później Shelley wyszła z kolejnym talerzem spaghetti. Adrian skończył swoje.

Zjadł nawet wszystko.

Adrian musiał przyznać, że Shelley była dobrą kucharką.

To było zwykłe spaghetti z owocami morza, ale wyglądało i smakowało niesamowicie.

"Starczy? W kuchni jest więcej." Celowo ugotowała trochę więcej.

Adrian rzucił na nią okiem i powiedział, "Nie zaleca się jeść za dużo na noc."

Po tych słowach wstał i poszedł do kuchni z talerzem.

Kiedy Shelley myślała, że Adrian tylko odłoży naczynia, usiadł naprzeciwko niej z talerzem spaghetti.

Shelley się zakrztusiła. Co to było?

"Jedz powoli. Nikt ci jedzenia nie zabierze."

Shelley nie miała nic do powiedzenia.

Nagle zapadła cisza, przerywana tylko odgłosami przeżuwania i połykania.

Shelley podniosła oczy i ukradkiem spojrzała na Adriana, który jadł elegancko.

Kiedy wrócił do domu, zdjął swój czarny płaszcz i przebrał się w jasny sweter i czarne spodnie. Miał jasną skórę i wyraziste rysy. Kiedy Adrian był cichy, wyglądał jak łagodny i elegancki arystokrata. Jego oczy były przenikliwe, gdy patrzył na ludzi.

Miał dom i samochód. Chociaż nie były one luksusowe, jego znakomity wygląd rekompensował wiele rzeczy.

Ale nie miał dziewczyny.

Shelley nagle stała się ciekawa Adriana.

Wypaliła pytanie, "Panie Layton... Oh, nie. Adrian, co robisz? Gdzie są twoi rodzice? Ślub to taka wielka sprawa. Nie musisz im powiedzieć?"

Jej pytania w końcu padły!

Adrian podniósł oczy i spojrzał na Shelley.

W porównaniu do ostrych oczu, które miał wcześniej, teraz patrzył na Shelley, jakby mógł ją przejrzeć na wylot, co sprawiło, że poczuła się trochę przytłoczona.

Zaczęła się nawet zastanawiać, czy nie zadała pytań, których nie powinna była zadawać.

Więc Shelley się wycofała, "Nie musisz odpowiadać."

Czuła, że skoro będą żyć jak normalne małżeństwo, powinni mieć podstawowe zrozumienie siebie nawzajem.

Ale teraz wydawało się, że Adrian nie chciał.

"Nie mam nic do ukrycia," Adrian spuścił wzrok i powiedział, "Pracuję w dziale marketingu w Universe Inc. Moja mama zmarła, gdy byłem młody, a ojciec też nie żyje. Mam tylko babcię. Ale z jakiegoś powodu nie chcę, żeby na razie wiedziała o moim małżeństwie."

Shelley nie zauważyła postawy Adriana, gdy mówił o śmierci matki i ojca. Była pełna poczucia winy i irytacji, że zadała pytania, których nie powinna była zadawać.

Nie spodziewała się, że jego przeszłość była bardziej tragiczna niż jej.

Shelley była sierotą i nigdy nie doświadczyła, jak szczęśliwe jest życie z rodzicami. Ale Adrian stracił to, co miał, więc musiał czuć większy ból niż Shelley.

"Przepraszam, nie wiedziałam..."

Adrian w ogóle jej nie słuchał. Przełknął ostatni kęs spaghetti i elegancko wytarł usta chusteczką.

"Myślę, że powinniśmy ustalić pewne zasady."

Shelley poczuła się, jakby została ugodzona jego nagłą obojętnością, czując się trochę niekomfortowo.

Ale kiedy Shelley pomyślała, że powiedziała coś, czego nie powinna była mówić, jej dyskomfort natychmiast zniknął.

"Proszę, mów dalej," Shelley odłożyła widelec i przyjęła postawę uważnego słuchania.

"Po pierwsze, chciałbym, aby nasze małżeństwo pozostało w tajemnicy. Oczywiście, będę spełniał wszystkie obowiązki męża, ale mam nadzieję, że nie będziesz zbytnio ingerować w moje życie.

"Po drugie, na razie nie mogę żyć normalnym życiem małżeńskim z tobą. Mam na myśli... w ten sposób. Mam nadzieję, że to zrozumiesz. Ale, jako mężczyzna, nie chcę, aby moja żona mnie zdradzała. Rozumiesz?"

Nie był zwierzęciem i nie mógł być w gorączce z nieznajomą kobietą o nieznanych intencjach.

Podobnie, jako mężczyzna, nie chciał być rogaczem.

Shelley natychmiast zrozumiała i skinęła głową.

Mrugnęła i zapytała, "A co z ostatnią rzeczą?"

Widząc jej niezmieniony wyraz twarzy, Adrian lekko zmarszczył brwi.

"Po trzecie, jeśli masz jakieś prośby, postaram się je spełnić, o ile nie będą nadmierne."

Jako przełożony, Adrian był dobry w radzeniu sobie z sytuacjami kija i marchewki.

Po wystosowaniu dwóch nadmiernych żądań, zamierzał być miększy wobec niej.

To był test dla Shelley.

Jednak twarz Shelley pozostała niezmieniona, a nawet wyglądała, jakby zgadzała się z nim w tym, co mówił.

"Dwie pierwsze rzeczy, o których wspomniałeś, to dokładnie to, o czym chciałam z tobą porozmawiać. Zgadzam się. Nie mamy żadnej emocjonalnej podstawy i ledwo się znamy. Spotkaliśmy się tylko dwa razy... Nie, trzy razy. Robienie tego jest dobre dla nas obojga." Uśmiechnęła się, czując, jakby ciężar spadł jej z piersi.

Po chwili dodała, "Ale nie mam żadnych żądań. Jeśli musiałabym coś zażądać... Czy mógłbyś pójść ze mną jutro, jeśli będziesz miał czas?"

Na początku, gdy Adrian zobaczył, że Shelley wygląda, jakby nie chciała mieć z nim nic wspólnego, podejrzewał, że przesadził i niesłusznie ją osądził.

Ale kiedy poprosiła go, żeby poszedł z nią do kogoś, twarz Adriana nagle stała się zimniejsza niż wcześniej.

Oczywiście...

Jej sztuczki były bardziej wyrafinowane, niż myślał.

Wycofała się, aby zdobyć przewagę. Gdyby to był ktoś inny, zostałby oszukany.

Adrian powiedział obojętnie, "Przepraszam, jutro mam ważne spotkanie z klientem. Obawiam się, że nie mogę ci towarzyszyć."

Rozczarowanie Shelley było oczywiste.

Ale nie powiedziała wiele. Wymusiła uśmiech i powiedziała, "W porządku. Może uda się innym razem."

"Babciu, proszę, daj mi jeszcze trochę czasu!" pomyślała Shelley.

Previous ChapterNext Chapter