




Rozdział 7 Szkarłatny grzech
Lina stała za kulisami, jej serce waliło w piersi, gdy przez wąską szparę w kurtynie zerkała na publiczność. Słabo oświetlony klub, Szkarłatny Grzech, tętnił oczekiwaniem, każde miejsce było zajęte przez żądnych wrażeń widzów, których oczy były utkwione w scenie, oczekując obiecanego spektaklu. Sophia, ubrana w obcisły, czarny skórzany kombinezon, który podkreślał jej kształty, podeszła do Liny pewnym krokiem, jej oczy błyszczały figlarnością.
"Jesteś gotowa, moja droga?" Sophia mówiła niskim, zmysłowym głosem, w którym słychać było nutę wyzwania. "Dziś wieczorem przekroczysz granice swoich pragnień i staniesz się centrum każdej fantazji w tym pomieszczeniu."
Oddech Liny przyspieszył na samą myśl. Nigdy nie wyobrażała sobie, że wystąpi przed publicznością, ale pomysł poddania się rozkazom Sophii i testowania swoich własnych granic ekscytował ją niezmiernie. Skinęła głową, jej determinacja mieszała się z odrobiną nerwowości.
"Doskonale," mruknęła Sophia, przesuwając palcami po nagim ramieniu Liny, co wywołało dreszcze na jej ciele. "Pamiętaj, jesteś moja do rozkazywania, a ta publiczność jest tutaj, aby być świadkiem twojego poddania się."
Jak na zawołanie, światła w klubie przygasły jeszcze bardziej, pozostawiając scenę w miękkim, zmysłowym blasku. Sophia wystąpiła naprzód, biorąc Linę za rękę i prowadząc ją na platformę. Tłum wybuchł wiwatami i gwizdami, ich oczy były utkwione w obu kobietach.
Nerwy Liny groziły ją przytłoczyć, czując ciężar ich spojrzeń. Miała na sobie jedynie przejrzysty, czarny koronkowy kombinezon, który przylegał do jej kształtów, pozostawiając niewiele do wyobraźni. Jej sutki natychmiast stwardniały pod spojrzeniami widzów, a między jej udami poczuła wilgoć, gdy jej podniecenie rosło.
Sophia, zawsze dominująca, uniosła ręce, aby zapanowała cisza, a tłum posłusznie zamilkł. "Witajcie, moi przyjaciele, na wieczorze niezrównanej przyjemności i poddania," ogłosiła, jej głos niósł się po całym klubie. "Dziś wieczorem będziecie świadkami złamania pięknego ducha, gdy moja uległa, Lina, podda się każdemu mojemu kaprysowi."
Usta Liny wyschły, gdy zdała sobie sprawę z rozmiaru planu Sophii. Miała być centralnym punktem tego publicznego pokazu, żywym, oddychającym przykładem uległości i pożądania.
Sophia zbliżyła się, jej ciało przylegało do Liny, i szepnęła jej do ucha, "Zrelaksuj się, mój skarbie. Poczuj oczy na swoim ciele, pożerające cię. Chcą zobaczyć, jak się rozpadasz, być świadkami twojej przyjemności i bólu."
Lina zadrżała, jej ciało reagowało na słowa Sophii. Czuła napięcie w powietrzu, głód publiczności na to, co miało nadejść. Sophia sięgnęła po parę kajdanek wiszących na jej pasku i zręcznie zabezpieczyła nadgarstki Liny, unosząc jej ręce nad głowę. Zimny metal na jej skórze wywołał dreszcz podniecenia.
"Teraz, moja słodka, zaczynamy," powiedziała Sophia, jej głos ociekał autorytetem.
Cofnęła się i wskazała na wysokiego, muskularnego mężczyznę stojącego w cieniu. Wystąpił naprzód, jego obecność była przytłaczająca. Ryker, poprzedni dominujący partner Liny, dołączył do Sophii na tę śmiałą wystawę. Jego intensywne spojrzenie spotkało się z oczami Liny, a ona poczuła przypływ sprzecznych emocji — podniecenia, strachu i głębokiej chęci zadowolenia ich obojga.
Ryker podszedł, nie spuszczając oczu z Liny, i wziął cienki pejcz od Sophii. Przejechał końcówką po jej obojczyku, w dół między piersi, po sutkach, co sprawiło, że Lina westchnęła i wygięła plecy. Szmery tłumu stały się głośniejsze, gdy byli świadkami intymnego dotyku.
"Widzicie, moi drodzy, jak reaguje na mój dotyk," powiedziała Sophia, w jej głosie słychać było nutę satysfakcji. "Ale tej nocy zgłębimy jej pragnienia, doprowadzając ją na skraj ekstazy i dalej."
Ryker przesunął pejcz po brzuchu Liny, sprawiając, że zadrżała, a następnie powoli zatoczył koło wokół jej pępka, drażniąc ją. Sophia podeszła bliżej, jej palce przesuwały się po wewnętrznej stronie ud Liny, wywołując fale przyjemności w jej ciele.
"Jest gotowa, prawda?" zapytała Sophia tłum, w jej głosie słychać było napięcie.
Tłum ryknął w odpowiedzi, ich aprobata podsycała podniecenie Liny. Palce Sophii zanurzyły się głębiej, muskając wilgotny materiał kostiumu Liny, szukając jej nabrzmiałego łechtaczki. Lina wstrzymała oddech, jej ciało pragnęło uwolnienia.
Ryker, z zamierzonym powolnym ruchem, opuścił pejcz na odsłonięte udo Liny, pozostawiając różowy ślad na jej bladej skórze. Lina drgnęła, ból skóry kontrastował z przyjemnością, jaką dostarczała Sophia. Ekscytacja tłumu rosła, ich oczy były utkwione w erotycznym spektaklu.
"Więcej," nakazała Sophia, jej głos chrapliwy z pożądania.
Ryker spełnił polecenie, zadając kolejny cios na drugie udo Liny, a następnie przesuwając się w górę, uderzając jej biodra, brzuch, aż w końcu piersi. Każdy cios wywoływał westchnienie lub jęk Liny, jej ciało płonęło od doznań. Palce Sophii pracowały w tandemie, przybliżając ją coraz bliżej krawędzi orgazmu.
"Proszę," wyszeptała Lina, jej głos zachrypnięty i surowy.
"Jeszcze nie, moja droga," wyszeptała Sophia z powrotem, jej oddech gorący przy uchu Liny. "Doznasz tego, gdy ja na to pozwolę, i tylko wtedy, gdy na to zasłużysz."
Pejcz Ryker'a kontynuował swój taniec po ciele Liny, pozostawiając ślad czerwonych znaków, które błyszczały pod światłami sceny. Palce Sophii drażniły i torturowały, przybliżając Linę do granicy przyjemności, a potem cofając się, odmawiając jej uwolnienia. Tłum był zahipnotyzowany, ich oddechy ciężkie, odzwierciedlające własne, nierówne oddechy Liny.
Gdy Ryker podniósł pejcz do kolejnego ciosu, palce Sophii nagle zanurzyły się w wilgoci Liny, jej kciuk szukał łechtaczki. Połączenie bólu i przyjemności było przytłaczające. Ciało Liny wygięło się, jej plecy zgięły się, gdy krzyknęła, orgazm przetoczył się przez nią jak burza.
Tłum wybuchł okrzykami i oklaskami, gdy ciało Liny drżało od siły uwolnienia. Sophia i Ryker cofnęli się, dając Lini chwilę wytchnienia. Jej nogi drżały, a oddech był urywany, gdy próbowała odzyskać równowagę.
"Brawo, moja droga," wyszeptała Sophia, jej usta muskając ucho Liny. "Dałaś im pokaz, którego nigdy nie zapomną."
Lina, wciąż związana i odsłonięta, czuła jednocześnie siłę i bezbronność. Właśnie podzieliła się najintymniejszą częścią siebie z pokojem pełnym obcych, a tym samym odkryła nowy wymiar swojej seksualności—taki, który kwitł na ekshibicjonizmie i dreszczu publicznego poddania.
Gdy kurtyna opadła i światła przygasły, Lina wiedziała, że ta noc na zawsze zostanie wyryta w jej pamięci, świadectwo mocy BDSM i nieograniczonych głębin jej własnych pragnień.