Read with BonusRead with Bonus

JEDEN

Trzy dni z rzędu. Tyle czasu próbowałem uporać się z tym cholernym zadaniem. Im więcej krwi w to wlewałem, tym bardziej wydawało się, że to się wydłuża.

Każda żyjąca komórka w moim ciele krzyczała z bólu. Moje ciało bolało, a wizja przed oczami rozdwajała się i mnożyła.

I wiedziałem, że to życie się nie zatrzyma. Będę trwał w bólu, raz za razem łamany przez mojego okrutnego wuja Alfę, Henryka.

Była tylko jedna rzecz, która mogła mnie teraz uratować - mój partner.

Ta ostatnia nić nadziei pojawiła się w moim życiu kilka tygodni temu, kiedy uciekłem do lasu po kolejnym pobiciu przez mojego wuja.

Wyłapałem dziwny zapach wśród drzew i poczułem więź, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem. To było najbardziej realne uczucie, jakie miałem od śmierci moich rodziców.

Przez chwilę ledwo mogłem myśleć, całkowicie pochłonięty tym nowym uczuciem i byłem mu wdzięczny za to, że pozwoliło mi zapomnieć o bólu w moim ciele.

W końcu stanąłem przed nagim mężczyzną, a moje oczy spoczęły na jego twarzy, z mieszanką emocji kłębiących się w moich oczach.

"Partner!" wyszeptałem.

Po tym, jak nie czułem mojego wilka nawet w wieku osiemnastu lat, już dwa lata później straciłem nadzieję, ale okazało się, że bogini księżyca o mnie nie zapomniała.

"Partner!" wyszeptał z powrotem.

Noc była zimna, a ta dziwna więź przyciągała nas do siebie, więc połączyliśmy się tam, w lesie, pod osłoną nocy.

To było najlepsze, co mi się przydarzyło od śmierci moich rodziców i życzyłem sobie, by to nie przestawało.

Aż do tego poranka, kiedy spojrzał mi w oczy i nie mogłem wyczytać z nich żadnych emocji. Potem po prostu odszedł, mówiąc tylko kilka słów.

"Przyjdę po ciebie!"

Patrzyłem na pustą przestrzeń, którą po sobie zostawił. W końcu zostałem z powrotem zaciągnięty do domu stada przez mojego wuja na kolejne tortury. Ale nigdy nie zapomniałem jego twarzy. Musiałem go znaleźć, żebyśmy razem mogli uciec od tego wszystkiego. Może uciec i zbudować razem życie.

"Ding!" Głośny dźwięk zegara wskazującego siódmą wyrwał mnie z moich fantazji.

Rzut oka na zegar wystarczył, by natychmiast poprawić mi nastrój. Gdzie indziej mogłem szukać wilka bez partnera, jeśli nie na ceremonii balu parowania, a co lepsze, odbywała się ona właśnie w moim stadzie. Nic nie mogło mnie teraz powstrzymać przed ucieczką z tego piekła.

Byłem pewien, że on również mnie szuka, więc to tylko polepszy nasze szanse.

Musiałem znaleźć sposób, żeby dostać się na ten bal. Znaleźć mojego partnera i stworzyć z nim życie z dala od mojego okrutnego wuja i jego rodziny. To było to, czego trzymałem się przez siedem lat, odkąd moi rodzice zostali zamordowani przez tego zbuntowanego wilka tamtej nocy.

Kilka chwil później skończyłem swoją pracę i wróciłem do swojego pokoju. Serce biło mi szybciej, gdy wyciągnąłem sukienkę, którą sam sobie uszyłem na ten bal.

Nie była tak elegancka jak te, które inne wilczyce miały na sobie na taką specjalną okazję. Ale z rysunkami, które na niej namalowałem, byłem pewien, że mój partner ją pokocha.

Podczas gdy nadal podziwiałem swoje dzieło, drzwi zostały otwarte bez pukania i moje serce natychmiast zamarło.

Impreza już trwała od kilku chwil, a jako lider stada powinni już tam być. Jedyną osobą, która miała tu być, była stara pani, która pracowała ze mną, szefowa kuchni stada, ale rzadko rozmawialiśmy.

Dzięki złamanym zawiasom nic nie mogłem zrobić, żeby to powstrzymać. Szybko wróciłem do rzeczywistości, zamieniając sukienkę na moją.

"Jak wyglądam, śmierdząca Eleno? Jestem pewna, że bogini księżyca na pewno da mi partnera wśród Alf." Usłyszałem głos, którego trudno było nie rozpoznać. To była Kate.

Odwróciłem się do niej, jej sukienka błyszczała. Jedyna córka mojego wuja. Traktowano ją jak boginię, czczoną przez Alfę i Lunę.

"Ty... wyglądasz perfekcyjnie!" wyjąkałem, próbując ukryć pudełko za sobą.

Ale te ostre jak brzytwa oczy już je zauważyły.

Podeszła do mnie z marsowym czołem. "Co ukrywasz?"

Zimny pot oblał moje ciało, gdy tylko te słowa padły z jej ust. Próbowałem chronić sukienkę i stanąć między nią a nią.

"Nic! To nic!"

"A od kiedy to ty masz coś do powiedzenia w tej sprawie? Jest dobrze, gdy ja tak mówię, pamiętaj o tym!" Wysyczała na mnie, odpychając mnie.

Moje serce biło jak oszalałe, a drżenie rozchodziło się po całym ciele, gdy podchodziła do sukni i podnosiła ją.

Jej oczy błysnęły gniewem, zmuszając mnie do przełknięcia śliny.

"Co, Elena! Planujesz iść na bal, prawda? Planujesz wymknąć się z domu!"

"Nie! Nie mogłabym tego zrobić, próbuję tylko uszyć sukienkę!" Wiedziałam, że jestem okropną kłamczuchą.

"I myślisz, że jestem idiotką, żeby w to uwierzyć? Dlaczego nie zaniosę tego do taty i zobaczymy, co on na to powie." Już miała odejść, ale ją zatrzymałam.

"Proszę! Nie rób tego!" Błagałam ją o wszystko.

"Nie martw się, nic im nie powiem!"

Westchnęłam z ulgą. Jednak znając Kate, przyznałam się do zwycięstwa zbyt wcześnie. Następne, co zrobiła, to krzyknęła na całe gardło.

Skurczyłam się, wiedząc, co będzie dalej. Zaniepokojone kroki wbiegły do pokoju w stronę Kate.

"Kate, kochanie! Co się stało? - zapytał szybko Alfa Henry." Wiedząc, że była w pobliżu, byłam pewna, że kręcił się gdzieś blisko.

"Tato! Ona planowała uciec na bal! Nie pozwolisz jej na to, prawda?" Wyciągnęła swoje urocze, dziecięce spojrzenie.

W oczach miałam łzy. Padłam na podłogę, wiedząc, że nie ma sensu walczyć z prawdą.

"Proszę, tato! Proszę, pozwól mi iść na bal!" Zdesperowana, głupia ja poprosiłam.

Furia w jego oczach była nieporównywalna z niczym, co kiedykolwiek widziałam. Podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz, tworząc pęcherze na moich wargach.

"Nie ostrzegałem cię, żebyś nigdy więcej nie nazywała mnie tym imieniem?" Wpatrywał się gniewnie.

To był błąd, który popełniłam już kilka razy. Może dlatego, że był bliźniakiem cienia mojego zmarłego ojca, oprócz innej stylizacji włosów.

"Myślisz, że będziesz w stanie mnie zabić? Tak jak zabiłaś swoich rodziców? Musisz być głupia, żeby tak myśleć!" Wpatrywał się gniewnie.

Słowa te miażdżyły moje serce, słysząc te, które były używane do znęcania się nade mną przez lata.

Po usłyszeniu tego wiele razy powinnam już być na to odporna. Jednak za każdym razem czułam to jak cios prosto w serce.

"A jeśli myślisz, że znajdziesz partnera, który cię zechce, musisz być szalona! Jedynym partnerem, którego dostaniesz, będą obowiązki, które będziesz wykonywać do końca życia." Wysyczał.

Jego słowa bolały mnie, ale jeszcze nie skończył. Wyszedł z pokoju, wracając po chwili z łańcuchami w rękach.

Moje serce pękało na kawałki. Słyszałam kliknięcia, ale nigdy nie myślałam, że mój wujek będzie chciał mnie zakuć w łańcuchy, dopóki sama ich nie zobaczyłam.

Duże łańcuchy, które były nasycone najnowszym wynalazkiem - płynnym wilczym trutkiem.

"Zobaczymy teraz, jak uciekniesz z tego piekła!"

Zaciągnął mnie do swojej dużej pracowni, ciągnąc mnie za włosy, aż niektóre wyrwały się z korzeni.

Wujek Henry zmusił mnie do usiąścia na krześle. Próbowałam się szarpać, ale jako ktoś, kto ledwo był karmiony, ledwo mogłam oddychać.

Mocno związał moje ręce do krzesła, mocno przymocowując je do łańcucha.

"Z tym! Nigdy nie będziesz w stanie uciec!" Splunął mi w twarz, zanim w końcu wyszedł z pokoju.

Moje serce było w totalnej rozsypce, przewyższając nawet ból, jaki czuło moje ciało. Łza spłynęła po mojej twarzy, gdy przypomniałam sobie idealne życie, jakie miałam przed śmiercią rodziców.

Oskarżono mnie o zabicie ich we śnie. Czasami sama w to wierzyłam. Budząc się w kałuży krwi z nożem przy sobie.

Chociaż ledwo pamiętałam, co się stało tej nocy, nie było innych dowodów na obecność kogokolwiek oprócz mnie.

"Może to jest moja kara za próbę zamordowania moich rodziców!" Łza spłynęła po mojej twarzy, a ja zamknęłam oczy, widząc tylko ciemność.

To był jedyny sposób, jaki widziałam na ucieczkę, a teraz, gdy wszystko to ostatecznie zniknęło, nadszedł czas, aby się poddać.

Previous ChapterNext Chapter