




Ostrożny król wilków
W obozie Wilka sytuacja była bardzo napięta. Cały pałac zgromadził się na to ważne spotkanie.
"Chwała Królowi" rozbrzmiało w korytarzu, gdy król Wilków zmierzał do swojego tronu.
W jego obecności znajdowali się wszyscy ministrowie, jego dzieci i królowe.
"Co mamy dzisiaj na tapecie?" zapytał ministra siedzącego po jego prawej stronie.
"Mój Panie, zebraliśmy się tutaj, aby omówić ponowne pojawienie się klątwy" ukłonił się, trzymając w ręku długi zwój z szczegółami i danymi dotyczącymi wydarzenia.
"I jakie są postępy?" zapytał.
"Mamy świadków twierdzących, że w to zamieszane są Lisy" doniósł.
"Idiota. Oczywiście, że obie klany muszą być zaangażowane, aby ta klątwa się pojawiła. Czy mamy jakieś tropy co do tożsamości sprawców?" był wściekły.
"Nie, mój Panie. Żadnych jak dotąd" odpowiedział nieśmiało.
"Nie? Nawet z naszego własnego plemienia? Nie możemy nawet namierzyć, kto popełnił tak ohydne przestępstwo w naszym własnym klanie, a śmiemy wskazywać palcem na innych. Czy chcesz, żebyśmy wyglądali jak pośmiewisko wśród wszystkich nieśmiertelnych?" Król wstał w gniewie.
Cały dwór padł na kolana, prosząc o przebaczenie.
"Prosimy o wybaczenie za naszą niekompetencję, Panie" powtarzali chórem.
"Przestańcie marnować mój czas i zabierzcie się do prawdziwej pracy. Chcę wyników i to szybko. Czy to zrozumiano?" ryknął na nich.
"Zrozumiano" odpowiedzieli jednogłośnie.
Gdy król szedł w kierunku swoich komnat, szepnął do jednej ze swoich królowych
"Ty wiesz bardzo dobrze, ale inni nie."
"Co ja wiem, mój Panie?" królowa zatrzymała się, patrząc na męża.
"Fakt, że ktoś z naszej rodziny królewskiej jest w to zamieszany. Cały świat wie tylko, że jakiekolwiek więzy krwi wywołują klątwę. Nikt, oprócz kilku osób, nie wie, że więzy krwi, które faktycznie wywołują klątwę, muszą zostać zawiązane między członkami rodzin królewskich należących do dwóch klanów" powiedział, wskazując na siebie.
"Jestem tego w pełni świadoma, mój Panie. Ale co sugerujesz?" zapytała z ciekawością w oczach.
"Sugeruję, że jako główna królowa musisz mieć oczy szeroko otwarte. Ktoś z nas jest odpowiedzialny. Mogą mieć jakieś ukryte motywy, aby wywołać klątwę. Musimy dotrzeć do sedna sprawy, zanim zrobią to inni" dał jej znaczący znak.
"Oczywiście, mój Panie" zgodziła się, gdy szli do swoich komnat.
W międzyczasie książęta zgromadzili się, aby omówić wydarzenia na dworze.
"Podziwiam odwagę zdrajcy. Ktokolwiek z naszego klanu miał odwagę, aby zaryzykować klątwę dla miłości" zauważył złośliwy dwunasty książę.
"Ciii! Soso, myślisz, że to temat do żartów?" jego starszy brat próbował go zdyscyplinować szturchnięciem.
"Ale jak mamy znaleźć tę osobę?" zapytał dziesiąty syn.
"To pytanie, które wszyscy sobie zadajemy" odpowiedział piąty.
Podczas gdy rozmawiali, strzała z daleka pomknęła w ich kierunku. Uderzyła w ziemię, gdy się rozproszyli. Za nią spłynęła piękna dama, śmiejąc się do rozpuku, rozbawiona reakcją książąt.
"O czym to wszyscy rozmawiacie, bracia?" Zaczepiła ich.
"Roe, jesteś już młodą damą. Powinnaś spróbować zachowywać się bardziej jak dama" - próbował ją poprawić najstarszy brat.
"Kto tak mówi? Król tej ziemi, mój ojciec, dał mi pełne pozwolenie, by robić to, co mi się podoba" - odparła gniewnie.
"Tak, wiemy. To on cię rozpieszcza" - szturchnął drugi książę.
"Dość, przestańcie ją dręczyć" - trzeci, jej ulubiony brat Xie, przyszedł jej na ratunek.
"Tak czy inaczej, opracowywaliśmy strategie, jak znaleźć winowajcę z naszego plemienia" - powiedział najstarszy. "Czy księżniczka ma jakieś spostrzeżenia?" - niemalże z niej drwił.
"Naprawdę chcesz wiedzieć?" - drażniła się.
"Masz jakiś pomysł?" - zapytali razem.
"Znam tylko jeden fakt. Klątwa znajduje zdrajców. Jeśli będziesz cierpliwie czekać, pewnego dnia klątwa sama podąży za zdrajcą do naszego plemienia. Wtedy możesz go aresztować" - zaśmiała się, drażniąc się z nimi. Ich zdezorientowane twarze sprawiały jej ogromną satysfakcję. Potem szybko odeszła.
Stamtąd poszła prosto do swojego pokoju, aby spakować rzeczy przed podróżą. Miała nadzieję wymknąć się sama w środku nocy. Kiedy wszystkie światła zgasły, na palcach wyszła z pokoju i wskoczyła na taras. Gdy miała już skoczyć poza mury, para rąk chwyciła jej dłonie.
"Ty?" - zapytała zszokowana.
"Wiedziałem, że coś knujesz. Dokąd się tym razem wybierasz?" - zapytał zaniepokojony Xie.
"Powiem ci, jeśli obiecasz, że mnie nie powstrzymasz" - nalegała.
"Obiecuję" - zapewnił.
"Bracie, myślałam o sytuacji z klątwą. Bez względu na to, co robisz, zawsze wraca do punktu wyjścia, chyba że" - zatrzymała się.
"Chyba że co?" - zapytał szczerze zaciekawiony. Jego siostra była jedną z najbystrzejszych w ich klanie.
"Chyba że dowiemy się o niej więcej. A jest tylko jedno miejsce, gdzie możemy zebrać takie informacje" - spojrzała na niego.
"Drzewo Wiedzy" - odpowiedział.
"Dokładnie. Więc wyruszam. Pa pa" - próbowała uwolnić rękę i uciec.
"Mei mei, poczekaj. Droga do Drzewa Wiedzy jest bardzo niebezpieczna" - odpowiedział Xie.
"Wiem" - nadal szarpała i ciągnęła.
"Pozwól, że pójdę z tobą" - nalegał.
Natychmiast przestała ciągnąć i zapytała z zdumieniem: "Pójdziesz ze mną?"
Była bardzo szczęśliwa.
"Skoro nie mogę cię powstrzymać, lepiej spróbuję ci pomóc. W końcu chodzi o przyszłość i bezpieczeństwo naszego plemienia" - mrugnął.
"Jesteś najlepszy, Xie" - mocno przytuliła brata, zanim oboje skoczyli, aby wyruszyć w swoją tajemną podróż w ciszy nocy.