




W kwaterze głównej Fox
Kiedy Lin wychodził z Sali po spotkaniu zwołanym przez jego ojca, westchnął głęboko. Był siódmym synem Króla Lisów. Po zapieczętowaniu Mii w grzbiecie, wrócił do domu, by spakować niezbędne rzeczy na podróż do Drzewa Wiedzy, ale ojciec wezwał go i jego braci na pilne spotkanie.
„Dokąd to, bracie Lin?” zapytał zgrabny młody lis, przewracając się tuż pod jego nogami.
„Busho, co znowu kombinujesz. Jeśli tak bardzo chcesz być bezpańskim lisem, mogę cię zostawić w świecie ludzi. Tam jest ich mnóstwo” zażartował Lin.
„Nie, nie, nie. Po prostu lubię naśladować twoją elegancję, wasza łaskawość. Jestem tylko skromnym ptakiem, widzisz, gdybyś mnie wtedy nie uratował, te wilki rozszarpałyby mnie na kawałki” Lis przemienił się w papugę, a następnie w przystojnego młodzieńca.
„Ach, nie wspominaj” Lin próbował go odprawić i ruszyć w swoją stronę, ale Busho nie dawał za wygraną.
„Dlaczego nie mogę iść z tobą?” zapytał.
„Bo droga jest zbyt niebezpieczna” odpowiedział Lin.
„Gdybym tylko był lisem, nie powiedziałbyś tego” Busho szantażował go „dokąd to w ogóle idziesz, że jest tam tak niebezpiecznie?”
„Idę do Drzewa Wiedzy, aby dowiedzieć się więcej o tej klątwie, która wszystkich niepokoi” Lin powiedział półprawdy. Potem zgodził się niechętnie zabrać Busho ze sobą „dobrze, chodź. Ale nie będę za ciebie odpowiedzialny.”
„Będę, będę odpowiedzialny za siebie” Busho klasnął w dłonie i zaćwierkał radośnie.
Przed wyjazdem Lin poszedł spotkać się z bardzo starą kobietą, leżącą na łożu śmierci.
„Lin... przyszedłeś. Jakie wieści przynosisz? Czy znalazłeś naszyjnik?” zapytała, wstając z zapałem.
„Babciu, nie stresuj się. Jeszcze go nie znalazłem. Wyszło coś dużego. Klątwa została wywołana. Sprawy się skomplikowały. Nie będę mógł przebrać się wśród wilków przez jakiś czas. Ale jak obiecałem, przyniosę ci ten naszyjnik. Obiecuję” pogłaskał staruszkę po głowie, kładąc ją z powrotem.
„Ach, dobrze, dobrze. Nie spiesz się. Bądź ostrożny” poklepała go po ręce „ahhh, opowiedz mi o swojej pięknej żonie. Jak się ma? Nie widziałam cię od czasu ślubu” uśmiechnęła się.
„Ciiii! Babciu, wolniej. Wiesz, że nie możesz nikomu mówić o moim małżeństwie. Jesteś jedyną osobą w tym pałacu, która o nim wie” rozejrzał się, czy ktoś nie podsłuchuje. „Ma się dobrze teraz. Ostatnie dni były trudne. Módl się za nas, babciu, dobrze?”
„Oczywiście, że będę. Wszystko będzie dobrze. Dlaczego było trudno, Lin?” zapytała.
„Nie mogę ci teraz powiedzieć. Sam potrzebuję odpowiedzi. Powiem ci przy następnej wizycie, dobrze?” puścił jej oczko.
„Dobrze, jeśli tak mówisz” – odpowiedziała, a jej oczy nagle się zmieniły. Chwyciła rękę Lina żelaznym uściskiem, unosząc się w powietrzu. Jej oczy były całkowicie czarne z czerwonym punktem. Jej włosy również stały się czerwone. Jej ciało zmieniło się w sylwetkę przypominającą kształtem psa, a głowa zaczęła się skręcać pod niezwykłym kątem i zaczęła mówić zupełnie innym głosem. Był to bardziej jak chór. Powiedziała:
„Ściskanie w piersi nie ustaje. Ani też krążenie krwi. Żyły zdają się pękać z siłą, bez znanej choroby. Choroba bytu jest trudna do zrozumienia, która pozostawiła swoje korzenie w innym królestwie. Jak kończy się pieśń, jak toczy się historia, to zgadywanka, bo nikt nie wie. Wycie może ustać, gwiazdy mogą znów zaświecić, gra oczekiwania przeminie w trudzie. Pytanie, które zadajesz, prawda, której szukasz, może cię zaskoczyć, uniemożliwiając mówienie. Patrz uważnie, patrz do wewnątrz, by sobie poradzić, gdy dom wydaje się odległą nadzieją.”
Nagle kolory zniknęły i ciało kobiety upadło na łóżko z hukiem.
„Nana. Nana, czy wszystko w porządku? Nana. Co się stało? Nana. Ktoś pomocy! Pomocy!” – krzyknął Lin, prawie przerażony tym, co zobaczył.
Służki wbiegły do pokoju, a ktoś pobiegł po lekarza. Wieść się rozeszła i inni członkowie rodziny również się zebrali. Lekarze ją zbadali i powiedzieli: „wydaje się, że wszystko w porządku. Ona tylko śpi. Bardzo głęboko śpi. Co dokładnie się stało? Kto był z nią?”
„Ja byłem z nią” – wyszedł naprzód Lin i wyjaśnił, co się wydarzyło.
„To wyrocznia. Nie zdarzyło się to jej od wieków. Co dokładnie powiedziała?” – zapytała zaniepokojona starsza ciotka.
„Nie pamiętam dokładnie, ale coś w stylu” – i Lin opowiedział im część tego, co usłyszał. W momencie, gdy usłyszał „wyrocznia”, wiedział, że w wiadomości ukryte są tajemnice. Ostrożnie postanowił ukryć większość z nich, ujawniając tylko część publiczności.
Ludzie słuchali z wielką uwagą. Lin został zapewniony przez lekarza, że jego Nana będzie w porządku, ale może spać przez kilka dni albo nawet lat. To zależało wyłącznie od niej i lekarz nie mógł nic na to poradzić. Po tym natychmiast odszedł, nie marnując więcej czasu. Teraz miał kilka wersetów, które mogły dać wgląd w przyszłość. A jeśli znałby przyszłość, mógłby ją zmienić. To zwiększyło jego nadzieję i odwagę. „Trzymaj się, Mia. Wyciągnę nas stąd” – mruknął, przelatując nad grzbietem w stronę celu, Drzewa Wiedzy, z Busho u boku.