Read with BonusRead with Bonus

ROZDZIAŁ PIERWSZY <Unlucky Aria>

„Tak! Tam, kurwa!” jęknęłam, gdy ten przystojny mężczyzna ssał i lizał moją cipkę. Słowo "przystojny" nawet nie oddawało sprawiedliwości jego urodzie, jego oczy zapierały mi dech, gdy patrzył mi w oczy, jednocześnie pieścił moją łechtaczkę językiem.

„Podoba ci się?” wyszeptał do mojej cipki, gdy dyszałam z rozkoszy.

„Tak, proszę. Sprawisz, że dojdę tak mocno,” jęknęłam, gdy zakrzywił palce w ruchu do przodu, jego język masował moją cipkę od środka, a palce od zewnątrz.

„O!” krzyknęłam, gdy doszłam mocno.

Nie dając mi chwili wytchnienia, wstał i ustawił swojego kutasa przy moim wejściu, całując moją szyję i szepcząc czułe słowa do mojego ucha.

Drażnił mnie dalej, masując moją nadmiernie pobudzoną cipkę swoim kutasem, rozsmarowując moją wilgoć i jego preejakulat po mojej cipce, a potem ponownie ustawił go przy mojej cipce i zamierzał we mnie wejść, gdy nagły dźwięk obudził mnie, szokując i zrzucając z małego łóżka, lądując ciężko na podłodze.

To był mój budzik, który przerwał jedyną dobrą rzecz, jaka mi się przytrafiła od miesięcy, nawet jeśli to był tylko sen.

„Ugh! Kiedy w końcu dostanę cholerne wytchnienie?!” krzyknęłam z frustracją w pokoju, zanim przypomniałam sobie, dlaczego w ogóle nastawiłam budzik.

Pościeliłam łóżko i potknęłam się do łazienki, moje stopy bolały z każdym krokiem.

Dziś miałam rozmowę kwalifikacyjną i błagałam wszechświat, żeby zlitował się nad moją duszą choć raz i pozwolił mi dostać tę pracę, bo byłam biedna jak mysz kościelna; albo gorzej. Za każdym razem, gdy otwierałam to cholerne konto, dostawałam mini zawał serca.

W rzeczywistości jedyną inną alternatywą było założenie konta na OnlyFans, bo żebranie nie wyszło mi na dobre.

Nie winiłam ich wcale za to, że mnie nie zatrudnili, bo mimo że miałam wyróżnienie z administracji biznesu i licencję na nieruchomości, byłam po prostu pechową osobą.

Wiem, jak to brzmi, w końcu nie wszyscy jesteśmy?

Ale moje było inne na wiele sposobów. Miesiąc temu poszłam na rozmowę kwalifikacyjną i wszystko szło tak dobrze, aż wstałam, żeby wyjść; moja sukienka zahaczyła się o krzesło z jakiegoś nieznanego powodu i rozerwała się, gdy próbowałam ją wyciągnąć. Jakby tego było mało, gdy dostałam zastępczą sukienkę, spadłam ze schodów wychodząc. Zaraz po zderzeniu się z asystentką kogoś ważnego. Plamy po kawie na tej sukience nie zniknęły po wielokrotnym praniu.

Nie dostałam tej pracy.

Jedyną rzeczą, która kiedykolwiek poszła mi dobrze bez problemów, była moja edukacja, nie proces jej zdobywania, ale za każdym razem, gdy pokonywałam ciemne siły losu w moim życiu i naprawdę się uczyłam, zawsze dostawałam wspaniałe oceny, więc skupiłam się na tym i rzeczywiście zdobyłam dyplom z wyróżnieniem, dzięki Bogu. W końcu dlaczego inaczej miałabym zostać zaproszona na tę rozmowę przez największą firmę nieruchomości w Nowym Jorku?

Ale wtedy, w trakcie zdobywania tego dyplomu, przeżyłam piekło. Znosiłam deszcz, gdy jedyny raz zapomniałam parasola, moje stopy uderzały o różne meble w każdym pomieszczeniu, do którego wchodziłam, potykałam się o własne nogi bez powodu i wiele innych rzeczy, których nawet nie mogłam zacząć pamiętać.

Przeglądając moją prawie nieistniejącą garderobę, przepraszam, kuferek, wyciągnęłam trzy różne stroje. Jeden na pewno miał spłonąć, drugi byłby zbyt brzydki, chociaż wyglądał świetnie na wszystkich innych, a ostatnia para byłaby prawie idealna; miała tylko kilka dziur na górnej części.

Przyzwyczaiłam się do tego i połączyłam części z tych trzech, które były do uratowania, a tym razem była to czarna spódnica, którą szyłam w środku milion razy, i niebieska koszula, którą wyrwałam z rąk pulchnego szczura w moim zniszczonym, małym pokoju.

Gdyby ktoś poruszył się zbyt szybko w tej strasznej rzeczy, mogłaby się rozpaść, ale na to było mnie stać i moi rodzice się o to postarali, mimo że mojej siostrze dali rezydencję po drugiej stronie miasta.

Byłam córką burmistrza, a mimo to żyłam w ciągłych problemach.

Już nawet ich nie obwiniałam, kto chciałby być związany z kimś takim jak ja? Zawsze nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego moje życie jest takie, jakie jest, i zamiast tego szukałam sposobów, aby przez nie przetrwać.

Dlatego, gdy szłam ulicami Warszawy w dziwnie dobranym stroju, z połamanym obcasem i kopiami moich dokumentów, spodziewałam się codziennej dawki niepowodzeń.

Tak jak przewidziałam, ktoś wpadł na mnie na chodniku, chociaż było wystarczająco miejsca dla trzech osób.

Moje papiery rozsypały się po ziemi, a cham odszedł, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.

Wzięłam głębokie oddechy jak zwykle, mamrocząc moją mantrę, która już dawno przestała działać;

„To nie ich wina, że wszechświat używa ich przeciwko mnie,” powtarzałam raz za razem, zbierając rozsypane dokumenty.

Niektóre wpadły do wody, inne były zbyt poplamione, by je pokazać, ale ponieważ miałam trzy kopie każdego, udało mi się je zebrać i włożyć z powrotem do teczki.

Przykleiłam uśmiech na twarzy i ruszyłam dalej.

Nie próbowałam łapać taksówki, bojąc się narazić kolejne życie na niebezpieczeństwo, dlatego utknęłam w tym mieście, niezależnie od tego, jak bardzo go nienawidziłam. Już miałam na sumieniu jedną śmierć i nie byłam gotowa zwiększać liczby ofiar.


Weszłam do wieżowca Legacy Real Estate i jeszcze raz zastanowiłam się, co skłoniło ich do zaproszenia mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Byli najlepsi w mieście, a ja odpowiedziałam na ich ogłoszenie z myślą „co najgorszego może się stać”.

Prawie wyszły mi oczy z orbit, gdy zobaczyłam zaproszenie na rozmowę wczoraj. Wydałabym ostatnie grosze na nowy strój, ale nie sądziłam, że dostanę tę pracę i nie chciałam żałować zakupu nowych ubrań, gdyby potem mój żołądek grał symfonię.

Rozejrzałam się po pierwszym piętrze, niepewna, gdzie się udać, zanim podszedł do mnie młody mężczyzna, którego idealnie zawiązany krawat doskonale pasował do szarego garnituru. To było absolutne przeciwieństwo mojego niebieskiego spódniczki i białej koszuli, które każdemu, kto zwrócił na nie uwagę, od razu mówiły, że są stare. Były, nosiłam tę koszulę na zajęcia od drugiego roku.

„Jestem tu na rozmowę kwalifikacyjną, proszę pana,” odpowiedziałam na jego pytające spojrzenie.

„Dobrze, musisz poczekać tam,” odpowiedział, wskazując na otwarte drzwi.

Weszłam do środka, krzywiąc się, gdy mój palec u nogi uderzył w nogę poduszki. To była moja wina, byłam zbyt zajęta podziwianiem pięknego biura.

Czekałam około trzydziestu minut, zanim ktoś wreszcie przyszedł po mnie.

„Panna Aria?” Elegancko ubrana sekretarka zawołała mnie z drzwi luksusowej poczekalni, w której siedziałam.

Na szczęście, udało mi się dotrzeć tutaj z niewielkimi wypadkami, kawa, która została na mnie wylana, minęła mnie o włos. Moja mantra była jedyną rzeczą, która powstrzymała mnie przed oszaleństwem na widok kolesia z siłowni, który się o mnie potknął.

„Tutaj,” odpowiedziałam, wstając powoli. Nie zdziwiłabym się, gdyby moja sukienka pękła bez powodu.

„Pan Denver jest gotowy, aby cię teraz przyjąć,” powiedziała z plastikowym uśmiechem.

Nie obwiniałam dziewczyny, gdybym wykonywała taką pracę, miałabym permanentne zmarszczki od ciągłego fałszywego uśmiechania się.

Kiwnęłam głową i poszłam za nią, jej szpilki elegancko stukały po kafelkach.

Zrobiłam tyle pracy domowej zeszłej nocy i modliłam się, żeby nie zasnąć podczas rozmowy kwalifikacyjnej albo żeby nerwy nie wzięły nade mną góry i nie zemdlałam w połowie. Tak, to się już zdarzyło i obudziłam się w szpitalu z absurdalnym rachunkiem medycznym przed oczami.

Ale z jakiegoś dzikiego powodu, miałam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, a jeśli nie, spojrzałam na swoje ciało, miałam idealne krągłości, ciemne włosy i wydatne usta, które na pewno sprzedawałyby się na only fans, a zdobycie maski nie powinno być takie trudne.

Ale miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie, gdy weszłam do drogiego biura i po raz pierwszy odkąd umiem chodzić, moje stopy nie uderzyły o nic.

Previous ChapterNext Chapter