Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5: Nieznany motocyklista

Nagle w oddali pojawiła się sylwetka, szybko zbliżająca się do nich. Zespół zmrużył oczy, próbując rozpoznać, co to jest.

Gdy sylwetka się zbliżyła, zrozumieli, że to grupa uzbrojonych po zęby mężczyzn na motocyklach, których broń błyszczała w nocy.

"O cholera," mruknął Snajper, zaciskając mocniej dłoń na swojej broni.

"Spokojnie," ostrzegł Vector, jego głos był napięty. "Nie chcemy strzelaniny na środku autostrady."

Gang motocyklowy otoczył furgonetkę, otaczając ją ze wszystkich stron. Wymierzyli broń w stronę Klanu Czarnych Oczu, ich wyraz twarzy był zimny i groźny.

Vector i jego zespół czuli napięcie w powietrzu, sytuacja nagle eskalowała. Szanse były nierówne, ponieważ gang motocyklowy miał przewagę liczebną.

Lider gangu motocyklowego, mocno wytatuowany mężczyzna, podszedł do furgonetki, jego oczy skanowały zespół w środku. "Otwórz drzwi," warknął.

Umysł Vectora pracował na pełnych obrotach, próbując wymyślić kolejny ruch. Wiedział, że bezpośrednia konfrontacja postawi ich w niekorzystnej sytuacji, ale również wiedział, że nie mogą się po prostu poddać.

Po chwili napięcia wziął głęboki oddech i powoli opuścił szybę. "Czego chcecie?" zapytał, jego głos był spokojny.

Lider gangu motocyklowego uśmiechnął się złośliwie, "Myślę, że wiesz, czego chcemy." Wskazał na tył furgonetki, gdzie wciąż były przechowywane broń.

Vector uniósł brew, "Chcecie broń, co? Przykro mi, nie są na sprzedaż."

Lider zaśmiał się, "Och, nie pytałem. Oddajcie je, albo sprawy szybko się pogorszą."

Klan Czarnych Oczu to wysoko wyszkoleni i wytrenowani wojownicy, każdy z członków posiada unikalne zdolności i umiejętności, które czynią ich groźnymi przeciwnikami, ale w tej sytuacji motocykliści mieli przewagę liczebną.

Umysł Vectora pracował na pełnych obrotach, próbując wymyślić plan. Wiedział, że muszą działać szybko i strategicznie, jeśli chcą wyjść z tego cało.

Członkowie gangu na motocyklach zaczęli drwić z Klanu Czarnych Oczu, ich pewny ton jasno wskazywał, że uważają, iż mają przewagę.

"Jesteście w mniejszości i słabiej uzbrojeni. Po prostu oddajcie broń, a pozwolimy wam odejść bez szwanku," jeden z motocyklistów drwił.

Vector zacisnął szczękę, powstrzymując chęć odpowiedzenia. "Nie sądzę. Radziliśmy sobie z gorszymi od was," odpowiedział, jego głos był spokojny i stanowczy.

Lider gangu motocyklowego zaśmiał się, "Pewni siebie, co? Zobaczymy, jak długo to potrwa."

Reszta członków gangu zachichotała, ich pewność siebie rosła po odpowiedzi Vectora.

Vector wiedział, że muszą zachować spokój i nie pozwolić, by gang ich zdominował. Spojrzał na swój zespół, komunikując się z nimi bez słów, by pozostali skupieni i gotowi do działania.

Lider gangu motocyklowego zaczął krążyć wokół furgonetki, jego oczy były przyklejone do tyłu, gdzie przechowywano broń.

Vector czuł narastające napięcie, wszyscy w furgonetce stawali się coraz bardziej nerwowi, gdy gang kontynuował otaczanie ich.

Umysł Vectora pracował na pełnych obrotach, próbując wymyślić plan, który wyciągnąłby ich z tej opresji. Wiedział, że nie mogą po prostu oddać broni, a fizyczna konfrontacja z gangiem byłaby samobójstwem.

Nagle wpadł na pomysł. Wiedział jednak, że jest ryzykowny i może narazić jego zespół na niebezpieczeństwo.

Odwrócił się do swojego zespołu, "Mam plan, ale będzie niebezpieczny. Musimy działać szybko i pozostać skupieni. Mogę na was liczyć?"

Zespół wymienił spojrzenia, każdy z nich skinął głową na znak akceptacji. Wiedzieli, że muszą zaufać przywództwu Vectora w tej sytuacji.

Vector wziął głęboki oddech, przygotowując się na to, co miało nadejść. Odwrócił się z powrotem do lidera gangu motocyklowego, który właśnie skończył okrążać furgonetkę i teraz stał tuż za oknem Vectora.

"Słuchaj, nie ma potrzeby używania przemocy," zaczął Vector, utrzymując ton równy i spokojny. "Możemy się jakoś dogadać."

Lider gangu motocyklowego uśmiechnął się szyderczo, "Och? A co masz na myśli?"

Vector nachylił się bliżej okna, mówiąc niskim, poważnym tonem. "Mam dla ciebie propozycję. Puścicie nas, a my damy wam trochę broni. Dorzucimy nawet trochę amunicji."

Oczy lidera zwęziły się, wyraźnie zaintrygowany ofertą. "Ile amunicji mówimy?" zapytał.

Vector zatrzymał się na moment, kalkulując w myślach. "Trzydzieści naboi wysokokalibrowej amunicji. Wystarczająco, żeby było warto."

Usta lidera wykrzywiły się w chytrym uśmiechu. "Trzydzieści naboi, co? A ile broni mówimy?"

Vector szybko oszacował ilość broni z tyłu. "Mamy dwadzieścia. Pięć pistoletów i piętnaście karabinów."

Lider nachylił się do przodu, jego oczy lśniły chciwością. "Teraz mówimy. To uczciwa oferta. Pozwól mi pogadać z chłopakami na chwilę."

Lider odwrócił się od furgonetki, wołając do swoich członków gangu. Vector czekał, obserwując jak lider rozmawia z swoimi ludźmi cichym tonem.

Z liderem chwilowo rozproszonym rozmową z członkami gangu, Vector dostrzegł okazję do przejęcia inicjatywy. Szybko wyszeptał do swojego zespołu, "Teraz nasza szansa. Bądźcie gotowi, na mój sygnał."

Jego zespół skinął cicho głowami, ich ręce mocniej zacisnęły się na broni. Byli gotowi do działania w każdej chwili.

Vector uważnie obserwował lidera, czekając na odpowiedni moment. Lider nadal był zajęty rozmową z członkami gangu, ich plecy były zwrócone do furgonetki.

Serce Vectora biło szybko, licząc sekundy, czekając na idealny moment do ataku. Wziął głęboki oddech, uspokajając się.

Nagle lider gangu motocyklowego odwrócił się z powrotem w stronę furgonetki, z zadowolonym wyrazem twarzy. "Mamy umowę," powiedział, jego oczy błyszczały chciwością.

Previous ChapterNext Chapter