Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3: Misja

Wtedy wydał z siebie zimny chichot. "Dobrze. Cieszę się, że w końcu jesteśmy na tej samej stronie. Teraz, laleczko, myślę, że czas na twoją pierwszą lekcję." Wyciągnął rękę i chwycił ją za nadgarstek, jego uchwyt był na tyle mocny, że pozostawił fioletowy siniak na jej skórze. "Chodź ze mną."

Poprowadził ją korytarzem, a cisza w rezydencji otaczała ich niczym całun. W końcu zatrzymali się przed niepozornymi drzwiami. Wyciągnął mały klucz z kieszeni i otworzył je, popychając drzwi z rozmachem. W środku była mała komora, pusta poza kilkoma meblami. Długi stół roboczy rozciągał się wzdłuż jednej ze ścian, na którym leżał przerażający zestaw lin, kajdanek, batów i innych narzędzi.

"Witaj na swojej pierwszej lekcji, laleczko. Przedstawię ci tylko kilka z narzędzi, które tutaj mam. Ten pokój jest znany po prostu jako sala zabaw. Spędzisz tu dużo czasu w przyszłości, więc najlepiej, abyś się do niego przyzwyczaiła. Każde z tych narzędzi ma swoje przeznaczenie i oczekuję, że w pełni je zrozumiesz, oraz wszystkie ich funkcje. Jakieś pytania?" Uniósł brwi, czekając na jej odpowiedź.

Uśmiechnął się okrutnie. "Doskonale, zaczynajmy. To jest para kajdanek. Są wykonane z mocnego, ale elastycznego materiału, zaprojektowanego tak, aby cię zabezpieczyć i unieruchomić." Podniósł parę skórzanych kajdanek, których klamry błyszczały złowrogo w przyćmionym świetle. "Możesz się zastanawiać, dlaczego musisz być unieruchomiona podczas lekcji. To proste. Pomaga mi to utrzymać kontrolę, a jednocześnie zapewnia, że nauczysz się właściwego posłuszeństwa."

Podszedł do stołu roboczego, jego słowa zanikały, gdy podnosił kolejny przedmiot. "A to," powiedział z pokręconym uśmiechem, "to jest bat. Jak widzisz, jego wiele pasm może dostarczyć różnorodnych wrażeń na skórze, zwłaszcza na twoim tyłku." Przeciągnął długie, cienkie ogony bata przez palce, pozwalając, aby miękkie pasma delikatnie muskały jego dłoń, zanim trzasnął batem o stół, wydając głośny trzask.

"Myślę, że rozumiesz, o co chodzi," powiedział z chichotem, odkładając bat na swoje miejsce na stole. "Każda z tych zabawek istnieje z jakiegoś powodu, a ty wkrótce poznasz każdą z nich bardzo dobrze. Ale wiesz, co mówią: Dobra laleczka nie zadaje pytań."

Podszedł do niej, jego kroki odbijały się echem w pokoju. "Przypuszczam, że powinienem zostawić cię tutaj na noc, abyś zapoznała się z ciemnością. Ale nie martw się, wrócę jutro, aby rozpocząć twoje szkolenie na poważnie. Mam wobec ciebie wielkie nadzieje, moja nowa zabawko."

"I nie myśl o ucieczce," powiedział Marcus, kiedy dotarł do drzwi. "Cały ten pokój jest dźwiękoszczelny i wzmocniony. Nigdy nie zdołasz się stąd wydostać, bez względu na to, jak głośno będziesz krzyczeć. Więc weź chwilę, aby się oswoić, weź głęboki oddech i spróbuj się opanować. Czeka cię trudna przeprawa, moja laleczko. Witaj w swoim nowym domu." Z ostatnim sadystycznym chichotem, odwrócił się i trzasnął drzwiami za sobą, pozostawiając ją w całkowitej ciemności.

Jak tylko trzasnął drzwiami, stanął twarzą w twarz ze swoim asystentem, Wiktorem.

„Don, musimy dostarczyć broń do klanów Wikingów tej nocy,” powiedział Wiktor.

„Przygotuj samochód, jedziemy do domu klanu,” rozkazał Marcus.

„Upewnij się, że wszystko jest w porządku; nic nie może pójść źle. Kiedy tam dotrzemy, idź i przygotuj wszystkich,” dodał Marcus.

KLAN CZARNYCH OCZU

„Ech, kolejna misja dzisiaj? Myślałem, że mieliśmy mieć dzień wolny,” jęknął Snajper, jeden z gangsterów.

„Co za leń,” odparł Sztylet, kolejny członek ekipy.

„Słyszałem, że Don kupił niewolnicę - dziewczynę,” dodał Sztylet.

„Gdzie ona jest?” zapytała Nikita.

„Myślę, że jest w jego rezydencji,” odpowiedział Sztylet.

„Skąd to wiesz?” zapytał Snajper.

„Podsłuchałem, jak ta suka Szafir pytała jednego ze strażników Dona, dokąd poszedł, a ten głupiec wszystko wygadał,” wyjaśnił Sztylet.

„Co wy wszyscy robicie? Idźcie zebrać wszystkich do sali konferencyjnej; Don zaraz tam będzie,” rozkazał Wiktor.

„Tak jest, Kapitanie,” odpowiedzieli.

SALA KONFERENCYJNA

Wszyscy gangsterzy byli zebrani, a powietrze było gęste od rozmów i śmiechu.

Gdy tylko Marcus wszedł do pokoju, rozmowy ucichły. „Witaj, Don,” przywitali go wszyscy, kłaniając się.

„Dzisiejsza misja to dostarczenie broni do klanów Wikingów, i nie może być żadnych błędów - żadnych wyjątków,” oznajmił Marcus.

„Vector, Viper, Archer, Sztylet i Cobra, wy będziecie na misji,” ogłosił.

uwaga: Wiktor to również Vector.

„Tak jest, Don,” odpowiedzieli.

„Reszta może odejść,” rozkazał Marcus.

„Tak jest, Don,” chórem odpowiedzieli pozostali gangsterzy, kłaniając się i wychodząc.

„Vector poprowadzi misję. Dostarczcie broń i przywieźcie pieniądze. Żadne błędy nie będą tolerowane, inaczej poniesiecie konsekwencje. Teraz idźcie się przygotować,” powiedział Marcus przed wyjściem.

Gdy zespół Vectora zbierał się do przygotowań, Snajper zwrócił się do niego, pytając: „Czy nie wydaje ci się dziwne, że Don ma niewolnicę w swojej rezydencji?”

Vector wzruszył ramionami, „To nie nasza sprawa, co Don robi prywatnie. Naszym zadaniem jest wykonywać jego rozkazy i ukończyć misję.”

Viper dodał, „Ale po co mu niewolnica? To nie w stylu Dona trzymać zwierząt.”

Sztylet zaśmiał się, „Może kupił ją dla rozrywki.”

Cobra rzucił mu gniewne spojrzenie, „Nie zaczynaj ze swoimi sprośnymi żartami, Sztylet. Don to poważny biznesmen, a nie jakiś podrzędny bandzior.”

Vector przerwał, „Dość! Musimy skupić się na misji i nie rozpraszać się. Mamy robotę do wykonania i nie chcemy skończyć na złej stronie Dona.”

Previous ChapterNext Chapter