




2: Zmartwienie ojca
Czas minął szybko od wywiadu. Niebo oddało ostatni promień słońca i teraz było całkowicie czarne. Tylko gwiazdy zdradzały, że to wciąż niebo, a nie jakaś czarna zasłona okrywająca planetę. Księżyc był w pełni. Nocny ruch w Warszawie był katastrofalny jak zawsze. Ciągłe trąbienie klaksonów i od czasu do czasu obsceniczne słowne wymiany ogłaszały pośpiech i szybkie tempo życia w mieście. Co jakiś czas droga zwalniała do zatrzymania i nie ruszała się przez chwilę. Kierowcy taksówek i Uberów nie mieli nic przeciwko. Twarze innych krzyczały: "Mam miejsca, do których muszę dotrzeć!". Ogromne ekrany zamontowane na budynkach wyświetlały reklamy w psychodelicznych kolorach. Turyści uchwycili każdy moment w wiecznie ruchliwym mieście na selfie. Sophie spacerowała przez chwilę, ciesząc się i chłonąc chaos wokół siebie. Nie była przyzwyczajona do tak żywych otoczeń. Wiedziała, że o tej porze powinna być już w domu, ale nie spieszyła się. W rzeczywistości nie była szczególnie podekscytowana, by wrócić do domu w najbliższym czasie. Jedynym powodem, dla którego planowała wrócić do domu, było to, że nie miała alternatywy. Cały dzień spędziła spacerując wśród wieżowców, obserwując mieszkańców Warszawy w ich żywiole. W głębi duszy chciała spędzić noc na ulicy, ale postanowiła uniknąć przesłuchania, które jej ojciec był znany serwować. Sophie spacerowała jeszcze przez godzinę, ciesząc się atmosferą, zanim wróciła do domu.
Domem były dwa apartamenty zarezerwowane na dwa tygodnie w luksusowym hotelu. Personel hotelu był zakochany w rodzinie gości ze względu na szczodre napiwki i wspaniałe maniery, które pozostawiały bardzo mało do zrobienia przez obsługę pokoju. Sophie przyjechała taksówką i wysiadła z pojazdu sto metrów od bramy hotelu. Kiedy zbliżała się do bramy, został powitany przez portiera. Parkingowy prawie wypalił sobie oczy, próbując zlokalizować samochód, którym przyjechała, ale nie udało mu się. Złota dekoracja zewnętrzna była niemożliwa do niepolubienia. Przeszła przez ekstrawagancki obrotowy drzwi i dotarła do wnętrza, które było arcydziełem architektonicznym. Ogromny szklany żyrandol powitał ją z centrum pokoju. Przeszła przez drzwi po lewej stronie i dotarła do lobby hotelowego, gdzie majestatycznie wisiało pół tuzina kolejnych żyrandoli. Lobby było dziełem sztuki. Nic nie wyglądało nie na miejscu ani nie było przesadzone. Ściana szampana wyglądała jak prosto z filmu. Sophie kochała każdy cal hotelu. Włoskie dzieła sztuki na sufitach klatki schodowej były zbyt hipnotyzujące, by można je było pochłonąć podczas jednej wizyty. Im więcej piękna widziała, tym trudniej walczyła z myślą, że nie zasługuje na to wszystko. Szybko otrząsnęła się z tego i udała się do wind, które nie były w żaden sposób mniej ozdobne niż reszta hotelu.
Dotarła na swoje piętro, przed swoje apartamenty. Użyła karty kluczowej i weszła. Sophie mogła usłyszeć, jak jej ojciec prowadzi głośną i gorącą dyskusję przez telefon. "Cholera!", wyszeptała pod nosem. Podsłuchiwała przez chwilę, aby dowiedzieć się, czy rozmowa dotyczy jej. Nie dotyczyła. Nie powinien był być w jej apartamencie, ale jego obecność powiedziała jej, że się martwił. Skradała się do swojego pokoju, ale spotkała matkę po drodze.
„Hej! Już jesteś w domu!”, zawołała, odkładając powieść, którą czytała, a Sophie skrzywiła się. Usłyszała, jak jej ojciec na chwilę przerywa rozmowę telefoniczną i mówi: „Oddzwonię do ciebie”. Sophie wiedziała, że teraz się zacznie. Wyszedł z jej pokoju, wciąż trzymając telefon w ręce. Nie chciał marnować słów. Po prostu patrzył na Sophie i oczekiwał, że odpowie na jego milczenie. Miał sześć stóp wzrostu i nosił granatowy garnitur, który w żadnym razie nie wyglądał tanio. Drogie, ale eleganckie zegarek Rolex wystawał spod mankietu jego marynarki. Był po czterdziestce, ale wyglądał na starszego. Miał czarne włosy z białymi bokobrodami. W pokoju zapanowała cisza.
„Daj jej spokój, Mike, ma już osiemnaście lat, na litość boską. Nie możesz traktować jej jak dziecka”, przerwała ciszę matka Sophie. Mike stał tam w milczeniu, czekając na odpowiedź Sophie. Sophie nie była przestraszona ani zdenerwowana. Mike nawet nie był straszny. Nawet jego pracownicy się go nie bali. Rządził przez szacunek. Po prostu nie chciała prowadzić tej rozmowy. Odpowiedź nigdy nie nadeszła.
„Ile razy…”, Mike miał zamiar zapytać, kiedy Sophie przerwała, „Byłam u przyjaciółki”. Mike spojrzał na nią dziwnie i powiedział,
„Od kiedy…”, jego pytanie zostało ponownie przerwane, „Po prostu poznałam kilka nowych osób”, dodała Sophie. Mike odwrócił wzrok i położył rękę na czole. Cisza znów zdominowała pokój. Mike powoli podszedł do Sophie i miękko powiedział: „Moje drogie dziecko, to dla twojego własnego bezpieczeństwa”. Jej matka wtrąciła się, „Jesteśmy tu tylko na kilka dni, więc może mogłaby trochę pozwiedzać?”.
„Ale Grace, była zupełnie sama!”, wykrzyknął Mike. Sophie miała zamiar wspomnieć o tych nowo poznanych przyjaciołach. Mike zobaczył to w jej oczach i odpowiedział, „O, daj spokój, poznałaś jedną przyjaciółkę przez osiemnaście lat, a teraz kilka nowych w ciągu godzin? Wolałbym uwierzyć w jednorożce”. Sophie unikała kontaktu wzrokowego z ojcem. Mike również nie czuł się szczególnie dobrze z tą wymianą zdań.
„Dobrze! Dobrze! Po prostu następnym razem przyprowadź swoich przyjaciół”, ustąpił.
„Jestem zmęczona, idę spać”, powiedziała nagle i poszła do swojego pokoju.
Mike i Grace zostali sami i uznali to za sygnał, że powinni opuścić jej apartament i wrócić do swojego. Mike pozbył się formalnego stroju i udał się do łóżka. Grace wybrała na wieczór film, zgodnie z tradycją. Wyłączyli światła, usiedli na łóżku i ustawili ten konkretny film. Tuż przed jego rozpoczęciem Grace zmieniła zdanie. Mike nie miał nic przeciwko, plakat tytułowy wyglądał zbyt dziecinnie, a zmiana planów dała mu więcej czasu z ukochaną żoną. Przeglądała opcje i odrzucała każdą, przypisując do nich jakieś powody. Minęła godzina. Pokój był oświetlony przez telewizor, który zmieniał kolor jak kameleon. „Kochanie?”, Mike delikatnie zwrócił jej uwagę na siebie. „Tak”, odpowiedziała Grace, nie odrywając oczu od ekranu. Większość jej umysłu była nadal zajęta przeglądaniem milionów opcji.
„Czy jestem dla niej zbyt surowy?”, zapytał Mike. Grace nie spodziewała się takiej rozmowy, więc pytanie ją zszokowało. Odwróciła się, by na niego spojrzeć, i zobaczyła, że patrzy prosto w jej oczy, domagając się szczerej odpowiedzi. Nie była pewna, jak odpowiedzieć.
„Nie obwiniam cię”, odpowiedziała, a Mike wydawał się zadowolony. Mike poluzowałby smycz, gdyby go o to poprosiła, ale nigdy tego nie zrobiła. Ufała osądowi swojego męża. Ale nadszedł czas, aby smycz została puszczona, bo inaczej zostanie zerwana. Nie chodziło o to, jak, ale kiedy. Grace wiedziała, że zerwane smycze zostawiają blizny po obu stronach. Szukała sposobów, by uwolnić Sophie, ale nie była pewna, kiedy wprowadzić Mike'a w plan. Nie spodoba mu się to, ale było to nieuniknione i ufała, że zrozumie, kiedy nadejdzie czas.