




Diabelnie przystojny
| PERSPEKTYWA RHEI |
"Nie stać cię na to, żeby tego nie zrobić, Rhea, przykro mi", jego słowa były jak nóż wbity w moje plecy. "Wszyscy mamy kontrakty do wypełnienia, a to jest za dużo pieniędzy, żeby je odrzucić", kontynuował. Odwróciłam się od choreografa tańca, Luke'a, i skrzyżowałam ręce, jakby to mogło powstrzymać lodowaty chłód zamrażający krew w moich żyłach. Nawet jeśli nie chciałam słuchać jego słów, miał rację.
"Mamy dla ciebie apartament w Skyview w Nowym Jorku. To piętnaście minut stąd i masz niecałą godzinę, żeby spotkać się z tym facetem na czas", moje oczy podniosły się na Luke'a, który stał w drzwiach studia. Bębnił palcami o framugę drzwi, jakby czekał, aż powiem coś więcej. Po prostu skinęłam głową. To wystarczyło, żeby Luke się odwrócił i wyszedł.
Po wyczerpującym występie dzisiejszego wieczoru byłam tak zmęczona. W momencie, gdy kurtyna opadła, przedstawienie zniknęło z mojej głowy, a jedyne, o czym mogłam myśleć, to zanurzenie się w łóżku. Inni tancerze próbowali mnie zaciągnąć na afterparty, ale zdecydowanie nie chciałam się tam pojawić. Zbyt wiele osób wyssałoby resztki mojej energii.
Los miał dla mnie inne plany. To, co chciałam lub nie chciałam zrobić, nie miało znaczenia, a to było coś, czego naprawdę nie chciałam robić. Nie dzisiaj.
Miałam kontrakt, a naprawdę potrzebowałam tych pieniędzy.
Kiedy szybko wzięłam prysznic w szatni studia i przygotowałam się, moja myśl biegła do dzisiejszych możliwości. To nie był pierwszy raz, kiedy wypełniałam warunki nieprzyjemnego kontraktu, który podpisałam. To mógł być ktokolwiek, kto spotka mnie tam dzisiaj wieczorem, a ja nie mogłam się z tego wycofać.
Szybko przeczesałam i wysuszyłam włosy. Na szczęście miałam w szafce przyzwoity zapas ubrań do wyboru. Był wczesny zimowy czas, więc chwyciłam oliwkową sukienkę swetrową i buty. Po zrobieniu luźnego koka na włosach, nałożyłam prosty makijaż i wyszłam z teatru.
"Nie chcę tego robić," mruknęłam do siebie, łapiąc taksówkę. Chłodne powietrze szczypało mnie w nos, a podmuch wiatru sprawił, że kilka kosmyków włosów wpadło mi na twarz. Te "spotkania" były powszechne dla wykonawców, którzy podpisywali tajne kontrakty. Ich warunki nie były do końca legalne, ale było wystarczająco dużo zachęt, żeby je realizować. Bóg wiedział, że miałam swoje powody.
Obserwowałam światła miasta przez okno taksówki, gdy pędziliśmy przez zatłoczone ulice. Ruch sobotni wieczorem mógł sprawić, że się spóźnię, a na te spotkania wolałam przychodzić wcześniej. W ciągu kilku minut minęliśmy Central Park i skręciliśmy na Piątą Aleję. Moje serce zaczęło bić niekomfortowo, jakby już nie należało do mojego ciała.
"Możesz mnie tutaj wysadzić?" Wyskoczyłam do przodu, aby błagać kierowcę. "Jasne, nie ma problemu", starszy mężczyzna pomachał, gdy zapłaciłam i wysiadłam z taksówki przed katedrą św. Patryka. Ogromny luksusowy hotel był po drugiej stronie ulicy, a ja miałam zamiar tam pójść za chwilę, ale najpierw spojrzałam na wznoszącą się katedrę i wysłałam cichą modlitwę do nieba. Aby uratować tych, na których mi zależy, i uspokoić nerwy przed tym, co miało nadejść.
Lub przed tym, kogo miałam spotkać tej nocy.
Każdy mógł przyjść tej nocy i to właśnie ta niepewność była najgorsza. Może gdybyśmy mogli zobaczyć, kim są wcześniej, mogłoby mnie to przygotować na to, co miałam zrobić. Przełknęłam te myśli i przeszłam resztę drogi do wejścia hotelu. Otrzymałam klucz do pokoju w recepcji i trzymałam oczy spuszczone, gdy przechodziłam przez lobby. Szanse, że ktoś mnie rozpozna tak późno w nocy, były niskie, ale mimo to patrzyłam w ziemię.
Przy drzwiach moja ręka drżała i musiałam zmusić się do głębokiego oddychania, zanim mogłam przeciągnąć kartę kluczową. Byłam już wcześniej w tym pokoju, ale nie stawało się to łatwiejsze z każdą kolejną wizytą, jak nam mówiono. Wstrzymując oddech, otworzyłam drzwi. Kiedy zobaczyłam, że ogromny apartament jest pusty i światła są zgaszone, głośno wypuściłam powietrze.
"Kimkolwiek on jest, jeszcze go tu nie ma", wyszeptałam do siebie. "Dzięki Bogu". Położyłam torebkę na blacie obok minibaru i zaczęłam robić sobie drinka. To był powód, dla którego wolałam przychodzić wcześniej. Mała lodówka była pełna malutkich buteleczek i wypiłam trzy z nich, wyrzucając od razu puste opakowania. Chociaż byłam zmęczona, alkohol szybko rozprawił się z ostatnim kamieniem niepokoju osiadłym w mojej piersi.
Alkohol zamglił mi głowę i zanim się obejrzałam, przestało mnie obchodzić, kto wejdzie przez drzwi. Moje ciało działało automatycznie. Wyciągnęłam kolejne mini butelki i zrobiłam prosty koktajl na lodzie.
Gdy tylko usiadłam na kanapie z plecami do ściany okien wychodzących na miasto, drzwi kliknęły. Moje ciało natychmiast się napięło i wiedziałam, że wstrzymuję oddech, słuchając dźwięku skórzanych butów na podłodze. Moje ciało samo się poruszyło i wstałam. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki, cichy oddech, żeby ktokolwiek to był, nie mógł usłyszeć, jak się uspokajam.
Ale kiedy pojawił się zza rogu, oddech natychmiast mnie opuścił. Jego obecność wyssała całe powietrze z pokoju, a moje ciało zadrżało mimowolnie.
Czarne włosy uczesane do tyłu, nieco dłuższe z przodu niż po bokach, z kilkoma niesfornymi kosmykami opadającymi na czoło. Krótka, starannie przystrzyżona broda zdobiła jego idealnie kwadratową szczękę. Jego rysy były mocne, a on był oszałamiająco przystojny.